Kolos na glinianych nogach

K
Szczęść Boże! Dziękuję Robertowi za wczorajszy wpis. Przyznaję, że docierają do mnie na bieżąco te informacje, na moją prywatną skrzynkę, i też je za każdym razem podpisuję. Myślę, że Mirce również się w końcu uda, trzeba próbować i modlić się. Bo rzecz godna jest tego, żeby ją popierać. My musimy zabierać głos w takich sprawach! We wszystkich ważnych sprawach powinniśmy się wypowiadać, my nie możemy być zgaszeni, smutni i bierni! Tak więc, popieram inicjatywę Roberta i zachęcam, byśmy się stale włączali w tego typu działania.
      Ponadto, proszę o wsparcie modlitewne dla mojego Przyjaciela, Lektora Michała z Celestynowa i wszystkich Maturzystów, którzy dziś zmierzą się z maturą próbną. Nie wiem, jakie to doświadczenie, bo ja czegoś takiego nie pisałem, dlatego nie wiem, czy to stresujące, czy nie… Ale modlitwa nie zaszkodzi. Proszę o nią – i z góry dziękuję!
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
34 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Dn 2,31–45; Łk 21,5–11
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Daniel
powiedział do Nabuchodonozora: „Ty, królu, patrzyłeś: Oto posąg
bardzo wielki, o nadzwyczajnym blasku stał przed tobą, a widok jego
był straszny. Głowa tego posągu była z czystego złota, pierś
jego i ramiona ze srebra, brzuch i biodra z miedzi, golenie z żelaza,
stopy zaś jego częściowo z żelaza, częściowo z gliny.
Patrzyłeś,
a oto odłączył się kamień, mimo że nie dotknęła go ręka
ludzka, i ugodził posąg w jego stopy z żelaza i gliny, i połamał
je. Wtedy natychmiast uległy skruszeniu żelazo i glina, miedź,
srebro i złoto, i stały się jak plewy na klepisku w lecie; uniósł
je wiatr, tak że nie pozostał po nich nawet ślad. Kamień zaś,
który uderzył posąg, rozrósł się w wielką górę i napełnił
całą ziemię.
Taki
jest sen, a jego znaczenie przedstawimy królowi. Ty, królu, królu
królów, któremu Bóg Nieba oddał panowanie, siłę, moc i chwałę,
w którego ręce oddał w całym zamieszkałym świecie ludzi,
zwierzęta polne i ptaki powietrzne i którego uczynił władcą nad
nimi wszystkimi, ty jesteś głową ze złota.
Po
tobie jednak powstanie inne królestwo, mniejsze niż twoje, i
nastąpi trzecie królestwo miedziane, które będzie panowało nad
całą ziemią. Czwarte zaś królestwo będzie trwałe jak żelazo;
żelazo, co wszystko kruszy i rozrywa w kawałki; jak żelazo, co
miażdży; zetrze i zmiażdży ono wszystkie inne.
To,
że widziałeś stopy i palce częściowo z gliny, częściowo zaś z
żelaza, oznacza, że królestwo ulegnie podziałowi; będzie miało
coś z trwałości żelaza. To zaś, że widziałeś żelazo
zmieszane z mulistą gliną, a palce u nóg częściowo z żelaza,
częściowo zaś z gliny, oznacza, że królestwo będzie częściowo
trwałe, częściowo zaś kruche. To, że widziałeś żelazo
zmieszane z mulistą gliną, oznacza, że zmieszają się oni przez
ludzkie nasienie, ale nie będą się odznaczać spoistością,
podobnie jak żelazo nie da się pomieszać z gliną.
W
czasach tych królów Bóg Nieba wzbudzi królestwo, które nigdy nie
ulegnie zniszczeniu. Jego władza nie przejdzie na żaden inny naród.
Zetrze i zniweczy ono wszystkie te królestwa, samo zaś będzie
trwało na zawsze, jak to widziałeś, gdy kamień oderwał się od
góry, mimo że nie dotknęła go ludzka ręka, i starł żelazo,
miedź, glinę, srebro i złoto. Wielki Bóg wyjawił królowi, co
nastąpi później; prawdziwy jest sen, a wyjaśnienie jego pewne”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi
kamieniami i darami, Jezus powiedział: „Przyjdzie czas, kiedy z
tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by
nie był zwalony”.
Zapytali
Go: „Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się
to dziać zacznie?”
Jezus
odpowiedział: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu
bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem»
oraz: «nadszedł czas». Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie
się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się
stać; ale nie zaraz nastąpi koniec”.
Wtedy
mówił do nich: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo
przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód
i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie”.
