I co Ty na to, Święty Brunonie?

I

Szczęść Boże! Dzisiaj – w tej chwili – pozdrawiam z Domu Rodzinnego, z którego też przesyłam najserdeczniejsze życzenia urodzinowe mojemu Tacie. Dzisiaj stuknie Mu 63. rok… A taki młody ciągle… Tak trzymać! Wspieramy modlitwą!
      A dzisiaj, w dniu wspomnienia Świętego Misjonarza z Niemiec, działającego na ziemiach polskich, warto znowu pomyśleć o naszej Ojczyźnie… Bo jest coraz gorzej!
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Brunona Bonifacego z Kwerfurtu,
Biskupa i
Męczennika,
do
czytań:  Oz 11,1.3–4.8c–9;  Mt 10,7–15
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA: 
To
mówi Pan: „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem
z Egiptu. Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie
rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były
to więzy miłości.
Byłem
dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę, schyliłem się ku niemu
i nakarmiłem go. Moje serce się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie
chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu, i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem
Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja, Święty, i nie
przychodzę, żeby zatracać”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA: 
Jezus
powiedział do swoich apostołów. „Idźcie i głoście: «Bliskie już jest królestwo
niebieskie». Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych,
wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Nie zdobywajcie
złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani
dwóch sukien, ani sandałów, ani laski. Wart jest bowiem robotnik swej strawy.
A
gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest
godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu,
powitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego
pokój wasz; jeśli nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was. 
Gdyby
was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z
takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych. Zaprawdę powiadam
wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu”.
Patron dnia dzisiejszego, Brunon, urodził się w 974 roku, w
rodzinie grafów niemieckich w Kwerfurcie. W roku 986 uczył się w szkole
katedralnej w Magdeburgu, gdzie też później odbył studia. W roku 995 został
mianowany kanonikiem katedralnym w Magdeburgu. W roku 997, wraz z cesarzem Ottonem III, udał się do Rzymu. Tu w
roku następnym wdział habit
benedyktyńskiego mnicha
na Awentynie, w opactwie Świętych Bonifacego i
Aleksego. Pięć lat wcześniej, w tym samym klasztorze, przebywał Święty Wojciech
i Błogosławiony Radzim.
Brunon otrzymał jako imię zakonne Bonifacy. W roku 999,
już jako Bonifacy, złożył śluby zakonne. W tym samym czasie zaprzyjaźnił się ze Świętym Romualdem,
który miał już sławę świętego męża i ojca nowej rodziny zakonnej. W roku 1001 Bonifacy wstąpił do tejże
rodziny zakonnej.
Znalazł się w eremie Pereum koło Rawenny.
I to właśnie z Pereum,
jesienią tego samego roku, udała się do
