Kto rządzi w Kościele?

K
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj spieszymy z życzeniami do wszystkich bliskich nam Piotrów i Pawłów, dla których modlimy się o to – tylko o to i aż o to – aby postępowali drogami swoich Patronów. Pomyślmy także w naszych modlitwach o Ojcu Świętym Franciszku, o Ojcu Świętym Benedykcie XVI – i o naszym Biskupie. A jeszcze jeden aspekt, na który dziś chciałbym zwrócić uwagę, zawarty jest w rozważaniu. 
   Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Świętych Apostołów Piotra i Pawła,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Dz 12,1–11; 2 Tm 4,6–9.17–18;
Mt 16,13–19
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W
owych dniach Herod zaczął prześladować niektórych członków
Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana, a gdy spostrzegł,
że to spodobało się Żydom, uwięził nadto Piotra. A były to dni
Przaśników.
Kiedy
go pojmał, osadził w więzieniu i oddał pod straż czterech
oddziałów, po czterech żołnierzy każdy, zamierzając po Święcie
Paschy wydać go ludowi. Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a
Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga.
W
nocy, po której Herod miał go wydać, Piotr, skuty podwójnym
łańcuchem, spał między dwoma żołnierzami, a strażnicy przed
bramą strzegli więzienia. Wtem zjawił się anioł Pański i
światłość zajaśniała w celi. Trąceniem w bok obudził Piotra i
powiedział: „Wstań szybko!” Równocześnie z rąk Piotra opadły
kajdany. „Przepasz się i włóż sandały!” – powiedział mu
anioł. A gdy to zrobił, rzekł do niego: „Narzuć płaszcz i
chodź za mną!”
Wyszedł
więc i szedł za nim, ale nie wiedział, czy to, co czyni anioł,
jest rzeczywistością; zdawało mu się, że to widzenie. Minęli
pierwszą i drugą straż i doszli do żelaznej bramy, prowadzącej
do miasta. Ta otwarła się sama przed nimi. Wyszli więc, przeszli
jedną ulicę i natychmiast anioł odstąpił od niego.
Wtedy
Piotr przyszedł do siebie i rzekł: „Teraz wiem na pewno, że Pan
posłał swego anioła i wyrwał mnie z ręki Heroda i z tego
wszystkiego, czego oczekiwali Żydzi”.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najmilszy:
Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki
nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę
ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości,
który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko
mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.
Pospiesz
się, by przybyć do mnie szybko. Pan stanął przy mnie i wzmocnił
mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby
wszystkie narody je posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy
lwa. Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię,
przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki
wieków. Amen.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów:
„Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” A oni
odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze
inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Jezus zapytał
ich: „A wy, za kogo Mnie uważacie?”
Odpowiedział
Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Na to Jezus
mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem
ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w
niebie.
Oto
i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce
zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie
dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi,
będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie
rozwiązane w niebie”.
Jezus
zapytał ich: „A wy, za kogo Mnie uważacie?”
Odpowiedział
Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Na to Jezus
mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem
ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w
niebie.
Oto i
Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję
mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam
klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie
związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w
niebie”.

