Fatima – Lourdes – Santiago – dzień 7

F
Pozdrawiamy serdecznie jeszcze z Lourdes, ale zaraz wyruszamy… Natomiast na przeżywanie Dnia Pańskiego udzielam błogosławieństwa: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
              Gaudium et spes!
29
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Wj 17,8–13; 2 Tm 3,14–4,2; Łk 18,1–8
CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Amalekici
przybyli, aby walczyć z Izraelitami w Refidim. Mojżesz powiedział
wtedy do Jozuego: „Wybierz sobie mężów i wyruszysz z nimi na
walkę z Amalekitami. Ja jutro stanę na szczycie góry z laską Boga
w ręku”. Jozue spełnił polecenie Mojżesza i wyruszył na walkę
z Amalekitami. Mojżesz, Aaron i Chur wyszli na szczyt góry. Jak
długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał
przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita. Gdy
ręce Mojżesza zdrętwiały, wzięli kamień i położyli pod niego,
i usiadł na nim. Aaron i Chur podparli zaś jego ręce, jeden z tej,
a drugi z tamtej strony. W ten sposób aż do zachodu słońca były
jego ręce stale wzniesione wysoko. I tak zdołał Jozue pokonać
Amalekitów i ich lud ostrzem miecza.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najdroższy:
Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono, bo wiesz, od
kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma
święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku
zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga
jest natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do
poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości, aby człowiek Boży
był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu. Zaklinam
cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i
umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś
naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd,
poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni
się modlić i nie ustawać: „W pewnym mieście żył sędzia,
który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym
mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą:
«Obroń mnie przed moim przeciwnikiem». Przez pewien czas nie
chciał; lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie boję
ani się z ludźmi nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się
ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i
nie zadręczała mnie»”.
I
Pan dodał: „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A
Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i
nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie?
Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn
Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”
Na
naszej trasie pielgrzymkowej kolejny dzień – tym razem Dzień
Pański.
Tak szczerze mówiąc, to trudno go odróżnić od
pozostałych dni, bo będzie do nich podobny, a może nawet mniej od
nich „świątobliwy”, bo praktycznie w całości przeżyjemy
go w autokarze.
Dość duży dystans mamy do przejechania: z
Lourdes do Burgos. Ale to są dopiero plany.
Natomiast
wczorajszy dzień przeżyliśmy w Lourdes. Zaczęliśmy go
Mszą Świętą, którą sprawowaliśmy w Grocie o godzinie 600.
Już na miejscu okazało się, że byliśmy jedyną zorganizowaną
polską grupą. W zakrystii przy Grocie przyjął nas bardzo
życzliwie Ksiądz Kazimierz, pochodzący z diecezji tarnowskiej,
a posługujący obecnie w Polskiej Misji Katolickiej w Lourdes.

To on opiekuje się polskimi grupami, przybywającymi na Mszę Świętą
do Groty, dlatego także i nam pomógł się we wszystkim na miejscu
odnaleźć.
A
przy okazji, warto odnotować uczestnictwo wraz z nami we Mszy
Świętej Pana Redaktora Krzysztofa Miklasa, który ongiś
przez wiele lat pracował w Telewizji Polskiej, głównie
relacjonując wydarzenia sportowe, w tym kilka olimpiad, natomiast
teraz, już będąc na emeryturze, całkowicie rozstał się ze
swą firmą, zważywszy na to, kto i jak nią obecnie zarządza.

To właśnie z tego powodu łatwiej go teraz usłyszeć i zobaczyć w
Telewizji TRWAM… W czasie wczorajszej liturgii przeczytał on
modlitwę powszechną.
Tak
w ogóle – pamiętacie jeszcze tego człowieka?
Moi Lektorzy już go nie kojarzą z ekranu telewizyjnego, ja jeszcze
pamiętam. A Wy?
W
słowie, jakie podarował nam Marek, główny akcent położony
został na ludzi chorych.
Bo to właśnie im w zasadniczej mierze
dedykowane jest to Sanktuarium, w którym jesteśmy. To o nich
najwięcej się tu mówi, za nich i z nimi tutaj zanoszone są
modlitwy,
ale też cała infrastruktura nastawiona jest na
ludzi na wózkach, na ludzi niepełnosprawnych
– do większości
miejsc mogą oni spokojnie wjechać. Marek – zauważając to
wszystko – podkreślił, że człowiek cierpiący stanowi wielką
wartość, ogromne bogactwo społeczności, w której żyje.

