Dokąd zmierzamy?… Dokąd dojdziemy?…

D
Szczęść Boże! Moi Drodzy, pozwólcie, że z okazji dzisiejszego liturgicznego wspomnienia złożę najlepsze życzenia mojej Siostrze, Annie Niedźwiedzkiej, dla której modlę się o to, aby zawsze była tak pogodna, radosna – ale jednocześnie tak zasadnicza i konkretna, jak jest. Niech radość z życia małżeńskiego i z macierzyństwa będzie każdego dnia Jej udziałem, a Boża pomoc i dobre natchnienia stale Ją prowadzą i wspierają.
    Otaczam dziś serdeczną modlitwą także Panią Annę Kołodziejczuk, moją Fryzjerkę, oraz Panią Annę Włodarczyk, Nauczycielkę z liceum w Żelechowie.
Do tej plejady Gwiazd dołączam także Solenizantów dnia wczorajszego, przesyłając najlepsze życzenia Krzysiowi Fabisiakowi, Moderatorowi tego bloga, jak również mojemu Koledze Kursowemu – Księdzu Krzysztofowi Garwolińskiemu; mojemu Kaznodziei prymicyjnemu – Księdzu Profesorowi Krzysztofowi Burczakowi, oraz Panu Krzysztofowi Jedynakowi. Niech Ich Patron, Święty Krzysztof, uczy ich zanoszenia Chrystusa do wszystkich ludzi, jakich na drogach swego życia będą spotykać!
    A tak w sposób szczególny otaczam modlitwą jeszcze jednego Solenizanta dnia dzisiejszego – Proboszcza Parafii Celestynów, Księdza Mirosława Wasiaka…
   I już zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem. Wybaczcie, że pomimo tak pięknego Święta refleksja ta nie jest nazbyt radosna… Trzeba nam jednak zawsze dawać świadectwo prawdzie!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Joachima i Anny, Rodziców N. M. P.
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Syr 44,1.10–15; Mt 13,16–17
CZYTANIE
Z KSIĘGI SYRACYDESA:
Wychwalajmy
mężów sławnych i ojców naszych według następstwa ich
pochodzenia. Ci są mężowie pobożni, których cnoty nie zostały
zapomniane, pozostały one z ich potomstwem, dobrym dziedzictwem są
ich następcy. Potomstwo to trzyma się Przymierza, a przez nich –
ich dzieci. Potomstwo ich trwa na zawsze, a chwała ich nie będzie
wymazana.
Ciała
ich w pokoju pogrzebano, a imię ich żyje w pokoleniach. Narody
opowiadają ich mądrość, a zgromadzenie głosi chwałę.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Szczęśliwe oczy wasze, że
widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu
proroków i sprawiedliwych
pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć
to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli”.
O
naszych dzisiejszych Patronach, a więc Rodzicach Najświętszej
Maryi Panny,
Ewangelie nie przekazały żadnej wiadomości. W
obliczu tego milczenia Biblii znaczenie zyskuje dość bogata
literatura apokryficzna.
Nawet imiona dzisiejszych Świętych są
znane jedynie z apokryfów. Z uwagi jednak na to, że niektóre z
tych utworów powstawały w początkach chrześcijaństwa, mogą
zawierać ziarna prawdy, zachowanej przez tradycję.
Tak
zatem Matka Maryi, Anna,
pochodziła z rodziny kapłańskiej z
Betlejem. Hebrajskie imię „Anna” w języku polskim znaczy
tyle, co „łaska”.
Z
kolei Joachim
miał pochodzić z zamożnej i znakomitej rodziny.
Już samo jego imię miało być prorocze, gdyż oznacza tyle, co
„przygotowanie Panu”. Miał pochodzić z Galilei. Do
wieczności zaś odszedł, kiedy jego Córka, Maryja, była jeszcze
dzieckiem. Święci Anna i Joachim są Patronami małżonków.
Jeden
z apokryfów z II wieku, zatytułowany „Protoewangelia Jakuba”,
podaje, że Anna i Joachim byli bezdzietni. Małżonkowie
daremnie modlili się i dawali hojne ofiary na świątynię, aby
uprosić sobie dziecię. Będący już w podeszłym wieku Joachim
udał się na pustkowie i tam przez czterdzieści dni pościł i
modlił się,
aby uprosić sobie u Pana Boga miłosierdzie. Wtedy
zjawił mu się Anioł i zwiastował, że modły jego zostały
wysłuchane, gdyż jego małżonka Anna da mu dziecię, które
będzie radością ziemi.
Tak też się stało.
Nowo
narodzonej Córce nadano imię „Maria”, co wśród wielu znaczeń
tłumaczy się także jako „pani”. Kiedy miała Ona trzy
lata, Rodzice – spełniając uprzednio złożony ślub – oddali
Ją do świątyni,
gdzie wychowywała się wśród swoich
rówieśnic, zajęta modlitwą, śpiewem, czytaniem Pisma Świętego
i wyszywaniem szat kapłańskich.
Kult
świętych Joachima i Anny był w całym Kościele bardzo dawny i
żywy.
W miarę, jak rozrastał się kult Matki Chrystusa,
wzrastała także publiczna cześć Jej Rodziców.
A
my, słuchając Bożego Słowa, przeznaczonego na dzisiejsze
liturgiczne wspomnienie, możemy z całą mocą stwierdzić:
zaprawdę, szczęśliwe oczy uczniów Jezusa, patrzących na
Tego, którego ujrzeć pragnęło tylu przed nimi. Ale czyż nie
szczęśliwe także oczy Rodziców Najświętszej Maryi Panny,
patrzących na wymodloną, piękną i świętą Córkę, której
miało być zlecone tak ważne zadanie, tak szczególna misja? Czyż
nie były szczęśliwe także ich oczy?
Dlatego
możemy powtórzyć za Mędrcem Syracydesem jego słowa z
dzisiejszego pierwszego czytania: Wychwalajmy
mężów sławnych i ojców naszych według następstwa ich
pochodzenia. Ci są mężowie pobożni, których cnoty nie zostały
zapomniane, pozostały one z ich potomstwem, dobrym dziedzictwem są
ich następcy
.
[…]
Narody
opowiadają ich mądrość, a zgromadzenie głosi chwałę
.
Tak,
wychwalajmy tych, którzy na
tyle i tak wyraźnie pozwolili Bogu działać w swoim życiu,

