Wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka…

W
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Dziękuję serdecznie za wczorajszą dyskusję. Trochę się nasze forum ożywiło – jak rzadko kiedy ostatnimi czasy… Zrobiło się naprawdę ciekawie! Ponawiam jedynie moją prośbę, wiele razy już zamieszczaną, aby powstrzymać się przy tej okazji – jak to demonstruje jeden z Dyskutantów – od złośliwości i celowego „dogryzania” innym. Zupełnie nie wiem, czemu to ma służyć. Przecież swoje poglądy – nawet bardzo krytyczne – można wyrazić w kulturalny, czyli normalny sposób…
       Dzisiaj przeżywamy Uroczystość Najświętszego Serca Jezusa. Nie jest ona – w sensie prawnym – świętem obowiązującym, gdy idzie o udział we Mszy Świętej. Bardzo Was jednak zachęcam, Kochani, abyście – na miarę możliwości – przeżyli Mszę Świętą. Za publiczne odmówienie dzisiaj Aktu wynagrodzenia Sercu Jezusa możemy uzyskać odpust zupełny. I oczywiście wiemy, że uroczystość liturgiczna znosi w dniu dzisiejszym piątkową wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. 
        I jeszcze jedna prośba: zechciejcie dzisiaj w swych osobistych modlitwach westchnąć do Pana w intencji Siostry Laury Wysockiej, Benedyktynki Misjonarki, z którą niegdyś współpracowałem w Trąbkach, a która dzisiaj będzie miała zabieg operacyjny. Niech Pan da Jej szybko powrócić do pełnego zdrowia!
       Na głębokie i religijne przeżywanie tej pięknej Uroczystości – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Uroczystość
Najświętszego Serca Pana Jezusa, B,
do
czytań: Oz 11,1.3–4.8c–9; Ef 3,8–12.14–19; J 19,31–37
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:
To
mówi Pan: „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna
swego wezwałem z Egiptu. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima,
na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem
się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy
miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka
niemowlę, schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go.
Moje
serce się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę,
aby wybuchnął płomień mego gniewu, i Efraima już więcej nie
zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie
jestem Ja – Święty, i nie przychodzę żeby zatracać”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta
łaska: ogłosić poganom jak Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo
Chrystusa i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego
planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy. Przez to
teraz wieloraka w przejawach mądrość Boga poprzez Kościół
stanie się jawna Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach
niebieskich, zgodnie z planem wieków, jaki powziął Bóg w
Chrystusie Jezusie, Panu naszym. W Nim mamy śmiały przystęp do
Ojca z ufnością dzięki wierze w Niego.
Dlatego
zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród
na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w
was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka.
Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w
miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi
zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość,
Wysokość i Głębokość, i poznać, miłość Chrystusa,
przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni zostali całą
Pełnią Bożą.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Ponieważ
był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na
krzyżu w szabat, ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem,
Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i
usunięto ich ciała.
Przyszli
więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu,
którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i
zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z
żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła
krew i woda.
Zaświadczył
to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie,
że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby
się wypełniło Pismo: „Kości Jego nie będą łamane”. I znowu
na innym miejscu mówi Pismo: „Będą patrzeć na Tego, którego
przebodli”.
Moje
serce się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności

