Daj Twoim wierzącym – siedmiorakie dary!

D
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj przeżywamy
Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, która kończy w Kościele
Okres Wielkanocny. A jednocześnie jest to ważny i świąteczny
dzień dla kilku bliskich mi Osób, które chcę właśnie opiece
Ducha Świętego powierzyć i o Jego natchnienia dla nich się
modlić.
I
tak oto modlę się o wszelkie moce Boże i światła dla KSIĘDZA
BISKUPA KAZIMIERZA GURDY, Pasterza Kościoła Siedleckiego, w
pierwszą rocznicę Ingresu do Katedry Siedleckiej. Niech Duch Święty
nadal prowadzi Księdza Biskupa i pomaga Mu w budowaniu w naszej
Diecezji atmosfery prawdziwej wspólnoty.
Ojcu
MARIUSZOWI RUDZKIEMU, Salezjaninowi, mojemu Przyjacielowi w rodzinnej
Parafii, życzę, aby Duch Święty, który tak mocno zaznaczył swą
obecność dwanaście lat temu, w czasie Jego święceń kapłańskich,
stale Go umacniał w życiu zakonnym i w posługiwaniu.
Państwu
AGNIESZCE i MARIUSZOWI CHMIELEWSKIM, w pierwszą rocznicę zawarcia
sakramentalnego Małżeństwa, życzę tego, o co zwykle modlimy się
w czasie zaślubin: aby Duch Święty uświęcał Ich związek i dał
Małżonkom łaskę wytrwania, by Ich miłość, przez Niego
umocniona, stała się znakiem miłości Chrystusa i Kościoła.
I
wreszcie Pani Doktor JOANNIE BOROWICZ – naszej Drogiej J.B. – z
okazji imienin życzę nieustannego zapału, przeogromnej siły i
entuzjazmu do podejmowania wciąż nowych wyzwań i zadań na odcinku
pracy katechetycznej i naukowej, które to wyzwania podejmuje bardzo
odważnie i z powodzeniem łączy. Wielkiej siły i zapału życzę,
aby to wielkie dobro mogło być kontynuowane!
A
nam wszystkim – nam, Polakom – na każdy dzień naszego życia,
ale tak bardzo szczególnie na dzień dzisiejszy życzę i o to się
modlę już od dłuższego czasu, byśmy naprawdę przejęli się
słowami Świętego Jana Pawła II, zapisanymi w Adhortacji
apostolskiej”Christifideles
laici”, w punkcie 3: nowe
sytuacje – zarówno w Kościele, jak i w życiu społecznym,
ekonomicznym, politycznym i kulturalnym – domagają się dzisiaj ze
szczególną siłą zaangażowania świeckich katolików. Bierność,
która była zawsze postawą nie do przyjęcia, dziś jeszcze
bardziej staje się winą. Nikomu nie godzi się trwać w
bezczynności”
.
Moi
Drodzy, Jan Paweł II chyba dla nas wszystkich jest autorytetem.
Jeżeli tak, to trzeba naprawdę przejąć się jego słowami i
wprowadzać je w życie. Dzisiaj mamy
ku
temu

