Dążyć wzwyż – a nie „równać w dół”!

D
Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiam z mojego Domu Rodzinnego i właśnie z tego miejsca przesyłam najserdeczniejsze życzenia mojej Siostrze i Szwagrowi, Ani i Kamilowi Niedźwiedzkim, z okazji szóstej rocznicy zawarcia sakramentalnego Małżeństwa. Życzę im tego, o czym mowa w dzisiejszym rozważaniu, a nawet w jego tytule, a więc ciągłego dążenia wzwyż, a pokonywania tego, co mogłoby oznaczać „równanie w dół”. Życzę im ciągłego odkrywania piękna życia małżeńskiego i ciągłego zapału, aby w jak najpełniejszym stopniu realizować przysięgę miłości, wierności, uczciwości małżeńskiej i dozgonnej wierności, którą to przysięgę sześć lat temu złożyli sobie nawzajem w obliczu Boga i Kościoła. Wraz z całą rodziną modlę się dla Drogich Jubilatów o ten niegasnący entuzjazm – i wszelki dobro!
                         Życzę Wszystkim błogosławionego dnia!
                                         Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
29 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ef 4,7–16; Łk 13,1–9
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego.
Dlatego
mówi Pismo: „Wstąpiwszy do góry wziął do niewoli jeńców,
rozdał ludziom dary”. Słowo zaś „wstąpił” cóż oznacza,
jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi?
Ten,
który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie
niebiosa, aby wszystko napełnić.
I
On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych
ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia
świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała
Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i
pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary
wielkości według Pełni Chrystusa. Chodzi o to, abyśmy już nie
byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki
na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu
na manowce fałszu. Natomiast żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy,
by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową, ku Chrystusowi.
Z
Niego całe Ciało, zespalane i utrzymywane w łączności dzięki
całej więzi umacniającej każdego z członków stosownie do jego
miary, przyczynia sobie wzrostu dla budowania siebie w miłości.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
W
tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach,
których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im
odpowiedział: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi
grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli?
Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy
podobnie zginiecie.
Albo
myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w
Siloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni
mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się
nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”.
I
opowiedział im następującą przypowieść: „Pewien człowiek
miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał
na nim owoców, ale nie znalazł.
Rzekł
więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam
owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co
jeszcze ziemię wyjaławia?»
Lecz
on mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja
okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w
przyszłości możesz je wyciąć»”.
Czy
Galilejczycy, o których mówi Jezus, większymi byli grzesznikami od
innych? Okazuje się, że w jakimś sensie tak. Chyba bowiem
właśnie w ten sposób można zrozumieć Jezusowe: Bynajmniej.
Albo czy owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża, było
większymi grzesznikami od innych. Owszem. W tym przypadku
Jezus znowu używa określenia: Bynajmniej. A jednak,
pomimo że tak właśnie było i ci ludzie w jakiś sposób zasłużyli
na karę, jaka ich spotkała, uczniowie Jezusa nie mogą tą
historią i tą sytuacją tłumaczyć swoich grzechów i swoich
niedociągnięć.
Chociaż tak byłoby najprościej…
W
człowieku bowiem bardzo często odzywa się taki oto mechanizm
obronny,
że może faktycznie nie jestem za dobry i za pobożny,
ale przecież ten człowiek, czy tamten, jest ode mnie o wiele
gorszy!
On to faktycznie zasługuje na Bożą karę, bo naprawdę
źle postępuje, grzeszy na każdym kroku, ale ja? Żeby wszyscy
ludzie tylko takie grzechy mieli, jak ja,
to świat byłby
spokojny i święty.
Niestety,
dość często daje się słyszeć takie stwierdzenia, ale chyba
pokusa takiego myślenia dochodziła do głosu również za czasów
Jezusa, skoro On sam kwitował tego typu myślenie kategorycznym
stwierdzeniem: jeśli
się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.

Mówiąc
wprost, uczeń
Chrystusa ma
dążyć
wzwyż, a nie „równać w dół”!
I
jeżeli już porównywać się do kogoś, to do tych, którzy mogą
pomóc
we wspinaniu się na duchowe wyżyny,

a nie w usprawiedliwianiu swoich grzechów. Co prawda, takie
przyrównywanie się do owych „gorszych” jest łatwiejsze, bo
zwalnia człowieka ze stawiania sobie jakichkolwiek wymagań. Do
czego to jednak w finale sprawy doprowadzi? Oczywiście, do obniżania
duchowego poziomu, aż do 
całkowitego
pogrążenia się w złu!