to z pierwszego czytania.
Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach
to już z drugiego
czytania. A w Ewangelii słowo: „serce” nawet wprost
nie pada,
słyszymy natomiast o
przebiciu boku
Jezusa zaraz potem, jak oddał swe
życie, a z boku wówczas
wypłynęła krew i woda. Nie
pada samo słowo „serce”, natomiast badacze Całunu i inni
specjaliści z zakresu
anatomii człowieka mówią
o tym, że przebijając włócznią bok Jezusa, żołnierz ów musiał
dosięgną serca i je przebić…
Ale
to akurat nie jest tu najważniejsze, bo przeżywając dzisiejszą
uroczystość, nie oddajemy czci jednemu z wielu organów,
z jakich składa się organizm
człowieka, bo gdyby tak było, to wypadałoby przeżywać
uroczystość najświętszej ręki, lub najświętszego nosa. Nie
o to chodzi!
Nie
możemy popadać w jakąś śmieszność. Dobrze sobie zdajemy
sprawę, że oddając cześć Najświętszemu Sercu Jezusa,
uwzględniamy całą biblijną symbolikę serca, a
według tejże symboliki serce jest centrum duchowym
człowieka:
jest siedliskiej
jego myśli, pragnień, najbardziej wewnętrznych przeżyć. I – co
nas dzisiaj chyba szczególnie interesuje – jest znakiem i symbolem
ludzkiej miłości. A
my dzisiaj powiemy:
Bożej miłości, bo
to Sercu Jezusa oddajemy przecież
cześć.
Dlatego
nie dziwi nas, że w całej liturgii słowa wyraz „serce”
pojawia się tylko dwa
razy, przy czy w jednym z
tych przypadków rzecz
dotyczy serc ludzkich, a tylko w jednym – Bożego Serca.
Natomiast treść wszystkich trzech czytań – jeśli tak można
powiedzieć – aż „kipi” miłością Boga do
człowieka!
Ta miłość jest
wręcz niemożliwa do
wyrażenia, do ogarnięcia,
jest przeogromna.
Zresztą,
przypomnijmy sobie Boże słowa, zapisane przez Proroka Ozeasza:
Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna
swego wezwałem z Egiptu. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima,
na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem
się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy
miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka
niemowlę, schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go.
Moje
serce się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę,
aby wybuchnął płomień mego gniewu…
To
tak, jakby Bóg – w imię miłości do człowieka – zmagał
się z samym sobą!
Jakby sam
szukał sposobu na powstrzymanie swego gniewu,
aby nie ukarać człowieka, chociaż ten na karę zasługuje. A cały
kontekst, w jakim te Boże słowa zostały umieszczone, koncentruje
naszą uwagę na miłości czułej i delikatnej,
miłości jako żywo przypominającej pełną szczerej i najgłębszej
troski miłość rodzica do dziecka.
Bo
to rodzic swoje maleńkie dziecko uczy chodzić, bierze na ramiona,
tuli do policzka… I tak właśnie czyni Bóg z człowiekiem.
Najwyższym wyrazem tej miłości było całe życie,
a szczególnie zbawcza Ofiara Jezusa Chrystusa.
Dzisiejsza scena, pokazująca przebicie przez żołnierza boku i
Serca
Jezusa, jest dramatycznym, ale jakże pięknym potwierdzeniem,
przypieczętowaniem owego absolutnego ofiarowania się
Jezusa
każdemu człowiekowi –
ofiarowania się z miłości!
Można
odważyć się na takie stwierdzenie, że miłości do ludzi miał
Jezus tak wiele, że życia ziemskiego nie starczyło Mu na jej uzewnętrznienie.
Dlatego potrzebny był ten właśnie znak, ten gest, nawet
po śmierci… A
tak wielka miłość – jak zresztą każda miłość – domaga
się odpowiedzi.
Bo głos
jednego, kochającego serca w
sposób naturalny zawsze
wzywa i przywołuje inne serca,
domagając się wzajemności.
Święty
Paweł Apostoł wyraża to w dzisiejszym drugim czytaniu w takich oto
pięknych, a wręcz poetyckich słowach: Niech Chrystus
zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości
wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali
ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i
Głębokość, i poznać, miłość Chrystusa, przewyższającą
wszelką wiedzę, abyście napełnieni zostali całą Pełnią Bożą.

Słowa
to – jako rzekliśmy – piękne i poetyckie, ale nie o poezję tu
tak naprawdę chodzi. Tylko o konkret.
Bo jeżeli Chrystus naprawdę i realnie zamieszka
przez wiarę w [naszych] sercach,

to nam się rozwiążą
wszystkie problemy
związane
z życiem chrześcijańskim
i świadectwem chrześcijańskiej
postawy. Jeżeli bowiem naprawdę będziemy w miłości
wkorzenieni i ugruntowani,

to na pewno po naszych słowach i czynach będzie to widać.
Tylko
jako to osiągnąć? Jak tę naszą, tak przecież często słabą
ludzką miłość mocno „ukorzenić” i „ugruntować”?
Proces to z pewnością
długi i trudny – co nie oznacza, że bezowocny. Jest to zadanie na
całe życie,
bo tyle potrzeba,
aby coraz bardziej upodabniać się do Chrystusa
i swoje serce upodabniać do Jego Serca.
Na szczęście – nie jest to tylko nasz wysiłek, bo gdyby tak
miało być, to z góry skazani bylibyśmy na niepowodzenie.
Jednak
odmawiając Litanię do Serca Pana Jezusa, kończymy ją krótkim,
ale jakże bogatym w treść wezwaniem:
„Jezu cichy i pokornego serca – uczyń serca nasze
według serca Twego”!