Niezwykle
to ważny moment w życiu Apostołów i niezwykle ważna rozmowa.
Jezus pyta, za kogo uważają Go ludzie – i za kogo
uważają Go Apostołowie,
a
więc ci, którzy byli tak blisko, najbliżej… Z tej konfrontacji
najlepiej wyszedł Piotr, któremu nieraz zdarzyło się wystąpić
gwałtownie i w sposób nie do końca przemyślany, jednak w tym
momencie ta jego gwałtowność okazała się atutem,
kiedy bowiem inni zastanawiali się co powiedzieć, on dał odpowiedź
natychmiastową, a do tego – jak najbardziej prawidłową.
Słysząc
ją, Jezus zapowiada oddanie w jego ręce sterów Kościoła.
Wiemy, że ta rozmowa była
kontynuowana po Zmartwychwstaniu Pana,
kiedy to Piotr doświadczył już swojej słabości, wyrażającej
się poprzez trzykrotne zaparcie, gdy jednak trzykrotnie
zapewnił o swojej miłości,
a
więc się – jeśli tak można powiedzieć – zrehabilitował,
został zaproszony do pełnienia tej niezwykłej i jedynej w swoim
rodzaju funkcji. Jaka to była funkcja?
Jezus
dzisiaj mówi: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej
opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą.
W
całym tym przepięknym i poruszającym dialogu Jezusa z Piotrem –
tym dzisiejszym dialogu,
i tym po Zmartwychwstaniu – chciałbym zwrócić uwagę
na jedno słowo.
Otóż, Jezus,
powierzając Piotrowi pieczę nad Kościołem, wyraźnie mówi:
Kościół mój! I
właśnie to słowo: „mój” chciałbym
dzisiaj zauważyć.
Piotr,
jakkolwiek spełniał od samego początku w Kościele rolę
szczególną, nigdy nie stał się właścicielem Kościoła,
nigdy nie stał się jego panem – ale szczególnym sługą.
I Piotr nigdy o tym nie
zapomniał! Dlatego przyjmował – w duchu tejże służby –
wszelkie trudy, jakie
trzeba było podjąć dla dobra Kościoła. I przyjmował na siebie
rozliczne cierpienia.
One wszystkie przypominały mu, że to on, Piotr, ma być
dla Kościoła, a nie Kościół dla niego.
A
Jezus, który sam jest Panem Kościoła, do którego Kościół
należy, sam prowadził i Piotra, i Pawła, i pozostałych
Apostołów, i wszystkich chrześcijan

przez dwa tysiące lat – i także nas prowadzi.
Jak
to prowadzenie wyglądało od samego początku, to nam mówi wyraźnie
pierwsze czytanie. Kiedy zabrakło ludzkich sposobów uwolnienia
Piotra, Jezus zesłał swego Anioła, aby ten Piotra
uwolnił.
Przecież dla Jezusa
nawet taka interwencja – to żadna trudność. Co jest jednak
ciekawe, kiedy Piotr został uwięziony, Kościół
– jak to zostało mocno wyakcentowane w pierwszym czytaniu –
modlił się za niego nieustannie do Boga.
A w tym czasie Pan sam działał – w tymże swoim Kościele, w
sposób sobie właściwy.
Dobrze
to rozumiał także drugi
dzisiejszy Patron, Święty Paweł, dlatego w usłyszanym przez nas
przed chwilą Liście do Tymoteusza mógł napisać: Pan
stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło
głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały;
wyrwany też zostałem z paszczy lwa. Wyrwie mię Pan od wszelkiego
złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego
Królestwa
niebieskiego.
Tak,
on również nie uważał się za właściciela Kościoła,
chociaż niewątpliwie dużo uczynił dla jego budowania,
wzmacniania, ukierunkowania – od samych jego początków. A jednak,
miał on świadomość służby i świadomość całkowitego
oddania Chrystusowi i Jego Kościołowi.
I
właśnie tego dzisiaj uczą nas wszystkich wielcy Święci –
zarówno Piotr, jak i Paweł: uczą nas wszystkich oddania
Jezusowi i Kościołowi, a jednocześnie unikania pokusy
zawłaszczania sobie Kościoła.

Uczą tego wszystkich pasterzy Kościoła na przestrzeni wieków, ale
uczą tego także wszystkich wiernych.
Dobrze
tę naukę zrozumieli Papieże naszych czasów.
Oto Święty Jan Paweł II, w homilii na Mszy Świętej
inaugurującej Pontyfikat, w dniu 22 października 1978 roku,

tak mówił: „Dziś
nowy Biskup Rzymu rozpoczyna uroczyście sprawowanie swego urzędu i
misję Piotrową. W tym właśnie Mieście Piotr zakończył,
wypełnił posłannictwo powierzone przez Pana. Pan zwrócił się do
niego mówiąc: Kiedy
byłeś młody, przepasywałeś się i chodziłeś dokąd chciałeś,
lecz gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a kto inny cię
przepasze i poprowadzi tam, dokąd ty nie zechcesz

(J 21,18). […]
Nasz
czas skłania nas, zachęca, zmusza do spojrzenia na Pana i
zanurzenia się w pokorne i pobożne rozważanie tajemnicy
najwyższej władzy samego Chrystusa.

