Bóg już dalej poprowadzi…

B
Szczęść Boże! Moi Drodzy, myślę, że na temat dzisiejszego Patrona więcej miałby do powiedzenia mój Brat Marek, który w oparciu o dzieło tego Świętego pisał swoją pracę magisterską i interesował się jego systemem wychowawczym. Zresztą, na przestrzeni istnienia tego bloga już kiedyś o nim pisał – zerknijcie na rozważania z poprzednich lat. 
    Jest bowiem Święty Jan Bosko rzeczywiście niezwykłym Wychowawcą i wielkim Pedagogiem – Bożym Pedagogiem. Uczmy się od niego – szczególnie my wszyscy, którzy w jakiś sposób jesteśmy odpowiedzialni za wychowanie i kształtowanie innych.
     A u nas wczoraj zakończyła się planowa kolęda, natomiast jutro jeszcze odwiedzimy pojedyncze rodziny, które nie mogły nas przyjąć w czasie wyznaczonym. Bogu niech będą dzięki za wielkie dobro, jakie dokonało się w czasie tych duszpasterskich odwiedzin. Niech ono procentuje zarówno w życiu Wiernych, jak i w życiu Kapłanów odwiedzających.
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek 

Wspomnienie
Św. Jana Bosko, Kapłana,
do
czytań: 2 Sm 11,1–4a.5–10a.13–17.27c; Mk 4,26–34
CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:
Na
początku roku, gdy królowie zwykli udawać się na wojny, Dawid
wyprawił Joaba i swoje sługi wraz z całym Izraelem. Spustoszyli
oni ziemię Ammonitów i oblegli Rabba. Dawid natomiast pozostał w
Jerozolimie.
Pewnego
wieczora Dawid, podniósłszy się z posłania i chodząc po tarasie
swego królewskiego pałacu, zobaczył z tarasu kąpiącą się
kobietę. Kobieta była bardzo piękna. Dawid zasięgnął wiadomości
o tej kobiecie. Powiedziano mu: „To jest Batszeba, córka Eliama,
żona Uriasza Chetyty”. Wysłał więc Dawid posłańców, by ją
sprowadzili. Kobieta ta poczęła, posłała więc, by dać znać
Dawidowi: „Jestem brzemienna”.
Wtedy
Dawid wyprawił posłańca do Joaba: „Przyślij do mnie Uriasza
Chetytę”. Joab posłał więc Uriasza do Dawida. Kiedy się Uriasz
stawił u niego, Dawid wypytywał się o powodzenie Joaba, ludu i
walki. Następnie rzekł Dawid Uriaszowi: „Wstąp do swojego domu i
umyj sobie nogi”. Uriasz opuścił pałac królewski, a za nim
niesiono dar ze stołu króla. Uriasz położył się jednak u bramy
pałacu królewskiego wraz ze wszystkimi sługami swojego pana, a nie
poszedł do własnego domu. Przekazano wiadomość Dawidowi: „Uriasz
nie wstąpił do swego domu”. Dawid zaprosił go, aby jadł i pił
w jego obecności, aż go upoił. Wieczorem poszedł Uriasz, położył
się na swym posłaniu między sługami swojego pana, a do domu
swojego nie wstąpił.
Następnego
ranka napisał Dawid list do Joaba i posłał go za pośrednictwem
Uriasza. W liście napisał: „Postawcie Uriasza tam, gdzie walka
będzie najbardziej zażarta, potem odstąpicie go, aby został
ugodzony i zginął”.
Joab
obejrzawszy miasto, postawił Uriasza w miejscu, o którym wiedział,
że walczyli tam dzielni żołnierze nieprzyjacielscy. Ludzie z
miasta wypadli i natarli na Joaba. Byli zabici wśród ludu i sług
Dawida; zginął też Uriasz Chetyta. Postępek, jakiego dopuścił
się Dawid, nie podobał się Panu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
mówił do tłumów: „Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak
gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie
i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia
sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem
pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz
zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”.
Mówił
jeszcze: „Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej
przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się
je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi.
Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn;
wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się
w jego cieniu”.
W
wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją
zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś
objaśniał wszystko swoim uczniom.
Patron
dnia dzisiejszego, Jan
Bosko, urodził się w roku 1815 w pobliżu Castelnuovo,

w diecezji turyńskiej. Dzieciństwo spędził w wielkim ubóstwie, a
kiedy został kapłanem, wszystkie
swoje siły poświęcił wychowywaniu chłopców.

