Miłość – to znaczy: życie dać…

M
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj już szósta Niedziela wielkanocna, a w naszym kraju – wybory prezydenckie. Bardzo Was proszę – po raz kolejny – abyście wzięli w nich udział. I cały czas proszę o modlitwę za Ojczyznę!
    Na głęboko religijne i jednocześnie głęboko patriotyczne przeżywanie dzisiejszej Niedzieli – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

6
Niedziela wielkanocna, B,
do
czytań: Dz 10,25–26.34–35.44–48; 1 J 4,7–10; J 15,9–17
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Kiedy
Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg
i oddał mu pokłon. Piotr podniósł go ze słowami: „Wstań, ja
też jestem człowiekiem”.
Wtedy
Piotr przemówił: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma
względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się
Go boi i postępuje sprawiedliwie”.
Kiedy
Piotr jeszcze mówił o tym, Duch Święty zstąpił na wszystkich,
którzy słuchali nauki. I zdumieli się wierni pochodzenia
żydowskiego, którzy przybyli z Piotrem, że dar Ducha Świętego
wylany został także na pogan. Słyszeli bowiem, że mówią
językami i wielbią Boga.
Wtedy
odezwał się Piotr: „Któż może odmówić chrztu tym, którzy
otrzymali Ducha Świętego tak samo jak my?” I rozkazał ochrzcić
ich w imię Jezusa Chrystusa.
Potem
uprosili go, aby zabawił u nich jeszcze kilka dni.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Umiłowani,
miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy,
kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie
zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość
Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy
życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie
my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna
swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i
Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie
zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej,
tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To
wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza
była pełna.
To
jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja
was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś
życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy
jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam
przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co
czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem
wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
Nie
wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na
to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby
wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje.
To
wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.
Właściwie
o tym samym traktuje dzisiaj drugie czytanie i Ewangelia. Autorem
jednego i drugiego jest Św
ięty Jan Apostoł, ale
przesłanie, które przekazuje nam w swoim Pierwszym Liście, jak
również w Ewangelii, jest przesłaniem pochodzącym wprost od
Jezusa
. A jest to przesłanie miłości.
W
Ewangelii Jezus mówi: Jak mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was
umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie
zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej,
tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.

[…]
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie
miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości
od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.

[…]
To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.
A
w drugim dzisiejszym czytaniu, wyjętym z Pierwszego Listu Świętego
Jana, słyszeliśmy takie słowa: Miłujmy się wzajemnie,
ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się
z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest
miłością.
A
zatem – miłość. Miłość w rozumieniu Jezusowym tego słowa.
Bo rozumienie, z jakim możemy się dzisiaj spotkać w środkach
przekazu czy przy pobieżnym widzeniu sprawy, okazuje się zupełnie
inne. Dlatego nam chrześcijanom trzeba bardzo uważnie
wczytywać się w treść Bożego Słowa, aby doszukać się tam tego
najbardziej prawdziwego pojmowania miłości.
Miłość,
jakiej uczy nas dzisiaj Jezus, to taka miłość, której źródłem
jest sam Bóg.
Miłość Jezusa do każdego człowieka jest
odbiciem miłości Jezusa do Ojca i miłości Ojca do swego
Jednorodzonego Syna. Dla nas chrześcijan jest to bardzo wyraźne
wskazanie: nie możemy nigdy myśleć
ani mówić o prawdziwej miłości w oderwaniu od Boga i
Jego miłości.
Nie ma prawdziwej miłości, jeżeli nie pochodzi
ona wprost od Boga i na Nim się nie buduje. Trudno wyobrazić sobie
prawdziwą i trwałą miłość ludzką, która wykluczałaby Boga
i Jego miłość do człowieka,
która nie wzorowałaby się na
tej miłości.
Dlatego
też – jak dalej naucza Jezus – miłość prawdziwa wyraża
się w konkrecie.
Tym konkretem jest zachowywanie Bożych
przykazań, pełnienie woli Bożej. Nigdy chyba za prawdziwą miłość
nie uważało się takiej, która polega jedynie na słowach,
obietnicach i zapewnieniach. Zawsze
prawdziwa miłość domaga się jakichś konkretnych
kroków,
konkretnych czynów, konkretnych dowodów tego dobrego
nastawienia osoby kochającej, konkretnie realizowanego dobra.
Tym
dobrem – jak już wspomnieliśmy – w świetle nauczania Jezusa
jest zachowywanie Bożych przykazań, a więc pełnienie tego,
co sam Bóg zaplanował jako konkretne dobro dla człowieka, co sam
Bóg podarował człowiekowi jako środek do osiągnięcia zbawienia.