[…] Sobór
Watykański II przypomniał na nowo tajemnicę tej władzy oraz fakt,
że posłannictwo Chrystusa – Kapłana, Proroka i Króla
– trwa nadal w Kościele.
Wszyscy, cały lud Boży, uczestniczy w tym potrójnym posłannictwie.

I
chociaż dawniej wkładano na głowę Papieża
tiarę, potrójną koronę, by poprzez ten symbol wyrazić cały
ustrój hierarchiczny Kościoła Chrystusowego, cała
„święta władza” w nim sprawowana nie jest niczym innym, jak
służbą,
służbą mającą
na celu jedną tylko rzecz: by cały lud Boży uczestniczył w tej
potrójnej misji Chrystusa i pozostawał na zawsze we władzy Pana, z
której bierze swoje początki. Nie z władzy doczesnej,
ale od Ojca Niebieskiego i z tajemnicy Krzyża i Zmartwychwstania.”

Tak mówił Jan Paweł II.
A
z kolei Papież Franciszek, inaugurując swój Pontyfikat,
w dniu 19 marca 2013 roku,
nauczał:
„Dzisiaj […]
obchodzimy początek posługi
nowego Biskupa Rzymu, Następcy Piotra, która pociąga za sobą
także pewną władzę. Oczywiście, Jezus Chrystus dał władzę
Piotrowi, ale o jaką władzę chodzi?
Po potrójnym pytaniu Jezusa do Piotra o miłość, następuje
potrójne zaproszenie: Paś baranki moje, paś owce moje. Nigdy nie
zapominajmy, że prawdziwą władzą jest służba i że
także Papież, by wypełniać władzę musi coraz bardziej wchodzić
w tę posługę,
która ma swój
świetlisty szczyt na Krzyżu;
musi […]
otwierać ramiona, aby strzec całego Ludu Bożego i przyjąć z
miłością i czułością całą ludzkość, zwłaszcza
najuboższych, najsłabszych, najmniejszych…”.

Tyle z homilii Papieża
Franciszka.
A
najbardziej chyba wyraziście i jednocześnie syntetycznie wyraził
to, o czym tu dzisiaj mówimy, Ojciec
Święty Benedykt XVI,

który w dniu rozpoczęcia swojej posługi Piotrowej, w
dniu
24 kwietnia 2005 roku, tak
mówił: „Drodzy
Przyjaciele! W tej chwili nie potrzebuję przedstawiać mojego
programu. […]
Moim
prawdziwym programem jest to, by nie realizować swojej własnej
woli, nie kierować się swoimi ideami, ale wsłuchiwać się z całym
Kościołem w słowo i w wolę Pana oraz pozwolić się Jemu
kierować, aby On sam prowadził Kościół w tej godzinie naszej
historii.”

Tyle
Papież Benedykt.
Dlaczego
o tym wszystkim sobie dzisiaj mówimy, Kochani? Właśnie dlatego, że
potrzeba
nam wszystkim – wszystkim:
począwszy od Papieża, aż po najskromniejszego i najcichszego
wiernego

– przypomnienia, że nie
jesteśmy właścicielami Kościoła. Jesteśmy jego sługami!

Wielcy Papieże naszych czasów dobrze to rozumieli i jasno o tym
nauczali. Trzeba jednak, żebyśmy i
my
to
rozumieli.
My wszyscy.

I
właśnie w imię tej prawdy, tej zasady, nie wolno biskupowi,
przychodzącemu do diecezji, wywracać wszystkiego „do góry
nogami”,

w przeświadczeniu, że skoro jest biskupem, to on tu rządzi i może
zrobić wszystko. Jeszcze mniej zrozumiała sytuacja ma miejsce
wówczas, kiedy taki
styl przyjmują najbliżsi współpracownicy biskupa, księża
pracujący w kurii diecezjalnej,

którzy piastując swoje urzędy – z natury
i nakazu
prawa służebne – nagle dochodzą do wniosku, że oto
teraz
mają
swoje przysłowiowe „pięć minut”,
więc
mogą powprowadzać swoje porządki, także na odcinku decyzji
personalnych.
A
tymczasem, tak
nie
wolno!

