Po Mszy Św. w Uraju, 23.02.2015 |
(Ez 18,21-28)
To mówi Pan Bóg: A jeśliby występny porzucił wszystkie swoje grzechy, które popełniał, a strzegł wszystkich moich ustaw i postępowałby według prawa i sprawiedliwości, żyć będzie, a nie umrze: nie będą mu poczytane wszystkie grzechy, jakie popełnił, lecz będzie żył dzięki sprawiedliwości, z jaką postępował. Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego – wyrocznia Pana Boga – a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył? A gdyby sprawiedliwy odstąpił od swej sprawiedliwości i popełniał zło, naśladując wszystkie obrzydliwości, którym się oddaje występny, czy taki będzie żył? Żaden z wykonanych czynów sprawiedliwych nie będzie mu poczytany, ale umrze z powodu nieprawości, której się dopuszczał, i grzechu, który popełnił. Wy mówicie: Sposób postępowania Pana nie jest słuszny. Słuchaj jednakże, domu Izraela: Czy mój sposób postępowania jest niesłuszny, czy raczej wasze postępowanie jest przewrotne? Jeśli sprawiedliwy odstąpił od sprawiedliwości, dopuszczał się grzechu i umarł, to umarł z powodu grzechów, które popełnił. A jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. Zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze.
(Mt 5,20-26)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiam z Syberii.
Również dziękuję za modlitwę o zdrowie naszej mamy i o tę modlitwę proszę.
Kiedy we wtorek Jacek przysłał mi sms, że mama jest w szpitalu i jeszcze nie wiadomo co tam się dzieje, ja byłem w mieście Uraj, oddalonym od Surgutu 720 km. zbliżała się godzina 15 (u nas), byliśmy po Mszy Św., po obiedzie, i zbieraliśmy się w drogę powrotną. W tym mieście jest niewielka, ale bardzo gorliwa wspólnota katolików, bardzo lubię u nich być, zawsze jestem zbudowany ich gorliwością, ich modlitwą. Msza i obiad były w mieszkaniu rodziny z Ukrainy, było tam wtedy kilka starszych i młodszych, i bardzo młodych (małych) kobiet. Kiedy podzieliłem się z nimi informacją jaką otrzymałem, owe kobiety zaproponowały wspólną modlitwę – koronkę do Miłosierdzia Bożego. Mieliśmy problem z określeniem języka w którym będziemy się modlić – większość z nich zna koronkę po polsku, ale nie wszystkie, po rosyjsku też nie wszyscy znali, ja nie znałem po ukraińsku, ale poprosiłem, by modlili się jak oni znają, a ja się dołączę. Stanęło więc na ukraińskim. Wszyscy klęknęliśmy i na kolanach odmówiliśmy koronkę po ukraińsku. Po tej modlitwie i długich pożegnaniach, z reklamówką jedzenia na drogę, wyruszyliśmy, wraz z Leną – katechetką, w drogę powrotną. Pierwsze 600 km. minęło bardzo szybko i sprawnie, pogoda była znakomita, potem, gdzieś się podziało powietrze z tylnego koła. Kiedy znaleźliśmy owe powietrze, pojechaliśmy dalej. Około 1.30 w nocy byłem w domu.
Ów wyjazd rozpoczął się w niedzielę po obiedzie. Przez 3 dni odwiedziliśmy 3 wspólnoty, w miastach Chanty-Mansijsk, Sowietskij i Uraj. Zrobiliśmy prawie 1700 km. Dzięki temu, także i te wspólnoty mogły zacząć Wielki Post.
Przepraszam za długi wstęp, z podziękowań i prośby o modlitwę, zebrało mi się na wspomnienia… A tu naród spragniony Bożego słowa czeka – kiedy wreszcie zacznie się rozważanie…
Już za chwilę, ale jeszcze jedno – w minioną sobotę, nasz rosyjski blog miał 3 lata. W niedzielę poprosiłem czytelników o wypowiedzi, czy im ten blog pomaga… Możecie sobie zajrzeć – już pierwsza wypowiedź mnie uderzyła: „Drodzy twórcy bloga i wszyscy, którzy uczestniczycie w tym wielkim i dobrym dziele. Wielkie wam dzięki. Całe te trzy lata każdy mój dzień zaczyna się z „waszych” rozmyślań. One związują mnie niewidzialną, ale mocną nicią z kościołem. Mieszkam w małym syberyjskim miasteczku, gdzie nie ma kościoła katolickiego, najbliższy 300 km. i dzięki wam, mam możliwość każdego dnia uczestniczyć w liturgii, razem z wami rozmyślać i żyć Słowem”. Irina Malcewa (podpisała się z imienia i nazwiska)
Tu można tylko powiedzieć – Chwała Panu!
