Bł. Jakuba Strzemię, Biskupa,
czytań: Rz 4,20–25; Łk 12,13–21
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Abraham nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej,
ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był
przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał.
Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość.
to, że poczytano mu, zostało napisane nie ze względu na niego
samego, ale i ze względu na nas, jako że będzie poczytane i nam,
którzy wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana
naszego. On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z
martwych dla naszego usprawiedliwienia.
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
z tłumu rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby
się podzielił ze mną spadkiem”. Lecz On mu odpowiedział:
„Człowieku, któż mnie ustanowił sędzią albo rozjemcą nad
wami?”
też do nich: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości,
bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne
od jego mienia”.
opowiedział im przypowieść: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi
dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: «Co tu począć?
Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów». I rzekł: «Tak zrobię:
zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe
zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr na
długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj».
Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej
duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?» Tak
dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest
bogaty przed Bogiem”.
dnia dzisiejszego, Jakub,
urodził się około roku 1340.
W młodym wieku wstąpił do zakonu franciszkanów i zasłynął jako
gorliwy misjonarz wschodnich kresów. W
roku 1391 został arcybiskupem halicko – lwowskim.
Odznaczał się nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu i do
Matki Bożej. Zmarł
20 października 1409 roku.
tego gorliwego Pasterza powierzamy cały proces
odnawiania i pogłębiania wiary, jaki
dokonuje się w naszych sercach w trakcie przeżywanej aktualnie
Pielgrzymki. Dziś rozpoczynamy dzień w
Salamance, w hotelu Estrella Albatros.
To już ósmy dzień naszego pielgrzymowania. Dotarliśmy zaś do
tego hotelu wczoraj o godzinie 1900,
po przejechaniu w autokarze około siedmiuset kilometrów!
droga ta była taka długa, przeto musieliśmy wczorajszy dzień
zacząć bardzo wcześnie. I rzeczywiście tak było – śniadanie
było już o godzinie 530,
a o 600
cała Grupa już była w autokarze.
Chcę tutaj z mocą podkreślić porządek
i zdyscyplinowanie całej naszej Ekipy.
jest rzeczą, że zaraz po wyruszeniu i po odmówieniu porannej
modlitwy, wszyscy – poza Kierowcą, rzecz jasna! – zapadli w
drzemkę, dopełniając nocnego odpoczynku.
tak dojechaliśmy
do Burgos,
w którym już nocowaliśmy kilka dni temu, teraz natomiast
zatrzymaliśmy się tam, aby w miejscowej katedrze, w kaplicy
Chrystusa Ukrzyżowanego, sprawować Mszę Świętą. Ponieważ Msza
Święta była zaplanowana na godzinę 1230,
a my dotarliśmy przed 1200
i
zaraz weszliśmy do wspomnianej kaplicy, więc byliśmy przekonani,
że będziemy ją
mogli
zacząć wcześniej.
zakrystianin, który miał nam wszystko udostępnić i otworzyć,
obsługiwał rozpoczętą o 1200
Mszę Świętą w sąsiedniej kaplicy i
dotarł do nas dopiero przed 1300.
Cóż
– europejskie standardy! Na szczęście – nic już nie mówił na
temat ewentualnego skrócenia czasu celebry, więc mogliśmy
spokojnie się pomodlić. A
i ten czas nieplanowanej
modlitwy i adoracji w ciszy okazał
się czymś bardzo wartościowym!
trzeba pamiętać, że wczoraj
był Dzień Pański,
przeto Liturgia Słowa była bardziej rozbudowana, podobnie też
refleksja Marka, który na jej kanwie mocno
podkreślił znaczenie modlitwy.
Na podstawie pierwszego czytania, opisującego walkę Jozuego z
Amalekitami, przy
wsparciu modlitwy Mojżesza, trzymającego wzniesione do Boga ręce;
a także na podstawie Ewangelii, mówiącej o wdowie,
naprzykrzającej się niesprawiedliwemu sędziemu,
Marek ukazywał nam rolę
modlitwy wytrwałej i żarliwej. Ta
nasza modlitwa winna być wręcz naprzykrzaniem
się Bogu! Z wielką wiarą!
Ma być ona także wyrazem oddania
w ręce Boga naszej ludzkiej słabości
– bo tyle między innymi znaczą ludzkie ręce, wzniesione w
błagalnym geście do Nieba.
czym nie chodzi w tym wszystkim o to, aby w pojedynczej trudnej
sytuacji nagle
przypominać sobie o Bogu
i zaczynać modlitwę w tej jednej sprawie, a jeżeli Bóg rozwiąże
ją inaczej, niż my chcemy, to potem zaraz mieć
do Niego
pretensje… Tu bardziej chodzi o
wyrobienie i przyjęcie pewnego stylu,
polegającego na tym, że kiedy
mamy
problem, to od razu zwracamy
się z nim do Boga, a nie zaczynamy
kombinować po swojemu, Boga zostawiając gdzieś na uboczu i wręcz
osłabiając z Nim kontakt.