że ich następcy, ich dzieci i wnuki, a także następne pokolenia,
mogą
z ich mądrości i dobroci hojnie korzystać.

Jakże to piękne, Kochani, jeżeli ktoś pozostawia po sobie taki
mocny i wyraźny ślad,
tak
wielkie dobro, że całe
pokolenia mogą z tego korzystać!
I
– odwrotnie – jak wielka tragedia, jak wielkie nieszczęście ma
miejsce wówczas, kiedy śladem i pamiątką czyjegoś życia,
czyjegoś postępowania, czyichś decyzji – jest
spustoszenie, ruina, zgorszenie i łzy ludzkie!
Dlatego
dzisiaj musimy wszyscy – naprawdę wszyscy! – zadać sobie
pytanie, czy żyjemy tak, aby nasi
następcy mogli kontynuować dobro, jakie pozostawimy

i na założonych przez nas fundamentach nadal
budować,
czy
– niestety – żyjemy tak, że
po nas to choćby i koniec świata?…

Moi
Drodzy, takie pytania powinniśmy sobie stawiać i nie wmawiać sobie
i innym, że są one nazbyt górnolotne, nazbyt patetyczne – nie!
To
są pytania bardzo zasadnicze!

Bo to są pytania, w jakim stanie pozostawimy
następcom świat, w jakim my dziś żyjemy.

Oczywiście, chodzi tu o sprawy ekologiczne – sprawy
ochrony przyrody,
systematycznie
ciągle niszczonej i grabionej. Ale w o wiele większym stopniu
chodzi
tu o kwestie moralne: czy my po sobie właśnie moralnej pustyni nie
pozostawimy?!

Jeżeli
nadal będzie tak bardzo niszczone życie człowieka i w majestacie
prawa, pod presją polityczną i medialną, będzie dokonywane na
taką skalę morderstwo
bezbronnego
Dziecka
poprzez barbarzyńskie porozrywanie go żywcem w łonie
Matki,
zwane dla zmyłki aborcją,
a
także – jeżeli na taką skalę niszczona
będzie w ogóle moralność,
zapisana
w przykazaniach Dekalogu i na kartach Pisma Świętego, to ten świat
musi runąć! Sam się wykończy, sam się zniszczy!
Moi
Drodzy, nawet przebywanie na wakacjach, w miejscach licznego
gromadzenia się turystów, pozwala
zauważyć,
jak
wiele Osób zupełnie nie przejmuje się koniecznością pójścia w
niedzielę na Mszę Świętą

– nawet, jeżeli jest ona odprawiana bardzo blisko, czy wręcz na
miejscu! A o
zachowaniu piątkowego postu

to chyba w wielu przypadkach można w
ogóle nie wspominać!
A wspólne
zamieszkanie chłopaka z dziewczyną