Powinniśmy wciąż na nowo bogactwo to odkrywać!
W
takiej atmosferze przeżyliśmy Mszę Świętą. Chociaż była ona
sprawowana bardzo rano, to jednak niewątpliwym walorem tego była
cisza i spokój, jakie nas
otaczały. Ale jak mogło być
inaczej, kiedy dookoła jeszcze ciemności? Natomiast z wiadomości
telefonicznych i smsowych dowiedzieliśmy się, że niektórzy
nasi Bliscy oglądali nas na żywo w internecie.
Po
Mszy Świętej – śniadanie i godzinka wolnego, co niektórzy
skrzętnie wykorzystali na dospanie nocy. A potem już wyjście na
miasto, a tak dokładniej to na cmentarz, znajdujący się tuż
przy naszym hotelu.
Na tym cmentarzu spoczywają Rodzice
Świętej Bernadetty Soubirous.
Potem wizyta w kościele
parafialnym Lourdes, w którym Święta Bernadetta
została
o
chrzczona i w którym także spoczywa Ksiądz
Dominique Peyramale
– Proboszcz, któremu przyszło zmierzyć
się z trudem odkrywania prawdziwości i znaczenia wydarzeń,
dokonujących się w tamtym czasie w grocie…
W
dalszej kolejności na naszym szlaku pojawiły się miejsca,
związane z życiem Świętej Bernadetty:
dom
jej narodzenia, miejsce po dawnym więzieniu, w którym
Rodzina mieszkała w czasie objawień, a wreszcie dom, w którym
zamieszkała już po zakończeniu objawień i po odejściu Bernadetty
na służbę do dalszej krewnej.
A
potem już było samo Sanktuarium, gdzie najpierw w centrum
informacji pielgrzymkowej obejrzeliśmy krótki film o historii
objawień i 
całym tym miejscu, następnie
obejrzeliśmy podziemną Bazylikę Świętego Piusa X, będącą
w rzeczywistości ogromną betonową halą, mieszczącą do
dwudziestu pięciu tysięcy osób – po czym zrobiliśmy wspólne
zdjęcie.
Następnym
punktem odwiedzin była trzypoziomowa świątynia nad Grotą:
krypta, będąca pozostałością pierwszej kaplicy, zbudowanej na
polecenie Matki Bożej; znajdująca się nad nią Bazylika
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny,
a wreszcie –
znajdująca się pod nią Bazylika Matki Bożej Królowej Różańca
Świętego.
Ostatnim punktem naszego zwiedzania było miejsce,
gdzie w łaźniach można zażyć kąpieli w wodzie ze źródełka.
I
potem nastąpił czas wolny – do godziny 1510, kiedy to
zeszliśmy się ponownie dla odprawienia Drogi Krzyżowej. Ale
tu – niestety – zaszły pewne utrudnienia, jakkolwiek
bowiem my przybyliśmy na ten czas, jaki mieliśmy wyznaczony, tak
mająca być przed nami grupa włoska opóźniła swej wejście i
weszła jednocześnie z nami.
Postanowiliśmy puścić ich
przodem, co jednak spowodowało nieustanne nasze deptanie im po
piętach.
Z kolei za nami pojawiło się kilka następnych grup,
które chyba w ogóle nie były nigdzie zgłaszane, a przyszły
sobie, w związku z czym Droga Krzyżowa dokonywała się w
nieustannym korku
, gdzie grupa szła za grupą i jedna drugiej
deptała po piętach oraz jedna na drugą musiała czekać, aż ta
wcześniejsza skończy rozważanie. Czasami nawet dwie grupy czekały,
aby podejść do jednej stacji!
Taki
bałagan naprawdę nie sprzyjał modlitwie, na szczęście
rozważania, przygotowane przez poszczególnych naszych
Pielgrzymów
oraz wspólny śpiew Koronki do Bożego Miłosierdzia
– tak samo wydłużonej, jak to miało miejsce w Fatimie –
spowodowały, że nie odczuliśmy tego zamieszania, a
przeżyliśmy piękne nabożeństwo.
Rozważania
do Drogi Krzyżowej przygotowali – jak było wspomniane – chętni
do tego Pielgrzymi, w tym nasi Lektorzy
(niekoniecznie chętni,
bo do ich zaangażowania w tej kwestii chętny był Ksiądz
Opiekun!), a nawet sama Pani Przewodnik, która swoją
refleksją ubogaciła nas przy stacji szóstej, a więc tej
dotyczącej Świętej Weroniki. Mocno podkreśliła w swoim
rozważaniu potrzebę zachowywania prawdziwego i czystego oblicza
Chrystusa w 
naszej postawie chrześcijańskiej,
która to postawa nigdy nie może stać się grą pozorów!
Po
Drodze Krzyżowej większość Grupy wzięła udział w Procesji
Eucharystycznej o godzinie 17
00.
Procesja ta wyruszyła z kościoła Świętej Bernadetty,
znajdującego się za rzeką Gave, przepływającą przed Grotą.
Dlatego szlak Procesji wiódł przez mostek na tej rzece, potem przez
Plac przed Sanktuarium, aby osiągnąć swój cel w podziemnej
Bazylice Świętego Piusa X.
O
1900 spotkaliśmy się na kolacji, a o 2100
spora część Grupy wzięła udział w Procesji Różańcowej ze
świecami.
Nasi Lektorzy oraz dwie Panie: Pani Teresa i Pani Anna
reprezentowały nas w chórze, prowadzącym śpiewy sprzed głównego
wejścia do Bazyliki, a jeden z Lektorów, Szymek, odmówił jedno
„Zdrowaś Maryjo” w języku polskim.

