Jaka wiara – i jaki chrzest?…

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, odnosząc się do wczorajszej wypowiedzi Dawida, chciałbym zaznaczyć, że w swoim komentarzu miałem na myśli tylko i wyłącznie odczucia, związane z filmem. W swojej refleksji nie szedłem akurat tak daleko, jak Dawid, chociaż mam także w tej kwestii swoje przemyślenia. Natomiast mi chodziło o to, jakie odczucia zrodzą się w Was po obejrzeniu filmu, który naprawdę warto obejrzeć. 
    A oto dzisiaj urodziny Jana Pawła II. Módlmy się – przez jego wstawiennictwo – we wszystkich naszych intencjach, szczególnie zaś w intencji Ojczyzny na ostatniej prostej kampanii wyborczej. Bo od tej modlitwy, od naszej duchowej i patriotycznej mobilizacji zależy, w jakiej Polsce przyjdzie nam żyć. 
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
7 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 19,1–8; J 16,29–33

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Kiedy
Apollos znajdował się w Koryncie, Paweł przeszedł okolice wyżej
położone, przybył do Efezu i znalazł jakichś uczniów. Zapytał
ich: „Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyjęliście
wiarę?” A oni do niego: „Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje
Duch Święty”. Zapytał: „Jaki więc chrzest przyjęliście?”
A oni odpowiedzieli: „Chrzest Janowy”. Powiedział Paweł: „Jan
udzielał chrztu nawrócenia, przemawiając do ludu, aby uwierzyli w
Tego, który za nim idzie, to jest w Jezusa”.
Gdy
to usłyszeli, przyjęli chrzest w imię Pana Jezusa. A kiedy Paweł
włożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też
językami i prorokowali. Wszystkich ich było około dwunastu
mężczyzn.
Następnie
wszedł do synagogi i odważnie przemawiał przez trzy miesiące
rozprawiając i przekonując o królestwie Bożym.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Uczniowie
rzekli do Jezusa: „Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz
żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba,
aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś”.
Odpowiedział
im Jezus: „Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już
nadeszła, że się rozproszycie każdy w swoją stronę, a Mnie
zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną.
To
wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie
doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”.