– to też już właściwie „standard”…
Do
czego dojdziemy, postępując w ten sposób? Dokąd dojdzie świat,
pędzący po równi pochyłej do samozagłady? Można stawiać takie
pytania, jeżeli się prześledzi wiadomości
z różnych regionów świata – i wiadomości z naszego Sejmu, czy
z warszawskich restauracji…

Do czego zmierzamy?
Jaki
świat pozostawimy tym, co przyjdą
po
nas? Co
oni będą mogli
o
nas
powiedzieć?
Czy to samo, co my dzisiaj mówimy o Rodzicach Najświętszej Maryi
Panny, słowami Syracydesa? Czy zupełnie coś innego?… 

20 komentarzy

  • Ksiądz Jacek zapomniał o nas Annach, komentatorkach swego bloga :(, ale dzień długi więc może sobie przypomni ;-). a ja dziękuję za przypomnienie, że dziś ma również imieniny Mirosław ( lider naszej Wspólnoty), o którym sama bym zapomniała. Święci nasi Patronowie, módlcie się za nami.

    • Przepraszam, już sobie przypominam, i dopisuję do mojego kalendarza, z którego wypisywałem Solenizantów. Obiecuję jeszcze dzisiaj nadrobić tę "wpadkę" swoją modlitwą, a jutro w słowie wstępnym będą życzenia. Mam tylko mały problem natury technicznej, jak odróżnić poszczególne Anny, moje Komentatorki, skoro kilka podpisuje się samym imieniem. Czy wystarczy, jeśli napiszę: wszystkie Anny? W każdym razie, o każdej po kolei będę rozmawiał z Panem na modlitwie… I jeszcze raz przepraszam! Ks. Jacek

    • Księże Jacku, spoko- jak mówi młodzież. Pan Bóg będzie wiedział o kogo chodzi :). Już teraz dziękuję za modlitwę. A ja za chwilę zasiadam do stołu z gośćmi. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie, Valentynę nade wszystko, bo z daleka piszę. Dziś łączę Zachód ze Wschodem, bo jest u mnie siostra z rodziną z Niemiec.

  • Сердечно поздравляю всех Анн , читателей этого блога , и таких замечательных комментаторов .

    • Nie tylko czujność i pamięć, Aniu. ale i odwagę. Jak już tu na blogu było mówione, internetowa "anonimowość" wyzwala w nas odwagę mówienia 🙂 swych spostrzeżeń, poglądów…Mam nadzieję, że ks. Jacek poskromi mnie, gdybym się za bardzo zagalopowała w tej odwadze…

    • Nie zamierzam poskramiać! Absolutnie! Bardzo sobie cenię odwagę – szczególnie wyrażaną w tak kulturalny sposób. Niestety, nie wszystkie "odważne" wypowiedzi na naszym blogu są kulturalne – widzimy to w tych dniach… Tak więc, proszę o ciągłe wyrażanie w sposób jasny i konkretny (czyli odważny) swoich myśli i spostrzeżeń. Ks. Jacek

  • Pozdrawiam serdecznie swoje imienniczki i cieszę się, że z tej okazji "załatwiłam" nam wszystkim modlitwę ks. Jacka 🙂 a Wy wyszłyście z ukrycia, by podziękować.

    • Chcę tylko powiedzieć, że modlitwy akurat nie trzeba było załatwiać, bo staram się codziennie modlić za Blogową Rodzinę i przy tej okazji wymieniam także Anny, starając się każdą jakoś kojarzyć, na przykład – po czasie pojawiania się na blogu, albo po ciekawym znaczku przy imieniu, albo jeszcze inaczej… To, co zostało "załatwione" to moja publiczna wypowiedź na ten temat, z którą rzeczywiście zabałaganiłem, za co jeszcze raz przepraszam.
      Natomiast cała ta sprawa mobilizuje mnie do tego, aby wszystkim "ujawnionym" Członkom naszej Blogowej Rodziny składać życzenia imieninowe. Problem tylko w tym, że nie zawsze nawet orientuję się, kto kiedy obchodzi… Chyba, że poszczególne Osoby zechciałyby mnie o tym poinformować… Ks. Jacek

    • No tak z Annami jest prosto, bo to imię jest znane i obchodzone raz w roku. Gorzej z Mariami, bo choć znane, to imieniny co miesiąc a nawet 2x w miesiącu. Z innymi imionami również, chyba ,że sami czytelnicy pomogą. A z tym "załatwieniem" modlitwy to był taki żart, może nie na miejscu…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.