Dziś słowo Boże ukazuje nam nasze życie jako drogę, podróż, ruch…
W życiu duchowym nigdy nie stoimy w miejscu – albo idziemy do przodu, albo się cofamy. Niedawno gdzieś tu przeczytałem pewną refleksję, że życie duchowe, to iść w górę po ruchomych schodach zjeżdżających w dół. Nawet, żeby pozostawać na jednym miejscu, trzeba iść po nich w górę. Jeśli przestajemy iść, schody zwożą nas tam, gdzie okazują się wszyscy. Trzeba więc iść, iść w górę, iść szybciej niż jadą schody, wtedy możemy dojść do szczytu. Trzeba się natrudzić, aby osiągnąć wysoki cel.
Dziś w czytaniach słyszymy…
W pierwszym czytaniu – „jeśliby występny porzucił wszystkie swoje grzechy, które popełniał, a strzegł wszystkich moich ustaw i postępowałby według prawa i sprawiedliwości, żyć będzie, a nie umrze” – człowiek idzie w górę…
„A gdyby sprawiedliwy odstąpił od swej sprawiedliwości i popełniał zło, naśladując wszystkie obrzydliwości, którym się oddaje występny, czy taki będzie żył? Żaden z wykonanych czynów sprawiedliwych nie będzie mu poczytany, ale umrze z powodu nieprawości, której się dopuszczał, i grzechu, który popełnił” – droga w dół…
Podobnie i w Ewangelii – „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa…” – ona ma być ciągle większa… Nie można się zatrzymać…
„Większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów” – to są ludzie, którzy dotarli na szczyt ruchomych schodów i siedli na nich, żeby odpocząć – nie zauważyli, że one jadą w dół…
Podobnie to co słyszymy o 5 przykazaniu – Jezus pokazuje proces – wcześniej powiedziano tak… Jednak do dzisiejszego dnia, ludzkość, kultura człowieka, jego duchowość, pokonała pewną drogę, i dziś trzeba spojrzeć inaczej, dziś wasza sprawiedliwość musi być większa… Dziś nie wystarczy nie zabijać – dosłownie, nie zabijać – dziś nie wolno się gniewać, bo to prowadzi do zabójstwa.
Nasz Wielki Post trwa już ponad tydzień, a z nim nasze postanowienia, nasza praca nad sobą, nasze wymaganie od siebie… i jak? Jest jakiś postęp? Widzę u siebie jakąś poprawę, jakieś pozytywne zmiany, jakiś ruch?
Spróbujmy dziś się nad tym zastanowić, konkretnie, w oparciu o fakty a nie marzenia, nie mówiąc o tym nikomu, aby nie trzeba było grać i udawać, ale sami przed sobą i przed Panem Bogiem przyznajmy się – jak idzie praca nad sobą, nasze piękne plany o głębokim, dobrym, przeżyciu Wielkiego Postu.
Pomyślmy o tym zwłaszcza podczas dzisiejszej Drogi Krzyżowej, na której Jezus pokazuje nam – jak iść w górę, pod prąd, kiedy świat, kiedy, jak się wydaje, wszystko i wszyscy zjeżdżają w dół… On idzie w górę… Pomódlmy się wtedy, aby nas wziął ze sobą.
Pozdrawiam.
Oto, co znaczy – stać na jednym miejscu, nie ruszać się) |
Słowa z powyższego Czytania " Wy mówicie: Sposób postępowania Pana nie jest słuszny.", jakże często są naszymi myślami, słowami. Bardzo często zarzucamy, że Bóg jest interesowny, że obiecuje nam coś, jeżeli… i stawia warunki. Jakże trudno zrozumieć nam że "dopust Boży" może być dla nas zbawienny, bo my patrzymy z perspektywy "własnego nosa" a Bóg patrzy z perspektywy Nieba, bo kocha nas- swoje stworzenie i na wszelkie sposoby chce nas pozyskać, nawet takimi słowami jak dziś "Rozkazuję Ci"
Bardzo mądra refleksja… Dziękuję i pozdrawiam+! Ks. Jacek