Właśnie, to w tym cała
rzecz: to Jezus dokonuje
w nas prawdziwej przemiany, z naszej zaś strony ważne jest, żebyśmy
chcieli Mu w tym pomóc. Żebyśmy zadbali o czystość
naszych serc,
o uwolnienie ich
z grzechów, o wzmocnienie ich
modlitwą, Bożym słowem i Komunią Świętą. Bo to właśnie tymi
sposobami ludzkie serca „zakorzeniają się” i
„gruntują” w miłości.
I
jeżeli dzisiaj przeżywamy w Kościele uroczystość Najświętszego
Serca Jezusa, to chcemy ją
rozumieć i przeżywać jako uroczystość miłości Jezusa
do człowieka
– miłości
odwzajemnionej…
W
tym kontekście pomyślmy:
– Czy
ludzie, którzy mnie znają, mogą powiedzieć o mnie, że mam dobre
serce?
– Czy
systematycznie oczyszczam swoje serce z grzechu i unikam grzechu?
– Co
obejmuje mój osobisty program wzmacniania serca i gruntowania go w
miłości?

Dlatego
zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród
na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w
was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka… 

6 komentarzy

  • Jesteśmy przyzwyczajeni do narzekania na osoby sprawujące władzę, ale może niekiedy za tymi narzekaniami kryje się specyficzny rodzaj zazdrości. Wyobrażamy sobie, że ludziom "na stanowisku" wszystko wolno i może sami chcielibyśmy znaleźć się na ich miejscu. Święta Jadwiga wykorzystywała swoją pozycję jako sposobność do wielorakiej służby dla dobra powierzonego sobie ludu. Warto modlić się o to, by i dziś nie brakowało wśród rządzących osób podobnego formatu i podobnego ducha.To w kontekście wczorajszej dyskusji.
    Słowo dzisiejszej liturgii mówi o miłości Boga, której najpełniejszym wyrazem jest śmierć Chrystusa na krzyżu, a pobożność do Najświętszego Serca Pana Jezusa jest nieodłączna od przemiany życia. Dobrego czasu dla wszystkich blogowiczów.
    Wiesia.

    • Nie wiem Wiesiu, czy narzekanie na władzę jest elementem zazdrości. Zresztą część narzeka na co innego i na innych ludzi władzy, a część na innych – każdemu nie dogodzisz ;). Dla mnie ważny jest układ odniesienia, do którego dana władza zmierza :). W moim przypadku sceptycyzm zwłaszcza do ludzi władzy jest wrodzonym instynktem obronnym nie zazdrością 🙂

    • Ja też nie wiązałbym naszego oceniania – krytykowania – władzy z zazdrością. Myślę, że jeżeli się spojrzy na problem w całej szerokości i pomyśli się o odpowiedzialności, jaka na nich ciąży i z jakiej będą się musieli rozliczyć, raczej pozbędzie się zazdrości… Władza tylko pozornie wiąże się z zaszczytami. Jeżeli ktoś ją tak postrzega, to znaczy, że na pewno do niej nie dorósł i nie powinien jej piastować… Pozdrawiam+! Ks. Jacek

    • Ja również uważam, że nasze krytyczne nastawienie względem władzy nie ma wiele, a nawet nie ma nic wspólnego z zazdrością. Wydaje mi się, że te nasze pretensje (narzekanie) jest związane z naszego niezadowolenia z tego co dzieje się w państwie. Biorąc pod uwagę najmniejszy szczegół jak np. ciągłe podwyżki, nie wspomaganie rodzin wielodzietnych …. po zamachy i wojny.
      Pozdrawiam 🙂
      Gosia

    • O, właśnie :). Natomiast jaśnieociemnionym już nie pasuje to, że u progu władzy czai się straszna IV RP – państwo katolickich mudżahedinów :). Nie podoba się to, że prezydent elekt spotyka się z biskupami i – o zgrozo! – uczestniczy we nszach świętych. To dopiero początek, a jakie ujadanie podniesie się, jeśli rzeczywiście konkurencja obecnej partii waaadzy wygra wybory na jesieni :)? Toż cała UE stanie w obliczu walki z faszyzmem :D. BTW. Ostatnio oglądałem w TVP film dokumentalny "Do przyjaciół Moskali" – fajny film. Polecam obejrzeć.

    • A ja zachęcam – tak, jak przed wyborami, tak jak i dzisiaj – do modlitwy za Ojczyznę! Pomimo zwycięstwa, nie możemy spoczywać na laurach, zwłaszcza, że – jak wskazał Robert – łatwo nie będzie. Ale nasza moc i siła – w Panu Bogu! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.