A
przecież uczeń Chrystusa ma stawiać sobie wysokie
wymagania

i zmieniać swoje myślenie w kierunku tego, co
wysokie, co święte, co wielkie!
Taki
właśnie sens odkrywamy w przypowieści o drzewie figowym.
Według
zasady „równania
w dół”, należałoby je wyciąć,

skoro bowiem nie przynosi owocu, to po co je jeszcze trzymać?… Z
prostego porównania do innych drzew łatwo wyprowadzić wniosek, że
z
nich
z
jest

większy
pożytek,
więc
tego można się pozbyć. A jednak spojrzenie z perspektywy Bożej, z
perspektywy ucznia Chrystusa, domaga się innego rozstrzygnięcia –
domaga
się
dania
mu szansy!
Nawet,
jeżeli na pierwszy rzut oka wydaje się to bezsensowne i bezcelowe.
Według
kryteriów Bożego myślenia i spojrzenia, mamy sobie
samym stawiać większe wymagania, niż innym,

innym zaś – dawać szansę nawrócenia i nie przekreślać ich,
nawet jeżeli wielokrotnie grzeszą i błądzą. W
ten sposób mamy sobie nawzajem pomagać w pokonywaniu zła i w
dążeniu do świętości. Święty
Paweł w swoim Liście do Efezjan tłumaczy to w ten sposób: Chodzi
o to, abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i
porusza każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi i
przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Natomiast żyjąc
prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który
jest Głową, ku Chrystusowi.
Chrześcijanin
jest człowiekiem, w którego życiu wszystko ma „rosnąć ku
Chrystusowi”. Właśnie o ten stały
wzrost

chodzi, o
to dążenie wzwyż – a nie „równanie w dół”! 

7 komentarzy

  • Ja tylko w kwestii formalnej;): słowo "bynajmniej" używane jest jako wzmocnienie przeczenia. Zatem słowa Jezusa nalezy rozumieć jako przeczenie zdania poprzedniego, czyli zarówno Galilejczycy jak i osiemnastu wcale nie byli większymi grzesznikami od innych. Chyba, że słowo "bynajmniej" zostało źle użyte przez tłumaczącego Ewangelie na j. polski 🙂
    Pozdrawiam

  • Ale jak z tym znaczeniem słowa "bynajmniej" rozumieć słowa Chrystusa? Ja rozumiem to tak: Jezus mowi, że ci, ktorzy zginękli nie byli większymi grzesznikami od nas i dlatego kazdego z nas może to spotkać. Jest jednak nadzieja na zachowanie życia: nawrócenie. Zwłaszcza na zachowanie życia wiecznego…. Na szczęście moje "wtrącenie się" w rozważanie Ks. Jacka nie ma wpływu na jego dalsze rozwinięcie 🙂
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    • Przyznaję, że ja nie tak rozumiem słowo: "bynajmniej". Ja to rozumiem jako częściowe potwierdzenie wątpliwości, postawionej w pytaniu. Zresztą, na to wskazywałby – moim zdaniem – dalszy ciąg wypowiedzi Jezusa, a w całości rozumiem ją tak: nawet, jeżeli oni rzeczywiście są większymi grzesznikami, to jeśli wy się nie nawrócicie, to tak samo, jak oni zginiecie, czyli – zostaniecie uznani za takich samych, jak oni… Tak to pojmuję… Pozdrawiam! Ks. Jacek

    • Słowo "bynajmniej" ma takie znaczenie jak napisalem. Swego czasu bylo bardzo nadużywane w niewłaściwych kontekstach i być może stąd powstają problemy z jego rozumieniem. Ale to mie jest taki ważne :). Dalsze słowa Jezusa nie stanowią zaprzeczenia również i mojemu rozumieniu tej perykopy.
      R.

    • Uparciuch z Księdza Jacka ;))) , ale to spowodowało, że zajrzałem do SJP oraz innych wersji językowych tego fragmentu Ewangelii i…….ja również pozostaję przy swoim rozumieniu tego słowa przesyłajac serdeczne pozdrowienia. Robert.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.