wyjątkową
szansę
.
Na
głębokie i owocne przeżywanie dzisiejszej Uroczystości w duchu
religijnym i patriotycznym –
niech
Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
                               Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Uroczystość
Zesłania Ducha Świętego,
do
czytań: Dz
2,1–11; 1
Kor 12,3b–7.12–13; J
20,19–23
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Kiedy
nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem
na tym samym miejscu. Nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie
gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali.
Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły,
i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni
Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im
Duch pozwalał mówić.
Przebywali
wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod
słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i
zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym
języku.
Pełni
zdumienia i podziwu mówili: „Czyż ci wszyscy, którzy
przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas
słyszy swój własny język ojczysty? – Partowie i Medowie, i
Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i
Azji, Frygii i Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą
blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici,
Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych
językach wielkie dzieła Boże”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest
Jezus”.
Różne
są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje
posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz
ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś
objawia się Duch dla wspólnego dobra.
Podobnie
jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a
wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno
ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym
Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno ciało: czy to Żydzi,
czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali
napojeni jednym Duchem.
Przybądź,
Duchu Święty,
Ześlij
z nieba wzięty
Światła
Twego strumień.
     Przyjdź,
Ojcze ubogich,
     Przyjdź,
Dawco łask drogich,
     Przyjdź,
Światłości sumień.
O,
najmilszy z gości,
Słodka
serc radości,
Słodkie
orzeźwienie.
     W
pracy Tyś ochłodą,
     W
skwarze żywą wodą,
     W
płaczu utulenie.
Światłości
najświętsza,
Serc
wierzących wnętrza
Poddaj
Twej potędze.
     Bez
Twojego tchnienia
     Cóż
jest wśród stworzenia?
     Jeno
cierń i nędze.
Obmyj,
co nieświęte,
Oschłym
wlej zachętę,
Ulecz
serca ranę.
     Nagnij,
co jest harde,
     Rozgrzej
serca twarde,
     Prowadź
zabłąkane.
Daj
Twoim wierzącym,
W
Tobie ufającym,
Siedmiorakie
dary.
     Daj
zasługę męstwa,
     Daj
wieniec zwycięstwa,
     Daj
szczęście bez miary.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Wieczorem
w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były
zamknięte z obawy przed Żydami. Przyszedł Jezus, stanął pośrodku
i rzekł do nich: „Pokój wam!” A to powiedziawszy, pokazał im
ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana.
A
Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał,
tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i
powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie
grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im
zatrzymane”.
Wydarzenie,
o których opowiada nam dziś Księga Dziejów Apostolskich w
pierwszym czytaniu, jest
nam chyba wszystkim dobrze znane.

Tajemniczy szum, języki z ognia, ale nade wszystko – niezwykły
zapał, moc i odwaga,

które aż promieniowały od zastraszonych do tej pory i zamkniętych
w Wieczerniku Apostołów – wszystkie te znaki musiały dać do
myślenia pobożnym Żydom, przybyłym do Jerozolimy ze wszystkich
narodów pod słońcem. I rzeczywiście – dały do myślenia, a
nawet wywołały spory podziw i zdumienie,
o
czym wyraźnie dowiedzieliśmy się z pierwszego czytania.
Zesłanie
Ducha Świętego dokonało w sercach Apostołów prawdziwej
rewolucji! Napełniło te serca odwagą! Wewnętrznie niesamowicie
poruszyło!
Wlało
optymizm i entuzjazm do tego, aby w różnych językach, zrozumiałych
dla wszystkich przybyłych zewsząd ludzi – mogli
oni głosić wielkie dzieła Boże!

A
jak wyglądało ich życie przed tym dniem – dniem
Pięćdziesiątnicy? Najlepiej ilustruje to Ewangelia, w której
słyszymy, iż w miejscu, w którym przebywali, drzwi
były zamknięte z obawy przed Żydami

I wtedy, kiedy stanął wśród nich Jezus, i kiedy przekazał im dar
pokoju, i kiedy tchnął na nich, mówiąc: Weźmijcie
Ducha Świętego,

upoważniając przy tym do odpuszczania grzechów – wtedy na pewno
czuli się bezpiecznie. Bo
On był z nimi! On –
Zwycięzca,
zmartwychwstały, prawdziwie żyjący!
Ale
oto odszedł od nich do Nieba – wszyscy to widzieli – już nie
było Go między nimi w postaci widzialnej. Dlatego wrócił strach,
wróciły obawy, drzwi ponownie zaryglowano i za tymi drzwiami
wszyscy się zamknęli. Kiedy
jednak dokonało się obiecane przez Jezusa
zstąpienie Ducha Świętego,
wówczas
już nie były
potrzebne żadne drzwi,

nie było potrzeba pomieszczenia, w którym dałoby się schować,
nie było też żadnego problemu, związanego z barierą języka.
To
wszystko okazało się mało ważne, bo
serca Apostołów były tak pełne odwagi i siły,
że
już nikt i nic nie mogło ich zastraszyć. I już żadne
przeciwności, ani nawet prześladowania czy cierpienia nie
były w stanie zmusić ich do rezygnacji z głoszenia Dobrej Nowiny

