Wszyscy jesteśmy pasterzami! Dobrymi?….

W

Kochani, dziękuję za wczorajsze Wasze wypowiedzi i obiecuję, że jutro w słowie wstępnym odniosę się do prośby Anny i Roberta. Dzisiaj bowiem – jak to w Niedzielę – zamieszczam słówko i już biegnę do kościoła. Wiecie, czym jest niedziela dla każdego księdza… Oczywiście, dniem wielkiej radości! Ale takiej… pracowitej radości!
    Na piękne przeżywanie tego dnia – Niedzieli Dobrego Pasterza – niech nam wszystkim Bóg błogosławi: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

4
Niedziela Wielkanocy, C,
do
czytań: Dz 13,14,43–52; Ap 7,9.14b–17; J 10,27–30
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W
owym czasie Paweł i Barnaba przeszedłszy przez Perge, dotarli do
Antiochii Pizydyjskiej, weszli w dzień sobotni do synagogi i
usiedli.
A
wielu Żydów i pobożnych prozelitów towarzyszyło Pawłowi i
Barnabie, którzy w rozmowie starali się zachęcić ich do wytrwania
w łasce Boga. W następny szabat zebrało się niemal całe miasto,
aby słuchać Słowa
Bożego. Gdy Żydzi zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość, i
bluźniąc sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł. Wtedy Paweł i
Barnaba powiedzieli odważnie: „Należało głosić słowo Boże
najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za
niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Tak bowiem
nakazał nam Pan: «Ustanowiłem cię światłością dla pogan, abyś
był zbawieniem aż po krańce ziemi»”.
Poganie
słysząc to radowali się i uwielbiali słowo Pańskie, a wszyscy,
przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. Słowo Pańskie
rozszerzało się po całym kraju. Ale Żydzi podburzyli pobożne a
wpływowe kobiety i znaczniejszych obywateli, wywołali
prześladowanie Pawła i Barnaby i wyrzucili ich ze swych granic. A
oni otrząsnąwszy na nich pył z nóg, przyszli do Ikonium, a
uczniów napełniało wesele i Duch Święty.
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO
JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, ujrzałem wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z
każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojących
przed tronem i Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich
palmy.
I
rzekł do mnie jeden ze starców: „To ci, którzy przychodzą z
wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je
wybielili. Dlatego są przed tronem Boga i w Jego Świątyni cześć
Mu oddają we dnie i w nocy. A Siedzący na tronie rozciągnie nad
nimi namiot. Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć,
i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo paść ich będzie
Baranek, który jest w pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł
wód życia: i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu.”
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Jezus
powiedział: „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą
one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i
nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał,
jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki
mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.
Moje
owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję
im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z
Mojej ręki
. Jakże bardzo zachęcająco i jak
optymistycznie brzmią te słowa Jezusa dzisiaj i w tym świecie,
który przedstawia nam różnych pasterzy i różnych przewodników.
Wielu
bowiem jest takich, którzy chcieliby rządzić, którzy chcieliby
innych pouczać, innym wskazywać drogę. Ale czy tak samo wielu
jest odważnych
, którzy – po pierwsze – sami poszliby drogą,
którą wskazują, a więc wyraźnie pokażą, jak żyć
według wskazań, które sami dają; a po drugie: czy wielu jest
takich, którzy nie tylko zachęty i pouczenia, lub zarządzenia mają
do zaoferowania, ale konkretną troskę o człowieka, miłość do
drugiego człowieka;
właśnie tego, do którego kierują swoje
pouczenia czy zarządzenia? Czy wielu jest takich ludzi?
Każdy
z nas inaczej odpowiedziałby na to pytanie. Wiemy, że na
szczęście – są!
Są tacy ojcowie rodzin, są takie matki, są
tacy przełożeni, są tacy dyrektorzy i właściciele firm,
tacy profesorowie i nauczyciele
, są tacy lekarze, są tacy
księża, są tacy ludzie, którzy nie tylko mówią, nie tylko
zachęcają czy zarządzają, ale też konkretnie pokazują, jak
żyć,
jak dzisiaj zachować twarz i godność; którzy w
człowieku widzą człowieka, a nie jakiś statystyczny przypadek,
czy intruza, który tylko zajmuje czas i niepotrzebnie zawraca
głowę.
Na
szczęście – są tacy mądrzy i odważni ludzie, którzy okazują
miłość i troskę drugiemu człowiekowi, którym na innych zależy.
