Plemię przewrotne żąda znaku…

P
Szczęść Boże! Moi Drodzy, wczoraj u nas było bardzo ciepło, jednak w ciągu dnia i wieczorem miały miejsce ulewy. Nie były one długie, ale dość intensywne. Natomiast docierają do nas wiadomości o strasznych burzach, grasujących po Polsce. Jak sytuacja przedstawia się u Was?
     Myślimy dzisiaj o grupowym zdobywaniu Śnieżki, ale – póki co – szczyty gór zasnute są mgłą i ogólnie jest spore zachmurzenie. W razie czego, są też inne pomysły na dzisiejszy dzień.
      A wczoraj – w Dniu Pańskim – miałem możliwość nieco zaangażować się pomoc duszpasterską w miejscowej Parafii i częściowo zastąpić Księdza Proboszcza Bogusława Sawaryna. Jest to bardzo życzliwy i otwarty na ludzi Kapłan, niezwykle ceniony przez swoich Parafian. Ale i przez turystów, których co niedzielę pozdrawia osobiście i w ogłoszeniach. Mogłem to nawet na wczorajszych Mszach Świętych wyraźnie podkreślać, że przyjeżdżając od siedemnastu lat do Szklarskiej Poręby, zawsze – jako ostatnie ogłoszenie – słyszę serdeczne pozdrowienia, skierowane do turystów i gości, połączone z życzeniami udanego odpoczynku. To naprawdę bardzo cenne. 
      Dziękuję przy tej okazji Księdzu Proboszczowi za wielokrotną pomoc, okazywaną przez te lata, kiedy z większymi lub mniejszym Grupami przyjeżdżałem. Dziękuję także za wczorajszą niezwykle dobrą rozmowę. Wielką wdzięczność za wczorajszą współpracę wyrażam także wobec Alumna Pawła, przebywającego w tej Parafii na praktyce.
        Pozdrawiamy całą Ekipą i życzymy dobrego dnia! 
                                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
16 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Bł. Czesława, Kapłana,
do
czytań: Wj 14,5–9a.10–18; Mt 12,38–42

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Gdy
doniesiono królowi egipskiemu o ucieczce ludu, zmieniło się
usposobienie faraona i jego sług względem niego i rzekli: „Cóżeśmy
uczynili pozwalając Izraelowi opuścić naszą służbę?”
Rozkazał wówczas faraon zaprzęgać swoje rydwany i zabrał ludzi
swoich z sobą. Wziął sześćset rydwanów wyborowych oraz
wszystkie inne rydwany egipskie, a na każdym z nich byli dzielni
wojownicy.
Pan
uczynił upartym serce faraona, króla egipskiego, który ruszył w
pościg za synami Izraela. Ci jednak wyszli z podniesioną ręką.
Egipcjanie więc ścigali ich i dopędzili obozujących nad morzem.
A
gdy się zbliżył faraon, synowie Izraela podnieśli oczy, a
ujrzawszy, że Egipcjanie ciągną za nimi, ogromnie się przerazili.
Synowie Izraela podnieśli głośne wołanie do Pana. Rzekli do
Mojżesza: „Czyż brakowało grobów w Egipcie, że nas tu
przyprowadziłeś, abyśmy pomarli na pustyni? Cóż za usługę
wyświadczyłeś nam przez to, że wyprowadziłeś nas z Egiptu? Czyż
nie mówiliśmy ci wyraźnie w Egipcie: «Zostaw nas w spokoju,
chcemy służyć Egipcjanom»?. Lepiej bowiem nam było służyć im,
niż umierać na tej pustyni”.
Mojżesz
odpowiedział ludowi: „Nie bójcie się! Pozostańcie na swoim
miejscu, a zobaczycie zbawienie Pana, które zgotuje nam dzisiaj.
Egipcjan, których widzicie teraz, nie będziecie już nigdy oglądać.
Pan będzie walczył za was, a wy będziecie spokojni”.
Pan
rzekł do Mojżesza: „Czemu głośno wołasz do Mnie? Powiedz synom
Izraela, niech ruszają w drogę. Ty zaś podnieś swą laskę i
wyciągnij rękę nad morze i rozdziel je na dwoje, a wejdą synowie
Izraela w środek na suchą ziemię. Ja natomiast uczynię upartymi
serca Egipcjan, że pójdą za nimi. Wtedy okażę moją potęgę
wobec faraona, całego wojska jego, rydwanów i jeźdźców, wtedy
poznają Egipcjanie, że Ja jestem Panem”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Niektórzy
z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do Jezusa: „Nauczycielu,
chcieliśmy jakiś znak widzieć od Ciebie”. Lecz On im
odpowiedział:
Plemię
przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu
dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni
i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy
będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi.
Ludzie
z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je;
ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu
jest coś więcej niż Jonasz.
Królowa
z Południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je;
ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości
Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon”.

