Szczęść Boże! Dziękuję za wczorajsze wypowiedzi, w tym także – za przypomnienie o rocznicy Powstania Styczniowego. Zwłaszcza, kiedy w mediach publicznych sprawa ta jest wyciszana i jakoś wypychana ze świadomości Polaków. Czyżby było to utrzymywanie „za każdą cenę” – jak się wyraził Doradca obecnego Prezydenta – dobrych stosunków w Rosją? My jednak nie możemy zapominać o tym, co wielkie i co polskie, zwłaszcza, jeśli kosztowało tyle ofiar. I zwłaszcza w czasie, kiedy historia jest coraz bardziej marginalizowana w programach szkolnych.
Moi Drodzy, Waszej modlitwie polecam dzisiejszy wyjazd z Kandydatami do Bierzmowania do Ośrodka Rekolekcyjnego Diecezji Warszawsko – Praskiej w Słupnie. Jest to grupa Kandydatów starszych, przygotowujących się już drugi rok do tego Sakramentu. I to właśnie z nimi – z częścią tej Grupy – wyjeżdżam na dwa dni. Nie wiem, co i jak wyjdzie; nie wiem w ogóle, ile Osób przyjedzie. Na liście mam dwadzieścia, ale docierają już do mnie głosy, że część się nie wybiera… Zobaczymy! Ja całą tę inicjatywę oddaję Panu i Jego woli – niech On sam to wszystko rozegra i przeprowadzi tak, jak chce. A Was – proszę o modlitwę.
I zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem…
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa
2 tygodnia zwykłego, rok I,
2 tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Hbr 7,1–3.15–17; Mk 3,1–6
czytań: Hbr 7,1–3.15–17; Mk 3,1–6
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Jezus jest arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. Ten to
Melchizedek, król Szalemu, kapłan Boga Najwyższego, wyszedł na
spotkanie Abrahama, wracającego po rozgromieniu królów, i udzielił
mu błogosławieństwa. Jemu Abraham także wydzielił dziesięcinę
z wszystkiego łupu. Imię jego najpierw oznacza króla
sprawiedliwości, a następnie także króla Szalemu, to jest Króla
Pokoju. Bez ojca, bez matki, bez rodowodu, nie ma ani początku dni,
ani też końca życia, upodobniony zaś do Syna Bożego, pozostaje
kapłanem na zawsze.
Jezus jest arcykapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. Ten to
Melchizedek, król Szalemu, kapłan Boga Najwyższego, wyszedł na
spotkanie Abrahama, wracającego po rozgromieniu królów, i udzielił
mu błogosławieństwa. Jemu Abraham także wydzielił dziesięcinę
z wszystkiego łupu. Imię jego najpierw oznacza króla
sprawiedliwości, a następnie także króla Szalemu, to jest Króla
Pokoju. Bez ojca, bez matki, bez rodowodu, nie ma ani początku dni,
ani też końca życia, upodobniony zaś do Syna Bożego, pozostaje
kapłanem na zawsze.
Jest
to jeszcze bardziej oczywiste i wskutek tego, że na podobieństwo
Melchizedeka występuje inny kapłan, który stał się takim nie
według przepisu prawa cielesnego, ale według siły niezniszczalnego
życia. Dane Mu jest bowiem takie świadectwo: „Ty jesteś kapłanem
na wieki na wzór Melchizedeka”.
to jeszcze bardziej oczywiste i wskutek tego, że na podobieństwo
Melchizedeka występuje inny kapłan, który stał się takim nie
według przepisu prawa cielesnego, ale według siły niezniszczalnego
życia. Dane Mu jest bowiem takie świadectwo: „Ty jesteś kapłanem
na wieki na wzór Melchizedeka”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
W
dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który
miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby
Go oskarżyć.
dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który
miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby
Go oskarżyć.