całemu światu. Oto
niezwykłe i wspaniałe działanie Ducha Świętego w sercach
ludzkich!
Dokonywało
się ono wtedy, po wniebowstąpieniu Jezusa, dokonuje
się ono także i teraz…
Czy jednak na pewno?
Czy
nie jest to zbyt optymistyczne stwierdzenie, nie do końca zgodne z
prawdą? Jeżeli bowiem porównać
pełne entuzjazmu zachowanie Apostołów i nasze postawy –

nawet zaraz po przyjęciu Bierzmowania, kiedy to Duch Święty tak
wprost zstępuje do duszy człowieka – to
jednak chyba
widzimy
niemałe różnice.
Mówiąc
krótko: po nas często nie
widać takiego entuzjazmu, takiego zapału, takiej niesamowitej
radości. A czasami to nawet można odnieść wrażenie, że w ogóle
to Bierzmowanie, czy inne
Sakramenty,
poprzez które
także Duch Święty działa – że
to wszystko
jest już
takie zwyczajne,
takie
powszednie i tak
niewiele
znaczące,
że praktycznie nie
ma zbytniego wpływu na codzienne życie… Dlaczego tak się dzieje?

Czyżby
Duch Święty słabiej
działał w naszych czasach?

Czyżby Jego działanie zostało osłabione przez oddziaływanie fal
radiowych lub emitowanych przez poszczególne sieci komórkowe?
Naturalnie, możemy sobie tak żartować, ale pytanie jest istotne
i – bynajmniej – nie
od razu znajdujemy na nie odpowiedź.

Dlaczego tak się dzieje?
Przyczyna
takiego stanu rzeczy raczej chyba nie
leży po stronie Ducha Świętego.

Jak nas bowiem uczono na katechezie już od dziecka, Duch Święty
jest jedną z Osób Boskich, a przecież Bóg w swoich
postanowieniach i działaniach jest
stały, jest konsekwentny.

Dlatego z całym przekonaniem możemy powiedzieć, że trzecia Osoba
Boska – Duch Święty –
w każdym czasie działa tak samo!

Z taką samą mocą i z taką samą miłością zstępuje na
człowieka, napełnia jego serce…
Ale
może się okazać, że to serce,
które Duch Święty chce napełnić, jest szczelnie zamknięte!
Zaryglowane!
A to już
jest prawdziwa przeszkoda. Jak bowiem zauważyliśmy dzisiaj,
słuchając pierwszego czytania – dla pełnego miłości i mocy
zstąpienia Ducha Świętego nie
było żadną przeszkodą to, że drzwi miejsca, w którym przebywali
Apostołowie, były zamknięte.

To nie było żadną przeszkodą… Dlaczego?
Bo
ich serca były otwarte! Na oścież!

Oni byli gotowi na to spotkanie, oni tego spotkania pragnęli.
Dlatego kiedy tylko ono nastąpiło, z radością przyjęli Dar z
Nieba. Jakże jednak inna
sytuacja
zachodzi
wówczas, gdy
pootwierane są drzwi domów, a nawet granice państw, a serca
ludzkie są zamknięte!
Wtedy
to dopiero dramat, bo na taką sytuację nic nie można poradzić.
Nawet Bóg Wszechmogący,
pomimo swej wszechmocy, jest bezsilny!

Dlaczego
jest bezsilny? Czy dlatego, że nie wie, co zrobić, nie ma pomysłu?
Nie! Jest On bezsilny dlatego, że dał
człowiekowi wolność,

potraktował go jak kogoś wielkiego, kogoś bardzo kochanego, a ten
tak bardzo ukochany człowiek wykorzystuje
otrzymany od Boga dar wolności – przeciwko swemu Bogu!

W sposób wolny odwraca się od Boga! W sposób wolny zamyka się na
Jego działanie! Paradoks?
Chyba tak!
A
jednak tak się dzieje i dlatego to właśnie Duch Święty nie może
w pełni rozwinąć swego działania, skoro
nawet tyle
granic państwowych
w
Europie
jest
otwartych
, a
coraz więcej serc ludzkich jest zamkniętych!

