Wreszcie…

W
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, dzisiaj Dzień Papieski. Szczerze mówiąc, z pewnym takim dystansem podchodzę co roku do tego dnia. To znaczy, nie dlatego, że wspominamy Jana Pawła II, tylko dlatego, że w tym dniu jest duży szum medialny i zachwyt polskim Papieżem, po czym w poniedziałek jest już zupełna cisza, a do tego cały ten szum koncentruje się na tym efekcie zewnętrznym, medialnym jego posługi. A nam, wierzącym, chyba o coś innego chodzi… Dlatego my ten dzień przeżywajmy tak, jak by sobie tego życzył Jan Paweł II.
    W naszych kościołach odczytujemy dzisiaj komunikat z ostatniej Konferencji Episkopatu Polski. Pozwoliłem sobie włączyć do rozważania tylko jeden krótki fragment, po przeczytaniu którego pomyślałem sobie to, co napisałem w tytule… To jest jedyny komentarz, który w tej sytuacji przychodzi mi do głowy.
    A dzisiaj w Parafii w Tłuszczu – uroczystość odpustowa. Taka trochę mniejsza, niż zwykle, bo pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej nie jest nasza Parafia, a jedynie kościół. Dlatego o 18.00 będzie Msza Święta, a po niej procesja ulicami miasta i Różaniec z rozważaniami, opartymi na homilii Benedykta XVI z beatyfikacji Jana Pawła II. Będziemy modlić się o właściwe i pełne przygotowanie do jego kanonizacji – nie tylko w wymiarze zewnętrznym, ale właśnie wewnętrznym, duchowym.
   Na głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego przesyłam błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek
28
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: 2 Krl 5,14–17; 2 Tm 2,8–13; Łk 17,11–19
CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Wódz
syryjski Naaman, który był trędowaty, zanurzył się siedem razy w
Jordanie według słowa proroka Elizeusza, a ciało jego na powrót
stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony.
Wtedy
wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął
przed nim, mówiąc: „Oto przekonałem się, że na całej ziemi
nie ma Boga poza Izraelem. A teraz zechciej przyjąć dar
wdzięczności od twego sługi”.
On
zaś odpowiedział: „Na życie Pana, przed którego obliczem stoję,
nie wezmę!” Tamten nalegał na niego, aby przyjął, lecz on
odmówił.
Wtedy
Naaman rzekł: „Jeśli już nie chcesz, to niechże dadzą twemu
słudze tyle ziemi, ile para mułów unieść może, ponieważ odtąd
twój sługa nie będzie składał ofiary całopalnej ani ofiary
krwawej innym bogom, jak tylko Panu”.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najmilszy:
Pamiętaj na Jezusa Chrystusa, potomka Dawida. On według Ewangelii
mojej powstał z martwych. Dla niej znoszę niedolę aż do więzów
jak złoczyńca; ale słowo Boże nie uległo skrępowaniu. Dlatego
znoszę wszystko przez wzgląd na wybranych, aby i oni dostąpili
zbawienia w Chrystusie Jezusie razem z wieczną chwałą.
Nauka
to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli,
wespół z Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości,
wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go
zapierali, to i On nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności,
On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Stało
się, że Jezus zmierzając do Jerozolimy, przechodził przez
pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło
naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i
głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”. Na
ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A
gdy szli, zostali oczyszczeni.
Wtedy
jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga
donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A
był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu
zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie
znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten
cudzoziemiec”. Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara
cię uzdrowiła”.
Zarówno
pierwsze czytanie, z Księgi Królewskiej, jak i fragment Ewangelii
według Świętego Łukasza, przedstawiają podobne wydarzenie. Oto
bowiem w jednym i w drugim przypadku doszło do uzdrowienia.
W
jednym i drugim przypadku – chorobą, z której nastąpiło
uleczenie, był trąd, choroba do dziś praktycznie
nieuleczalna. W jednym i drugim przypadku uzdrowienie było
cudowne, było wyraźnym znakiem interwencji Bożej. Nieco inaczej
natomiast kończą się oba wydarzenia.
Wódz
syryjski Naaman
– tego nie znajdziemy w dzisiejszym czytaniu,
musielibyśmy przeczytać kilka wcześniejszych zdań z Drugiej
Księgi Królewskiej – otóż ten wielki wódz poczuł się
wręcz urażony propozycją Proroka,
aby siedem razy zanurzył
się w wodzie. Myślał, że Prorok każe mu uczynić coś bardziej
ambitnego, coś bardziej godnego wodza. A tu nagle każe mu
dokonać czegoś tak banalnego.
Dopiero słudzy namówili go, aby
się jednak zdecydował. Jaki był tego efekt – słyszeliśmy
dzisiaj.
Dziesięciu
trędowatych
prosiło Jezusa o pomoc, byli – tak samo jak
Naaman – bezsilni wobec swojej choroby. Od razu zostali
oczyszczeni. I oto jeden uświadomił sobie, skąd przyszło
uzdrowienie. Zawrócił, aby oddać chwałę Bogu. Piękna
postawa…
Naaman,
który był człowiekiem znaczącym i wpływowym, całą nadzieję
upatrywał w swojej pozycji i bogactwie. Co prawda, zdawał
sobie sprawę z tego, że jego uzdrowienie jest Bożym darem, jest
Bożą łaską, ale – jak słyszeliśmy – z wyrazami
wdzięczności spieszy do Proroka
, jakby to od niego pochodziło
jego uzdrowienie. I w sumie, z jednej strony, można się cieszyć,
że w ogóle pamiętał o wdzięczności, ale chyba za mała
była jeszcze jego wiara w moc Bożą,
aby tę wdzięczność
skierował wprost do Boga. Przyjął zatem postawę właściwą,
chociaż wymagającą pewnej korekty…
Natomiast
postawą zupełnie przeciwną w obliczu cudownego uzdrowienia – o
czym też mowa w Ewangelii – jest postawa całkowitej
niewdzięczności,
którą zaprezentowało dziewięciu
uzdrowionych z trądu. O ile Naaman wybrał może nie najlepszy
sposób podziękowania,
bo zaczął od tej strony ludzkiej,
mniejszy akcent kładąc na rolę samego Boga, ale jednak pochylił
swoje dumne czoło
i uznał swoją bezsilność, i w jakiś
sposób usiłował okazać swoją wdzięczność, o tyle owych
dziewięciu w ogóle nie poczuło się do niczego.
Tak,
jakby im to uzdrowienie co najmniej się należało,
albo jakby nie stało się nic nadzwyczajnego. I na pewno nie można
tego tłumaczyć faktem zachwytu z powodu dokonanego cudu
tym, że byli tak wstrząśnięci, iż zapomnieli. Owszem, mogli być
wstrząśnięci, mogli być zaszokowani, ale przecież w którymś
momencie musiała przyjść refleksja
– skąd to wszystko, jak
to się stało.
Ów
cudzoziemiec, który wrócił, aby podziękować Jezusowi –
właśnie: wrócił,
a zatem on też w pierwszej chwili
zapewne zaniemówił z zachwytu i podziwu,
ale skoro takie
odczucia nie trwają wiecznie, więc zaraz przyszła refleksja i
naturalne poczucie wdzięczności wobec Tego, ze strony
którego uzdrowienie przyszło. Czy zatem – skoro tamtych
dziewięciu nie podziękowało – Jezus cofnął swoją łaskę i
na nowo popadli w trąd?
Na
pewno – nie!
Jezus nie cofa swojej dobroci, nie uzależnia
swojej miłości wobec nas od tego, czy my Mu podziękujemy i czy
odpowiemy naszą miłością, czy niewdzięcznością. Gdyby
wszystko zależało od tego, to prawdopodobnie
nie bylibyśmy w zbyt szczęśliwym położeniu.
Zatem, tamci z
całą pewnością zachowali otrzymany dar. Ale cudzoziemiec, który
wrócił, by podziękować Jezusowi, otrzymał jeszcze coś więcej…

