(1 P 5,1-4)
Starszych więc, którzy są wśród was, proszę, ja również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; i nie jak ci, którzy ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada. Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały.
(Mt 16,13-19)
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie pozdrawiam z Syberii. Pozdrawiam ekipę odpoczywającą (kończącą zdaje się, odpoczynek) w Szklarskiej Porębie i wszystkich czytelników naszego bloga.
Chciałbym się pochwalić, że wczoraj, nasz rosyjski blog – Размышления на каждый день, skończył 2 lata. Jest to młodszy brat, tego bloga, albo i dziecko, bo idea wyszła od tego bloga – Gaudium et Spes, za co wdzięczny jestem Jackowi i wszystkim, którzy swoją obecnością na blogu i gorliwością przekonali mnie, że warto to robić.
Dziś, myślę, że nie będzie to wyrazem pychy, jeśli podkreślę, że my mamy codziennie, kilkakrotnie więcej wejść niż ten blog. Jest to uwarunkowane kilkoma czynnikami – zwłaszcza tym, że tu w Rosji, nie ma czegoś podobnego, gdy chodzi o codzienny komentarz do katolickiego kalendarza liturgicznego, a po drugie, to nie jest mój prywatny blog, ale jest on współtworzony przez spory sztab ludzi – księży, sióstr zakonnych, przy czym nie tylko z różnych stron Rosji, ale i Kazachstanu, Ukrainy, oraz ludzi troszczących się o stronę techniczną.
A dziś w liturgii Święto Katedry Św. Piotra Apostoła.
A więc święto słów, które słyszymy dziś w Ewangelii, święto prymatu Piotra – „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.
Jak się czyta różne komentarze prawosławne, protestanckie, do tego fragmentu, niesamowite jest, jak się autorzy zwijają i skręcają, żeby jakoś wytłumaczyć ten tekst. Czasem komentarz sprowadza się do tego, że tu się pośmieją nad katolikami.
A jednak ten fragment jasno pokazuje – prymat Piotra – prymat Papieża, i trzeba się mocno natrudzić, żeby tego nie zauważyć.
I chciałbym w tym kontekście, postawić pytanie do dzisiejszego rozmyślania, nawet pytanie na modlitwę – jak ja traktuję papieża? Kim on dla mnie jest? Co znaczą dla mnie jego słowa?
Święty Ignacy Loyola wprowadza dla swojego Towarzystwa czwarty ślub – ślub posłuszeństwa papieżowi.
Św. Jan Bosko wychowywał swoją młodzież do bezwzględnego posłuszeństwa papieżowi.
Można by długo pokazywać przykłady wielkich świętych, którzy pokazywali nam, jak z wiarą słuchać i słuchać się papieża i na tym wygrali.
Chociażby wielcy apostołowie Słowian, Cyryl i Metody, uważani za patronów wschodu, bardzo czczeni w prawosławiu, oni zawsze z wątpliwościami spieszyli do papieża, tam szukali potwierdzenia i znajdowali oporę.
A dziś – kim dla nas jest papież? Czy może nie nosimy w sobie medialnego obrazu papież – papież jest fajny, jak coś niekonwencjonalnego zrobi…
Warto wsłuchiwać się w nauczanie papieża – to codzienne, to współczesne, i widzieć w nim tchnienie Ducha Świętego, który wbrew różnym opiniom mass mediów prowadzi Kościół i go pięknie rozwija.
Tym bardziej, że w ostatnich czasach, Duch Święty, daje nam niesamowitych papieży, wielkie osobowości, przykłady wiary i świętości, osobowości oryginalne i niepowtarzalne. To wszystko wpływa na to, że ten Kościół, tak atakowany przez różne siły, ciągle rozwija się i rozkwita.
Mnie osobiście zachwycają codzienne homilie papieża z porannej Mszy Św. w domu św. Marty. Znajduję je na stronie internetowej Radia Watykańskiego http://pl.radiovaticana.va/
Zachęcam do lektury, to jest piękne uzupełnienie, ubogacenie myśli tych tu – na blogu.
Bardzo też polecam katechezę z ostatniej audiencji środowej… Dla nas te słowa może są dość oczywiste, ale patrząc z perspektywy krajów, które o spowiedzi zapomniały, jest to dosyć ciekawe…
Zachęcam do lektury, tego i w ogóle…
Pozdrawiam.
Bardzo się cieszę z dużej popularnosci bloga "Rozmyślania na każdy dzień" (nie jestem pewien, ale chyba tak to będzie tłumacząc na język polski?) – Ad Maiorem Dei Gloriam :)!
Moim zdaniem są dwa główne czynniki, które prowadzą do rozłamów nawet tak świętego dzieła, jakim jest budowa Kościoła Chrystusowego: pycha i "polityka" – jest to mieszanka dająca szatanowi wywczas, niewiele bowiem musi się trudzić mając takie narzędzia do dyspozycji. Jest to bardzo obszerny temat do dyskusji – może uda się go rozwinąć, jesli znajdą się chętni do dyskusji :).