Co
jest największą przeszkodą na drodze rozwoju jakiegoś
określonego dobra: zewnętrzne uwarunkowania i trudności,
czy jednak opór w sercu człowieka? Może to pytanie nazbyt
ogólne, bo nie dotyka żadnej konkretnej sytuacji, ale właśnie
takie można postawić po przeczytaniu dzisiejszych tekstów
biblijnych. A one już opisują konkretne sytuacje.
Oto
naród wybrany, umiłowany przez Boga, doznaje z Jego strony bardzo
konkretnej pomocy:
zostaje wyprowadzony w cudowny sposób z
niewoli egipskiej, znaki Bożej opieki nad nim trudno po prostu
zliczyć, a tu nagle w chwili pierwszego zagrożenia, pierwszej
trudności, słychać słowa pretensji do Mojżesza: Czyż
brakowało grobów w Egipcie, że nas tu przyprowadziłeś, abyśmy
pomarli na pustyni? Cóż za usługę wyświadczyłeś nam przez to,
że wyprowadziłeś nas z Egiptu? Czyż nie mówiliśmy ci wyraźnie
w Egipcie: «Zostaw nas w spokoju, chcemy służyć Egipcjanom»?.
Lepiej bowiem nam było służyć im, niż umierać na tej pustyni.

Już
po tych słowach – z ludzkiej perspektywy patrząc – należałoby
całe towarzystwo po
prostu
rozpędzić
na
cztery strony świata,
albo spełnić jego pragnienie i rzeczywiście zawrócić
do Egiptu.

Tak by nakazywał ludzki sposób patrzenia na sprawę.
Jednak
Bóg miał inne zapatrywania i dlatego już w tym momencie
zapowiedział
kolejny znak,

jakim było – jak wiemy – przejście przez Morze Czerwone. Ale i
to nie miało uspokoić
wielu
rozgorączkowanych głów,

dlatego słowa narzekania Izraelitów na trudne warunki wolności
jeszcze nieraz miał słyszeń Mojżesz – i sam Bóg.
Zobaczmy
zatem: trudności zewnętrzne, jakkolwiek poważne, były z pomocą
Bożą pokonywane i ostatecznie nie
stanowiły wielkiej przeszkody

w realizacji Bożych planów. Jednak zatwardziałe
serce
człowieka

– okazywało się przeszkodą o wiele większą.
Podobny
problem podejmuje dziś w Ewangelii Jezus. Kiedy niektórzy
z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do

[Niego]:
„Nauczycielu,
chcieliśmy jakiś znak widzieć od Ciebie”
[…],
On
im odpowiedział:
„Plemię
przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu
dany, prócz znaku proroka Jonasza.

I
dodał bardzo zdecydowanie i surowo: Ludzie
z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je;
ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu
jest coś więcej niż Jonasz.
Królowa
z Południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je;
ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości
Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon
.
Otóż
właśnie – problem zamkniętego szczelnie serca, problem
zawziętego serca, serca
pysznego, zarozumiałego,
serca
leniwego… To właśnie takie serce człowieka stanowi największą
trudność w realizacji przez Boga jakiegokolwiek
dobra.

Ale
i w naszych międzyludzkich relacjach nieraz zapewne przekonywaliśmy
się, że żadne zewnętrzne okoliczności i trudności tak nie
uderzają czy to w sytuację rodziną – czy sąsiedzką, czy
jakąkolwiek inną – tak
bardzo,
jak czyjeś
zimne serce.

Nawet bowiem największe zewnętrzne trudności i nieszczęścia
udaje się pokonać – i nawet mogą
one jednoczyć ludzi między sobą,

jeżeli serca ludzkie

gorące, życzliwe, otwarte… Wtedy żadne zewnętrzne kataklizmy i
doświadczenia nie są w stanie nikomu w niczym zaszkodzić, ani
żadnej
duchowej szkody spowodować.

