Jesteśmy gotowi umrzeć za Chrystusa?

J

Św. Rafała Kalinowskiego, prezbitera

(1 Mch 4,36-37.52-59)
Juda i jego bracia powiedzieli: Oto nasi wrogowie są starci. Chodźmy, aby świątynię oczyścić i na nowo poświęcić. Zebrało się więc całe wojsko i poszli na górę Syjon. Dwudziestego piątego dnia dziewiątego miesiąca, to jest miesiąca Kislew, sto czterdziestego ósmego roku, wstali wcześnie rano i zgodnie z Prawem złożyli ofiarę na nowym ołtarzu całopalenia, który wybudowali. Dokładnie w tym samym czasie i tego samego dnia, którego poganie go zbezcześcili, został on na nowo poświęcony przy śpiewie pieśni i grze na cytrach, harfach i cymbałach. Cały lud upadł na twarz, oddał pokłon i aż pod niebo wysławiał Tego, który im zesłał takie szczęście. Przez osiem dni obchodzili poświęcenie ołtarza, a przy tym pełni radości składali całopalenia, ofiary pojednania i uwielbienia. Fasadę świątyni ozdobili złotymi wieńcami i małymi tarczami, odbudowali bramy i pomieszczenia dla kapłanów i drzwi do nich pozakładali, a między ludem panowała bardzo wielka radość z tego powodu, że skończyła się hańba, którą sprowadzili poganie. Juda zaś, jego bracia i całe zgromadzenie Izraela postanowili, że uroczystość poświęcenia ołtarza będą z weselem i radością obchodzili z roku na rok przez osiem dni, począwszy od dnia dwudziestego piątego miesiąca Kislew.

(Łk 19,45-48)
Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców. I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam Was z Syberii z Surgutu.

U nas zima w pełni, piękna zima w tym tygodniu co możecie choć trochę zobaczyć na dzisiejszych fotografiach. W tym tygodniu temperatura trzyma się ok. – 20, – 25. Jest pięknie, zapraszam na kawę.

Dziś w liturgii wspomnienie św. Rafała Kalinowskiego, można powiedzieć naszego człowieka, który za udział w powstaniu styczniowym był 10 lat u nas, znaczy na Syberii. Kiedy byłem w Tomsku czuło się jego ślady, ponieważ 2 miesiące po drodze był w Tomsku, modlił się w kościele, który jest do dziś. Tu w Surgucie nie ma żadnych świadectw, żeby był, a i raczej mu nie po drodze był Surgut, zbyt na północ jest on położony. Ale jako że to też Syberia czujemy, że to nasz patron. Proszę go i was proszę, byście przez jego wstawiennictwo modlili się za Kościół na Syberii, o wiarę dla ludzi żyjących na Syberii.

A co dziś w słowie?

Pierwsze czytania tego tygodnia podają nam piękne świadectwa, bohaterskie przykłady z 2 Księgi Machabejskiej. Przykłady wierności Panu Bogu nawet za cenę własnego życia. Pamiętamy bohaterską matkę, patrzącą na męczeństwo swoich synów i namawiającą ich by wytrwali, ponieważ ona chciała z nimi wszystkimi spotkać się w wieczności.

Pamiętamy poczciwego starca Eleazara, którego namawiano, by choć udawał, że je wieprzowinę, ale on nie chciał dać złego przykładu i mężnie oddał życie za wiarę.

Pamiętamy odważnego Matatiasza, który sprzeciwił się i podjął walkę z pogaństwem, zebrał wokół siebie ludzi, którzy też nie chcieli się poddać pogańskim nakazom.

Bohaterowie wiary. Bohaterowie wierności Panu Bogu. I dziś, w dzisiejszym czytaniu widzimy, że wygrali, widzimy ludzi, którzy mają radość, że mogą odbudować ołtarz zniszczony przez pogan. Mogą oczyścić i na nowo poświęcić świątynię. Wielka radość wierzącego ludu.

Jakże ten temat zbiega się z tematem Ewangelii – również oczyszczenie świątyni, trochę od kogo innego, trochę w inny sposób, ale jednak też – troska o świątynię, o miejsce święte. Troska – gorliwość o to co święte.

A jak wygląda nasza troska o to co święte, nasza gorliwość wiary?

Świątynia jest takim widocznym znakiem, symbolem, ale tu chodzi o coś więcej, o nasze serce – gorliwe w sprawach Bożych albo nie… Jesteśmy gorliwymi, przekonanymi wyznawcami Jezusa, czy słabymi, tchórzliwymi ludźmi żyjącymi w chrześcijańskiej tradycji?

