Kimże ja jestem, Panie?…

K
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym swoje urodziny obchodzi Ksiądz Piotr Jarosiewicz, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, a obecnie posługujący w Diecezji drohiczyńskiej, a także Anna Chodyka. Oboje należeli – w swoim czasie – do prowadzonych przeze mnie Wspólnot młodzieżowych. Życzę Jubilatom, aby szli drogą, wyznaczoną im przez Pana i aby tak, jak Dawid, umieli się zachwycać Jego darami. 
    Z okazji imienin natomiast przesyłam gorące życzenia Księdzu Profesorowi Tomaszowi Wielebskiemu, za moich czasów: Rezydentowi w Parafii Ojca Pio w Warszawie. Życzę Księdzu Profesorowi Bożego błogosławieństwa w posłudze kapłańskiej i w pracy naukowej.
        Moi Drodzy, w ostatnim czasie jakoś tak bardzo intensywnie i szybko pojawiają się coraz to nowe sprawy, które domagają się modlitewnej interwencji. I to wręcz natychmiastowej! Widzimy to we wpisach na naszym blogu w ostatnich dniach, również drogą prywatnej korespondencji czy rozmowy otrzymuję takie sygnały. Niektóre z tych intencji zapisuję w naszej Wielkiej Księdze, natomiast Was, Kochani, proszę, abyście tam zaglądali, kiedy tylko czas Wam pozwoli, natomiast codziennie wszystkie te sprawy Bogu polecali w szczerej modlitwie – nawet codziennie tam nie zaglądając do Księgi. Niech to będzie bardzo szczera modlitwa we wszystkich tych intencjach, bo sprawy są naprawdę poważne i potrzeba Bożej pomocy.
        A co do naszego bloga, to bardzo się cieszę z powrotu Domownika i z pojawienia się wczorajszego komentarza. Świetnie! Wreszcie! Wielkie dzięki! I prosimy, aby już sobie nie robić takich długich urlopów!
           A jutro – czas już najwyższy – słówko z Syberii!
Pozdrawiam Wszystkich – i jeszcze raz proszę o modlitewną solidarność. Także tę o godzinie 20.00!
                                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
3 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Tomasza z Akwinu, Kapłana i Doktora Kościoła,
do
czytań: 2
Sm 7,18–19.24–29; Mk 4,21–25

CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:
Poszedł
król Dawid i usiadłszy przed Panem mówił: „Kimże ja jestem,
Panie mój, Boże, i czym jest mój ród, że doprowadziłeś mnie aż
dotąd? Ale i to jeszcze wydało się Tobie za mało, Panie mój,
Boże, lecz dałeś zapowiedź o domu sługi swego na daleką
przyszłość. I to ma być prawo człowieka, Panie mój, Boże?
Ustaliłeś
dla siebie swój lud izraelski, aby był dla Ciebie ludem na wieki, a
Ty, o Panie, stałeś się dla niego Bogiem. Teraz więc, o Panie
Boże, niech trwa na wieki słowo, któreś wyrzekł o słudze swoim
i jego domu, i czyń, jak powiedziałeś, ażeby na wieki wielbione
było imię Twe słowami: «Pan Zastępów jest Bogiem Izraela». A
dom Twego sługi, Dawida, niech będzie trwały przed Tobą.
Tyś,
bowiem, o Panie Zastępów, Boże Izraela, objawił słudze swemu,
mówiąc: «Zbuduję ci dom». Dlatego to sługa Twój ośmiela się
zwrócić do Ciebie z tą modlitwą. Teraz, o Panie mój, Boże, Tyś
Bogiem, Twoje słowa są prawdą. Ty przekazujesz wspaniałą
obietnicę słudze swemu.
Bądź
teraz łaskaw pobłogosławić dom sługi swego, aby na wieki trwał
przed Tobą. Wszak to Ty jesteś, mój Panie Boże, który to
powiedział; a dzięki Twemu błogosławieństwu dom sługi Twojego
będzie błogosławiony na wieki”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
mówił ludowi: „Czy po to wnosi się światło, by je postawić
pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na
świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na
jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.
I
mówił im: „Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą,
jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma,
temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma”.