Powinno być dokładnie odwrotnie – człowiek wierzący rozpoczyna
rozwiązywanie swoich problemów od zwrócenia się do Boga!
Mszy Świętej było zwiedzanie
przepięknej katedry. Naprawdę,
wspaniałe to dzieło ludzkiej myśli, pracowitości i – w czasie,
kiedy była budowana – zapewne
także ogromnej wiary
ludzi, którzy ją wznosili. Czy dzisiaj można mówić o takiej
samej wierze, kiedy w całej przeogromnej katedrze tylko
dwie kaplice
wydzielone są do stałego kultu religijnego, a
konfesjonały, pokryte grubą warstwą kurzu, stanowią szafki na
szczotki, albo jakieś inne graty?!
Jaki
pożytek ze świątyni,
w której to nie Jezus wydaje się być najważniejszy?…
Rozmawialiśmy
potem w Grupie o tym, że te zakurzone
konfesjonały są znakomitym odzwierciedleniem duchowej kondycji
ludzi Zachodu
– nie tylko w kwestii Spowiedzi, która tam jest bardzo
zaniedbania, ale też w kwestii udziału
w niedzielnej Mszy Świętej, czy ogólnie pojmowanego praktykowania
wiary.
Naprawdę, obraz, jaki tam się wyłania, jest po prostu smutny…
opuszczeniu Burgos, udaliśmy się w dalszą drogę, odmawiając w
jej trakcie Różaniec
i Koronkę do Bożego Miłosierdzia,
a także świętując czterdziestą
piątą rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przez
Państwa Irenę i Tadeusza Piętków,
za których Marek sprawował Mszę Świętą, a którym my wszyscy
życzyliśmy Bożej opieki na dalsze, oby jak najdłuższe wspólne
lata! W trakcie zeszłorocznej
Pielgrzymki do Ziemi Świętej Państwo Piętkowie odnowili swoje
małżeńskie przyrzeczenia,
a teraz świętowali – w warunkach pielgrzymkowych – swój
jubileusz.
dojechaniu na miejsce i po kolacji, Pani Przewodnik – dla
której cały czas najwyższe uznanie!
– zaproponowała nam Księżom i ekipie Lektorów spacer po
mieście. I rzeczywiście, przeszliśmy się do miejsc, które mamy
też odwiedzić dzisiaj, ale my mieliśmy możliwość obejrzeć
je nocą, podziwiając piękne ich oświetlenie.
W trakcie tego naszego spaceru spostrzegliśmy, że jeszcze
kilkanaście Osób z Grupy także wybrało się na indywidualne
wędrówki…
dopełnia się nasze pielgrzymowanie, dzisiaj
na Mszy Świętej planujemy podjąć końcowe postanowienia w geście
ręki, położonej na patenie,
aby właśnie te postanowienia i duchowa praca nad sobą, a nie tylko
zdjęcia i wspomnienia, była owocem tego czasu.
jedną sprawą, która wczoraj pojawiła się w naszych rozmowach, a
o której wczoraj także nieco tylko napomknąłem w
swej relacji,
była kwestia
naszego udziału w Procesji Różańcowej w Lourdes.
Uświadomiliśmy bowiem sobie po raz kolejny, jak
jesteśmy traktowani jako Polacy.
Zważywszy na to, ilu nas tam przyjeżdża i jak wygląda nasza
Maryjna
religijność, może
dziwić fakt odstawiania nas na boczny tor.
nam bowiem było tylko jedno „Zdrowaś Maryjo”, które Szymon,
nasz Lektor, wypowiedział po polsku, podczas gdy zarówno
rozważania, jak i większość Różańca odmawiana była w
językach: francuskim, włoskim, angielskim, niemieckim, hiszpańskim
i niderlandzkim. W
rozmowie, jaką udało się przeprowadzić z Niemką, koordynującą
udział poszczególnych grup językowych w prowadzeniu tej modlitwy,
dowiedzieliśmy się, że właśnie te
wymienione języki uznane zostały przez władze Sanktuarium za
języki oficjalne
i w nich właśnie wszystko się odbywa. Nie kryliśmy naszego
oburzenia tym faktem! Powstała nawet myśl, żeby po zakończeniu
Pielgrzymki zainteresować
się tą sprawą, kierując pismo właśnie do władz Sanktuarium.
to, że jesteśmy w
Unii Europejskiej traktowani jak piąte koło u wozu
i to, że mamy w Polsce władze,
które z założenia
obniżają nasz prestiż i kompromitują nas na arenie
międzynarodowej, poniżając
na każdym kroku naszą narodową dumę i znaczenie
– nie
może
oznaczać, że także w europejskich
Sanktuariach będziemy traktowani jak – za przeproszeniem – jakiś
Kopciuszek! Naprawdę, cała ta sytuacja nieco
nam przyćmiła radość przebywania
w tym
niezwykłym
miejscu,
jakim jest Lourdes,
ale pokazała też pewien problem, który powinien być rozwiązany.