włączenia się w tę
akcję bardzo zachęcał nas rano, po Mszy Świętej, Ksiądz
Kazimierz z Polskiej Misji Katolickiej. Nie wiedzieliśmy, czy się
w t
o włączać, bowiem Pani Przewodnik ostrzegała
nas, że poprzednie takie dwie propozycje spaliły na panewce z tego
powodu, iż kierująca całą akcją jakaś kobieta z Niemiec nie
dopuszczała do mikrofonu grup polskich!
Jednak Ksiądz Kazimierz
zapewniał, że sprawa ta była już poruszana w rozmowie z nią i
nie powinno być żadnych problemów.

Okazało
się, że tym razem to jedno na pięćdziesiąt „Zdrowaś
Maryjo” dało się powiedzieć po polsku.
Ale dlaczego tylko
jedno? Jak są w tym Sanktuarium traktowani Polacy? Mam na ten temat
po wczorajszym wieczorze – i nie tylko wczorajszym wieczorze –
dużo refleksji i nie ukrywam, że są one bardzo ostre, ale
podzielę się nimi kiedy będzie mniej wydarzeń do opisywania i w
związku z tym mniej tekstu. Może nawet jutro?…
A
oto w Słowie Bożym dzisiejszej Niedzieli słyszymy zachętę
Jezusa do modlitwy nieustannej i żarliwej –

na przykładzie niesprawiedliwego sędziego, który jednak
uległ prośbom i namowom wdowy – i spełnił jej oczekiwania. Jak
wynika z opowieści Jezusa, wdowa była na tyle nieustępliwa, że
przekonała nawet niesprawiedliwego sędziego.
Czyż zatem
ofiarna modlitwa, płynąca z gorącego serca człowieka, nie jest
w stanie poruszyć serca Bożego,
które jest przepełnione
dobrem i miłością? Czy nasze wzniesione do Boga ręce – tak, jak
wzniesione ręce Mojżesza – miałyby nie wybłagać Bożego
zmiłowania dla świata i człowieka?
Oczywiście, że mogą tego
dokonać.
Pytanie
jest jednak inne, a postawił je bardzo wyraźnie Jezus: Czy
jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?

Czy
znajdzie ją w sercach
tylu ochrzczonych
i zadeklarowanych katolików na Zachodzie?

Czy znajdzie ją w sercach tych nawet, którzy wczoraj krzątali się
przy organizacji nabożeństwa różańcowego, a których sposób
bycia i zachowania na schodach przed Bazyliką nasuwał tyle pytań i
skojarzeń?

I wreszcie – czy
znajdzie ją w 
naszych
sercach?
Oby
Pielgrzymka, którą przeżywamy, pomogła
nam udzielić
na to pytanie właściwej
i prawdziwej odpowiedzi!

2 komentarze

  • Szczęść Boże!
    Módlmy się wszystkim sercem, jeszcze przeżywamy wszyscy razem Pielgrzymkę…
    A również dzisiejsze Słowo Ewangelii… Jak Pan opowiedział swoim uczniom – jednoczesnie i nam – "że zawsze powinni się modlić i nie ustawać"…nie ustawać w modlitwie… nie ustawać, żeby Pan, gdy przyjdzie do nas..
    "Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?"

    Bł.Jan Paweł II powtórzał Słowa Pana – "nie ustawajcie w modlitwie"

    http://www.youtube.com/watch?v=Q_G29gFmZlM

    Pozdrawiam serdecznie
    Z Bogiem
    Józefa

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.