Jeżeli
kiedykolwiek słyszeliśmy określenie: kolos na glinianych
nogach,
to swój początek wzięło ono z owego snu, który
przydarzył się królowi babilońskiemu Nabuchodonozorowi – snu,
którego on sam nie mógł w żaden sposób zrozumieć, jego nadworni
mędrcy to w ogóle się przy tej okazji skompromitowali, natomiast z
pomocą przyszedł Daniel,
jeden z czterech młodych ludzi,
których po napadnięciu na Jerozolimę zabrano do pałacu, aby tam
pełnili służbę przy królu.
I
to właśnie Daniel, oświecony Bożą mądrością, wyjawia królowi
babilońskiemu, iż jego królestwo w przyszłości okaże się
takim właśnie kolosem na glinianych nogach,
skutkiem czego po
prostu się rozpadnie. Podobne określenie – kolos na glinianych
nogach – historycy przypisują imperium rzymskiemu, które
chociaż zawładnęło tyloma ziemiami, było jednak niespójne,
częściowo też źle zarządzane, i w końcu z hukiem się
rozpadło.
Zresztą, moglibyśmy powiedzieć, że takich mocarstw
i potęg – na jeden sezon, czy na jedną epokę historyczną
to mieliśmy już na świecie sporo. A chociażby za naszą wschodnią
granicą. To też był kolos na glinianych nogach. I też się
rozpadł.
A
Kościół Chrystusowy, który od dwóch tysięcy lat istnieje i
ogarnia cały świat – no właśnie: istnieje, i będzie
istnieć,
bo tak obiecał Pan. Bo Pan tak obiecał, bo Pan sam
jest jego Fundamentem, bo Pan sam jest jego Budowniczym, bo Pan sam
jest jego Głową!
W
Ewangelii dzisiejszej słyszymy zapowiedź zburzenia świątyni.
Wiemy, że ta zapowiedź się spełniła. Niestety, ona się
ciągle spełnia.
Bo to nie tylko tamta, jedyna świątynia
jerozolimska, ale i nasze katolickie świątynie były burzone. Były
i są burzone.
W czasie wojen, szczególnie tej ostatniej, tak
wiele kościołów zostało zburzonych.
Ale
teraz wojny nie mamy, a we Francji w sposób zaplanowany burzy się
kościoły.
Pisała o tym nie tak dawno nasza katolicka prasa,
było nawet zdjęcie częściowo zburzonego kościoła, przy którym
stał ciężki sprzęt, gotowy do dalszego niszczenia… Straszny to
widok – niepotrzebny kościół, dlatego trzeba go rozwalić, bo
miejsce przyda się na kolejny supermarket.
Dzisiaj ludzie tam
chodzą, to są ich świątynie, po co im jakieś stare zabytki, po
co im jakieś tam farmazony o Bogu i baśnie o innym świecie. Oni
mają ten świat, który spełnia ich aspiracje i zaspokaja ich
pragnienia.
Dramat… Prawdziwy dramat…
Ale
pomimo tego wszystkiego, Kościół Chrystusowy istnieje i istnieć
będzie,
a jeżeli nawet w krajach starej Europy przeżywa takie
załamanie, to w wielu innych krajach – na przykład afrykańskich
przeżywa wiosnę! I
także w naszym
kraju, gdzie jest on ostatnio wyjątkowo brutalnie prześladowany,
zaczyna się dostrzegać proces jego odradzania. Na przykład
– zauważono wyraźny wzrost powołań kapłańskich i zakonnych.
Szczególnie w zakonach franciszkańskich odnotowano większą liczbę
kandydatów.
Ja
tak sobie po cichu myślę, że jeśli tak dalej pójdzie, to nam
się zaraz kościoły znowu zapełnią!
Powtarza się stara jak
świat zasada, że Kościół najlepiej się rozwija i najprężniej
żyje, kiedy jest prześladowany – zawsze wtedy dokonuje się
proces odwrotny od tego, jaki sobie zakładają prześladowcy. A
dlaczego?
A
dlatego, że jest on rzeczywistością budowaną przez samego
Chrystusa, na mocnym fundamencie.
I kiedy inne potęgi, mocarstwa
i najróżniejsze kolosy na glinianych nogach porozpadały się i
będą się rozpadać, to Kościół żyje i żyć będzie, a
bramy piekielne go nie przemogą!
I
w naszym życiu, Kochani, podobnie – wszystko, bo zbudujemy na
fundamencie Bożym, w oparciu o Boga i na Jego chwałę, to
wszystko przetrwa i żadne zawirowania nic tu nie 
zaszkodzą.
To wszystko jednak, co zbudujemy bez Boga, jedynie na
fundamencie własnej ambicji, pychy i wygody,
to wszystko okaże
się kolosem na glinianych nogach – i szybko stanie się
gruzowiskiem. A to jest straszliwy dramat dla człowieka, kiedy się
nagle zdziwiony przekona, że wszystko, co całe życie tak
cierpliwie budował, to tylko garstka gruzu…

8 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.