Jeśli
uważnie słuchaliśmy dzisiejszej Ewangelii, to na pewno zwróciliśmy
uwagę na ostanie zdanie: Wstań, idź twoja wiara cię
uzdrowiła.
Tego zdania Jezus nie skierował do dziesięciu
pozostałych, nie usłyszał go także wódz Naaman. Tylko ten
jeden cudzoziemiec usłyszał takie zdanie.
A to znaczy, że w
jego sercu dokonało się coś więcej, jego uzdrowienie nie
zakończyło się na wymiarze tylko zewnętrznym.
On
w tym momencie otrzymał dodatkowy dar – dar wewnętrznego
uzdrowienia,
dar wewnętrznego pocieszenia, wewnętrznej radości.
Ja jestem głęboko przekonany, że jego życie od tego dnia było
już zupełnie inne,
on był przemieniony. Łaska tego
zewnętrznego uzdrowienia, uzdrowienia z trądu, przeobraziła się w
łaskę wewnętrzną, w łaskę trwałą, którą mógł on
się cieszyć do końca swoich dni!
My
dzisiaj, w duchu takiej właśnie wiary, dziękujemy Bogu za dar
Błogosławionego Jana Pawła II.
Wpatrujemy się w jego
świetlany przykład – szczególnie uczynimy to w czasie wieczornej
różańcowej procesji fatimskiej – aby z jego umiejętności
prowadzenia dialogu
z każdym bez wyjątku człowiekiem i z całym
światem, ale też z całej jego wspaniałej pasterskiej i
ojcowskiej postawy
wziąć jak najwięcej dla naszej postawy
chrześcijańskiej.
Bo
nasz zachwyt postawą wielkiego Papieża i nasza wdzięczność za
niego wówczas będzie miała sens, gdy nasza chrześcijańska
codzienność będzie realizacją tego, czego nas nauczał.
Tylko
w ten sposób także dobrze przygotujemy się duchowo – nie tylko w
wymiarze zewnętrznym i medialnym – do jego kanonizacji.
Wstawiennictwu
Błogosławionego Papieża powierzamy dziś także problemy,
jakimi żyje Kościół w Polsce.
Oto bowiem w dniach od 8 do 9
października 2013 roku w Warszawie odbyło się zebranie plenarne
Konferencji Episkopatu Polski. W komunikacie z tego zebrania czytamy
między innymi: W kontekście aktualnie prowadzonej
kampanii medialnej biskupi nie zgadzają się na wykorzystywanie
grzechów niektórych duchownych do piętnowan
ia całego
środowiska Kościoła. Krzywdzące jest także pomijanie prawdy o
ofiarnej pracy duszpasterskiej tysięcy księży, zatroskanych o
wiarę Polaków i dobro narodu. Zło powinno być nazwane po imieniu,
przy czym odpowiedzialność i zadośćuczynienie za czyny spoczywa
na sprawcy popełnionego zła.”