Naprawdę, nie
wolno traktować Kościoła jako prywatnego folwarku,

jako swojego
własnego rancza, własnego poletka, na którym się robi, co chce!
Nie
wolno tak traktować Kościoła

– ani tego w wymiarach powszechnych, ani tego w wymiarach
diecezjalnych, ani tego w wymiarach parafialnych. Papież,
biskup, proboszcz, wikariusz – są sługami Kościoła.

Owszem, powinni oni wnieść do życia Kościoła jak najwięcej
entuzjazmu, powinni
zaangażować wszystkie swoje talenty,

całą swoją wiedzę i twórczą inwencję. Ale to wszystko musi się
dokonywać w
atmosferze wielkiej pokory i oddania Chrystusowi, oddania Kościołowi,

nigdy natomiast nie może to wynikać z chęci dowartościowania
siebie i
pokazania, kto tu rządzi!
O
tej samej zasadzie muszą pamiętać także wszyscy redaktorzy gazet
i telewizyjnych programów – zarówno duchowni, jak i świeccy –
wypowiadający się na temat Kościoła z piedestału swojej
wydumanej nieomylności i reformujący Kościół według własnego
„widzimisię”. Nie
wolno! Nikt z nich nie jest właścicielem Kościoła.
Wszyscy
jesteśmy sługami – wszyscy, także wierni
świeccy, którzy nie mogą tworzyć na co dzień własnej, prywatnej
moralności

– chociażby na odcinku życia małżeńskiego,
przedmałżeńskiego, rodzinnego, społecznego, także:
ekonomicznego,

naginając do własnych, prywatnych
teorii niezmienne nauczanie Kościoła. Nie
wolno!
Chrystus,
mówiąc do Piotra o Kościele, powiedział: Kościół
mój.

Dzisiaj mówi to także do nas – do wszystkich, świeckich i
duchownych. Usłyszmy te słowa! I pamiętajmy: nie
ma czegoś takiego, jak własna, prywatna,
nowoczesna,
czy jakakolwiek inna, własna

wizja Kościoła.
Jeżeli
ktoś takową ma, to na pewno jest to wizja kościoła prywatnego,
pisanego
małą „k” i
nie mającego nic wspólnego z tym prawdziwym.
Bo
ten Kościół
prawdziwy

jedyny Kościół –
należy
do Chrystusa i On sam, Chrystus, stale go prowadzi.
A
my najlepiej na tym wyjdziemy, jeżeli pozwolimy się Chrystusowi –
w
Jego Kościele

poprowadzić… 

12 komentarzy

  • W Piotrze możemy dostrzec nadzieję i szansę dla nas grzeszników. Bo Piotr, który przecież najpierw zapiera się trzy razy Jezusa, w dzisiejszej ewangelii zostaje przez Jezusa mianowany opoką Kościoła. Tak samo Jezus i nam grzesznikom daje szansę się zmieniać na lepsze poprzez sakrament pokuty. Jezus i nas posyła abyśmy o nim głosili, abyśmy codziennymi czynami świadczyli, że jesteśmy członkami jedynego Kościoła Chrystusowego. Do zasad, które Ksiądz wymienia myślę, że można byłoby jeszcze dodać przypadek kiedy często uważamy się za idealnych chrześcijan, kiedy porównujemy się z innymi i wybielamy swoje wady, kiedy ich nie dostrzegamy, kiedy uważamy że same wizyty w Kościele wystarczają do tego aby uważać się za dobrego człowieka. Tak jak Ksiądz wspomina, nie powinniśmy traktować Kościoła do idealizowania i pochwalania siebie. Pokorna służba Bogu to najpiękniejsza służba, która prowadzi do domu Ojca, tylko dzięki niej tak jak Ksiądz mówi wyjdziemy najlepiej.
    I jeszcze mam osobistą prośbę, jeśli ktoś jest w stanie to chciałbym bardzo prosić o modlitwę. Jutro po południu mam egzamin kończący trzy lata nauki i na pewno taka modlitwa mi pomoże. Z góry dziękuję i również zapewniam o modlitwie za wszystkich uczestników bloga. Szczęść Boże.

