Po stronie Jezusa – czy po stronie zdrajców?…

P
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj kolejny krok Jezusa w kierunku wielkich Wydarzeń Paschalnych – i nasz kolejny krok, uczyniony wraz z Jezusem. Wejdźmy przede wszystkim sercem w przeżywanie tajemnic zbawczych.
   I jednocześnie jeszcze raz zachęcam do zajrzenia pod datę 1 kwietnia 2012., aby przypomnieć sobie sens i znaczenie kolejnych dni Świętego Triduum Paschalnego.
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wielki
Wtorek,
do
czytań: Iz 49,1–6; J 13,21–33.36–38
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Posłuchajcie
mnie, wyspy; ludy najdalsze, uważajcie: Pan mnie powołał już z
łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym
mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył. Uczynił
ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie.
I
rzekł mi: „Tyś sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię”.
Ja zaś mówiłem: „Próżno się trudziłem, na darmo i na nic
zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga
mego”. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją
siłą.
A
teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na
swego sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu
Izraela. A mówił: „To zbyt mało, iż jesteś mi sługą dla
podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela!
Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło
aż do krańców ziemi”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
w czasie wieczerzy z uczniami swoimi doznał głębokiego wzruszenia
i tak oświadczył: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeden z was
Mnie zdradzi”. Spoglądali uczniowie jeden na drugiego niepewni, o
kim mówi.
Jeden
z uczniów Jego, ten, którego Jezus miłował, spoczywał na Jego
piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: „Kto to
jest? O kim mówi?” Ten oparł się zaraz na piersi Jezusa i rzekł
do Niego: „Panie, kto to jest?”
Jezus
odpowiedział: „To ten, dla którego umaczam kawałek chleba i
podam mu”. Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał
Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba
wszedł w niego szatan.
Jezus
zaś rzekł do niego: „Co chcesz czynić, czyń prędzej”. Nikt
jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział.
Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że
Jezus powiedział do niego: „Zakup, czego nam potrzeba na święta”,
albo żeby dał coś ubogim. On zaś po spożyciu kawałka chleba
zaraz wyszedł. A była noc.
Po
jego wyjściu rzekł Jezus: „Syn Człowieczy został teraz otoczony
chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został
w Nim chwałą otoczony, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym,
i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami.
Będziecie Mnie szukać, ale jak to Żydom powiedziałem, tak i wam
teraz mówię, dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie”.
Rzekł
do Niego Szymon Piotr: „Panie, dokąd idziesz?” Odpowiedział mu
Jezus: „Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale
później pójdziesz”. Powiedział Mu Piotr: „Panie, dlaczego
teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie”.
Odpowiedział Jezus: „Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę,
zaprawdę powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie
wyprzesz”.
Razem
z Jezusem wchodzimy coraz bardziej w misterium Jego cierpienia.
Zbliża się już czas Męki i Śmierci Jezusa, ale w tym
momencie jest On jeszcze ze swymi uczniami. Jednak i to nie daje Mu
ulgi i pocieszenia, bo dzisiaj uświadamia to sobie jasno i im także
bardzo jasno mówi, że w decydującym momencie zostanie przez
nich zdradzony.
Oto wyjawia – tak nie wprost, ale dosyć
wyraźnie – niecne plany Judasza i zapowiada Piotrowi, że
ten, pomimo swoich szlachetnych zapewnień i dobrych zamierzeń,
także się Go wyprze.
Świadomość
ta musiała bardzo boleć Jezusa, bo chyba nic tak bardzo nie dotyka
serca człowieczego, jak sytuacja, w której w momencie
najtrudniejszym, w momencie cierpienia, najbliżsi odwracają się i
odchodzą.
I tu już nie ma znaczenia, czy odchodzą ze strachu,
czy ze zwykłej wygody – żeby sobie nie robić problemów, żeby
się nie wychylać, nikomu nie narażać…
Kochani,
to, co dzisiaj dokonało się w Wieczerniku, tak naprawdę dokonuje
się bardzo często w naszej rzeczywistości.
Bo my może
patrzymy na zdradę Judasza czy na zaparcie się Piotra w taki sposób
monumentalny, kiedy to na oczach całego świata ci dwaj
uczniowie wypierają się swego Mistrza:
jeden czyni to już
wcześniej, planuje to z premedytacją, po czym zwyczajnie
wydaje Go oprawcom, a drugi nieco chyba niespodziewanie dla samego
siebie zapiera się ze strachu.
Ewangeliści
to opisują, po czym wszyscy, którzy czytają Ewangelie, roztrząsają
te wydarzenia,
piszą na ich temat pieśni i poematy, malują
obrazy, czynią to kanwą rozważań, homilii czy sztuk teatralnych.
W ten sposób wydarzenia te, jakkolwiek niecne, urastają jednak
do rangi wydarzeń symbolicznych, na swój sposób wielkich