takie momenty w życiu człowieka, kiedy doznaje on swoistego
olśnienia
i nagle zaczyna widzieć, jak wiele Bóg mu daje
i jak bardzo się o niego troszczy. Chociaż częściej zdarza się
człowiekowi prosić Boga o wciąż nowe dary i być
niezadowolonym
z tego, co otrzymuje, albo też uważać, że
Bóg w ogóle go nie słucha
i niczego mu nie daje, to jednak
przychodzą takie momenty refleksji, jak ten, który dziś stał się
udziałem Dawida, a w których to człowiek nagle widzi, że jednak
Bóg troszczy się o niego
i obdarza go swoimi dobrodziejstwami –
i to jeszcze w sposób hojny.
Oto
dziś słyszymy Dawida, jak zachwyca się wręcz darami,
otrzymanymi od Pana, a jednocześnie wyraża wdzięczność za
obietnicę umocnienia jego rodu w przyszłości – i deklaruje wobec
Boga, że chce przyjąć owe dary z Jego ręki,
i że ma świadomość, co przyjmuje.
Chciałoby
się tylko w tej chwili wyrazić pragnienie, aby zawsze między
człowiekiem a Bogiem była taka komunikacja, takie porozumienie,
takie otwarcie człowieka na Boże dary i taka gotowość
współpracy – a nie tylko żądanie nowych darów i ciągłe
poczucie nieusatysfakcjonowania…
Od
czego to jednak zależy,
że jeden człowiek zauważa tę Bożą
dobroć
i chce z Bogiem współpracować, i jest Mu wdzięczny, a
nawet zachwycony, a znowu inny człowiek – albo i ten sam, tylko w
innych okolicznościach i w innym czasie – narzeka, biadoli,
zgłasza pretensje i nowe żądania?… Od czego to
zależy?
Trudno
zapewne na to odpowiedzieć, ale kiedy patrzy się na Dawida i jego
relacje z Bogiem – relacje, których nie zburzył nawet bardzo
ciężki grzech Dawida – to chyba jednak możemy mówić generalnie
o jego otwartym sercu i Jego posłuszeństwie wobec Boga,
o Jego zasłuchaniu w głos Boga, o Jego wyczuleniu wręcz na Boga…
Dawid, chociaż nie słyszał słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii:
Taką
samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą.
Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co
ma

w
praktyce je zrealizował! I dlatego jego postawa była – i jest –
wzorem postawy dobrego
człowieka i 
znakomitego
króla.
Dawid
w swoim odniesieniu do Boga starał się stosować najwyższą
miarę,
dlatego Bóg tym samym mu odpłacał, dając mu przy tym o wiele
więcej! Dzięki
temu
wewnętrzne światło –
Boże
światło


jakie w sercu Dawida płonęło, widać
było na zewnątrz.
On
nie starał się tego światła ukrywać pod korcem. On nie
wstydził się swojej prawości
i
swego posłuszeństwa Bożym prawom – co wielokrotnie udowodnił
chociażby swoim odniesieniem do króla Saula i jego wrogich działań!

Dawid
nigdy nie
wstydził się tego, że jest blisko Boga

i nigdy też nie
„zawiesił” tej swojej wierności

Bożym prawom – nawet w obliczu zagrożenia życia, a więc w
takich sytuacjach, w których takie „zawieszenie” mogło być
usprawiedliwione. Dawid
pozostał do
końca wierny Bogu,

a kiedy nawet popełnił wspomniany już ciężki grzech – jak
tylko to sobie uświadomił, upomniany
przez Boga – natychmiast
podjął
pokutę,
którą
właściwie w jakimś sensie wypełniał do końca życia.
I
taka
właśnie postawa szczerego
i dziecięcego otwarcia na Boga;
postawa
szczerej wdzięczności wobec Boga, uwielbienia i zachwytu nad Bożą
dobrocią i hojnością, a więc taka postawa, jakiej próbkę
mieliśmy w opisanym dzisiaj wydarzeniu, jest też dla nas
przykładem, abyśmy zrzucili
z siebie ten cały balast osobistego „nadąsania”

i ciągłego niezadowolenia z Boga, z Kościoła, z Bożych zasad i
praw,
a spojrzeli
na Boga z wdzięcznością i tak szczerze,

jak tylko dziecko potrafi spoglądać
w oczy rodzicom!
Abyśmy
zachwycili
się tym, co
nam
dał
– i
wciąż daje –
a czego naprawdę jest bardzo wiele!
Czy
taka postawa w ogóle jest możliwa? A może
jest naiwnością?…
Dawid
właśnie taką postawą „wygrał”
całe swoje życie i zapewnił sobie trwałe miejsce w historii.