Czesto przytaczany przeze mnie przykład z naszych "czasów" papiestwa, który rzuca pełnię swiatła na obraz człowieka i jego postawy: bł. JP II, ktory niebawem będzie naszym świetym przez jednych postrzegany był jako wywrotowiec, liberał, mason (sic) i posoborowy niszczyciel KK bratający się z szamanami (Asyż) – jednym słowem posłaniec diabła, a przez innych jako konserwatysta, inkwizytor nie idący z "duchem czasu" (ja to odbieram jako komplement, wskazuje bowiem na to, że jesli nie z "duchem czasu", to z pewnoscią z Duchem Świętym 🙂 ), wprowadzający KK w XXI w z "kulą u nogi" w postaci nieakceptowania aborcji, eutanazji, przemysłu gumowego i homoseksualnych aktów płciowych. Jak widać, przysłowie mówiące o tym, że "jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził" jest bolesnym truizmem, patrząc na to zwłaszcza w kontekscie Krzyża i tego co czlowiek zrobił Synowi Bożemu.
Jeżeli słowo "polityka" rozumieć w świetle definicji klasycznej, jako roztropną troskę o dobro wspólne, to taka polityka na pewno służy budowania Kościoła. A w przeciwnym wypadku – polityka i pycha można właściwie pojmować jako jedno. Ks. Jacek
Wydaje mi się, że klasyczna definicja polityki zawsze pozostawał w sferze marzeń filozofów. W sferze działań człowieka to po prostu walka o interesy "grup trzymających władzę" :). Czy to będzie faraon XXX w. temu, czy np. obecnie Barack Obama – zawsze chodzi o władzę dla konkretnych ludzi i elit i frukty z niej płynące. Najmniej w tym wszystkim liczą się zwykli ludzie, którzy giną na wojnach, gnieceni są przesadnymi podatkami i haraczami państwowymi, utrzymując swoich ciemiężycieli. I teraz albo zdamy sobie z tego sprawę i będziemy wybierać ludzi – o ile mamy taka możliwosć, którzy są najmniej złajdaczeni w kwestiach zasadzniczych ( co i tak nie gwarantuje tego, że mechanizmy funkcjonujące w tym przegniłym swiecie pozwolą im w pełni realizować swoije ideały), albo będziemy żyć w swiecie mentalnej fikcji dając się za każdym razem nabierać na wyborcze kiełbasy tych samych masarzy, którszy już wielokrotnie pokazywali figę z makiem.
To wszystko prawda, ale nie możemy tracić nadziei na to, że mogą być normalni politycy i może być bardziej normalnie w relacjach społecznych. Jeżeli z góry założymy, że nic się nie da zrobić i nic nie ma sensu, to traci sens cała nauka społeczna Kościoła. Oczywiście, nie możemy ulegać jakimś naiwnym wizjom, ale powinniśmy się starać o wprowadzanie – na ile się da, małymi krokami, ale konsekwentnie – Jezusowych zasad w życie… Ks. Jacek
Drogi Ks. Jacku, oczywiscie zgoda – ja nie tracę nadziei, że mogą być politycy odbiegajacy od politycznej normalnosci, o ile weźmiemy pod uwagę poziom szubrawstwa funkcjonujący w tej "normalnej" polityce ;). Daleki jestem od nihilstycznej postawy, że nic sie nie da zrobić i nic nie ma sensu, bo wszelkie zmiany zależą własnie od nas. Jeżeli każdy z nas będzie zmieniał na lepszy ten kawałek swiata, który go otacza, to z pewnoscią wyjdzie z tego cos dobrego w szerszej skali :). Zawsze powtarzam ludziom, którzy twierdzą, że nie mają na kogo głosować, że to z pewnoscią nieprawda, a raczej wynik niestarannosci podejscia do polityki – ja mam na kogo głosować i wcale nie muszą to być ludzie wskazani przez jednego, drugiego, czy trzeciego "szefa wszystkich szefów":). KNS w zadnym wypadku nie traci sensu, albowiem jest źródłem inspiracji, wzorem, modelem, a nie opisem stanu faktycznego. Jest swoistym punktem odniesienia dla katolika funckcjonującego w społeczeństwie, chociaż w żadnym etapie rozwoju społeczenstw jeszcze nie zafunkcjonował ideał, tak jak z teorii ekonomii: nigdy nie wystepuje punkt idealny równowagi miedzy popytem a podażą :). Małymi krokami wprowadzamy zasady Jezusowe w zycie już od 2000 lat :), ale chyba zbyt mało konsekwentnie ;). Kiedyż w końcu nasz Pan dojdzie do wniosku, że to już, to teraz własnie jest ten krytyczny moment i powróci w Chwale wywracajac do góry nogami świat, który juz stoi na głowie.
Ten moment nastąpi, ale czy jest możliwe w pełni idealny porządek na świecie? Jakikolwiek porządek: polityczny, ekonomiczny, społeczny?… Starajmy się osiągnąć go chociaż w jak największym stopniu… Ks. Jacek
Idealny porządek na swiecie jest możliwy tylko po tym momencie, który nastąpi, a o który prosimy . Dlatego tak ważna jest swiadomosć każdego człowieka w jakich "okolicznosciach przyrody" przyszło mu żyć :). "Starajmy się osiągnąć go chociaż w jak największym stopniu…" poprzez pracę u podstaw, co popieram, bo inaczej się nie da, czego najlepszym przkladem jest całe zycie i Nauczanie Jezusa Chrystusa :).
Pełna zgoda! Pozdrawiam i dziękuję! Ks. Jacek