Założył Zgromadzenia poświęcające się wychowaniu młodzieży.
Napisał także drobne dzieła religijne. Zmarł w Turynie w roku
1888.
Przez
całe swoje kapłańskie życie gromadził przy
sobie
samotną młodzież, ucząc ją prawd wiary,
szukając dla niej pracy u uczciwych ludzi. W niedzielę zaś
zajmował młodzież rozrywką, dawał okazję do uczestnictwa we
Mszy Świętej i do przyjmowania Sakramentów Świętych.
Ponieważ
wielu z jego podopiecznych było bezdomnymi, starał się dla nich o
dach nad głową. Tak
powstały szkoły elementarne, zawodowe i internaty,

które rychło rozpowszechniły się po
całej okolicy.
Wszystko to spowodowało, że ten Apostoł młodzieży uważany jest
dziś za
jednego z największych pedagogów w dziejach Kościoła.

Swoją
postawą pokazywał swoim wychowankom – i nam dzisiaj także
pokazuje – jak
chronić owo małe ziarenko Bożego Królestwa,
które
w ludzkim sercu ma się rozwijać do jak największych rozmiarów.
Nie da się ukryć, że w przypadku młodzieży, którą się
zajmował, oznaczało to niemały
trud i poświęcenie.
I
ogrom cierpliwości, na którą musiał się zdobyć, aby
ukształtować w nich postawę prawdziwych i odważnych chrześcijan.
Wiemy
jednak, że z
Bożą pomocą udało mu się dokonać bardzo wiele.

Dlatego młodym ludziom, którzy już na starcie swego życia
znaleźli się w niekorzystnej sytuacji moralnej i społecznej,
pomógł wyprostować drogi i wskazać te, które prowadzą do Boga.
O
sytuacji zupełnie przeciwnej możemy mówić w przypadku Dawida. On
z kolei – jeśli tak można powiedzieć – wystartował
z tej dobrej pozycji, obdarzony niezwykłym zaufaniem Boga,

wybrany do tak szczególnego zadania w tak wyjątkowy sposób, a oto
dzisiaj słyszymy, jak
bardzo sprzeniewierzył się temu Bożemu zaufaniu.

Kierowany najniższymi pobudkami i brudnymi popędami, spowodował
śmierć człowieka, aby pojąć jego żonę. Samo wręcz ciśnie się
na usta pytanie, jak
mógł to zrobić? Jak mógł tak znieważyć Boga? Jak mógł tak
bardzo zbezcześcić Boże zaufanie i Bożą miłość?

Bardzo
mocno, Kochani, to zestawienie – Dawida, popełniającego tak
straszny grzech i Jana Bosko, dźwigającego pogubioną młodzież z
duchowego i społecznego poniżenia – przekonuje nas, że u Boga
nikt
nie może się nigdy czuć z góry nagrodzony

i przekonany, że zbawienie
wieczne ma już „w garści”,

dlatego nic nie musi już w tym kierunku robić; a tak samo nikt nie
może się czuć z góry przekreślony i przegrany,
uważając,
iż nie ma szans na zbawienie, bo pochodzi z gorszej rodziny, bo mu
się w życiu nie ułożyło…
Naprawdę,
nie ma takiej sytuacji, którą zwykło się określać mianej
predestynacji,
czyli przeznaczenia z góry na zbawienie lub na potępienie

– bez względu na dokonane uczynki. Jest natomiast wielka
łaska Boża i szansa, jaką Bóg daje zawsze i każdemu bez wyjątku.

Zawsze
i każdemu!
Powstaje
jednak pytanie, co człowiek z tym zrobi, jak
tę szansę wykorzysta?

Czy – mając na przykład trudne doświadczenia życiowe i doznając
rozlicznych przeszkód na drodze do Boga, pozwoli
Bogu
sobie
pomóc?

I z drugiej strony – czy doświadczając wielkiej Bożej łaski i
pomocy, nie zlekceważy tego i nie
uzna, że mu się to należało,
w
związku z czym już niczego nie musi robić, ani się starać?
Kochani,
wszyscy jesteśmy w takim samym stopniu wybrani i przeznaczeni do
zbawienia. Ale
wszyscy musimy podjąć trud współpracy z łaską Bożą.
Od
tej naszej współpracy naprawdę bardzo, ale
to bardzo wiele zależy!
To
my sami jesteśmy reżyserami
swojego życia – tego doczesnego, ale i tego wiecznego.

Ze strony Boga mamy kredyt zaufania. Bóg uczynił pierwszy krok,
wyciągnął rękę. A teraz pytanie, co my na to? Czy
też wyciągniemy do Boga rękę?
Jeżeli
tak, to On już dalej poprowadzi…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.