chociaż oczywiście wielkich w negatywnym znaczeniu.
Tymczasem
wydarzenia takie dokonują się bardzo często w naszej
rzeczywistości, przy czym nie mają one już nic z owego
monumentalizmu czy symboliczności.
One po prostu – z jednej
strony – są znakiem małości i słabości człowieka, a z
drugiej strony: źródłem wielkiego bólu, opuszczenia, często
rozgoryczenia
tego, kto właśnie został w ten sposób przez
swych bliskich potraktowany.
A
mówimy tu o wszystkich takich sytuacjach, kiedy komuś dzieje się
krzywda, kiedy ktoś jest niesprawiedliwie potraktowany,
niesłusznie oskarżony, odsądzany „od czci i wiary”,
a może
nawet faktycznie popełnił jakiś błąd, ale z tego powodu jest już
całkowicie przez swoje otoczenie odrzucony, potępiony, bo
nie ma kogoś, kto by w takiej sytuacji stanął w jego obronie,
ujął się za nim, dał świadectwo prawdzie,
albo postarał się
w jakiś sposób przemówić na jego korzyść.
Kochani,
jakże często w takich momentach okazuje się, iż ci, którzy
zapewniają, że zabiorą głos, że zainterweniują, że nie
zostawią w potrzebie, że będą bronić do upadłego, że na nich
zawsze można liczyć – jakże często ci wszyscy, kiedy
przychodzi ten moment, w którym mogą się wykazać, po prostu
milczą! Boją się!
Albo
może – właśnie – najpierw obiecali, zapewnili o pomocy, a
potem na chłodno wszystko przekalkulowali i doszli do
wniosku, że jednak nie warto, że to się nie opłaca, że to bez
sensu,
że sprawa i tak się jakoś sama wyjaśni, a narażanie
się do niczego nie doprowadzi i nic w sumie nie da, a można
jeszcze coś na tym samemu stracić:
jeżeli nie jakieś intratne
stanowisko, to przynajmniej pozytywną opinię w otoczeniu… I tak
wielkie zapewnienia o przyjaźni, o pomocy, bohaterskie obietnice
wsparcia kończą się niczym!
Kochani,
powiedzmy to wprost: w każdej takiej sytuacji na nowo dokonuje
się zdrada Judasza i zdrada Piotra.
Bez wielkiego patosu, bez
obiektywów kamer, w ciszy naszej codzienności dochodzi do głosu
małość człowieka, jego miałkość, bezbarwność, a może i
strach,
skutkiem czego po prostu odwraca się on plecami od tych,
którzy na niego najbardziej liczą. Czyli – przede wszystkim –
od samego Jezusa.
Jezus,
kiedy się w takiej sytuacji znalazł, nie odwrócił się od
swoich przestraszonych i pogubionych uczniów.
Nie przestał ich
kochać. I nie zrezygnował z raz obranej drogi. Miał bowiem
świadomość – o czym mowa jest zarówno w dzisiejszej Ewangelii,
jak i w pierwszym czytaniu – że ma wsparcie swego Ojca i że to
On sam, Ojciec, otoczy Go chwałą,
oraz że także to
cierpienie potrzebne jest, aby zbawienie mogło ogarnąć cały świat

i dotrzeć aż do krańców ziemi.
Odnosząc
tę sytuację do naszego życia, moi Drodzy, musimy stwierdzić, iż
bardzo ważnym jest, abyśmy – kiedy spotka nas takie doświadczenie
umieli je w całości oddać w ręce Boże i poczekać, aż On
sam pokieruje wszystkim.
Naprawdę, ważnym jest, abyśmy w
takiej sytuacji nie zaczęli pomstować, przeklinać, mścić się
czy odgrażać,
tylko żebyśmy naprawdę do końca zaufali Bogu.
To jest bardzo ważne!
Ale
chyba jeszcze ważniejszym jest – abyśmy się nie znaleźli po
stronie zdrajców… 

5 komentarzy

  • Trudny to czas dla Jezusa jego Matki, apostołów i nas samych. Musimy wybierać, musimy być dobrze zorganizowani, aby znaleźć czas, by w spokoju przeżyć te wielkie dni z Jezusem ale i najbliższymi. Szczęść Boże wszystkim, którzy tu zaglądają. Z życzeniami wpadnę w Wielki Czwartek.

  • Dzisiaj oglądałem, świetny – według mnie film "Pasja" Mela Gibsona. Sceny są bardzo realistycznie, i widać jak Jezus cierpiał fizycznie. Oglądając ten film doszedłem do wniosku, że trzeba z całych sił dziękować Bogu, a nie tylko prosić – dziękować za Jego poświęcenie i oddanie – oddanie życia za nas w tak drastyczny sposób.

    Arkadiusz Piotrowski

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.