On
zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: „Stań tu
na środku”. A do nich powiedział: „Co wolno w szabat: uczynić
coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?” Lecz oni
milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony
z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka:
„Wyciągnij rękę”. Wyciągnął i ręka jego stała się znów
zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli
naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: „Stań tu
na środku”. A do nich powiedział: „Co wolno w szabat: uczynić
coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?” Lecz oni
milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony
z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka:
„Wyciągnij rękę”. Wyciągnął i ręka jego stała się znów
zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli
naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
Wydarzenie opisane w
dzisiejszej Ewangelii, podobnie jak kilka jeszcze innych, tego typu
wydarzeń, pokazują dobitnie, do jakiego poziomu może dojść
zatwardziałość serca człowieka. Bo nawet, jeżeli ktoś nie
lubił Jezusa, albo opierał się Jego zbawczemu działaniu: temu
chociażby, że Jezus chodził i nauczał, że się modlił – to
można to jeszcze jakoś po ludzku starać się rozumieć. Ot, być
może, było to spowodowane wyrzutami sumienia, jakie w niejednym
sercu wywoływały Jezusowe słowa, a wtedy to nawet trudno się
dziwić, iż niektórzy reagowali tak, jak reagowali.
dzisiejszej Ewangelii, podobnie jak kilka jeszcze innych, tego typu
wydarzeń, pokazują dobitnie, do jakiego poziomu może dojść
zatwardziałość serca człowieka. Bo nawet, jeżeli ktoś nie
lubił Jezusa, albo opierał się Jego zbawczemu działaniu: temu
chociażby, że Jezus chodził i nauczał, że się modlił – to
można to jeszcze jakoś po ludzku starać się rozumieć. Ot, być
może, było to spowodowane wyrzutami sumienia, jakie w niejednym
sercu wywoływały Jezusowe słowa, a wtedy to nawet trudno się
dziwić, iż niektórzy reagowali tak, jak reagowali.
Ale
kiedy dochodzi do ewidentnego cudu, kiedy chory człowiek
stanął w środku całego zgromadzenia – z pewnością, celowo
postawiony tam przez Jezusa – i kiedy na Jego polecenie w jednej
chwili wyciągnął rękę, którą wcześniej Ewangelista
określił jako uschłą, a faryzeusze wyprowadzili z tego tylko taki
wniosek, że Jezus robi im na złość i niczego szczególnego w
tym się nie dopatrzyli – to już mówi samo za siebie. Żeby
się nawet nie zdziwić, nie zastanowić, jak to się stało?! Tylko
od razu szukać sposobu zemsty na Jezusie?!
kiedy dochodzi do ewidentnego cudu, kiedy chory człowiek
stanął w środku całego zgromadzenia – z pewnością, celowo
postawiony tam przez Jezusa – i kiedy na Jego polecenie w jednej
chwili wyciągnął rękę, którą wcześniej Ewangelista
określił jako uschłą, a faryzeusze wyprowadzili z tego tylko taki
wniosek, że Jezus robi im na złość i niczego szczególnego w
tym się nie dopatrzyli – to już mówi samo za siebie. Żeby
się nawet nie zdziwić, nie zastanowić, jak to się stało?! Tylko
od razu szukać sposobu zemsty na Jezusie?!
A
cóż – w tym kontekście – powiedzieć o stwierdzeniu
Ewangelisty, iż faryzeusze śledzili
Go
[to
znaczy Jezusa],
czy
uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć?
Wprost
spodziewali się nadzwyczajnego znaku, ale z góry założyli, że
wykorzystają
go przeciwko Jezusowi!
cóż – w tym kontekście – powiedzieć o stwierdzeniu
Ewangelisty, iż faryzeusze śledzili
Go
[to
znaczy Jezusa],
czy
uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć?
Wprost
spodziewali się nadzwyczajnego znaku, ale z góry założyli, że
wykorzystają
go przeciwko Jezusowi!
Kochani,
jak bardzo może być zablokowane, zamknięte, zatwardziałe serce
człowieka! Opisywane dziś wydarzenie pokazuje, że uzdrowienia
i inne nadzwyczajne znaki, jak chociażby nawet wskrzeszenie Łazarza,
czy kilku innych osób – wcale nie muszą spowodować nawrócenia
człowieka, jego opamiętania, jego posłuszeństwa woli Bożej.
Wręcz przeciwnie, mogą jeszcze spowodować większy opór, złość,
bunt, niedowierzanie… Coś zupełnie niepojętego! A jednak!
jak bardzo może być zablokowane, zamknięte, zatwardziałe serce
człowieka! Opisywane dziś wydarzenie pokazuje, że uzdrowienia
i inne nadzwyczajne znaki, jak chociażby nawet wskrzeszenie Łazarza,
czy kilku innych osób – wcale nie muszą spowodować nawrócenia
człowieka, jego opamiętania, jego posłuszeństwa woli Bożej.