Patrzę na to co dzieje się na świecie, w Europie, widzę i czuję strach w ludziach – wszyscy to zapewne czujemy. Co będzie dalej? Czy nas wszystkich nie pozabijają?

Jednak – moim zdaniem – zagrożeniem obecnego świata – Francji, Europy, świata, nie są muzułmanie, nie jest tzw. państwo islamskie, ale jest współczesne pogaństwo, nasza słabość, słabość nas, chrześcijan. Muzułmanie tylko brutalnie obnażają tę słabość.

Wczoraj obejrzałem na stronie TV-Trwam wywiad z muzułmaninem, Polakiem. Przyznam, że jestem pod wrażeniem… Oczywiście problem komu ten człowiek jest poddany i komu służy, ale w tym jak to robi może być dla nas chrześcijan przykładem – co chwila się modli, dziękuje swojemu bogu, uwielbia go, podkreśla że to jest jedyny bóg. Człowiek, który chce być męczennikiem, chce oddać życie, oddać to co najcenniejsze bogu. On autentycznie w to wierzy, świadomie wybiera, dąży do celu. Jest w tym odważny, konkretny, przekonany…

Jeśli tacy ludzie docierają do naszej zmęczonej babci Europy, jasne że wielu młodych, pełnych entuzjazmu ludzi zarażają, zapełniają pustkę w sercach tych ludzi. Owa pustka jest miejscem na Ewangelię, jest miejscem dla jedynego Króla – Jezusa, dla prawdziwego Boga.

Ale jeśli nie znajdują Jego świadków, pozostaje pustka, którą wykorzystuje zły duch – wykorzystują muzułmanie.

W tym temacie chciałbym polecić te krótkie artykuły:

http://pl.radiovaticana.va/news/2015/11/19/f_hadjadj_francja_przegrywa_z_islamistami/1188135

http://gosc.pl/doc/2826532.Podniescie-glowy

Jednak najbardziej, artykuł, który proponuję jako lekturę obowiązkową to artykuł tytułowy najnowszego Gościa:

http://gosc.pl/doc/2825886.Jestesmy-gotowi-umrzec-za-Chrystusa

Weźcie tę gazetę, albo kupcie e-wydanie i przeczytajcie ten artykuł w całości – jest mocny.

W kontekście tego wszystkiego widać, że to słowo z dzisiejszego I czytania, choć jest ono ze Starego Testamentu jest niezwykle aktualne. Trzeba odbudowywać świątynię i ołtarz – podstawy, miejsca święte i symbole naszej wiary. Trzeba z nową siłą ucieszyć się, że jesteśmy chrześcijanami. Trzeba je oczyścić z powierzchowności i światowości jak zrobił to Jezus, wyganiając targujących ze świątyni.

Jednak to słowo i refleksje nad tym co widzimy, co dzieję się wokół nas to nie tylko powód do narzekania, do ogólnych analiz i refleksji nad światem, ale to wezwanie dla każdego z nas, to podstawa do rachunku sumienia – jakim ja jestem chrześcijaninem? Czy jestem gotów oddać życie za Jezusa? Czy swoim życiem i słowem głoszę Jezusa każdemu człowiekowi, którego spotykam? Czy się nie boję, czy się nie wstydzę swojej wiary?

Warto zamyśleć się nad tym w przeddzień święta Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata.

Niech Jezus dziś w naszych słowach i w naszym działaniu będzie bardziej, więcej, mocniej uwielbiony.

4 komentarze

  • "Ale jeśli nie znajdują Jego świadków, pozostaje pustka, którą wykorzystuje zły duch – wykorzystują muzułmanie. " – doskonała korelacja. Pytanie: czy Allah to jest ten sam Bóg – Ojciec Wszechmogący, Ojciec Jezusa Chrystusa, który pod postacią Trójcy Świętej objawia się chrześcijanom?
    "Jednak – moim zdaniem – zagrożeniem obecnego świata – Francji, Europy, świata, nie są muzułmanie, nie jest tzw. państwo islamskie, ale jest współczesne pogaństwo, nasza słabość, słabość nas, chrześcijan." – zgoda. Państwo Islamskie jest najmniejszym zagrożeniem dla Europy. Zasiedlanie Europy przez muzułmanów również nie jest dla niej zagrożeniem, natomiast z pewnością jest zagrożeniem dla struktury kulturowej społeczeństw, tubylców – i o tym mówią np. środowiska polskich Tatarów, muzułmanów :).

  • "Czy swoim życiem i słowem głoszę Jezusa każdemu człowiekowi, którego spotykam?"
    .. swoim życiem i słowem..
    Józefa

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.