Jeżeli
jednak
w
sercu człowieka jest chłód,

opór, zawziętość, to choćby zewnętrzne okoliczności nie
wiadomo jak sprzyjały, to i tak nie uda się niczego osiągnąć i
żadnego dobra zbudować, bo takie właśnie zimne serce okaże
się
bardzo
skuteczną przeszkodą…

Dlatego
kiedy będziemy – przy jakiejś okazji – analizowali
swoje życie

i to, co się w nim dzieje, i kiedy będziemy zastanawiali się, co
nam się udało osiągnąć, a co się nie udało i dlaczego, to może
warto od razu skierować
wzrok na swoje serce

i zastanowić się, czy to tam nie tkwią jakieś przeszkody i opory,
które skutecznie niweczą wszelkie dobro. Bo może my nieraz szukamy
rozwiązania różnych naszych życiowych i wspólnotowych problemów
bardzo daleko, a to rozwiązanie leży w
zasięgu ręki…

A dokładniej – w
zasięgu serca…
O
tym zaś, ile może osiągnąć dobrego człowiek o sercu otwartym na
Boga i przyjaznym wobec ludzi, świadczy z pewnością przykład
dzisiejszego Patrona. Jest nim
Błogosławiony
Czesław.
Urodził
się
on
około
roku 1180.

Już
jako
kapłan diecezjalny,
wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego i otrzymał habit z rąk
Świętego
Dominika. Głosił
Słowo
Boże w Czechach i w Polsce.

Założył klasztory w Pradze i we Wrocławiu. Był
człowiekiem wielkiej wiary i żarliwej modlitwy. Jako taki – jak
podaje legenda – przewodził
obronie Wrocławia przed najazdem Tatarów w roku 1241 roku.

Jakkolwiek miasto wówczas bardzo ucierpiało, to jednak jego
ocalenie przypisuje się właśnie modlitwom i mężnej postawie
Błogosławionego Czesława.

Zmarł
15 lipca 1242 roku we Wrocławiu.

Od
tego dnia zaczął odbierać cześć jako Święty. Nad jego grobem –
w kościele dominikanów we Wrocławiu – wystawiono niebawem
ołtarz. Oddawaną mu powszechnie cześć uroczyście
zatwierdził Papież Klemens XI w dniu 18 października 1713 roku.

A
oto świadectwo o życiu i świętości naszego dzisiejszego Patrona,
zapisane w dziele „Tutelaris
Silesiae”: „Podobnie jak
z oceanu, jak powiadają, wychodzi słońce, tak Czesław
na kształt jaśniejącej gwiazdy przyszedł z Polski,

aby zajaśnieć nie tylko nad Wrocławiem, ale nad całym Śląskiem.
Swoim nieskalanym i
niebiańskim życiem pociągnął zagubionych ludzi

do godziwych i dobrych obyczajów, uczciwych zaś i zacnych zagrzewał
kazaniami. Swoimi modlitwami wyświadczył Wrocławiowi wiele dobra.
Jest
on przykładem wszelkich cnót. Zacnością
swego życia i głoszeniem Ewangelii

odwrócił od nieprawości i zbrodni niemało ludzi występnych i
niegodziwych, a skłonił
ich ku miłowaniu Chrystusa i gorliwości w pobożnym życiu.

Wielu również pociągnął do życia zakonnego. Kiedy napominał,
jego słowa tchnęły łagodnością. A kiedy sławił cnoty, z
jego ust promieniowała wielka mądrość i dar wymowy.

Stąd też nie tylko pracował skutecznie dla własnego zbawienia,
ale również – dzięki swoim słowom i przykładom – dla
zbawienia niemałej liczby innych ludzi. On
jest heroldem zbawienia i świadkiem Chrystusa!

Jeżeli
przystało zakonnikowi odznaczać się cnotą, dojrzałymi uczynkami
i łaską z niebios, to
wszystko znaleźć można u 
Błogosławionego
Czesława,

który w samej rzeczy jest godny wielkiej sławy. Wszechpotężny Bóg
nie przestaje go przyozdabiać wielkimi cudami, których z dnia na
dzień przybywa coraz to więcej.” Tyle ze świadectwa,
uwiecznionego we wspomnianym dziele.
A
my,
w tym kontekście, zastanówmy się:

Czy
szczerym sercem angażuję się w każdą dobrą inicjatywę, czy na
siłę wynajduje problemy?

Czy
nie włączam się w owe dobre inicjatywy tylko wówczas, kiedy są
realizowane „po mojemu”?

Czy
w swoim sercu nie zazdroszczę
innym dobra i powodzenia?

Pan
uczynił upartym serce faraona, króla egipskiego, który ruszył w
pościg za synami Izraela. Ci jednak wyszli z podniesioną ręką.

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.