Podobnie zresztą, jak Patron dnia dzisiejszego, który niesamowitą,
wręcz genialną inteligencję, wiedzę i intelektualną sprawność
łączył
z dziecięcą wręcz prostotą

i najszczerszym rozmiłowaniem w Bogu.
Tym
Patronem jest Święty
Tomasz
Kapłan
i Doktor Kościoła
.
Urodził
się on
około
roku 1225 w Aquino.

Oddany na wychowanie benedyktynom na Monte Cassino, pobierał nauki w
szkole klasztornej, a następnie studiował w Neapolu. Wstąpił
do zakonu dominikanów

i dalsze studia odbył w Paryżu i w Kolonii pod kierunkiem Świętego
Alberta Wielkiego. Wykładając
filozofię i teologię,
zadziwił
wszystkich jasnością wykładów, wymową i głębią. Stworzył
własną metodę, polegającą na tym, że najpierw wysuwał
trudności i argumenty przeciw danej prawdzie, a potem je kolejno
zbijał i dawał pełny wykład.
Napisał
znakomite dzieła z tego zakresu.
Zmarł
w opactwie cystersów Fossanova pod Terraciną, dnia 7 marca 1274
roku. Dnia
28 stycznia 1369 roku przeniesiono jego ciało do Tuluzy


i ten dzień uznano za datę jego liturgicznego wspomnienia.
Spoglądając
na duchową sylwetkę Świętego Tomasza z Akwinu, trzeba zauważyć,
że wsławił się on szczególnie niewinnością życia oraz
wiernością w zachowywaniu reguł zakonnych.
Gorliwie poszukiwał
prawdy, którą następnie starał się nieustannie kontemplować i
przekazywać innym. Wszystkie swoje zdolności oddał wyłącznie
na służbę prawdy.
Odznaczał się pokorą oraz szlachetnym
sposobem bycia. Był kaznodzieją, poetą, ale przede wszystkim
wielkim myślicielem, człowiekiem niezwykłej wiedzy, którą umiał
połączyć z niemniej wielką świętością. Mówiono o nim, że
„między uczonymi był największym Świętym, a
między
Świętymi – największym uczonym”.
W
swej skromności kilkakrotnie odmawiał propozycji zostania biskupem.
Stworzył zwarty system nauki filozoficznej i teologii
katolickiej, zwany tomizmem.
Wywarł głęboki wpływ na
ukierunkowanie zachodniej myśli chrześcijańskiej. Spuścizna
literacka Świętego Tomasza z Akwinu jest olbrzymia. Zadziwia w niej
uniwersalizm podejmowanych zagadnień i głębia ich wyjaśnień.
Szczególną
czcią Tomasz otaczał Chrystusa Zbawiciela, zwłaszcza na krzyżu i
w tajemnicy Eucharystii, co wyraził w tekstach liturgicznych do
Brewiarza i Mszału na uroczystość Bożego Ciała. My
dobrze znamy chociażby
pieśń eucharystyczną jego autorstwa: „
Zbliżam
się w pokorze i niskości swej…”
.
Okazywał też wielką cześć Najświętszej Maryi Pannie.
Wpatrzeni
w jego uczoną, a przecież tak prostą świętość; wpatrzeni też
w postawę Dawida, zapytajmy samych siebie:

Kiedy
ostatnio tak szczerze, wewnętrznie zachwyciłem się jakimś Bożym
darem?
– Czy
moje odniesienie do Boga to odniesienie dziecka do Ojca, czy petenta
do urzędnika?
– Czy
jestem chrześcijaninem radosnym, czy naburmuszonym?

