Stawać się – darem…

S
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym, w Miastkowie, błogosławiłem – z upoważnienia i w zastępstwie Księdza Proboszcza – małżeństwo Kasi Zielińskiej i Tomka Sęka. W dodatku okazało się, że Tomek jest z Celestynowa, w związku z czym na uroczystość przybyła niemała grupa moich byłych Parafian właśnie stamtąd. A to dało okazję do kilku, chociaż krótkich, to jednak bardzo miłych rozmów. Nowym Małżonkom życzę, aby każdego dnia coraz bardziej odkrywali piękno i sens przysięgi, którą sobie nawzajem złożyli! I o to się dla Nich modlę!
        A jeśli mowa o modlitwie, to przypominam i ponownie proszę o wspieranie Synodu, dziś rozpoczynającego się w Rzymie, uroczystą Mszą Świętą o godzinie 10.00. Transmisja w Telewizji TRWAM. Jeżeli czas pozwoli, zechciejcie to obejrzeć.
     Przypominam także, że mamy październik, miesiąc różańcowy, a jednocześnie dzisiaj jest pierwsza niedziela miesiąca.
         Na głębokie, religijne i radosne jej przeżywanie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

27
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: Rdz 2,18–24; Hbr 2,9–11; Mk 10,2–16
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Pan
Bóg rzekł: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię
mu zatem odpowiednią dla niego pomoc”.
Ulepiwszy
z gleby wszelkie zwierzęta ziemne i wszelkie ptactwo powietrzne, Pan
Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby się przekonać, jaką da
im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna,
otrzymało nazwę „istota żywa”. I tak mężczyzna dał nazwy
wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu
polnemu, ale dla człowieka nie znalazł odpowiedniej mu pomocy.
Wtedy
to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie,
i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił
ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny,
zbudował niewiastę.
A
gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: „Ta
dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała. Ta
będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta”.
Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy
się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Widzimy Jezusa, który mało od aniołów był pomniejszony, chwałą
i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za
wszystkich zaznał śmierci.
Przystało
bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który
wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia
udoskonalił przez cierpienie. Tak bowiem Chrystus, który uświęca,
jak ludzie, którzy mają być uświęceni, z jednego są wszyscy. Z
tej to przyczyny nie wstydzi się nazwać ich braćmi swymi.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MARKA:
Faryzeusze
przystąpili do Jezusa i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go,
czy wolno mężowi oddalić żonę.
Odpowiadając
zapytał ich: „Co wam nakazał Mojżesz?”
Oni
rzekli: „Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić”.
Wówczas
Jezus rzekł do nich: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc
waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg
stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek
ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje
jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc
Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela”.
W
domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: „Kto
oddala żonę swoją, i bierze inną, popełnia cudzołóstwo
względem niej. I jeśli żona opuści owego męża, a wyjdzie za
innego, popełnia cudzołóstwo”.
Przynosili
Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko
zabraniali im tego. A Jezus widząc to oburzył się i rzekł do
nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie
przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy Królestwo Boże.
Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak
dziecko, ten nie wejdzie do niego”.
I
biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Ta
dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała.

Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny
została wzięta!
Słowa pierwszego człowieka, mężczyzny,
stworzonego przez Boga,
na widok niewiasty, stworzonej z jego
żebra – jak obrazowo to opisuje Autor natchniony – wyrażają
radość z tego, że oto na jego
drodze stanęła
istota, na którą czekał.
Jak
słyszeliśmy w opowiadaniu z Księgi Rodzaju, wszystkie inne istoty,
które Bóg przyprowadzał do mężczyzny, aby je nazwał,
otrzymywały nazwę: istota żywa. Ale
żadna z nich nie
spełniała oczekiwań
mężczyzny.

Kiedy
jednak na jego drodze stanęła kobieta, dopiero wówczas mógł
on ją uznać za osobę bliską sobie,
mógł ją uznać za
kogoś, z kim będzie w stanie stworzyć jedność; kto jest taką
samą, jak on, istotą. Dlatego
to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze
swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem

– kończy dzisiejsze pierwsze czytanie Autor natchniony.
W
podobnym duchu wypowiada się Jezus w odczytanym przed chwilą
fragmencie Ewangelii Świętego Marka. Oto faryzeusze – jak zawsze
wynaleźli jakiś problem, którym próbują zaskoczyć
Jezusa, stawiając Mu podchwytliwe pytania, a konkretnie: Czy
wolno mężowi oddalać żonę?
Odpowiedź Jezusa jest
jednoznaczna: Na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako
mężczyznę i kobietę:
dlatego opuści człowiek ojca
swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje
jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc
Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela
.
Żona
ma się zatem stać całkowitym darem dla męża. Ale także
mąż ma się stać takim samym darem dla żony. Mają się
stać dla siebie nawzajem tak wielkim i wyłącznym darem, że 
mają się stać we dwoje jednym ciałem.
Ma to być zatem bardzo
silne zjednoczenie, zjednoczenie nierozłączne, a co za tym idzie –
ma to być dar całkowity, wyłączny…
Wzorem
w tym stawaniu się darem jest dla nas Jezus Chrystus
.
Autor Listu do Hebrajczyków mówi o Jezusie, że za wszystkich
zaznał śmierci. On jest tym, który wielu synów do chwały
doprowadza
i który jest Przewodnikiem w ich dążeniu do
zbawienia,
bo sam przeszedł drogą cierpienia.
A
to, że stał się darem, najbardziej dobitnie zostało wyrażone w
ostatnich zdaniach drugiego czytania: Tak bowiem Chrystus,
który uświęca, jak ludzie, którzy mają być uświęceni, z
jednego są wszyscy. Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazywać ich
braćmi swymi.
Jezus, ponieważ przyjął naturę
człowieka, jest bratem wszystkich. Jest darem dla wszystkich,
darem całkowitym.
Jeśli
jednak ktoś by miał co do tego wątpliwości, niech zwróci raz
jeszcze uwagę na ostatni epizod z dzisiejszej Ewangelii: Jezus
otwiera swe serce przed dziećmi.
Kiedy uczniowie szorstko
zabraniali rodzicom przynoszenia dzieci do Jezusa – a
swoją drogą: zupełnie nie wiadomo, dlaczego? – wówczas
Jezus kategorycznie przykazał, aby
je do Niego
dopuścić.
Tak się też stało.
Stał
się On więc dla nich darem, otworzył przed nimi swoje serce, ale i
one były darem dla Niego. Jezus
tak po ludzku, zwyczajnie, cieszył się z kontaktu z tymi
małymi pociechami.
Bo któż, normalnie reagujący, nie
cieszy się z kontaktu z dziećmi?
Dlatego Jezus nie pozwolił,
aby ktokolwiek utrudniał Jego spotkanie z tymi małymi, tak bardzo
niewinnymi ludźmi.
Jednak
nie tylko w przypadku spotkania z dzieckiem, lecz przy każdym
spotkaniu z drugim człowiekiem, może być ogromna
radość. Zależy to zarówno od tego, kto wychodzi na spotkanie,
jak i od tego, kto jest tym spotykanym. Do prawdziwego zaś
spotkania dojdzie wówczas, kiedy człowiek będzie mógł o drugim
człowieku powiedzieć: ten dopiero jest kością z moich kości
i ciałem z mego ciała
.
A
może – żeby się to nie kojarzyło od razu z jakimś
pokrewieństwem fizycznym – należałoby powiedzieć, bo o to
właśnie chodzi: ten jest sercem z mego serca, duchem z mojego
ducha, myślą z mojej myśli, wolą z mojej woli
, bo
wtedy dopiero dojdzie do prawdziwego spotkania, kiedy ludzi będzie
łączyło jedno serce, jeden duch, jedna myśl, jedna wola wspólnego
czynienia dobrze.
Wtedy
człowiek stanie się darem dla drugiego człowieka, kiedy mu
ofiaruje i swoje serce, i swój umysł, i swoją dobrą wolę, i swój
czas – tak jak Jezus to uczynił, jak On oddał wszystko, co miał,
kim był: wszystko oddał człowiekowi, wszystko poświęcił
dziełu jego zbawienia. I każdy, kto zapragnie stać się darem dla
innych, musi się stać darem całkowitym. Nie można w
połowie się ofiarować Bogu i ludziom, a w połowie pozostać
wpatrzonym w siebie egoistą.
Na
pewno – takie ofiarowanie wzajemne, takie złożenie siebie w darze
musi mieć miejsce w małżeństwie. O tym mówi nam
wprost dzisiejsza liturgia słowa, dlatego też bardzo często te
czytania, które słyszymy dzisiaj, słyszymy w czasie zawierania
sakramentalnego Małżeństwa. Nie sposób wyobrazić sobie mocnego
i zdrowego moralnie
związku, gdzie małżonkowie
nie zechcą być dla siebie
darem, gdzie nie powierzą
się sobie nawzajem,
gdzie każde z nich będzie ciągnęło w
swoją stronę i jakiś zakres spraw każde z nich zarezerwuje
wyłącznie sobie.
Ale
– jak zapewne zauważyliśmy po uważnym wysłuchaniu dzisiejszych
czytań mszalnych – zawarte tam wskazania nie dotyczą wyłącznie
małżonków.
Bo przecież kiedy słyszymy Autora Listu do
Hebrajczyków, mówiącego nam, że Chrystus umarł za wszystkich,
to z pewnością oznacza to, że nie tylko za małżonków.
W dodatku Ewangelia ukazuje nam Jezusa, garnącego do siebie
dzieci
.
Tak
więc słowo Boże dzisiejszej niedzieli zwraca naszą uwagę na to,
że wszyscy mamy być dla siebie darem, wszyscy mamy starać się o
to, aby kształtować w sobie umiejętność ofiarowania siebie,
jakiejś rezygnacji z siebie po to, aby coś dać temu drugiemu, aby
on nie był sam, aby lżej mu było dźwigać krzyż codzienny.
Aby
patrzeć na tego drugiego – w jakimś sensie – jako na tego, kto
jest częścią mnie samego: częścią mojego serca, częścią
mojej osoby, częścią mojego ducha.
Bo
tylko wtedy będę mógł kochać bliźniego jak siebie
samego.
Oczywiście
to nie jest takie proste do wykonania, jak do powiedzenia
na kazaniu. Ale chyba wszyscy możemy pochwalić się przed Bogiem i
przed innymi – tak pozytywnie, bez wywyższania się i pychy – że
mamy wokół siebie ludzi, z którymi jesteśmy tak zjednoczeni,
iż bardzo podobnie myślimy, bardzo podobnie patrzymy na świat,
bardzo podobnie oceniamy pewne zjawiska, po prostu – kochamy
się nawzajem.
Tak powinno być w małżeństwie, tak może być
w rodzeństwie, tak może być w gronie bliskich przyjaciół.
I
wcale nie chodzi o to, aby rezygnować z własnej indywidualności
i naśladować kogoś, rezygnować całkowicie ze swego zdania, ze
swojej odrębności. Nie! Jeżeli z czegoś mamy rezygnować, to
tylko ze swojego natrętnego „ja”,
które na każdym kroku
daje znać o sobie – ze swojego egoizmu.
Natomiast
nie wolno nam rezygnować ze swojej godności, ludzkiej wielkości i
honoru,
lecz zachowując tę odrębność – trzeba nam budować
rzeczywistą wspólnotę i taką autentyczną bliskość serc, że
nie będzie wątpliwości, iż jest to bliskość prawdziwa,
iż jest to mocna jedność, iż naprawdę łączy nas jedno serce,
jedna myśl, jeden zapał, jeden dobry duch; że stanowimy jedno
ciało, jedną wspólnotę – we wzajemnej miłości
.
Wydaje
się może w pierwszej chwili, że ten obraz jest tak nierealny, że
aż naiwny. Jak w dzisiejszym świecie – wyrachowanym, zimnym,
walczącym na każdym kroku „o swoje”, podstępnym,
niesprawiedliwym, pełnym złości i przemocy –
jak w tym
świecie mówić o takiej jedności? A niby kto miałby ją tworzyć?
Czy jest ona w ogóle możliwa?
Jezus
pokazuje –
jak
już wspomnieliśmy – że jest to możliwe. I ci,
którzy z Jezusem tworzą jedno ciało, którzy myślą prawdziwie
kategoriami Jezusa, na sposób Jezusowy; którzy czują się z Nim
zjednoczeni bardzo mocno – pokazują, że jest to możliwe.