Bo można być bardzo wysoko postawionym dyrektorem, można być
bardzo znaczącą osobistością – i jednocześnie pozostać
człowiekiem, człowiekiem dla innych ludzi,
i sprawy innych
dostrzegać, i sprawami innych głęboko się przejmować, innym
pomagać, za innych się szczerze modlić.
Ktoś
powie, że to naiwność, że dzisiaj nie jest to w modzie, bo
dzisiaj tylko pieniądz się liczy, każdy tylko
patrzy, jak wyzyskać drugiego i jak go oszukać. Tak się może
wydawać, jeżeli patrzymy pobieżnie i bez głębszego
zastanowienia, albo kiedy patrzymy tylko na wybranych ludzi,
którzy – niestety – w taki sposób żyją i postępują. Ale
chcąc spojrzeć nieco szerzej, musimy dostrzec, że jednak dzisiaj,
po raz kolejny, wysłuchaliśmy Ewangelii o Jezusie, Dobrym
Pasterzu!
Dzisiaj, po raz kolejny, przypomnieliśmy sobie, że
Jezus życie swoje za nas oddał, że zna nas po imieniu i daje
nam życie wieczne;
że nikt nie wyrwie nas z Jego ręki.
A
zatem jest ktoś, kto nie tylko poucza i wskazuje, ale kto prawdziwie
kocha, komu na nas zależy. To Jezus Chrystus – Dobry Pasterz!
Ktoś, komu nie zależy na jakimś materialnym zysku, ale wręcz
przeciwnie – kto nie zawahał się wszystkiego stracić, a
więc swego życia, aby tylko odzyskać człowieka, uratować,
odkupić go, zbawić. I aby zaprosić go na wieczną ucztę
zbawionych
, o której tak pięknie mówi Święty Jan w drugim
czytaniu, z Księgi Apokalipsy.
Te
wszystkie tajemnice przeżywaliśmy nie tak dawno, w czasie Świętego
Triduum Paschalnego. Te tajemnice przeżywamy w czasie każdej Mszy
Świętej. Jeżeli zatem Jezus chce niejako od nowa ofiarować się
za nas
, jeżeli pomimo wszystko – pomimo całego zła w świecie
i całego egoizmu, jaki obserwujemy, pomimo tylu przejawów ludzkiej
przewrotności – jeżeli pomimo tego wszystkiego Jezus ciągle i
od nowa zmartwychwstaje
, od nowa głosi nam swoją
Ewangelię, od nowa przypomina nam o sobie i staje przed nami jako
Dobry Pasterz, zwracając się do nas z miłością, zwracając
się po imieniu
– to znaczy, że jeszcze nie wszystko stracone,
że nie można się załamywać, nie wolno tracić nadziei, bo
wszystko może się jeszcze zasadniczo zmienić. Trzeba tylko
uwierzyć i pójść za Dobrym Pasterzem.
Ale
to właśnie tutaj jawią się chyba największe problemy. Pierwsze
czytanie pokazuje nam to dobitnie. Okazuje się bowiem, że obietnica
Jezusa, iż nikt nie wyrwie owiec z Jego ręki, może się nie
spełnić
. Ale nie dlatego, że to Jezus wypuści tych i zostawi
tamtych, a zatrzyma przy sobie niektórych. Nie! Jezus chce
zatrzymać wszystkich!
Ale nikogo nie zatrzyma na siłę!
Dobry
Pasterz nie jest tyranem, nie jest przywódcą politycznym czy
wojskowym, który na zasadzie rozkazu zatrzyma przy sobie ludzi,
albo wbrew wszystkim będzie cały świat uszczęśliwiał na siłę.
Dobry Pasterz zaprasza do siebie, nie zmusza i nie pozwoli
sobie wyrwać z ręki tych, którzy chcą przy Nim pozostać,
którym na tym zależy. A oto słyszymy dzisiaj, że kiedy Paweł i
Barnaba w Antiochii Pizydyjskiej nauczali w synagodze, za drugim
razem zeszło się niemal całe miasto. I cóż się okazało?
Oto wszyscy zebrani z radością i wdzięcznością przyjmowali Słowo
Boże, a bluźniąc i złorzecząc sprzeciwiali się temu
zazdrośni Żydzi…
Oni,
którzy przecież byli członkami Narodu Wybranego; Narodu, do
którego w pierwszej kolejności skierowane było Boże Słowo
i właśnie przez nich to Słowo miało się rozszerzyć na cały
świat
– właśnie oni najbardziej sprzeciwiali się
temu, czego nauczali Apostołowie. Stąd też bardzo mocne i
jednoznaczne, a przy tym zupełnie zrozumiałe słowa Pawła, który
z wyrzutem musiał im powiedzieć: Należało głosić Słowo
Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się
za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan.