Jezus
sam daje przykład takiej właśnie miłości. I to On sam pokazuje,
że miłość jest także darem z siebie. Jezus mówi tu o
oddaniu życia za przyjaciół swoich. Tak, właśnie tak jest:
miłość prawdziwa jest
zawsze jakimś oddawaniem życia za drugiego człowieka.
Jest
darem z siebie.
I
nie musi tu zaraz koniecznie chodzić o dosłowne złożenie swego
życia w ofierze. Chodzi tu
najczęściej o poświęcenie swojego czasu, swoich sił i
talentów, swojej pracy i zmęczenia,
ale również – jakiejś
rezygnacji z siebie, ze swoich upodobań, ze swojej wygody, ze
swojej doraźnej korzyści.
I
jest wreszcie miłość cierpliwym znoszeniem wad
drugiego człowieka,
jego przywar, słabości, jego upadków –
właśnie znoszenie, a nie rezygnacja z niego, czy porzucenie
wszystkiego.
To
jest właśnie miłość, to jest właśnie ciągłe oddawanie swego
życia, składanie siebie samego w ofierze. Jezus dał nam
tego przykład. I to On właśnie oddał w ofierze swoje życie, ale
także – oddawał je przez cały czas swojej publicznej
działalności,
kiedy – jak czytamy w Ewangelii – tak był
zajęty nauczaniem i uzdrawianiem, że nawet na posiłek częstokroć
nie miał czasu; kiedy pościł przez czterdzieści dni na
pustyni, kiedy przemierzał nawet dość znaczne odległości, nie
mając gdzie głowy skłonić, aby dotrzeć z Dobrą Nowiną do
wszystkich, którzy mogą ją przyjąć…
I
kiedy także musiał znosić różne wrogie posunięcia i wrogie
komentarze
uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy
niesprawiedliwie oskarżali Go o burzenie porządku i zwodzenie
ludzi. Tak wygląda miłość Jezusa. Ale także miłość ludzka
nie jest niczym innym, jak cierpliwym pokonywaniem siebie, cierpliwym
znoszeniem przeciwności, cierpliwym ofiarowaniem samego siebie
innym.
Właśnie
taka miłość pozwala potraktować tego drugiego człowieka jak
przyjaciela. Zwłaszcza wtedy, kiedy prowadzi do tego, że się
zna tego drugiego,
że się wie o nim samym, o jego problemach,
pragnieniach, o jego radościach i niepowodzeniach. Jezus dzisiaj
mówi, że już nie nazywa swoich uczniów sługami, ale nazywa
ich przyjaciółmi.
Miłość prawdziwa musi prowadzić do tego,
że się chce poznać drugiego, chce się go ogarnąć sercem, że
ten drugi staje się bardzo bliski, że się zaczyna żyć jego
sprawami,
jego problemami.
I
wreszcie – polecenie miłości wzajemnej. Dwa razy mówi o
tym sam Jezus, ale rozwija to także Święty Jan w swoim Liście.
Odpowiedzią człowieka na miłość Boga winna być zawsze
także jego miłość do Boga. I także między ludźmi miłość ta
winna być wzajemna. Jakąś wielką niesprawiedliwością byłaby
miłość tylko „w jedną stronę”, miłość nieodwzajemniona.
Oczywiście,
wiemy, że tak się niejednokrotnie zdarza, ale pamiętać należy,
że ktoś, kto nie kocha, kto się o tę miłość nawet nie stara,
zaciąga podwójny dług: jest dłużnikiem Boga, Jego miłości
– i jest dłużnikiem drugiego człowieka, ze strony którego
miłości doznaje. Dlatego ponosi niejako podwójną
odpowiedzialność
za nieokazywanie miłości.
Często
– niestety – taką nieodwzajemnioną miłością jest miłość
Boga do człowieka. On, który posłał swojego Syna, aby Ten dokonał
zbawienia człowieka, nie może się nieraz doczekać odpowiedzi
ze strony człowieka, nie może doczekać się z jego strony miłości.
Człowiekowi bowiem łatwiej kochać „po swojemu”, to znaczy –
po ludzku, tak bardzo po ludzku. Tak pojmowana „miłość”
ludzka bardzo często kojarzona jest z przyjemnością
cielesną, z własną korzyścią. Tak pojmowana „miłość”
ludzka niechętnie mówi o jakiejś ofierze z siebie, jest wymagająca
bardziej od innych, niż od siebie. Tak pojmowana „miłość”
ludzka nie jest miłością trwałą
– pierwsza przeszkoda,
jaka na jej drodze się pojawi, stanowi często o jej poważnym
zakłóceniu…
W
ogóle – należałoby się zastanowić uczciwie, czy można w
takiej sytuacji w ogóle mówić o miłości? To fakt, że tak się
to określa – w piosenkach, w filmach, w gazetach… Ale czy to
jest miłość?
Na
pewno wiele osób nie zgodziłoby się dzisiaj ze mną, mówiąc, że
to zbyt drastyczne stawianie sprawy, że nie można aż takich
wymagań stawiać miłości. Czy jednak naprawdę nie można?
Czy jednak wzór miłości, jaki nam daje Bóg, nie jest jakimś
zobowiązaniem, jakimś sygnałem dla nas?
Chyba
dla wielu nie jest, by gdyby było, to zapewne nie
byłoby tak wielu rozbitych rodzin, tak wielu dramatów
w domach, tak wielu rozczarowań, tak wielu łez. Przecież każde
małżeństwo – nawet to, które potem się rozpada – zaczynało
się od miłości.
A przynajmniej bardzo wiele się o niej
mówiło.
I w relacjach dwojga ludzi zawsze słowo „miłość”
odmieniane jest przez wszystkie przypadki. A jednak nie trwa to
długo, a bardzo często prowadzi do rozczarowań i załamań.
Czy
więc można tam mówić o prawdziwej miłości, czy raczej o
czymś, co miłość w jakiś daleki sposób przypomina;
o czymś,
co jest może trochę do tej miłości podobne, ale miłością nie
jest, bo nie jest darem z siebie, nie jest poznawaniem drugiego
człowieka, nie jest składaniem swego życia w ofierze?…
Miłość
– to radość, wynikająca z daru. Miłość – to
odpowiedzialność!
Miłość – to wejście w świat drugiego,
wejście w jego sprawy – nie tak jednak, aby odebrać ciszę, czy
zakłócić to, co osobiste, indywidualne, własne, ale tak, aby
doradzić i pomóc… Miłość – to bycie zawsze obok, to bycie
zawsze tuż blisko, to bycie na wyciągnięcie ręki po to,
aby
gdy tylko ta ręka zostanie wyciągnięta, wyciągnąć swoją i
dalej już pójść razem.
Miłość
to także umiejętność usunięcia się na bok, kiedy się nie jest
potrzebnym, kiedy ten drugi pragnie chwili samotności i spokoju.
Miłość to także twarde słowo skierowane do osoby
kochanej, aby ją ostrzec przed tym, co w jej życiu dalekie jest od
miłości.
Miłość
– to słowo prawdy,
skierowane do drugiego; słowo prawdy,
nawet tej, która boli, ale którą trzeba powiedzieć, aby rany
zaczęły się goić. Miłość – to dobre słowo, nawet
najmniejsze, słowo wdzięczności i zachęty,
kiedy się tylko
dostrzeże choćby najmniejsze promyki dobra w tym drugim, kiedy się
dostrzeże choćby najbardziej niepozorny dobry uczynek.
Miłość
– to słowa nadziei, szczególnie wtedy skierowane, kiedy wszystko
tej nadziei zdaje się zaprzeczać. Miłość – to cały ja i
wszystko, co we mnie, w darze Bogu i drugiemu człowiekowi.
Bo
tak właśnie Bóg umiłował człowieka. Każdego człowieka.
Dlatego
Piotr w pierwszym czytaniu mógł powiedzieć do Korneliusza i
pozostałych osób, zebranych w jego domu: Przekonuję się, że
Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie

miły jest Mu ten, kto się go boi i postępuje
sprawiedliwie.
Po czym ochrzcił tych, którzy pochodzili z
pogaństwa, zwalniając ich z konieczności przejścia przez ryt
religii żydowskiej, co konkretnie wiązałoby się z obrzezaniem.
Bo
Bóg nie ma względu na osoby.
Kocha
każdego darmową miłością, nie zważa na tytuły i zaszczyty.
I nas do tego zachęca.
Szczególnie teraz, kiedy od sześciu
tygodni dziękujemy Mu za dar Zmartwychwstania Jego Syna –
Zmartwychwstania, które jest chyba najbardziej przekonującym
dowodem na miłość Boga do człowieka.
Skoro
zatem człowiek doświadcza tak wielkiej miłości ze strony swego
Boga, to naprawdę musi niezwykle poważnie przemyśleć także
własne
nastawienie do Boga i drugiego człowieka. I
zapytać samego siebie, i szczerze odpowiedzieć – czy jego
miłość jest miłością prawdziwą?
Czy jest tylko
poszukiwaniem przyjemności – aż do pierwszego znudzenia, które
będzie jednocześnie zakończeniem tej fałszywej miłości, czy też
jest ona darem całkowitym, radosnym i szczerym? Jeżeli jest
takim darem, to jest to miłość prawdziwa. Miłość
Boża! Miłość wielka, godna chrześcijanina!
W
tym kontekście pomyślmy:
– Czym
w konkrecie mojej postawy wyraża się miłość?
– Czy
zbyt łatwo i zbyt płytko nie wypowiadam słowa „miłość”?
– Czy
pod pozorem miłości nie unikam trudnych decyzji, albo słów
upomnienia?

Wy
jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam
przykazuję.

4 komentarze

  • WIERZĘ, ŻE DATA 24 MAJA-ZESLANIE DUCHA SWIETEGO I SWIETO MATKI BOZEJ WPOMOZYCIELKI WIERNYCH NIE JEST PRZYPADKOWA.BOG ZAWSZE MA NAS W SWOJEJ OPIECE RAZEM Z MARYJĄ.

    • Ktoś też zauważył, że jedne i drugie wybory (prezydenckie i parlamentarne) dokonują się w miesiącach Maryjnych: maj i październik. Oczywiście, nie przywiązujemy żadnej "magicznej" mocy do dat, tylko mobilizujemy się do modlitwy! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.