Polski pierwsza grupa kamedułów.
W skład grupy weszli – między innymi – Święty
Jan i Święty Benedykt. Misję tę zorganizował
Święty Romuald na prośbę cesarza Ottona III i króla polskiego, Bolesława
Chrobrego.
Zakonnicy mieli działać wśród Słowian nadodrzańskich. Do grupy
dołączył też Brunon z Kwerfurtu.
Dla wyjednania grupie misyjnej
odpowiednich przywilejów papieskich, Święty Romuald wysłał Brunona Bonifacego
do Rzymu. Papież Sylwester II chętnie
udzielił wszystkich potrzebnych misjonarzom indultów.
Brunon otrzymał także
od papieża paliusz, a więc tym samym nominację
na arcybiskupa metropolitę misyjnego.
Dawało mu to uprawnienia do
mianowania biskupów na terenach misyjnych. Z niewiadomych przyczyn, sakrę biskupią otrzymał dopiero w roku 1004
w Magdeburgu.
W ten sposób Brunon Bonifacy był pierwszym metropolitą
pogańskich Słowian zachodnich, do których był wysłany jako misjonarz.
Działał w różnych krajach,
wiele podróżował. W 1009 roku udał się
na tereny pruskie,
do ludu Jadźwingów, z wyraźnym zamiarem rozpoczęcia także
tam misji. Niestety, nie było mu dane dokończyć pomyślnie rozpoczętego dzieła.
Według podania, Arcybiskup Brunon
Bonifacy, wraz z osiemnastoma towarzyszami, zginął właśnie z ręki Jadźwingów, w
dniu 9 marca 1009 roku,
gdzieś w okolicach obecnego Pojezierza Suwalskiego.
Miał wówczas zaledwie trzydzieści pięć lat. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało.
Niestety, ślad o relikwiach męczennika zaginął. Jego kult bardzo szybko się rozwinął.
Święty Brunon Bonifacy jest
autorem trzech utworów pisanych: „Żywotu
Świętego Wojciecha”, „Listu do cesarza Henryka” i „Żywotu Pięciu Braci Kamedułów”. Styl
i język tych pism wskazują na wysoką
kulturę naszego dzisiejszego Patrona.
I właśnie w „Liście do
cesarza Henryka” występuje bardzo energicznie w obronie Polski, a jednocześnie
zajmuje bardzo jednoznaczne stanowisko w sprawie relacji pomiędzy dwoma chrześcijańskimi władcami. W dziele swoim
tak pisze: „Mężowi Kościoła, bogobojnemu królowi Henrykowi, Brunon życzy wszystkiego, co przystoi królowi i podoba
się wszystkowidzącemu Bogu.
Ty, będąc królem według mądrości, której Bóg ci
użyczył, usiłujesz być dobrym i katolickim
władcą.
Podobnie i my, jakkolwiek nędzni, bojąc się, żebyśmy tego życia nie
zmarnowali i w dniu śmierci nie okazali się nadzy, ile tylko tchnie łaska Ducha
Świętego, staramy się działać i pracować. […]
Co się więc tyczy mnie – grzeszę jedynie; co się zaś tyczy Pana,
skoro chce, prędzej niż słowo wyrzec można, spełnia wszelkie dobro. Jeśliby ktoś także to powiedział, że do
księcia Bolesława odnoszę się z uczuciem wierności i serdecznej przyjaźni, prawda to. Rzeczywiście, kocham go jak duszę moją i więcej niż życie
moje.
Lecz mam wiarygodnego świadka, wspólnego Boga naszego, że nie miłuję księcia wbrew twojej łaskawości,
gdyż ile tylko mogę, pragnę życzliwie usposobić go względem ciebie.
Lecz oby bez utraty łaski
króla wolno było tak powiedzieć: czy
godzi się prześladować lud chrześcijański, a żyć w przyjaźni z pogańskim?