W
takiej sytuacji Duch Święty nie może rozwinąć swego działania,
bo przecież nikogo do niczego nie zmusi, a już na pewno nie zmusi
do niczego człowieka,
który obdarowany został w akcie stwórczym – z wielkiej miłości
Bożej! – darem wolności.

Przecież ten sam Bóg teraz mu tej wolności nie odbierze! Z
przykrością musi przyjąć
i zaakceptować taki stan rzeczy.

Ale
właśnie w takim stanie
rzeczy
nie może w pełni rozwinąć swego działania.
Kochani,
jakże zatem ważnym jest, abyśmy jak
najszerzej otwierali serca na dar Ducha Świętego! Na Jego
natchnienia! Na Jego siedem darów!

Abyśmy się Nim nie tylko wzruszali i zachwycali, nie tylko na Jego
temat śpiewali piosenki i wygłaszali poetyckie rozważania, ale
abyśmy w konkrecie życia
potwierdzili swoje otwarcie na Jego moc i miłość. Jak
to jednak zrobić w praktyce?
Wśród
naprawdę wielu sposobów, jakie się tutaj nasuwają, takich jak
porządna modlitwa,
kontakt z Bożym Słowem, uczynki miłości,

warto chyba zauważyć to, na co jednoznacznie i wyraźnie wskazuje
drugie czytanie. Oto bowiem Paweł, mówiąc do Koryntian, ale i do
nas wszystkich, wskazuje
na jedność, jaką
Duch Święty sprawia w Kościele.

Najpierw
mówi o mocy, jaką daje tenże Duch do świadczenia o Chrystusie w
codziennym życiu: Nikt
nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest
Jezus».
A potem,
rozwijając metaforę
ludzkiego ciała,
w
którym różne członki, choć w różny sposób, ale budują
jedność, Apostoł Narodów wskazuje
na podobną jedność w Kościele.
I
dlatego może trzeba, abyśmy dzisiaj raz jeszcze przemyśleli naszą
obecność w Kościele, nasz udział w budowaniu Kościoła – tym
duchowym budowaniu…
Może
trzeba, abyśmy od nowa uświadomili sobie, że to my wszyscy –
tak, jak tu jesteśmy – należymy
do Kościoła, jesteśmy Kościołem, tworzymy Kościół!

Nie tylko Papież i biskupi, nie tylko Proboszcz i Wikariusz, nie
tylko wspólnota taka czy inna, ale
my wszyscy jesteśmy Kościołem!
I
choć różne mamy temperamenty i charaktery, choć różnią nas
poglądy na sprawy polityczne czy społeczne, choć różne mamy
zainteresowania, to jednak z
tej różnorodności może wynikać wspaniała jedność – jedność
Chrystusowego Kościoła.

Tę jedność sprawia Duch Święty, ale sprawia w sercach otwartych,
gotowych na to, aby tę jedność budować!
Stąd
też, Kochani, trzeba nam przemyśleć
raz jeszcze naszą obecność w Kościele – czy nie jest to
obecność bierna.
Trzeba
nam od nowa uświadomić sobie, że jesteśmy wszyscy – każdy
indywidualnie – odpowiedzialni
za Kościół!
A z tego
wynika obowiązek modlitwy za Kościół, obowiązek dobrego mówienia
o Kościele, obrony Jego
godności
– gdy zajdzie
taka potrzeba – a także solidaryzowania się z nim
w każdej sytuacji i w każdych okolicznościach.
To
tutaj także należy wymienić obowiązek troski
o wspólnotę Kościoła

– również
tej troski materialnej – ale też
obowiązek posłuszeństwa
nauce Kościoła, poszanowania prawa Kościoła i 
obowiązek
szeroko rozumianego
właściwego traktowania Kościoła.

