Gdy życie zaskoczy – i kiedy rozśmieszy…

G
Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam u progu nowego tygodnia pracy i nauki. Zgodnie z zapowiedzią, wyrażaną już kilka razy, składam relację z wczorajszego spotkania katechetyczno – dyskusyjnego w Parafii w Tłuszczu. 
     Nie wiem, ile Osób było, bo nie policzyłem. Nie było jakoś sposobu, gdyż cały czas albo mówiłem, albo słuchałem, albo odpowiadałem na pytania. W każdym razie, spotkanie trwało od 19.00 do 20.50, a uczestniczyło w nim wyraźnie więcej Osób, niż w pierwszym. Dwa tygodnie temu było około czterdziestu Uczestników, a wczoraj – na pewno sporo więcej, bo trzeba było na salkę donieść więcej ławek. 
     Atmosfera spotkania – rewelacyjna! Mówiliśmy zasadniczo o problemach związanych ze Spowiedzią, ale weszliśmy również na problem zakupów, czynionych w niedzielę przez ludzi wierzących, i jeszcze na parę innych problemów. 
     Ze swej strony, jestem niezwykle wdzięczny Uczestnikom spotkania za to wspólnie tworzone, wielkie dobro. Następna katecheza dyskusyjna – za dwa tygodnie, a rozmawiać będziemy o Świętym Triduum Paschalnym.
    Życzę wszystkim błogosławionego dnia i zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem!
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
3 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: 2 Krl 5,1–15a; Łk 4,24–30
CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Naaman,
wódz wojska króla syryjskiego, miał wielkie znaczenie u swego pana
i doznawał względów, ponieważ przez niego Pan spowodował
ocalenie Syryjczyków. Lecz ten człowiek, dzielny wojownik, był
trędowaty.
Kiedyś
podczas napadu gromady Syryjczyków zabrały z ziemi Izraela młodą
dziewczynę, którą przeznaczono do usług żonie Naamana. Ona
rzekła do swojej pani: „O, gdyby pan mój udał się do proroka,
który jest w Samarii! Ten by go wtedy uwolnił od trądu”.
Naaman
więc poszedł oznajmić to swojemu panu, powtarzając słowa
dziewczyny, która pochodziła z kraju Izraela.
A
król syryjski odpowiedział: „Wyruszaj! A ja poślę list do króla
izraelskiego”.
Wyruszył
więc, zabierając ze sobą dziesięć tysięcy talentów srebra,
sześć tysięcy syklów złota i dziesięć ubrań zamiennych. I
przedłożył królowi izraelskiemu list o treści następującej: „Z
chwilą, gdy dojdzie do ciebie ten list, wiedz, iż posyłam do
ciebie Naamana, sługę mego, abyś go uwolnił od trądu”.
Kiedy
przeczytano list królowi izraelskiemu, rozdarł swoje szaty i
powiedział: „Czy ja jestem Bogiem, żebym mógł uśmiercać i
ożywiać? Bo ten poleca mi uwolnić człowieka od trądu! Tylko
dobrze zastanówcie się i rozważcie, czy on nie szuka zaczepki ze
mną!”
Lecz
kiedy Elizeusz, mąż Boży, dowiedział się, iż król izraelski
rozdarł swoje szaty, polecił powiedzieć królowi: „Czemu
rozdarłeś szaty? Niechże on przyjdzie do mnie, a dowie się, że
jest prorok w Izraelu”.
Przyjechał
więc Naaman swymi końmi, powozem, i stanął przed drzwiami domu
Elizeusza. Elizeusz zaś kazał mu przez posłańca powiedzieć:
„Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie
takie jak poprzednio i staniesz się czysty!”
Rozgniewany
Naaman odszedł, mówiąc: „Przecież myślałem sobie: Na pewno
wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Boga swego, Pana, poruszy
ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar,
rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie
mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczony?”
Pełen
gniewu zawrócił, by odejść. Lecz słudzy jego przybliżyli się i
przemówili do niego tymi słowami: „Mój ojcze, gdyby prorok kazał
ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc
bardziej, jeśli ci powiedział: «Obmyj się, a będziesz czysty»”.
Odszedł
więc Naaman i zanurzył się siedem razy w Jordanie według słowa
męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało
małego dziecka i został oczyszczony.
Wtedy
wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął
przed nim, mówiąc: „Oto przekonałem się, że na całej ziemi
nie ma Boga poza Izraelem”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Kiedy
Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze:
„Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w
swojej ojczyźnie.
Naprawdę
mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy
niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy,
tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z
nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej.
I
wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z
nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
Na
te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z
miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na
której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak
przeszedłszy pośród nich oddalił się.
Bardzo
ciekawe następstwo wydarzeń opisane zostało w pierwszym
dzisiejszym czytaniu. Oto jeden z ważniejszych przedstawicieli armii
syryjskiej zmaga się z trądem. Zapewne podejmuje w tej
sytuacji wiele działań i wszystkie one raczej okazują się
nieskuteczne, skoro Naaman chwyta się ostatniej deski ratunku:
idzie za głosem młodej dziewczyny z Izr
aela,
służącej swej żony i na jej słowo wybiera się na spotkanie
Proroka. Nie wie, co go tam spotka i jak zostanie przyjęty, ale w
obliczu postępującego trądu raczej się nie dyskutuje,
tylko
działa się szybko i wykorzystuje się każdą możliwość, jaka
tylko jawi się na horyzoncie.
I
tak właśnie postępuje Naaman: prosi swego króla o pozwolenie na
wyjazd, a ten – zapewne także zatroskany o życie i zdrowie swego
dzielnego wodza i także nie mający pomysłu, jak mu pomóc –
od razu się zgadza.
A przy okazji – w jak najlepszej wierze –
pisze list do króla izraelskiego, czym o mało co nie wywołuje
konfliktu.
Może nawet nieco zabawna wydaje nam się cała ta
sytuacja, zwłaszcza, kiedy wyobrazimy sobie minę króla
izraelskiego po odczytaniu listu,
w którym proszony jest o
uwolnienie człowieka z trądu! Trudno się dziwić jego reakcji, ale
na szczęście szybka interwencja Proroka Elizeusza wycisza napięcie.