Ale
też pokazują to ci wszyscy wspomniani już małżonkowie, ludzie
żyjący w prawdziwej bliskości z innymi, prawdziwi przyjaciele –
że tak da się żyć, że to ma sens.
Więcej – dzisiaj wielu
takich właśnie świadectw potrzeba, aby
przekonać się, że jest jeszcze dobro na świecie, a to, jakim ten
świat będzie, zależy w dużej mierze także od nas. Od
każdego z nas indywidualnie.
Im
więcej będzie ludzi odważnych, którzy zdecydują się być
darem dla innych;
im więcej będzie ludzi, którzy będą
chcieli i potrafili tworzyć z innymi prawdziwą wspólnotę serca –
tym lepszy będzie świat, tym mocniejsze będą nasze małżeństwa,
tym świętsze będą nasze rodziny,
tym lepsza będzie atmosfera
w miejscu pracy, tym trwalsza będzie zgoda w sąsiedztwie, tym
więcej będzie miłości i radości wszędzie tam, gdzie człowiek
będzie spotykał człowieka
.
To
nie jest obraz nierealny. Wręcz przeciwnie – to jest
potrzeba chwili, potrzeba obecnego czasu! To wielkie
wołanie dzisiejszego świata o miłość, o dobroć, o zgodę,
o ducha ofiary, o odwagę rezygnacji z własnego „ja”. To
wielka potrzeba obecnego czasu!
A każda reforma świata i każda
przemiana rzeczywistości – takiej, jaka ona jest, w lepszą i
bardziej sprawiedliwą – zaczyna się od spotkania człowieka z
człowiekiem.
Jednego
konkretnego człowieka – z innym konkretnym człowiekiem.
A
także – od tego radosnego stwierdzenia, które dzisiaj mężczyzna
wypowiedział na widok niewiasty: Ta dopiero jest kością z
moich kości i ciałem z mego ciała.
Ten dopiero jest
sercem z mego serca, myślą z mojej myśli, duchem z mojego ducha.
Jeżeli tak człowiek będzie
reagował na drugiego człowieka to
będzie znakiem, że świat stał się lepszy i bardziej
święty!

13 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.