Właśnie!
Widzimy bardzo wyraźnie ten proces! Apostołowie chcieli zacząć
od Żydów
, aby zachować tę kolejność, którą zachowywał
sam Jezus: najpierw głoszone było Słowo Boże członkom Narodu
Wybranego, a oni mieli to zanieść do innych narodów. W
sytuacji jednak takiej, jaka zaszła, kolejność została odwrócona:
to poganie pierwsi usłyszeli Słowo Boże. I przyjęli je z
radością, chociaż – jak wynika z lektury całej Księgi Dziejów
Apostolskich – Paweł przy innych okazjach starał się jeszcze
zaczynać głoszenie Dobrej Nowiny od Żydów. Kiedy oni go jednak
odrzucali – a odrzucali niejednokrotnie – wtedy znowu
szedł do pogan.
A
dla nas jest to bardzo czytelne wskazanie, gdyż my również
jesteśmy nowym Narodem Wybranym. My, którzy zostaliśmy
obmyci Krwią Chrystusa; my, za których On sam złożył w ofierze
swoje życie – to właśnie my możemy czuć się bezpieczni
przy Jezusie
, który jest naszym Dobrym Pasterzem.
Niestety, może się jednak okazać, że to inni przed nami
skorzystają z tej szansy bardziej, chociaż nic by na
to wyraźnie nie wskazywało.
Któż
by bowiem pomyślał, że poganie, a więc ludzie spoza
Narodu Wybranego, ludzie wierzący w jakieś swoje, rozliczne bóstwa,
zostaną zaproszeni do wiary i do zbawienia przed członkami
Narodu, który wierzy w jednego Boga i który ze strony tegoż Boga
doświadczył tak wielkiego dobra wiele razy?
I
któż by przewidywał, że Jezusowe nauczanie bardziej zrozumie i o
wiele bardziej serdecznie przyjmie człowiek, który uchodzi
powszechnie za człowieka raczej małej wiary, słabo
związanego z Kościołem. Ale – właśnie – może się okazać,
że otworzy szeroko serce, że coś go tak bardzo mocno poruszy, że
jakaś treść dotknie go tak bardzo, że przemieni on swoje życie.
A oto może być ktoś, kto do kościoła przychodzi zawsze i
jest kojarzony jako pierwsza osobistość w Parafii, a tymczasem –
wcale nie przeżywa on głęboko swojej wiary, nie
trafiają do niego Boże pouczenia, nie modli się, na wszystko ma z
góry odpowiedź, zawsze ma rację, wszystko wie najlepiej. A potem
się dziwi, że wiara mu nic nie daje i jest w końcu smutny,
zgaszony, wszystko widzi w czarnych barwach.
A
przecież i jemu Dobry Pasterz chce okazać swoją miłość. Tak,
ale tę miłość trzeba jeszcze przyjąć! Trzeba chcieć ją
przyjąć!
Cóż, kiedy komuś wystarcza to, że przecież jest
ochrzczony, jest wierzącym – zawsze się do tego przyznaje – ma
taką, czy inną pozycję. Czy to nie wystarczy?
Nie
wystarczy!
Owce słuchają głosu Pasterza i ten najgłębiej
przeżyje swoją wiarę, kto najuważniej tego głosu będzie
słuchał! Stąd też jeżeli dzisiaj – jak wspominaliśmy na
początku – widzimy tyle różnych złych postaw u ludzi, jeżeli
narzekamy na tyle ciemnych stron życia, to trzeba nam bardziej
uwierzyć w to, co mówi Dobry Pasterz,
trzeba nam z jeszcze
większą wiarą się modlić, trzeba nam może częściej i bardziej
systematycznie się spowiadać, dobrze przygotowywać się do
Spowiedzi
i – co oczywiste – jak najczęściej i z jak
największą wiarą
przystępować do Komunii Świętej.
Ale
też trzeba nam Bożą wolę dokładnie w życiu spełniać, brać
jak najwięcej wzoru z Jezusa Dobrego Pasterza i Jego zasady, Jego
sposób życia przenosić do swojego życia.