  • … Nie inni, a ja sam

    A wy za kogo Mnie uważacie? A ty za kogo Mnie uważasz? Oto źródło! Nie to, co inni o mnie powiedzą. Nie to, co gdzieś zasłyszę i bez zobowiązań przyjmę. Przecież to dialog miłości, a nie sprawdzania. Nie podejrzewamy Pana o małostkowość czy narcyzm. To pytanie wierci dziurę w brzuchu czy burzy święty spokój…

    Nie umiesz się opowiedzieć? A Piotr i uczniowie w okolicach Cezarei Filipowej w jakiej znajdowali się sytuacji? Zapewne, po ludzku rzecz ujmując w gorszej od naszej. Na razie trwali w nowicjacie, formacji w szkole Jezusa. Nigdy nie będziemy pewni naszych odpowiedzi na sposób matematyczny czy fizyczny. Jednak z odpowiedzi Piotra bije niesamowita pewność zakorzeniona w szczerości i pragnieniu spełnienia.

    Po co pyta? A po co ludzie chcą słyszeć, że są kochani? Dlaczego tyle małżeństw się rozpada? Dzieci nie mają szczęśliwego dzieciństwa? Tyle smutków w kapłaństwie czy życiu zakonnym? Czyż nie wstydzimy się wyznań miłości? Tymczasem ci mężczyźni (którzy są szczególnie oporni w takich wyznaniach) określają się jasno i przejrzyście.

    Nie zapominają o swych ułomnościach. Niedługo będą upadki… tuż po tym wyznaniu Piotr dostanie trudną lekcję: zejdź mi z oczu szatanie… a Paweł zanim zdobyty został przez Pana był prześladowcą Kościoła.

    Życie uczy

    Życie ich nauczyło, że to Pan prowadzi. Przyjęli to w całej pełni, czego świadectwem jest koniec ich żywota. Dali się poprowadzić tam, gdzie wzdrygali się na pierwszy raz. Natomiast w imię Pana i z Jego powodu ruszyli i nie bali się przekroczyć granic. Bóg nie stawia ograniczeń. Pan podprowadza nas do nich i daje siły byśmy je przekroczyli. Nie o idealizm czy perfekcjonizm idzie, ale o trwanie przy/w Chrystusie.

    Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga. O tak, zapewniam, że zło strzeże nas w więzieniu naszych upadków. Za nos wodzi gdzie chce, a z reguły ku przepaści. Zło chce nas trzymać w węzłach niewoli przeszłości, w okowach upadków, w ranach ciągle rozrywanych i przez to niezagojonych.

    Dlatego to Jego objawienie wyrywa nas z tego zamkniętego kręgu. Nigdy byśmy nie wpadli na rozwiązania, które On poddaje. Kto by dał swoje życie w ręce tak niepewnego człowieka jakim był Szymon, syn Jony? Oddałbyś siebie w ręce prześladowcy Pawła? Pan się wydaje! Na dodatek składa niesamowite obietnice: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

    Niech dotrze do nas pawłowe moc w słabości się doskonali, jak nam to pokazał nasz Pan i Zbawiciel Jezus Chrystus. Uroczystość Apostołów nie ma żadnego sensu gdyby nie było w centrum Pana Jezusa.

    Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie /Ewangelii/ (…) Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków! Amen …

    • Zło nie musi mieć na nas żadnego wpływu! Miłość Jezusa wszystko zwycięża. To od człowieka zależy, po której opowie się stronie… Ks. Jacek

  • Mój Boże, wystarczyło troszkę dostać po sempiternie i już radykalizm godny 1/4 ks. Lemańskiego… Dobry Bóg może Księdzu pewne sformułowania daruje – sprawiedliwy Arcybiskup nigdy.Zakaz publikacji jak nic…
    – Macieju – dużo dobrego…
    – Zacny Domowniku – bel…ble..ble…bel…ble..ble…bel…ble..ble… Quousque tandem?

    Bez odbioru…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.