Co za ugoda Chrystusa z Belialem? Jakie porównanie światła z ciemnością? Strzeż
się, królu, jeżeli wszystko chcesz czynić
przemocą, a nigdy z litością,
którą lubi Chrobry, żeby przypadkiem Jezus,
który teraz wspiera ciebie, nie rozgniewał się. Lecz w tym tkwi całe zło, że ani król nie ma zaufania do Bolesława, ani
ten do zagniewanego króla.
O, jak wielkie dobra i
korzyści wynikłyby dla obrony chrześcijaństwa i nawracania pogan, jeśliby jak
ojciec jego Mieszko ze zmarłym cesarzem, tak
syn Bolesław żył z tobą, naszym królem.
I chociaż nie umiem się modlić
przed obliczem Boga, przynajmniej głośno wołać nie przestanę, aby Bóg ci
błogosławił. Ty zaś nie chciej zwlekać z udzieleniem wszelkiej rady i pomocy w
nawracaniu Luciców i Prusów, jak przystoi pobożnemu królowi, ponieważ teraz za natchnieniem Ducha Świętego powinniśmy
się zabrać do pracy nad nawracaniem twardych serc tych pogan,

niezmordowanie poświęcać wszelki trud i wysiłek pod opieką walczącego Piotra.
Bądź zdrów, królu! Żyj prawdziwie dla
Boga, przypominając sobie dobre czyny.”
Tyle z Listu naszego dzisiejszego
Patrona, adresowanego do niemieckiego cesarza.
A my, słuchając uważnie
Słowa Bożego, przeznaczonego w liturgii Kościoła na dzisiejszy dzień,
zauważamy, jak bardzo dokładnie działalność Świętego Brunona Bonifacego odwzorowywała to, czego Jezus naucza w
Ewangelii.
Jeżeli tak spokojnie jeszcze raz prześledzimy treść dzisiejszego
pouczenia, to zobaczymy, że jest to zestaw kilku wyraźnych zaleceń, jak ma
postępować misjonarz Chrystusa: Ma z
odwagą głosić bliskość Królestwa niebieskiego, ma uzdrawiać mocą Jezusa,
całkowicie zdając się na Niego we wszystkim, co będzie robił.
Ma też
korzystać z darów, jakie otrzyma ze strony ludzi, do których dotrze ze swoim
przesłaniem.
A wszystko to po to, aby
misjonarska działalność ucznia Chrystusa przyczyniła się do zbliżenia ludzi do
Boga. W pierwszym czytaniu, z Księgi Proroka Ozeasza, odnajdujemy przepiękny
obraz czułej miłości ojcowskiej Boga, okazywanej swemu narodowi. Słyszymy takie
oto słowa: Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem,
i syna swego wezwałem z Egiptu. Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich
brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich
ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem
dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę, schyliłem się ku niemu
i nakarmiłem go
. Niestety, Naród wybrany ciągle i ciągle
tę miłość lekceważył.
Może trzeba
dzisiaj, Kochani, w kontekście tego wielkiego dobra, jakie na ziemiach polskich
dokonał Święty Arcybiskup Brunon Bonifacy z Kwerfurtu (zauważmy to: Niemiec z pochodzenia!); w kontekście słów, jakich
wysłuchaliśmy, a jakie skierował do cesarza niemieckiego w obronie Króla Polskiego i w ogóle: w obronie naszej Ojczyzny –
może warto zapytać o to, jak to
dziedzictwo wiary zachowujemy i rozwijamy?
Jak troszczymy się o tysiącletnią tradycję wiary naszego Narodu?
Ja sobie zdaję
sprawę z tego, że sformułowania, których tu używam, dla wielu brzmią tak bardzo staroświecko i „moherowo”,
że w ogóle z obrzydzeniem machną tylko ręką. Trudno! To tylko ich problem!
My natomiast
musimy, moi Drodzy, ciągle pytać, co się
dzieje z naszą wiarą, co się dzieje z mądrością życiową i dziejową Polaków,

skoro mamy w Polsce taki bałagan moralny
i gospodarczy,
skoro mamy taką władzę, jaką mamy (którą jako Polacy przecież
wybraliśmy), skoro na każdym kroku dokonuje się niszczenie Polski i wyprzedaż, a właściwie grabież majątku; skoro
ludzie chorzy i starzy muszą umierać, bo nie stać ich na leki i nie doczekają
się wizyty u lekarza; skoro podtrzymuje
się w nas kompleks niższości przed sąsiadami ze wschodu i zachodu, skoro
wartości chrześcijańskie, które nas tysiąc lat kształtowały, są jakimś
archaicznym reliktem
?…
A wszystko to w
kraju, z którego pochodził Jan Paweł II i
w kraju, dla którego Jan Paweł II tak
bardzo się poświęcał,
wręcz zdrowie i siły zszargał, żeby odbyć tyle
pielgrzymek, żeby tak wiele powiedzieć i nauczyć, żeby z Watykanu okazać tak
wiele dowodów wsparcia? Zdecydowana większość
tego trudu dzisiaj jest zmarnowana. Szkoda!
I co Ty na to, Błogosławiony Janie Pawle II? I co
Ty na to, Święty Brunonie Bonifacy?

