Przewodnicy pewni i odważni!

P
Szczęść Boże! Witam wszystkich u progu nowego dnia i dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii. Moi Drodzy, śledźmy cały czas informacje z Syrii – niech to też będzie dla nas mobilizacją do modlitwy w intencji pokoju na całym świecie.
      A dzisiaj, w naszych Parafiach, nabożeństwa fatimskie. Jeżeli możemy wziąć w nich udział, to nawet się nie zastanawiajmy. Prośmy o ratunek dla świata!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Jana Chryzostoma, Biskupa i Doktora Kościoła,
do
czytań: 1
Tm 1, 1-2. 12-14 Łk
6, 39-42
POCZĄTEK
PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Paweł,
apostoł Chrystusa Jezusa według nakazu Boga, Zbawiciela naszego, i
Chrystusa Jezusa, naszej nadziei, do Tymoteusza, swego prawowitego
dziecka w wierze. Łaska, miłosierdzie, pokój od Boga Ojca i
Chrystusa Jezusa, naszego Pana.
Dzięki
składam Temu, który mnie przyoblekł mocą, Chrystusowi Jezusowi,
naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do
posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę.
Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z
nieświadomości, w niewierze. A nad miarę obfitą okazała się
łaska naszego Pana wraz z wiarą i miłością, która jest w
Chrystusie Jezusie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
opowiedział uczniom przypowieść: „Czy może niewidomy prowadzić
niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa
nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak
jego nauczyciel.
Czemu
to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie
dostrzegasz?
Jak
możesz mówić swemu bratu: «Bracie, pozwól, że usunę drzazgę,
która jest w twoim oku», gdy sam belki w swoim oku nie widzisz?
Obłudniku,
wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby
usunąć drzazgę z oka swego brata”.
Patron
dnia dzisiejszego, Jan,
urodził się w Antiochii około roku 349.

Otrzymał staranne wykształcenie i poświęcił się życiu
monastycznemu. W
roku 397 z
ostał
patriarch
ą
Konstantynopola,

zabierając
się od samego początku gorliwie do pracy.
Na swoim biskupim dworze zniósł
wszelki przepych, jakim dotąd otaczali się jego poprzednicy.

Zachęcał swoje duchowieństwo do podobnej reformy.
Lud
ujął sobie wspaniałymi kazaniami, jakie regularnie wygłaszał,
a jakich z czasem słuchały już tłumy.
Troszczył się też o
potrzeby ludu. Piętnował nadużycia, nie szczędząc także dworu
cesarskiego. Podniósł splendor nabożeństw liturgicznych.
Dla ubogich i bezdomnych wystawiał gospody i schroniska. Użyczył
azylu nawet ministrowi cesarskiemu, kiedy ten popadł w niełaskę.
Wysyłał misjonarzy na obszary objęte przez Arabów.
Jednak
– co oczywiste – po jakimś czasie dali znać o sobie przeciwnicy
radykalnego patriarchy.
Duchowni diecezjalni mieli mu za złe, że
zbyt wiele od nich wymagał; zakonnicy – że wprowadzał w
klasztorach pierwotną dyscyplinę i surowość, a zwalczał
rozluźnienie. Najwięcej kłopotów wywołało jednak to, że Jan
zaatakował w swoich kazaniach zbyt swobodne życie dworu
cesarskiego, przede wszystkim – cesarzowej Eudoksji. I to
właśnie z jej polecenia usunięto Jana z urzędu patriarchy i
skazano na wygnanie. Lud jednak tak gwałtownie wystąpił w
obronie swego pasterza, że cesarzowa była zmuszona natychmiast
przywrócić biskupowi wolność.
Spokój
jednak trwał krótko. Oto bowiem cesarzowa kazała wystawić
sobie pomnik przed samą katedrą,
a przy pomniku tym zaczęto
urządzać krzykliwe festyny i zabawy, nie licujące ze świętym
miejscem. Jan wystąpił w kazaniach przeciwko temu z całą
stanowczością.
W odwecie cesarzowa zwołała do Konstantynopola
synod swoich zwolenników. Synod ten ponownie odwołał Jana ze
stanowiska patriarchy, a cesarzowa – w roku 404 – ponownie
skazała go na wygnanie.
Musiał znieść wiele szykan i
niewygód, do których należy zaliczyć surową zimę, jaką
przyszło mu przeżyć na wygnaniu.
Nie
załamał się jednak!
Pisywał listy do papieża i do ludzi
wiernych sobie. Papież pięknym listem pochwalił bohaterstwo Jana i
wysłał legatów w jego obronie do Konstantynopola. Dwór cesarski
jednak ich nie przyjął. Zmarł nasz dzisiejszy Patron w dniu 14
września 407 roku.
Pozostawił
po sobie ogromną
spuściznę literacką.