Wręcz przeciwnie, mogą jeszcze spowodować większy opór, złość,
bunt, niedowierzanie… Coś zupełnie niepojętego! A jednak!
Dlatego
każda i każdy z nas musi ułożyć sobie w sercu swoją osobistą
relację z Jezusem, swoją osobistą więź ze Zbawicielem, swoją
odpowiedź na Jego miłość, na Jego Ofiarę. Jak bowiem
Melchizedek wyszedł na spotkanie Abrahama z chlebem i winem – o
czym wspomina dziś pierwsze czytanie – tak Jezus wychodzi na
spotkanie z nami w czasie każdej Mszy Świętej także z
chlebem i winem, które staje się Jego Ciałem i Krwią.
Wychodzi do nas ze swoim Słowem. Wychodzi ze swoją łaską,
ze swoją pomocą w konkretnych naszych życiowych sytuacjach… Co
Mu odpowiemy? Jak zareagujemy?
każda i każdy z nas musi ułożyć sobie w sercu swoją osobistą
relację z Jezusem, swoją osobistą więź ze Zbawicielem, swoją
odpowiedź na Jego miłość, na Jego Ofiarę. Jak bowiem
Melchizedek wyszedł na spotkanie Abrahama z chlebem i winem – o
czym wspomina dziś pierwsze czytanie – tak Jezus wychodzi na
spotkanie z nami w czasie każdej Mszy Świętej także z
chlebem i winem, które staje się Jego Ciałem i Krwią.
Wychodzi do nas ze swoim Słowem. Wychodzi ze swoją łaską,
ze swoją pomocą w konkretnych naszych życiowych sytuacjach… Co
Mu odpowiemy? Jak zareagujemy?
Czy
uświadamiamy sobie, że każda Msza Święta, każde
Przeistoczenie – to cud o wiele większy od tego, którego dziś
dokonał Jezus w Ewangelii? To naprawdę wielki cud! Tyle, że
my reagujemy na niego może nawet nie jakimś celowym
niedowierzaniem, ale zobojętnieniem, wynikającym z tego, że nam
to już spowszedniało, że to takie zwyczajne, ciche, dyskretne,
prawie niezauważalne… A tu tymczasem wielki cud dokonuje
się na naszych oczach! Czy dotyka naszych serc?
uświadamiamy sobie, że każda Msza Święta, każde
Przeistoczenie – to cud o wiele większy od tego, którego dziś
dokonał Jezus w Ewangelii? To naprawdę wielki cud! Tyle, że
my reagujemy na niego może nawet nie jakimś celowym
niedowierzaniem, ale zobojętnieniem, wynikającym z tego, że nam
to już spowszedniało, że to takie zwyczajne, ciche, dyskretne,
prawie niezauważalne… A tu tymczasem wielki cud dokonuje
się na naszych oczach! Czy dotyka naszych serc?
Co
robię – co już robię, a co jeszcze muszę w przyszłości
zrobić, aby żadna Msza Święta i żaden inny znak działania
Jezusa, żaden cud przez Niego zdziałany, nie pozostał dla mnie
czymś niezauważalnym, takim codziennym, takim oczywistym?… Żeby
mi nie spowszedniał?… Co robię w tym celu – i co jeszcze
powinienem zrobić?…
robię – co już robię, a co jeszcze muszę w przyszłości
zrobić, aby żadna Msza Święta i żaden inny znak działania
Jezusa, żaden cud przez Niego zdziałany, nie pozostał dla mnie
czymś niezauważalnym, takim codziennym, takim oczywistym?… Żeby
mi nie spowszedniał?… Co robię w tym celu – i co jeszcze
powinienem zrobić?…
To bardzo dobra inicjatywa! Niech Duch Święty urabia sumienia, serce , umysły, by ludzie chcący przyjąć pełne wylanie Jego mocy, już teraz otworzą się na łaski Ducha Świętego, którego otrzymali(-mają)w sakramencie Chrztu Świętego. Odwagi, Duch Święty niczego nie zabiera, On daje w obfitości, wszystkim, którzy otwierają się na przyjęcie Jego darów, Jego charyzmatów. Szczęść Boże.
Dzisiaj krótki komentarz, ponieważ dużo pracy.
Dziękuję za dzisiejsze i wczorajsze słowo.
Pozdrawiam
Rafał
Dziękuję za oba dobre słówka… Ks. Jacek