10 komentarzy

  • No i jeszcze skoro mamy takich księży jak ks. Sowa i spółka, brylanty mediów, którzy zamiast ewangelizować po prostu de-ewangelizują :(. Wspomniany kapłan już nawet koloratki nie zakłada – wstydzi się, czy jak? I tak prawie każdy wie, że to ksiądz :). Ale może to wlasnie woda sodowa bulgocąca w głowie powoduje, że już nie trzeba nosić atrybutów stanu kapłańskiego? Najgorsze jest to, że zdecydowana większosc księży robi dobrą robotę w ogrodzie Pana, a tu trafi się jeden czy drugi, który wylansowany wrzuci kilka sliwek robaczywek do pełnego koszyka dorodnych, zdrowych okazów. Historia kołem się toczy – jak mówi przysłowie. Nihil novi.

  • Ks.Jacku, wpierw życzenia dla Twojego Taty 🙂

    Szanowny Solenizancie

    Są dni, które pamiętać należy, te, które w sercu będą zapisane. Wraz z nimi słowa – życzenia, ciepłe, piękne, szczere …
    Po prostu życzenia szczęścia w kazdej życia dziedzinie, niech będą jak kwiat wiecznie kwitnący, niech nigdy nie przenigdy nie minie.
    Lecz do życzeń i radę maleńką dołączyć wypada:
    Szczęścia należy pragnąć, bo do pragnących przychodzi.

    A co do dzisiejszej Ewangeii….
    Uzdrawiajcie chorych
    Chrystus nie wymaga od nas byśmy bawili się w lekarzy.
    Jak wielu chorych jest wsród nas. Choroby ciała i duszy, choroby wyobraźni i umysłu, bardziej i mniej znane. Każda jedna choroba wymaga, potrzebuje uzdrowienia. Chrystus jest najlepszym Lekarzem i to od Niego musimy się uczyć uzdrawiania chorych.

    Wskszeszać umarłych
    Gdy tak się przypatrzymy czasem ludziom, to zauwazymy, jak wielu ludzi martwych żyje wsrod nas. Trzeba w nich objawić życie Boże. Ono ma to do siebie, że promieniuje w tych i z tych którzy nim na codzień żyją. Jedno wypowiedziane słowo ma moc wskszeszania, czyli nic innego jak dania na nowo życi, odkrycia życia w zagubionym człowieku.

    Oczyszczać trędowatych
    Mmay dotykać to, co jest wstydliwe, nie dla wyśmiania, ale dla ukazania możliwości rozwoju. Ludzie trędowaci współczesnego świata to wszyscy na marginesie, mówiący prawdę, ukazujący swe przekonania niezgodne z wielkimi tego świata, niepoprawni politycznie.
    Kiedy świat spycha nas na bok, ignoruje lub tez często atakuje znaczy to, że idziemy dobrą drogą. Trędowaty człowiek trędowatego zrozumie. Jednak nie chodzi w tym wszystkim o cierpiętnictwo, ale o oczyszczenie z trądu.

    Wypędzać złe duchy
    Ogrom ludzi powie, że to rzucanie sie z motyka na słońce. Absoutnie tak nie jest. Wszak to zły duch jest sprawcą tego wszystkiego. To on podsuwa nam pokusy, a jego cel jest konkretnym zniszczyć, zabić, unieszczęśliwić człowieka. Słabosci, choroby, śmierć, trąd, to wymysł szatana. Jesli wierzymy Bogu i w Boga to pierwszym krokiem , oczywiście nie jedynym, jest odrzucenie zła, pod jakąkolwiek postacią.
    Motto jest jedno '' Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie''
    Nie próbujmy zarabiać na głoszeniu królestwa Bożego. Owszem, pieniędzy i dóbr używać trzeba, ale trzeba to czynić z roztropnością i jako środków, a nie jako samego celu w samym sobie.
    Żyjemy nie po to by mieć, ale po to by być

    Pozdrawiam

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.