Uczniowie,
których spotkał Paweł, już rozpoczęli swoją drogę w
kierunku wiary, w kierunku Jezusa, w kierunku Kościoła. Okazało
się jednak, że byli dopiero na początku tej drogi: przyjęli
chrzest Janowy, który pełnił rolę przygotowawczą wobec tego
wszystkiego, co rzeczywiście stanowiło o pełnej
przynależności do Kościoła. A o tym akurat stanowił Chrzest w
imię Jezusa Chrystusa.
I
owi uczniowie rzeczywiście go przyjęli, chociaż w trakcie rozmowy
w Pawłem wyszło, że nawet nie słyszeli, iż w ogóle istnieje
jakiś Duch Święty,
nie mogli więc Go otrzymać, ani
czegokolwiek otrzymać w Jego imię. Tak przynajmniej myśleli,
chociaż my – na podstawie swojej wiedzy religijnej, przez lata na
katechezie zdobywanej i pogłębianej – wiemy, że Duch Święty
oddziaływał na nich już w tym momencie,
bo przecież nie z
innego natchnienia, jak właśnie z natchnienia Ducha Świętego
Paweł Apostoł w ogóle zwrócił na nich uwagę i zajął się ich
sprawą.
A
kiedy się to stało, to wypadki potoczyły się już bardzo szybko:
nastąpił Chrzest – już ten właściwy – a potem
Bierzmowanie, a potem nawet zaczęli oni prorokować i
mówić językami,
co było potwierdzeniem tego, że Duch Święty
rzeczywiście włączył ich już w sposób pełny do grona swoich
współpracowników.
Mamy
zatem w tym analizowanym wydarzeniu do czynienia z procesem
stopniowego włączania do wspólnoty młodego Kościoła
nowych wyznawców. Co jest w tym wszystkim bardzo ważne i bardzo
znaczące, to właśnie fakt ich zaangażowania w ten proces.
Zanim
bowiem spotkali Pawła, już przyjęli chrzest od Jana. A zatem,
czegoś szukali, już weszli – chociaż sami nie bardzo
zdawali sobie z tego sprawę – na drogę prowadzącą wprost do
wiary. Przyjęli bowiem znak obmycia, który co prawda nie był tym
zasadniczym chrztem, ale jednak jakoś wyrażał ich fundamentalne
dobre nastawienie.
Stąd też Paweł – jeśli można tak
stwierdzić – miał na czym budować.
A
skoro tak, to od razu przystąpił do działania, a uczniowie –
mówiąc nieco potocznie – weszli w to. Dali się poprowadzić.
Zgodzili się przyjąć Chrzest i zaraz potem Bierzmowanie. I
stali się aktywnymi członkami wspólnoty Kościoła.
To,
co w tym wszystkim jest ważne i co daje nam, moi Drodzy, do
myślenia, to chociażby owo konsekwentne, rozpisane na kolejne etapy
wchodzenie w Kościół. Nasze wiązanie się z Kościołem także
powinno być logiczne, konsekwentne i z etapu na etap – coraz
mocniejsze.
My także, podobnie jak owi uczniowie, powinniśmy
nasz postęp w wierze poddać kierownictwu Kościoła,
wyrażającemu się w nauczaniu jego Pasterzy.
I
także – podobnie jak w ich przypadku – trzeba nam jasnego
rozpoznania i rozróżnienia, co jest prawdziwą wiarą, a co nią
nie jest;
co jest rzeczywiście przynależnością do Kościoła,
a co jest przynależnością do „własnego” kościoła, czyli
wyznawaniem jakiegoś prywatnego zestawu teorii, pasującego
do własnych zachcianek, ale niewiele mającego wspólnego z
prawdziwą wiarą.
Zauważmy,
Paweł dzisiaj uświadomił owym uczniom, że to naprawdę
różnica,
czy przyjęli chrzest Janowy, czy Chrzest w imię
Jezusa. A przecież można powiedzieć, że to chrzest – i to
chrzest. Tu jest woda – i tu jest woda. A jednak – różnica
jest diametralna.
I
podobnie jest z wyznawaną przez nas wiarą i przyjętą przez nas
postawą: jest ona postawą wiary wówczas, kiedy oznacza prawdziwe
posłuszeństwo
nauczaniu Jezusa i podporządkowanie się
temuż nauczaniu w praktyce życia.
Kiedy
się bowiem słucha wypowiedzi chociażby niektórych polityków,
którzy coraz bardziej brną w jakieś absurdalne pomysły na kwestie
moralne, kwestie relacji małżeńskich i pozamałżeńskich, ale i
kwestie społeczne, wygłaszając przy tym teorie zupełnie
niezgodne z nauczaniem Kościoła,
a potem – albo nawet na
samym początku – stwierdzają: „ja też jestem katolikiem,
ale…”,
to trzeba im chyba powiedzieć, że to „ale”
powoduje, iż jednak owymi katolikami już nie są! Bo tworząc
własne teorie na kwestie zasadnicze – i tymi teoriami kierując
się w życiu – postawili samych siebie poza Kościołem.
Słuchając
uważnie dzisiejszej Ewangelii przekonujemy się, że Jezus
przewidział taką sytuację. Mówił bowiem: Oto nadchodzi
godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie każdy w swoją
stronę, a Mnie zostawicie samego.
Jednak, jak Jezus
dalej mówił: Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną.
To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie
doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat!

Otóż
właśnie, to jest dla nas bardzo istotna zachęta, abyśmy nie dali
się sprowadzić z właściwej drogi, abyśmy nie wierzyli tym
wszystkim „poprawiaczom” nauki Bożej, którzy dziś głoszą
coraz bardziej obłędne, własne teorie, ale byśmy poszli
bez żadnych zastrzeżeń prostą drogą za Jezusem. Bo
właśnie z takimi wyznawcami i współpracownikami Jezus chce
zwyciężać świat!
W
tym kontekście pomyślmy:
– Co
robię, aby konsekwentnie poznawać naukę Jezusa i coraz bardziej
się z nią identyfikować?
– Czy
nie ma we mnie pokusy dopasowywania tej nauki do aktualnych potrzeb
lub sytuacji?
– Czy
także w rozmowach z innymi mam odwagę stanąć w obronie prawdziwej
wiary?

Na
świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył
świat!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.