Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej…

T
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Pozdrawiam z Torunia! Bardzo dziękuję za Wasze zapewnienia o modlitwie i za bliskość Waszych serc. Wierzę, że dzięki temu całe to dzieło będzie naszym wspólnym dziełem. I o to chodzi! 
       Dzisiejszą noc przebyłem w ośrodku Caritas Diecezji toruńskiej, na obrzeżach Torunia, natomiast dzisiaj rano przeprowadzam się do centrum kultury w zamku bierzgłowskim (nie mam pojęcia, co to za zamek), bo to właśnie tam będą się odbywały rekolekcje. 
             A ośrodek Caritas, w którym dzisiaj nocowałem, jest niemalże „przez płot” z kompleksem Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, oraz nowo budowanej świątyni. Rzeczywiście, pięknie się prezentuje owa świątynia – oświetloną kopułę widać już z daleka! 
           Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam i zapewniam o modlitwie!
                                        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
34 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Dn 1,1–6.8–20; Łk 21,1–4
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
W
trzecim roku panowania króla judzkiego Jojakima przybył król
babiloński Nabuchodonozor pod Jerozolimę i oblegał ją. Pan wydał
w jego ręce króla judzkiego Jojakima oraz część naczyń domu
Bożego, które zabrał do ziemi Szinear do domu swego boga,
umieszczając naczynia w skarbcu swego boga.
Król
polecił następnie Aszfenazowi, przełożonemu swoich dworzan,
sprowadzić spośród Izraelitów z rodu królewskiego oraz z
możnowładców młodzieńców bez jakiejkolwiek skazy, o pięknym
wyglądzie, obeznanych z wszelką mądrością, posiadających wiedzę
i obdarzonych rozumem, zdatnych do służby w królewskim pałacu.
Zamierzał ich nauczyć pisma i języka chaldejskiego. Król
przydzielił im codzienną porcję potraw królewskich i wina, które
pijał. Mieli być wychowywani przez trzy lata, by po ich upływie
rozpocząć służbę przy królu.
Spośród
synów judzkich byli wśród nich Daniel, Chananiasz, Miszael i
Azariasz. Daniel powziął postanowienie, by się nie kalać
potrawami królewskimi ani winem, które król pijał. Poprosił więc
nadzorcę służby dworskiej, by nie musiał się kalać.
Bóg
zaś obdarzył Daniela przychylnością i miłosierdziem nadzorcy
służby dworskiej. Nadzorca służby dworskiej powiedział do
Daniela: „Obawiam się, by mój pan, król, który przydzielił wam
pożywienie i napoje, nie ujrzał waszych twarzy chudszych niż
młodzieńców w waszym wieku i byście nie narazili mojej głowy na
niebezpieczeństwo u króla”.
Daniel
zaś powiedział do strażnika, którego ustanowił nadzorca służby
dworskiej nad Danielem, Chananiaszem, Miszaelem i Azariaszem: „Poddaj
sługi twoje dziesięciodniowej próbie: niech nam dają jarzyny do
jedzenia i wodę do picia. Wtedy zobaczysz, jak my wyglądamy, a jak
wyglądają młodzieńcy jedzący potrawy królewskie, i postąpisz
ze swoimi sługami według tego, co widziałeś”.
Przystał
na to ich żądanie i poddał ich dziesięciodniowej próbie. A po
upływie dziesięciu dni wygląd ich był lepszy i zdrowszy niż
innych młodzieńców, którzy spożywali potrawy królewskie.
Strażnik zabierał więc ich potrawy i wino do picia, a podawał im
jarzyny.
Dał
zaś Bóg tym czterem młodzieńcom wiedzę i umiejętność
wszelkiego pisma oraz mądrość. Daniel miał dar rozeznawania
wszelkich widzeń i snów. Gdy minął okres ustalony przez króla,
by ich przedstawić, nadzorca służby dworskiej wprowadził ich
przed Nabuchodonozora.
Król
rozmawiał z nimi i nie można było znaleźć pośród nich
wszystkich nikogo równego Danielowi, Chananiaszowi, Miszaelowi i
Azariaszowi. Zaczęli więc sprawować służbę przy królu. We
wszystkich sprawach wymagających mądrości i roztropności, jakie
przedstawiał im król, okazywali się dziesięciokrotnie lepsi niż
wszyscy wykładacze snów i wróżbici w całym jego królestwie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
Jezus podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do
skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa
pieniążki.
I
rzekł: „Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej
niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im
zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała
na utrzymanie”.
Gdyby
nie chodziło o stan faktycznej niewoli, w jakiej znaleźli się
Daniel, Chananiasz, Miszael i Azariasz, to moglibyśmy
powiedzieć, że opowiadanie o nich, zawarte w dzisiejszym pierwszym
czytaniu, jest świadectwem niesamowitej sielanki! Oto
wszystko dobrze się układa, nadzorca służby dworskiej jest im
życzliwy, spełnia ich prośbę, dotyczącą podania odpowiednich
potraw… A potem spotkanie z królem – i okazuje się, że król
także jest wręcz zauroczony ich ogładą i mądrością.