Obok wspaniałych mów i szerokiej korespondencji, zachowały się
teologiczne traktaty o naturze Boskiej
i ludzkiej Jezusa, o Eucharystii, o kapłaństwie… Jego wspaniałe
kazania, które zjednały mu tytuł Chryzostoma, czyli Złotoustego,

są w znacznej mierze komentarzem do Pisma Świętego, szczególnie –
pism Świętego Pawła Apostoła, za znawcę których Jan powszechnie
był uważany.
Oto
Paweł Apostoł w pierwszym czytaniu wychwala Boga za wielkie
rzeczy, jakich dokonał w jego życiu,

kiedy to powołał go z prześladowcy na gorliwego Apostoła w
Kościele. Łaskę Bożą, która dokonała tej nadzwyczajnej
przemiany, Paweł Apostoł określa mianem łaski
nad miarę obfitej.

Paweł otworzył się na tę łaskę, pozwolił Bogu przemienić
jego życie,
wcześniej
bowiem działał w nieświadomości

– jak to sam wyznaje…
Kiedy
Pan zapukał do jego serca, uznał
on całą swoją grzeszność
i
pozwolił Bogu dokonywać
wielkich rzeczy w swoim życiu. W przeciwnym razie, stałby się owym
ślepym
przewodnikiem ślepych,

przed jaką to postawą ostrzega dziś Jezus w Ewangelii. I widziałby
drzazgę w oku swego brata, ale
belki we własnym na pewno by nie dostrzegał.
Na
szczęście, Pan daje
nam wciąż mądrych i dobrych przewodników

– daje ich wciąż Kościołowi – przewodników
odważnych, jednoznacznych i bezkompromisowych.

Takich, jak Paweł Apostoł, takich, jak Jan Chryzostom. Kochani, o
takich przewodników – i za takich przewodników – trzeba nam się
wciąż modlić.
Ale
też trzeba nam mieć głęboką świadomość, że takimi
przewodnikami to
także my sami mamy się stawać dla naszych najbliższych.

Bo my nie możemy ciągle się rozglądać wokół i czekać, że to
ten może, a może tamten zrobi za nas to i owo. To
my sami mamy stawać się owymi przewodnikami pewnymi i odważnymi!

A Święty Paweł i Święty Jan Chryzostom z pewnością wesprą nas
swoim wstawiennictwem i swoim przykładem…

3 komentarze

  • "Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?"

    Bardzo często jest tak, że właśnie TA drzazga tkwi w nas. Widzimy u bliźniego drzazgę (grzech), którego nie widzimy u nas samych, a który często powtarzamy, albo po prostu niestety, nam już nie przeszkadza.

    Dostrzegając belkę już robimy pierwszy, duży
    krok.
    Drugi – "walka" z nim…

    Pozdrawiam

    • …tak…oczywiście..grzech "już nie przeszkadza".
      Nie przeszkadza widzieć oczami, ale czy rozum serca naszego nie widzi ten grzech? A wyrzuty sumienia? Czy ona przebywa we śnie? Być może ona przebywa w milczenie? Dłaczego? Przecież wiemy, że Pan tworzy w sercach Miłosierdzie, a serce? ono śpi? Ile ono będzie spać? Ile ono będzie milczeć?…

      Pozdrawiam
      Z modlitwą
      Józefa

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.