O co tu chodzi konkretnie?
A
chociażby o to, żeby nie
traktować Kościoła jako „instytucji usługowej”,
funkcjonującej
na zasadzie: „płacę i wymagam”!
Prawo Kościoła bowiem przewiduje sytuacje, w których duszpasterz
powinien – nie tylko: może, ale wręcz powinien! – odmówić
udzielenia konkretnego Sakramentu.

I to nie dlatego, że akurat ma taki kaprys, albo wstał lewą nogą,
albo ma zły dzień, czy zły humor.
Nie,
to nie jest kwestią uznaniową, to jest kwestią właściwego
rozeznania, czy wierny
należycie prosi o ten Sakrament,
czy
mu na nim zależy, czy jest do jego przyjęcia
odpowiednio przygotowany i dysponowany.

Jeżeli nie jest, to duszpasterz powinien powstrzymać się przed
jego udzieleniem, odkładając to na później.
Dlatego
to właśnie nie powinno
się dopuszczać do Bierzmowania

kogoś, kto przystępuje na zasadzie, że „jak wszyscy, to i ja”,
a nie jest przygotowany ani dysponowany. Nie
powinno się chrzcić dziecka rodziców,

którzy nie są w stanie zagwarantować wychowania katolickiego, bo
sami żyją w stanie zupełnej
obojętności na sprawy Boga
i Kościoła. Taki Chrzest
należy odłożyć na później,

aż dziecko samo o niego poprosi, świadome praw i obowiązków z
niego wynikających.
Nie
powinno się udzielać – i nie udziela się – rozgrzeszenia
osobom, które ewidentnie nie żałują za popełnione grzechy,

albo
którzy
dalej będzie trwali w swej
grzesznej sytuacji,
jak
na przykład osoby
żyjące w związku
niesakramentalnym, albo
narzeczeni, mieszkający
razem bez ślubu,
albo
mieszkająca razem na stancji – na sposób małżeński – para
studentów.
Nie
można jednak również
udzielić rozgrzeszenia
komuś, kto z błogą beztroską w głosie stwierdza, że nie
ma grzechu!
W takiej
sytuacji nie ma materii
do rozgrzeszenia, bo skoro nie ma grzechu, to
z czego roz – grzeszać?

W takiej sytuacji najlepiej pisać do Watykanu i
zbierać dokumentację do kanonizacji!

Moi
Drodzy, żadnego w ogóle
Sakramentu nie należy udzielać, jeżeli wierny nie
jest dysponowany do jego przyjęcia.

Naprawdę – choć to trudne do uświadomienia sobie, szczególnie w
naszych polskich warunkach – lepiej
nie udzielić Sakramentu, niż udzielić go komuś, kto go
w
danym momencie
zmarnuje!
Bo wówczas odpowiedzialność tego, kto przyjmuje, ale też tego,
kto udziela czy choćby
dopuszcza do takiego Sakramentu, jest
wielka przed Bogiem.
I
nie zmienią
takiego obrazu sprawy żadne
krzyki czy pretensje w
kancelarii. Po prostu – trzeba
zmienić nastawienie
i
odpowiednio się przygotować, wzbudzić w sercu właściwą
dyspozycję.
Podobnie
rzecz się ma z pogrzebem. Chociaż z reguły przyzwyczailiśmy się
do tego, że wszyscy, którzy umarli, są chowani po katolicku, to
jednak nie ma wątpliwości, że nie
w każdym przypadku tak być powinno!
Prawo
kanoniczne rozstrzyga, iż w przypadku, gdy dany człowiek nie
miał nic wspólnego z Kościołem,

nie chodził na Mszę Świętą, nie korzystał z Sakramentów,
dziwnym trafem zawsze w dniu wizyty duszpasterskiej miał tyle spraw
do załatwienia, iż był
poza domem; czy w ogóle
jawnie demonstrował wrogość wobec Boga i Kościoła
– że w takich wypadkach należy
kategorycznie odmówić pogrzebu.

I
nie oznacza to bynajmniej, że
ksiądz osądził danego człowieka i skazał na piekło. Nie! Od
tego jest Pan Bóg!