A
wtedy okaże się, że rzeczywistość, w jakiej żyjemy, może być
inna, lepsza, pełna nadziei. Dzisiaj bowiem bardziej, niż reform
ekonomicznych, bardziej niż jakichś przemian ustrojowych czy
rewolucji kulturowych, bardziej – i to o wiele bardziej –
potrzeba rewolucji moralnej, konkretnej przemiany naszych serc!
Trzeba,
abyśmy się bardziej przejęli tym, co Dobry Pasterz mówi do nas i
czego nas naucza od naszego dzieciństwa, od chwili Chrztu i
od tych pierwszych chwil naszego świadomego życia – chwil, które
pamiętamy, które kojarzymy, że to właśnie wtedy rodzice
uczyli nas czynić znak Krzyża i pierwszych, najprostszych modlitw
.
To właśnie od tego czasu Jezus, Dobry Pasterz, roztacza nad nami
swoją opiekę, uczy nas swoich zasad.
A
my, czy to mając lat dwadzieścia, czy czterdzieści, czy
osiemdziesiąt – zawsze jesteśmy zaproszeni i wezwani do tego, aby
z takim samym zapałem, z takim samym otwartym sercem słuchać
Jezusa i żyć według Jego nauki. Aby dla tych, wśród których
żyjemy, z którymi jesteśmy na co dzień, za których jesteśmy
w jakikolwiek sposób odpowiedzialni
– a każdy jest
odpowiedzialny chociaż za jedną osobę, jeżeli nie więcej – aby
dla tych wszystkich ludzi, lub dla tej jednej osoby, być dobrym
pasterzem, być znakiem troskliwej miłości;
takiej, jakiej
przykład daje Jezus.
Bo,
Kochani, możemy się denerwować, słuchając o kolejnych aferach
politycznych i o wzrastającym bezrobociu, przy
jednoczesnym zapewnianiu przez polityków, że jest rzekomo coraz
lepiej
. Możemy się tym tylko denerwować – ale to przecież
nic nie da. Szkoda nerwów, szkoda zdrowia…
Możemy
jednak realnie zmieniać rzeczywistość, w której żyjemy poprzez
to, że wprowadzimy tam bardziej ludzkie relacje, że
poczujemy się otoczeni opieką i miłością Dobrego Pasterza i tę
Jego miłość i troskę wniesiemy do swego życia. A kiedy ludzie
będą dla siebie nawzajem lepsi i bardziej na siebie otwarci,
to
ani afery, ani bezrobocie, ani inne zło nie będzie tak bardzo
odczuwalne.
Niech
Jezus – Dobry Pasterz, uczy nas siebie! Niech Jezus, Dobry Pasterz,
obdarza nas radością i nadzieją!

2 komentarze

  • Nie my wybraliśmy Boga, ale On nas wybrał i przeznaczył do dobrych rzeczy i dał nam siły do realizacji.
    Tylko rozpoznać Jego głos, głos Tego, który nas dobrze zna, po imieniu. On przyjmuje pod sztandar krzyża i wie kogo przyjmuje, z jakimi możliwościami, talentami, ale również i z brakami. On wie, na kogo się decyduje.
    Na pewno odpowiedzią żołnierza Pańskiego jest wsłuchanie się rozumem i sercem w Tego, który zaprasza nas pod swój sztandar. Posłuszeństwo Chrystusowi i Jego misji w kościele, posłuszeństwo, które używa serca i rozumu i wszystkiego, czym On w swej łaskawości nas obdarował. On troszczy się o nas. Owce z ufnością i pokorą podążają za pasterzem, bo Ten jest gotowy oddać i oddaje swe życie. A my podążając Jego śladami uczymy się duszpasterzowania, bycia dla innych, troski o stado i owczarnię.
    Na pewno dziś świat potrzebuje świadków i głosicieli, dobrych dusz – pasterzy. Świat łaknie Dobrej Nowiny przekazanej z miłością i odwagą, ze stanowczością i delikatnością. Jednak nie wszystko pójdzie jak z płatka.
    Aposotołowie doświadczyli przeszkód różnego rodzaju. Jedną z nich była zazdrość z powodu tłumów i bezmyślne sprzeciwianie się dla samego sprzeciwu bez konkretnych argumentów. To również jest choroba naszych czasów i wspólnot.
    Karmiąc się Słowem Bożym osiągamy podwójną korzyść – nie brakuje nam pokarmu i potrafimy cieszyć się sukcesami apostolskimi bliźnich, bo pamiętamy, ze w jednej owczarni jesteśmy i jednego Pasterza mamy. Dobry Pasterz to ten, który się modli. Za siebie i za lud powierzony.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.