O, gdybyś poznało to, co służy pokojowi…

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj spieszę z życzeniami do mojej Cioci, Elżbiety Jaśkowskiej z Olsztyna, z okazji imienin. Modlę się dla Drogiej Solenizantki o to, aby jako Żona, Matka i Babcia obdarzała swoich Najbliższych pogodą ducha i optymizmem.
        A co do wczorajszej debaty w Sejmie, to zupełnie nie mogę zrozumieć tego, że ci, którzy przez osiem lat zapuszczali i niszczyli kraj, teraz krokodyle łzy wylewają nad nieszczęściem, jakie spotkało Polskę pod nową władzą. Wtórują im publiczne media ze swoimi „ekspertami”, którzy wczoraj wszyscy – jeden po drugim – dowodzili, że wystąpienie Premier to tylko kampania i na pewno nic z tego nie da się osiągnąć. Napisałem znowu do TVP Info, ale bez odzewu. Zresztą, nawet się go specjalnie nie spodziewałem. Ja już tylko czekam, że nowa władza, zgodnie z zapowiedziami, przebuduje media publiczne. Bo całej tej bezczelnej nagonki nie da się już znieść.
        I jeszcze jedna, dobra wiadomość: jutro słówko z Syberii!
                 Pozdrawiam, życząc wszystkim błogosławionego dnia!
                                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
33 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Bł. Salomei, Dziewicy,
do
czytań: 1 Mch 2,15–29; Łk 19,41–44
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI MACHABEJSKIEJ:
Do
miasta Modin przybyli królewscy wysłańcy, którzy zmuszali do
odstępstwa przez uczestnictwo w składaniu ofiary. Wielu spomiędzy
Izraelitów przyszło do nich. Gdy jednak zebrali się Matatiasz i
jego synowie, wtedy królewscy wysłańcy zwrócili się do
Matatiasza słowami:
Ty
jesteś zwierzchnikiem, sławnym i wielkim w tym mieście, a powagę
twoją umacniają synowie i krewni. Teraz więc ty pierwszy przystąp
i wykonaj to, co poleca dekret królewski, tak jak to uczyniły już
wszystkie narody, a nawet mieszkańcy Judy i ci, którzy pozostali w
Jerozolimie. Za to ty i synowie twoi będziecie należeli do
królewskich przyjaciół, ty i synowie twoi będziecie zaszczytnie
obdarzeni srebrem, złotem i innymi darami”.
Na
to jednak Matatiasz odpowiedział donośnym głosem: „Jeżeli nawet
wszystkie narody, które mieszkają w państwie podległym
królewskiej władzy, na znak posłuszeństwa swemu królowi
odstąpiły od kultu swych ojców i zgodziły się na jego nakazy, to
jednak ja, moi synowie i moi krewni będziemy postępowali zgodnie z
przymierzem, które zawarli nasi ojcowie. Niech nas Bóg broni od
przekroczenia Prawa i jego nakazów. Królewskim rozkazom nie
będziemy posłuszni i od naszego kultu nie odstąpimy ani na prawo,
ani na lewo”.
Zaledwie
skończył mówić te słowa, pewien człowiek, Judejczyk, przystąpił
do ołtarza w Modin, ażeby złożyć ofiarę zgodnie z królewskim
dekretem. Gdy zobaczył to Matatiasz, zapłonął gorliwością i
zadrżały mu nerki, i zawrzał gniewem, który był słuszny.
Pobiegł więc i zabił go obok ołtarza. Zabił wtedy także
królewskiego urzędnika, który zmuszał do składania ofiar, ołtarz
zaś rozwalił. Zapałał gorliwością o Prawo i tak uczynił, jak
Pinchas Zambriemu, synowi Salu.
Wtedy
też Matatiasz zaczął w mieście wołać donośnym głosem: „Niech
idzie za mną każdy, kto płonie gorliwością o Prawo i obstaje za
przymierzem”. Potem zaś on sam i jego synowie uciekli w góry,
pozostawiając w mieście wszystko, co tylko posiadali.
Wtedy
wielu ludzi, którzy szukali tego, co sprawiedliwe i słuszne, udało
się na pustynię i tam przebywali.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Gdy
Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim
i rzekł: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy
pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami.
Bo
przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem,
oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje
dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to,
żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”.
Ileż
to razy zdarza nam się iść za głosem większości, za
porywem tłumu, za głosem mody lub powszechnej opinii? I to w
różnych sprawach. Skoro wszyscy tak mówią, to „coś w
tym musi być”… Skoro wszyscy tak robią, to i ja nie mogę
inaczej… Nie mogę się odróżniać od innych, bo będą
mnie palcami wytykać, bo będą szydzić ze mnie, albo nawet wyłączą
ze swego towarzystwa.
Kochani,
to właśnie takim nastawieniem zapewne można tłumaczyć zjawisko,
o którym tu sobie już niejednokrotnie rozważaliśmy, że w
Polsce, kraju rzekomo na wskroś katolickim
i w kraju, który
szczyci się dziedzictwem Jana Pawła II, Prymasa Tysiąclecia,
Księdza Jerzego czy wielu innych bohaterskich Przewodników
duchowych – wciąż tyle jest moralnego bałaganu: media i
politycy otwarcie negują chrześcijańską naukę, organy
ustawodawcze wprowadzają przepisy niezgodne z duchem wiary i
tysiącletniej tradycji Narodu, ośmiesza się ewangeliczną
moralność.
A
większość ludzi – katolików! – milczy… I w ten
sposób – po prostu godzi się na całe to zło. Chociaż
kiedy prywatnie rozmawia się z ludźmi czy to w czasie wizyty
duszpasterskiej, czy w kancelarii, czy przy innej okazji, czy w ogóle
bez okazji, to bardzo często słyszy się, że mają oni poglądy
całkiem zbieżne
z tymi, których byśmy mogli oczekiwać od
osób wierzących. Jednak w tym wymiarze społecznym, publicznym, a
już tym bardziej politycznym – cisza na ten temat.
Dlaczego tak jest?
A
może brakuje nam takich Matatiaszów, którzy – jak ten z
pierwszego czytania – powiedzieliby bez ogródek: Jeżeli
nawet wszystkie narody, które mieszkają w państwie podległym
królewskiej władzy, na znak posłuszeństwa swemu królowi
odstąpiły od kultu swych ojców i zgodziły się na jego nakazy, to
jednak ja, moi synowie i moi krewni będziemy postępowali zgodnie z
przymierzem, które zawarli nasi ojcowie. Niech nas Bóg broni od
przekroczenia Prawa i jego nakazów. Królewskim rozkazom nie
będziemy posłuszni i od naszego kultu nie odstąpimy ani na prawo,
ani na lewo.