Ksiądz natomiast ma obowiązek – w zgodzie z prawem Kościoła –
zachować pewną konsekwencję, pewną logikę działania, wyrażającą
się w przekonaniu, że skoro ktoś za
życia nie znał drogi do świątyni,

to nie ma sensu – za przeproszeniem – „wpychać
go” do niej po śmierci!
To
w niczym
nie zmieni na lepsze jego sytuacji przed Bogiem, a dla wielu ludzi
będzie zgorszeniem i
powodem rozterek,

wątpliwości i pytań
– jak to jest, iż człowiek, który nie przejmował się Kościołem
za życia, teraz nagle z takimi honorami jest chowany. Dlatego
właśnie duszpasterz powinien w
takim przypadku postąpić
zdecydowanie
– chociaż to decyzja niełatwa – natomiast sami dobrze wiecie,
jaka
będzie
reakcja rodziny w kancelarii.

Naprawdę,
nierzadko my, duszpasterze, spotykamy się z postawą roszczeniową,
pretensjonalną, z postawą żądań i wymagań:

„moja Msza musi być w ten dzień i o tej godzinie”, „proszę
mnie teraz wyspowiadać – w ostatniej chwili przed Świętami,

a najlepiej i w same Święta, bo ja wcześniej nie miałem czasu”,
„proszę natychmiast wydać zaświadczenie mojemu synowi, że może
być chrzestnym, bo on nie ma czasu tu przychodzić” – i tak
dalej.
Kochani,
zrozumcie mnie dobrze, my
księża jesteśmy po to, aby Wam służyć.

I po to ksiądz siedzi w konfesjonale, żeby spowiadać. Ale jeżeli
– jak to zwykle jest w ostatnich dniach przed Świętami – całe
gromady ludzi ustawiają się w długie kolejki,
to proszę się nie dziwić, że
musimy robić
to w pośpiechu i trudno
nam niekiedy ukryć irytację.

Bo „ja przyszedłem teraz i chcę teraz!” „Ja żądam! Ja
wymagam! Ja mam prawo!”
Oczywiście,
że masz takie prawo, ale
ksiądz ma też jakieś fizyczne możliwości i jakieś ograniczenia

– i nie spełni od ręki Twojego życzenia. A
taka Spowiedź w pośpiechu – jeśli
już o niej mowa –
nikomu nie służy i
nikomu nie daje satysfakcji!

Kochani,
zechciejmy przemyśleć
raz jeszcze, tak na spokojnie, nasze
zaangażowanie w życie Kościoła.

I to, jak go traktujemy… Czy jako wspólnotę, na której dobru nam
zależy, czy jako instytucję, od
której jedynie żąda się i wymaga…

Duch
Święty, który umacnia Kościół i tworzy jedność
w różnorodności,
On
sam nas prowadzi i daje natchnienia do tego, abyśmy ten Kościół
budowali swoją modlitwą,
pomnażali jego dobro
każdym dobrym
uczynkiem,
czuli się za
Niego twórczo
odpowiedzialni,
kierowali
się Jego nauką przy dokonywaniu wyborów
między dobrem a złem,
oraz
wyborów społecznych
i
także politycznych…
Abyśmy
wreszcie w takich codziennych, drobnych i – powiedzielibyśmy –
błahych, prozaicznych sytuacjach okazywali
się ludźmi
otwartymi, życzliwymi i wyrozumiałymi,
a
nie przyjmowali postaw roszczeniowych, pretensjonalnych,
nieżyczliwych, czy wręcz aroganckich…
Pomóżmy
Duchowi Świętemu działać w nas!

Niech działa w nas – w Kościele i przez Kościół. Otwórzmy
nasze serca na Jego tchnienie, aby – jak to
zostało wyrażone w
Kolekcie, a więc w modlitwie przed czytaniami – Duch
Święty także w naszych sercach i w naszych czasach dokonywał tych
cudów, które zdziałał w początkach głoszenia Ewangelii.

Przyjdź
Duchu Święty!
Daj
Twoim wierzącym,
w
Tobie ufającym,
siedmiorakie dary.
Daj
zasługę męstwa,
daj
wieniec zwycięstwa,
daj
szczęścia bez miary.
                                                                                Amen

10 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.