Spróbujemy o to zawalczyć – także wykorzystując
przeróżne dojścia i kontakty
przez znajomych i znajomych znajomych, którzy mogliby odpowiednio tu
i tam zadziałać.
w Bożym Słowie na dzisiejszy dzień odnajdujemy
pouczenie Jezusa, dotyczące unikania
chciwości, a zdobywania duchowego bogactwa.
Święty Paweł w pierwszym czytaniu oraz Błogosławiony Jakub
Strzemię swoim życiem i przykładem przekonują nas, że tym
bogactwem jest sam Bóg i nasza wiara w Niego.
W czasie naszego pielgrzymowania staramy się o tym wciąż na nowo
przekonywać, a przez podejmowanie
konkretnych postanowień
– takich, jak te dzisiejsze – ów
skarb pomnażać!
Bardzo "rozbawił" mnie ten język niderlandzki, zważywszy na fakt, że w 1970 roku do KK należało ok 40% Holendrów, a dzisiaj 25 % (ok. 4 mln + z flamandzkiej Belgii ok 4 mln, z tego jakies 10% praktykujących,- wersja optymistyczna – czyli 800 tys.), to rzeczywiscie fakt, iż przynajmniej dziesięciokrotnie liczniejsze przedstawicielstwo polskich pielgrzymów jest językowo dyskryminowane swiadczy o jakims swoistym "matriksie" w Lourdes! Swoją drogą te liczby pokazują dynamikę odchodzenia ludzi na zachodzie od Koscioła przez ostatnie 40 lat. Doskonale to się koreluje z rewolucją 68 i działalnoscią ruchów lewackich w USA.
Z kraju: KUL się "nawraca" ;)? http://jmichalik.episkopat.pl/0.1,index.html
A ja chciałam, za pośrednictwem Księdza Jacka, złożyć najserdeczniejsze życzenia "czterdzistopięciolatkom" Państwu Irenie i Tadeuszowi Piętkom, których znam osobiście z ubiegłorocznej pielgrzymki do Ziemi Świętej. Wierzę, że Wasze małżeństwo dotrwa szczęśliwie do 75-tej rocznicy, jeśli taka będzie wola Boża.
Szczęść Boże Szanowni Jubilaci.
Pozdrawiam Mirka od Ojca Pio.
Czytam Księdza "relacje" od dnia pierwszego Pielgrzymki, ale nie mogłam ani czytać komentarzy ani dodać – nie wiem czemu, ale już wszystko w porządku 🙂
Języki, które zostały uznane za oficjalne, to znaczy , że tylko w tych językach mówi się (oficjalnie) w Hiszpanii??
Zdziwiłam się jak Ksiądz napisał jak nas traktują. Wiedziałam jak nas postrzegają, ale nie myślałam, że jeśli chodzi o "stronę" religijną jest tak samo 🙁
Zawsze chciałam odwiedzić ten kraj, zawsze mnie fascynował. Znajomi którzy go odwiedzili porozumiewali się tam tylko w hiszpańskim i w angielskim i "reszta" nie wiedziała , że są Polakami. I dlatego bez obaw inni mówili o Polakach przy nich i zawsze źle. Najczęściej, to , że Polacy to złodzieje. Ciężko było znaleźć kogoś kto mówi po polsku. Z tego co opowiadali to jesteśmy dyskryminowani przez nich bardziej niż inne kraje.
Uważa Ksiądz, że jesteśmy żle postrzegani dzięki naszym władzom. I tu się zgodzę, przecież jak dużo polaków ucieka do innych krajów za pracą, bo nie ma pracy w polsce, bo im źle w polsce, bo ciągle podwyżki, a Ci którzy już mają pracę to zarabiają najniższą krajową!!! Ile jest rodzin bezdzietnych ? – bo wychowanie też kosztuje. A najgorsze jest, to że Polacy nic nie robią! Na referendum im się nie chciało iść… jeszcze trochę, to nawet emerytury zniosą .
Pozdrawiam
Gosia
Dziś problem z logowaniem – mam wpisany (automatycznie) e-mail którego używam do poczty na studia i nie mogę go zmienić, żeby się zalogować.
Dziękuję za Wasze wypowiedzi, moi Drodzy! A myślę, że problem traktowania Polaków przez inne nacje to jest sprawa, którą jeszcze wielokrotnie przyjdzie nam omawiać przy różnych okazjach. Ja przynajmniej zamierzam powracać do tego tematu… Ks. Jacek