Sytuacja wręcz jak z bajki.
A
jednak – to niewola. Ale niewola, w której owi czterej młodzi
ludzie zachowali pełną więź z Bogiem i absolutne zaufanie do
Niego.
Ani na moment nie ulegli przygnębieniu, nie poddali się
rezygnacji, nie zaczęli narzekać na swój los, tylko – oddając
Bogu całą tę sytuację – po prostu wzięli inicjatywę w
swoje ręce.
Trzeba
bowiem przyznać, że świadectwem wielkiej odwagi ze strony Daniela
było zwrócenie się z prośbą do nadzorcy o zmianę menu. Nadzorca
przecież – jak to sam zaznaczył – głową wręcz odpowiadał
za przygotowanie całej czwórki do służby u króla. Gdyby się
zatem okazało, że eksperyment się nie udał, to właśnie on
poniósłby surowe konsekwencje. A jednak, uległ prośbie Daniela i
okazało się, że wszystko dobrze się skończyło.
Kochani,
postawa czterech młodych ludzi, ich wierność Bogu i pozytywne
nastawienie do życia – to dla nas bardzo jasne wskazanie, że nie
ma takiej sytuacji, w której człowiek miałby stracić głowę i
poddać się rozpaczy!
Nawet bowiem w sytuacji – obiektywnie
rzecz ujmując – tak bardzo niesprzyjającej, jak stan niewoli, oni
potrafili zachować wierność Bogu, osobistą godność i całkiem
sporo pogody ducha. A Pan im we wszystkim sprzyjał.
Owszem,
z pewnością ktoś mógłby w tej chwili zauważyć, że nie zawsze
to wszystko tak pięknie wygląda. Nie zawsze ten, kto znalazł się
w niewoli, jest tak honorowo i przychylnie traktowany. Tak, to
prawda.
Ale
czyż w tej sytuacji nie należałoby wspomnieć wspaniałej
postawy Prymasa Tysiąclecia, Kardynała Stefana Wyszyńskiego,

który kiedy znalazł się w stanie uwięzienia – i nie były to
tak sielskie warunki, jak te opisane dzisiaj – także nie stracił
głowy, ale ze współpracownikami, których mu „przydzielono”,
rozpoczął wspólny czas od ustalenia bardzo precyzyjnego planu
dnia?
Dobrze wiemy o tym z „Zapisków więziennych”.
Zresztą,
same „Zapiski” są dowodem na to, że Prymas przez cały
trzyletni okres niewoli był człowiekiem wewnętrznie wolnym, w
pełni kontrolującym sytuację,
a do tego wszystkiego –
zachowującym całkiem dobry nastrój. Niech potwierdzeniem tego będą
chociażby te jego notatki, w których opisywał, jak sam
„sklecił” sobie narzędzia do pracy
i taką pracę w
przyklasztornym ogrodzie podjął, co widząc jego „nadzorcy” po
prostu mu ją utrudniali.
I
właśnie do tego Prymas potrafił podejść z humorem, opisując,
jak to spalili oni skoszoną wcześniej i jeszcze nie
wyschniętą trawę, podczas gdy za ogrodzeniem krowy pasły się na
ugorze. Fakt owego spalenia Prymas skomentował w ten sposób, że
oto jego „stróże” dali całemu światu przykład nowoczesnej
metody suszenia siana!
Zresztą, podobnych świadectw wysokiej
klasy i wielkiej godności Prymasa – pomimo tak trudnych warunków
– znajdziemy w „Zapiskach” więcej.
Tak
właśnie bowiem zachowuje się człowiek w pełni oddany Bogu. Dla
takiego człowieka nie ma sytuacji beznadziejnej, nie ma sytuacji
rozpaczliwej.
I choćby wydawało się, że zachowywanie owej
wysokiej klasy nie ma sensu i przez nikogo nie będzie zauważone,
czy docenione, to jednak Jezus w dzisiejszej Ewangelii udowadnia, że
jest inaczej: choćby nikt z ludzi nie dostrzegł, ani nie docenił
naszej prawości i wewnętrznej uczciwości w zalewie
powszechnego moralnego rozkładu, to jednak Jezus dyskretnie, ale
stale temu się przygląda i On sam to doceni.
Warto
zatem Jemu zaufać i z Jego pomocą zachować wysoki styl i pełną
kulturę,
a do tego – głęboką wiarę, niczym nie zmąconą
nadzieję i autentyczną miłość. I choćby szczyptę dobrego
humoru…
Pomyślmy:

Czy
w sytuacji trudnej nie zaczynam od natychmiastowego narzekania i
przeklinania, zamiast poszukać jakiegoś rozwiązania?

Czy
pierwszym, do którego zwracam się w trudnych sytuacjach, jest
zawsze Jezus?

Czy
staram się, z Bożą pomocą, nawet z trudnej sytuacji wyprowadzić
jakieś dobro – dla siebie lub innych?

Ta
uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem
wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku
swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie… 

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.