Zauważmy,
że dla niego nie było ważne, co myślą lub mówią wszyscy wokół.
Dla niego pewne kwestie były absolutnie
oczywiste i podstawowe,
dlatego
choćby
cały
świat i – jak się wyraził – wszystkie
narody, które mieszkają w państwie podległym królewskiej władzy

postępowałyby
zgodnie z wolą królewską, to on i jego najbliżsi będą
postępować zgodnie
w wolą Bożą!
I
taka właśnie postawa, moi Drodzy, jest – na
przykład – odpowiedzią
na wielokrotnie powtarzane stwierdzenia, że to media
tak manipulują ludźmi,


odbierają im trzeźwe myślenie. Albo i na to nastawienie,
o
którym
rozważaliśmy przed chwilą, że skoro
wszyscy tak postępują, to i ja muszę tak samo.

Otóż właśnie – nie muszę! Bo taka sytuacja jest sprawdzianem
mojego sumienia,
mojej
niezależności w myśleniu i mojej wierności Bogu.
Człowiek
z klasą, człowiek na poziomie, człowiek nieprzeciętny i
nietuzinkowy – nie
patrzy na to, jak zachowają się inni.

Nie dopasowuje się do standardów – to
on wyznacza standardy.

I nie podporządkowuje się opiniom – to
on odważnie prezentuje swoje opinie.

I nie chowa
się we „mgle przeciętności”, ale wybija
się ponad przeciętność.

I nie czeka, aż się pojawi ktoś, kto wybudzi innych z letargu i
wyzwoli z marazmu, ale sam
podejmuje się tego jako pierwszy.

Nie ogląda się na innych, że to inni mają dać sygnał, ale sam
czyni to pierwszy.

To
jest właśnie, Kochani, zadanie,
jakie
stoi w
równym stopniu przed każdą i każdy z nas, chrześcijan!

Nie ma się co oglądać na Ojca Świętego, czy biskupa, czy swego
proboszcza, albo na polityków, czy kogokolwiek innego. Samemu trzeba
się odważyć na przeciwstawienie
się fali przeciętności

i powszechnym, wyświechtanym często, bezsensownym opiniom i modom.
Trzeba
mieć swój styl!
Bo
inaczej może się okazać, że Jezus – jak nad Jerozolimą, tak i
nad nami – będzie musiał wypowiedzieć dramatyczne słowa, iż
nie
rozpoznaliśmy czasu swego nawiedzenia…
A
tego, jak budować w codzienności swój własny chrześcijański
styl i bronić go w sposób odważny, uczy nas Patronka
dnia dzisiejszego, Błogosławiona
Salomea.
Była ona córką
księcia małopolskiego Leszka Białego i Grzymisławy, księżniczki
ruskiej. Urodziła się
około 1212 roku.
Szybko
znalazła się w centrum różnych działań i zawirowań
politycznych. Mając zaledwie sześć lat, została
zaręczona z księciem węgierskim Kolomanem,

co miało utrwalić pokój między Polską a Węgrami. Salomea
rzeczywiście poślubiła wkrótce Kolomana, od początku
przyrzekając jednak – za zgodą męża – zachowanie
dziewictwa.
Dzisiaj
trudno by było wyobrazić sobie taką praktykę.
W
roku 1219, w wieku lat ośmiu, zasiadła
z mężem na tronie halickim.