I
tak oto Naaman staje przed drzwiami domu Proroka. A tutaj
poddany zostaje podwójnej próbie pokory, a w jakimś sensie
także wiary.
Bo po pierwsze: Prorok nawet nie wychodzi na jego
spotkanie, tylko wydaje mu polecenie przez posłańca, a po
drugie: polecenie, jakie wydaje Naamanowi – bądź, co bądź,
poważnemu wodzowi – jest na tyle proste, a wręcz banalne, że
ten czuje się
nim wręcz urażony! A jednak, po
namowach swych sług, spełnia prorockie polecenie i odzyskuje
zdrowie. A potem otwarcie i głośno wyznaje swoją wiarę w Boga
jedynego.
I
właśnie taką jego postawę dzisiaj Jezus pochwala w Ewangelii,
podobnie jak wiarę wdowy z Sarepty Sydońskiej. Oto bowiem
okazuje się, że cudzoziemcy zawstydzają swoją wiarą członków
Narodu Wybranego,
a więc tego narodu, w którym Bóg najpełniej
zrealizował swoją działalność! A fakt, że Jezus mówił o tym
także w swoim nauczaniu, dobitnie dowodzi, że sytuacja także za
Jego czasów się nie zmieniła.
Zresztą,
nawet opisane we wczorajszej Ewangelii Jego spotkanie z
Samarytanką
jak i kilka jeszcze innych wydarzeń,
opisanych w innych miejscach – pokazuje, że cudzoziemcy nieraz o
wiele bardziej i o wiele szerzej otwierali umysły i serca na Bożą
naukę i na działanie Bożej łaski,
aniżeli ci, do których w
pierwszej kolejności skierowane było Boże Słowo i misja zbawcza.
Bo
to nie narodowość decyduje o skuteczności tej misji i o
oddziaływaniu Bożego Słowa, ale – jako rzekliśmy – otwarte
serce, otwarty umysł…
Także
w naszym życiu, Kochani, prawidłowość ta ma miejsce. Bo i my
także możemy w swojej codzienności zaobserwować
wiele takich zawirowań,
jakie działy się w życiu Naamana. I
też czasami mogą to być sytuacje zabawne! A czasami – bardzo
trudne.
Nieraz splot różnych wydarzeń zaskoczy, nieraz
rozśmieszy, kiedy indziej jeszcze – mocno da do
myślenia.
Ważne jest, aby w tym wszystkim widzieć działanie
Boga, ale także – tworzyć możliwość takiego działania.
Na
tym bowiem polega prawdziwa wiara, że ja Boga wprowadzam we
wszystkie okoliczności mojego życia,
że niczego przed Nim nie
ukrywam, że przeżywam z Nim zarówno swoje radości, jak i swoje
smutki i obawy – i że jestem w stanie Mu zaufać, kiedy zażąda
ode mnie rzeczy trudnej, lub może nie do końca w danym momencie
zrozumiałej…
Zatem,
prawdziwa wiara polega na tym, że to ja słucham Boga i daję się
Mu prowadzić,
a nie próbuję na siłę prowadzić Boga swoimi
drogami… 

8 komentarzy

  • Ufać całkowicie Panu i pozwolić się prowadzić jest stosunkowo łatwo, gdy wszystko się w miarę dobrze układa. Egzamin z wiary i ufności zdajemy w sytuacjach ekstremalnych; gdy wicher na morzu, trąba powietrzna nas porywa, choroba nieuleczalna nas dopada. Jezu, nie opuszczaj nas w godziny próbie.

  • Wśród wycia huku fal płynę spokojnie z ufnością i patrzę jak dziecko bez lęku w dal BOŚ TY MI JEZU ŚWIATŁOŚCIĄ

  • "Płynie łódź życia mojego
    Wśród mroków i nocy cieni,

    I nie widzę wybrzeża żadnego,

    Jestem na głębi morskiej przestrzeni.

    Najmniejsza burza zatopić mnie może,

    Pogrążając mą łódź w wód odmęcie,

    I gdybyś Ty sam nade mną nie czuwał, Boże,

    W każdej chwili życia mego, w każdym momencie.

    Wśród wycia, huku fal

    Płynę spokojnie z ufnością

    I patrzę, jak dziecię, bez lęku w dal,

    Boś Ty mi, Jezu, światłością.

    Wokoło groza i przerażenie,

    Lecz głębszy spokój mej duszy niż głębina morza,

    Bo kto jest z Tobą, Panie, ten nie zginie –

    Tak mnie upewnia Twa miłość Boża.

    Choć niebezpieczeństw pełno wokoło,

    Nie lękam się ich, bo patrzę w niebo gwiaździste.

    I płynę odważnie, wesoło,

    Jak przystoi na serce czyste.

    Lecz ponad wszystko dlatego jedynie,

    Żeś Ty jest sternikiem moim, o Boże,

    Tak spokojnie łódź życia mojego płynie –

    Wyznaję to w najgłębszej pokorze."

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.