Wreszcie…

8 komentarzy

    • Tak, Warszawiacy woleli siedzieć w ciepłych domkach i mieszkaniach. Przecież TVN trąbiło, że szkoda czasu, że tyle pieniędzy musi pójść na referendum. Może dopiero jak władza podniesie wiek emerytalny do 100 lat to ludzie w końcu obudzą się z tego letargu i wezmą sprawy w swoje ręce. A tymczasem pozostaje nam dalej żyć i słuchać telewizyjnej propagandy, wzorowanej na czasach PZPR.
      Pozdrawiam i czekam na lepsze czasy.
      Rafał

  • Dzisiaj Papież Franciszek zawierzył Świat Niepokalanemu Sercu Maryi. Czy takie zawierzenie jest indywidualną sprawą Ojca Świętego co do czasu i miejsca (np. czy robi się to co kilka lat, czy w wyjątkowych okolicznościach)?

  • Antoni Macierewicz i Jarosław Kaczyński w TV = spadek poparcia dla PiS. Przypadek? Czy może wyraźny sygnał w stronę polityków PiS-u? Tylko mi nie mówcie, że tak sondaże ustawione. Już nie pierwszy raz socjologowie i politologowie, publicyści zwracają na to uwagę. Może naprawdę czas podziękować niektórym politykom ww. partii. Pozdrawiam! Dawid

    • Nie, to nie jest przypadek. To bardzo prosta zależność psychologiczna tak często przywoływana w mediach, kiedy pojawiła się jakże ważna dla losów kraju – przez kilka tygodni hot news, potem godzinne transmisje z sadu – sprawa zamordowanej przez matkę Madzi: syndrom wyparcia. Najwyraźniej Polacy naszpicowani śmiertelnym zagrożeniem, jakie stanowi IV RP, boja się powrotu Kaczynskiego z wampirem Macierewiczem, bo przecież pognaja naród na "wojnę z Rosja". Przepraszam za ten ironiczny rys mojej wypowiedzi, ale zaczynam się czuć coraz to bardziej niezręcznie w mojej ojczyźnie.
      Pozdrawiam serdecznie
      Robert
      Robert

  • Oczywiście, PiS także nie jest partią idealną i można przyczepić się o bardzo wiele niewłaściwych postaw i zachowań. Ja też je widzę i też mnie – mówiąc prawdę – denerwują. Tylko jako obywatele tego kraju i jednocześnie jako katolicy musimy na kogoś głosować. Idealnych kandydatów pewnie nie znajdziemy. Ale znajdziemy takich, których linia życia i nauczania jest najbliższa ideałom Ewangelii. I wcale nie muszą to być politycy PiS. Chociaż – z drugiej strony – musimy zobaczyć bardzo wiele dobrego w tym, co robią, i wiele uczciwości w ich postawie. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.