Kto przyjmie to dziecko – Mnie przyjmuje…

K

Szczęść Boże! Kochani, zaczynamy październik. Postarajmy się zmobilizować w tym miesiącu do bardziej intensywnej modlitwy różańcowej. To naprawdę przepiękna modlitwa, tak prosta – a tak głęboka jednocześnie. Niech przez nią Pan udziela nam swoich łask!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Teresy od Dzieciątka Jezusa,
Dziewicy i Doktora
Kościoła, 
do czytań:  Job 1,6–22;  Łk 9,46–50
CZYTANIE Z KSIĘGI HIOBA: 
Zdarzyło
się pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stanąć przed Panem, że i
szatan też poszedł z nimi. I rzekł Bóg do szatana: „Skąd przychodzisz?” Szatan
odrzekł Panu: „Przemierzałem ziemię i wędrowałem po niej”. Mówi Pan do szatana:
„A zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto
by tak był prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający grzechu jak on”. Szatan
na to do Pana: „Czy Hiob za nic czci Boga? Czyż Ty nie okoliłeś zewsząd jego
samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rąk błogosławiłeś, jego dobytek
na ziemi się mnoży. Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku. Na pewno Ci
w twarz będzie złorzeczył”. Rzekł Pan do szatana: „Oto cały majątek jego w twej
mocy. Tylko na niego samego nie wyciągaj ręki”. I odszedł szatan sprzed oblicza
Pana.
Pewnego
dnia, gdy synowie i córki jedli i pili w domu najstarszego brata, przyszedł
posłaniec do Hioba i rzekł: „Woły orały, a oślice pasły się tuż obok. Wtem
napadli Sabejczycy, porwali je, a sługi mieczem pozabijali, ja sam uszedłem, by
ci o tym donieść”. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: „Ogień Boży
spadł z nieba, zapłonął wśród owiec oraz sług i pochłonął ich. Ja sam uszedłem,
by ci o tym donieść”. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: „Chaldejczycy
zstąpili z trzema oddziałami, napadli na wielbłądy, a sługi ostrzem miecza
zabili. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść”. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł
inny i rzekł: „Twoi synowie i córki jedli i pili wino w domu najstarszego brata.
Wtem powiał gwałtowny wicher z pustyni, poruszył czterema węgłami domu, zawalił
go na dzieci, tak iż poumierały. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść”. 
Hiob
wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł:
„Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Pan dał i Pan zabrał. Niech
będzie imię Pana błogosławione”. W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył i nie
przypisał Bogu nieprawości.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Uczniom
Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy. Lecz Jezus, znając myśli ich
serca, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich: „Kto przyjmie to
dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który
Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki”.
Wtedy przemówił Jan: „Mistrzu,
widzieliśmy kogoś, jak w imię Twoje wypędzał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo
nie chodzi z nami”. Lecz Jezus mu odpowiedział: „Nie zabraniajcie; kto bowiem
nie jest przeciwko wam, ten jest z wami”.
Patronka dnia dzisiejszego,
Teresa Martin, urodziła się w Alençon, w
roku 1873.
Gdy miała piętnaście lat, wstąpiła do klasztoru Karmelitanek w
Lisieux. Odznaczała się pokorą, prostotą ewangeliczną i wielką ufnością w Bogu.
Tych cnót uczyła powierzone jej nowicjuszki. Złożyła swoje życie w ofierze za zbawienie dusz i za Kościół. Zmarła
30 września 1897 roku.
A oto co na temat swojej
drogi świętości pisze ona sama w swojej biografii: „Kiedy wielkie moje
pragnienia zaczęły się stawać dla mnie męczeństwem, otwarłam listy Świętego Pawła,
aby znaleźć jakąś odpowiedź. Przypadkowo wzrok
mój padł na dwunasty i trzynasty rozdział Pierwszego Listu do Koryntian.

Przeczytałam najpierw, że nie wszyscy mogą być apostołami, nie wszyscy prorokami,
nie wszyscy nauczycielami, oraz że Kościół składa się z różnych członków i że
oko nie może być równocześnie ręką. Odpowiedź była wprawdzie jasna, nie taka jednak, aby ukoić moje tęsknoty i
wlać we mnie pokój.
Nie zniechęcając się
czytałam dalej i natrafiłam na zdanie, które podniosło mnie na duchu: Starajcie
się o większe dary. Ja zaś wskażę wam drogę jeszcze doskonalszą
.
Apostoł wyjaśnia, że największe nawet dary niczym są bez miłości i że miłość jest najlepszą drogą bezpiecznie
prowadzącą do Boga.
Wtedy wreszcie znalazłam pokój.
Gdy zastanawiałam się nad
mistycznym ciałem Kościoła, nie odnajdywałam siebie w żadnym spośród opisanych
przez Pawła członków, albo raczej pragnęłam się odnaleźć we wszystkich. I oto miłość ukazała mi się jako istota mego powołania.
Zrozumiałam, że jeśli Kościół jest ciałem złożonym z wielu członków, to nie
brak w nim członka najbardziej szlachetnego i koniecznego. Zrozumiałam, że Kościół ma serce i że to serce pała gorącą miłością!
Zrozumiałam, że jedynie miłość porusza członki Kościoła i że gdyby ona wygasła,
Apostołowie nie głosiliby już Ewangelii, Męczennicy nie przelewaliby już krwi.
Zobaczyłam i zrozumiałam, że miłość zawiera
w sobie wszystkie powołania,
że miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie
czasy i miejsca; słowem – miłość jest
wieczna.
Wtedy to w uniesieniu duszy
zawołałam z największą radością: O Jezu,
moja Miłości, nareszcie znalazłam moje powołanie! Moim powołaniem jest miłość!