Nie ma żadnego potwierdzenia, że była koronowana. Wkrótce potem,
po klęsce poniesionej w walce z wojskami księcia nowogrodzkiego
Mścisława, książęca
para została zmuszona do rezygnacji z Halicza i udania się na
Węgry.
W 1241 roku
Koloman zmarł na skutek ran odniesionych w bitwie z Tatarami.
Po
jego śmierci Salomea – niedoszła królowa Węgier – wróciła
do Polski.
Bolesław
Wstydliwy, jej młodszy brat, wszędzie okazywał jej wielką
serdeczność. Salomea jednakże nie chciała pozostać na dworze
książęcym, postanowiła
bowiem poświęcić się życiu zakonnemu.

Miała już dosyć
uczestniczenia w różnych działaniach politycznych,
pragnęła spokoju i ciszy. W 1245 roku wstąpiła do ufundowanego
przez Bolesława Wstydliwego klasztoru
klarysek w Zawichoście koło Sandomierza,

gdzie zamieszkała wraz z pierwszymi polskimi klaryskami.
Z
czasem jednak uświadomiono sobie, że klasztor w Zawichoście łatwo
może stać się łupem najazdów litewskich, ruskich, a zwłaszcza
tatarskich. W związku z tym, kilkanaście lat później, Bolesław
Wstydliwy uposażył drugi
klasztor sióstr klarysek pod Krakowem, w pobliżu miejscowości
Skała, i tam w 1260 roku przeniósł Salomeę wraz z siostrami.
I
to tam właśnie nasza Błogosławiona spędziła pozostałe lata
swego życia. Choć nie była nigdy przełożoną, jej troską było
zabezpieczenie siostrom
utrzymania.
Z tego
zadania wywiązała się w stopniu najwyższym. Pomyślała nawet o
tym,
aby po jej śmierci klasztor nie był zaniedbany, dlatego w
testamencie zapisała na własność kościoła klasztornego
kosztowne paramenty i naczynia liturgiczne.

Zadbała również o odpowiednie książki do zakonnej biblioteki. A
w pobliżu konwentu założyła miasto na prawie niemieckim.
W
1268 roku poważnie się rozchorowała. Zmarła w opinii świętości
w dniu 17 listopada tegoż 1268 roku.
Beatyfikował ją dopiero
Papież Klemens X w dniu 17 maja 1672 roku.
Mając
na uwadze świadectwo jej świętości oraz przesłanie dzisiejszego
słowa Bożego, pomyślmy:

Jak
często odważam się – w duchu wyznawanej wiary – sprzeciwić
się opinii ogółu?

W
jakich sytuacjach przychodzi mi to najtrudniej?

Czy
mam odwagę spokojnie, ale rzeczowo, przekonywać innych do zmiany
myślenia?

Niech
idzie za mną każdy, kto płonie gorliwością o Prawo i obstaje za
przymierzem!

6 komentarzy

  • "…którzy przez osiem lat zapuszczali i niszczyli kraj, teraz krokodyle łzy wylewają…" – symbolem starej władzy jest grabież mienia państwowego przez "otoczenie" byłego prezydenta. Taka to była "drużyna" :). Teraz pozostał tylko irracjonalny wrzask – nad wieloma głowami, jak sądzę, zbierają się czarne chmury i tylko szkoda tylko, że znowu pouciekali w "poselstwa".
    Niektóre proponowane rozwiązania nie idą w kierunku, w którym chciałbym żeby Polska szła, ale tego się spodziewałem i z krytyką poczekam na rezultaty 🙂

    • Ja też poczekam. Niektóre posunięcia nowej władzy mogły się wydawać zbyt ostre. Natomiast po tym, jak sąd zwolnił byłego posła Jana B. i nie zastosował żadnego (!) środka zapobiegawczego wobec człowieka, który podejrzany jest o przekręt milionowy, a karze się ułomnego psychicznie człowieka za kradzież batonika, wartego 1,5 zł., to jestem w stu procentach za tym, aby całe to zło i krętactwo "wypalać gorącym żelazem". A że będzie dziki wrzask tych, którzy rozkradali Polskę, a teraz są rzekomo strasznie pokrzywdzeni – to oczywiste. Ale to nie powinno na nikim czynić żadnego wrażenia, bo ci ludzie dawno już powinni zniknąć ze sceny politycznej – zupełnie nie potrafię zrozumieć, dlaczego są jeszcze w Sejmie… Ks. Jacek

  • "W roku 1219, w wieku lat ośmiu, zasiadła z mężem na tronie halickim" – hmmmm, prawdopodobnie zachowanie dziewictwa w wieku ośmiu lat jest dzisiaj bardziej powszechne niż było kiedyś. Dzisiaj – i słusznie – w naszym kręgu kulturowym związki dorosłych z dziećmi są (jeszcze) traktowane jako zboczenie seksualne.

  • Święta Kinga i wspomniany Bolesław Wstydliwy chyba też byli małżeństwem i żyli w czystości? Zgadzam się, że dzisiaj trudno wyobrazić sobie taką praktykę. Ania2.

    • Tak, to była specyficznie pojmowana kwestia czystości. My dzisiaj zdajemy sobie sprawę, że rolą małżonków jest zrodzenie i wychowanie potomstwa – w duchu wiary. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.