O tak, znalazłam już swe własne miejsce w Kościele – miejsce to wyznaczyłeś mi
Ty, Boże mój. W sercu Kościoła, mojej
Matki, ja będę miłością.
W ten sposób będę wszystkim i urzeczywistni się
moje pragnienie.” Tyle z autobiografii Świętej Tereski.
            Wielka
prostota, prostolinijność, niewinność, przeogromna pokora, posłuszeństwo,
pogoda ducha, cierpliwość w znoszeniu przeciwności – długo można by wyliczać
cechy świętości naszej dzisiejszej Patronki. Jakoś tak łatwo nam w tym
rozpoznać cierpliwość Hioba, o
której mowa w dzisiejszym pierwszym czytaniu, ale też pokorę i prostotę dziecka, które Pan dał za wzór swoim Apostołom,
sprzeczającym się – jak słyszeliśmy w Ewangelii – o pierwszeństwo i władzę.
Święta Teresa wytrwale starała się o przyjęcie do zakonu,
docierając ze swoją prośbą nawet do Ojca Świętego. A kiedy się już do niego
dostała, cierpliwie znosiła urąganie ze
strony starszej zakonnicy,
którą się opiekowała. I wiele jeszcze innych,
podobnych sytuacji i okoliczności można by tu przytoczyć, a wszystkie one dobitnie
świadczą o niezwykłej postawie tej
bardzo młodej Apostołki Bożej miłości.
Uczy nas ona w ten sposób pokornego i cierpliwego znoszenia naszych
życiowych przeciwności,
oraz traktowania ich jako okazji do udoskonalenia
swojej postawy i kształtowania swojej miłości. W obliczu bowiem różnych
życiowych trudności można narzekać i przeklinać cały świat. A można ofiarować je Bogu i prosić, aby On
sam przemienił je w duchowe dobro.
Święta Teresa wybrała ten drugi sposób, osiągając
w ten sposób tak wiele – w tak młodym
wieku.
A my przecież również nie mamy ani jednego dnia, ani jednej godziny
do zmarnowania dla sprawy naszego zbawienia…
            Biorąc
pod uwagę powyższe refleksje, odpowiedzmy sobie:
·       
Czy
z małych i drobnych napięć nie czynię wielkich afer i konfliktów?
·       
Czy
w swoim środowisku jestem apostołem pojednania, czy przyczyną intrygi i
wzajemnej niezgody?
·       
Czy
umiem tak, jak dzisiejsza Patronka, wytrwale dążyć do wyznaczonego dobrego
celu?
Kto przyjmie to dziecko w imię moje,
Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem
jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki

3 komentarze

  • Człowiek wierzący, to człowiek pokorny. Pokora -cnota ta do łatwych nie należy.
    Sama mam z tym wielki problem.
    Człowiek pokorny nie oznacza głupi, bezmyślny. Pokora to nie bezwiedne poddawanie się wirom, wiatrom, poruszeniom wszelkiego rodzaju, bo byłoby to stawanie się chorągiewką na wietrze. Pokora to nic innego jak styl życia w Bogu i z Bogiem. Dziecko na pewno nie pomyśli, że jest największe. Dziecko wie, że jest najważniejsze dla swoich rodziców, nieważne ile byłoby ich w domu.
    Człowiek który wie, że jest najmniejszy i żyje tą rzeczywistością nie musi odkrywać, że dotyka wielkości, bo wcale jej nie szuka. Ona przychodzi sama z siebie. Jest owocem życia po Bożemu. Przeciez czytamy w Biblii, że grzesznikowi tak często brakuje pokory.
    Dlaczego ?
    Bo odrywa się od Boga, Boga, który jest Pokorą.
    Jesteśmy pyszni, warto sobie zadać pytanie, dlaczego brakuje nam pokory ?

    Pokora uczy dostrzegania prawdy i dobra naokoło. Pokora umie pilnowac swego i dbać o to, by dobro się rozwijało, i reagować na ataki. Bez niej wkrada się w nasze życie zacietrzewienie i ślepota ogarnia nas do głębi.
    Kto nie jest przeciwko wam, ten jest z wami.
    Bo niektórzy nie są od razu w stanie się opowiedzieć. Często potrzebujemy czasu, namysłu. Jak to dzieci. Czasami siedzą sobie z boku i przyglądają się zabawie, a kiedy zrozumieją o co chodzi, wchodzą i dodają wigoru, chociaż reguły zabawy pozostają te same.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.