Kimże
ja jestem, Panie mój, Boże, i czym jest mój ród, że
doprowadziłeś mnie aż dotąd?…

25 komentarzy

  • Prawda się nie boi! Kto żyje w prawdzie ten jest wolny! Tam, gdzie pojawia się kłamstwo tam wdziera się ciemność. W oczy spojrzeć nie potrafimy, a jeśli się udaje to jest w patrzących oczach pustka.

    Pod korcem oznacza próbę „zabezpieczenie” prawdy, zakonserwowania jej w słojach najlepiej ukrywając przed „niepożądanym” wzrokiem. Czy nie o to chodzi ojcu kłamstwa? Tutaj wchodzą próby obrony Boga przed skażeniem. Trochę na zasadzie nie wychodzę z domu, bo mogę sobie nogę złamać. A na schodach domu to co? Nie złamiesz? Wstając z łóżka można się przewrócić i co? Nie będę wstawał? Pod korcem niesie w sobie także doświadczenie wstydu, bo słowo Boże takie „niewspółczesne”, niepopularne, staroświeckie. Czy mam się wstydzić słowa, które otrzymałem od mego Pana? Czy mam się rumienić ze wstydu mówiąc, że czytam, rozważam i staram się żyć tym słowem? Kogo się wstydzę?

    Pod łóżkiem natomiast opisuje sytuację strachu. Wszak pod łóżko wchodzi się ze strachu (przecież nie mówimy o zabawie w chowanego). To dobre miejsce na schowek (przynajmniej tak się wydaje). Lękamy się wychodzić z Bożym słowem. Kiedy wchodzi się ze światłem do ciemności to ci, którzy żyją w niej mrużą oczy, bo wręcz „boli”. Anna Kamieńska powiedziała, że miłość przynosi także ból i zadała retoryczne pytanie: czy pozwolimy sobie wyrwać ten ból? Za jaką cenę? Z jakimi konsekwencjami? Myślę, że chowamy to światło z tego powodu także, iż nie wypełniamy słowa Bożego i boimy się zarzutów ze strony wrogów słowa. Lękamy się konfrontacji ze słowem Pana, a potem ze światem.
    W Jego świetle i prawdzie nie ma nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Wszystko stanie w Prawdzie! Niech się śmieją ci, co oszukują, kłamią ludzi (i siebie samych). Boga nie okłamią! Niech sobie szepczą na ucho, że zrobili kogoś w konia. Gdy przyjdzie stanąć w prawdzie okaże się, że samych siebie wpuścili w kanał. Kto nie żyje w świetle (w prawdzie) ten żyje w ciemności i cóż tam może widzieć?!

    W jakim królestwie żyjesz takiego króla słuchasz. Jeśli żyjesz w świetle i prawdzie to słuchasz słowa Boga, jeśli w ciemności i kłamstwie to słuchasz podszeptów pana ciemności. Zbyt ostry przeskok?! Nie! Bo to jest jedyna alternatywa. Nie ma tutaj szarej strefy, że trochę tu i trochę tam. Jak mówi Pan Jezus w ewangelii nie możesz dwom panom służyć jednocześnie. Nie da się! Albo wybierasz Boga albo wybierasz szatana. Albo walczysz pod sztandarem Krzyża albo pod proporcami złego. Dlatego ważne jest pytanie: gdzie żyjesz? W jakim królestwie? Za kim się opowiedziałeś? I należy je powtarzać! Raz wybrawszy ciągle wybierać muszę, wszak władca ciemności posyła swych szpiegów (by śledzili, a nie naśladowali) w szeregi armii Pana i ci niszą, kradną, mącą, zabijają czy też przeciągają na stronę wroga.

    W kontekście wyboru królestwa i króla spójrzmy na ostatnie jakże oczywiste stwierdzenia z ewangelii: Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Wszak co posiejesz to zbierzesz. Dobre ziarno przynosi dobre owoce i dobre plony. Złe ziarno niesie złe owoce i złe plony. Z dobrego drzewa nie zbierzesz złych owoców. Wiadomo, co robi się ze złymi owocami – wyrzuca się je (tak samo jak złe ryby z sieci) na zewnątrz czyli poza środowisko życiowe i usychają lub zdychają i pali się. Okazuje się, że kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma. Jeśli przynoszę dobre owoce to spełni się obietnica Pana: kto ma, temu będzie dane. Tylko prawda i dobro są trwałe. …

  • "Uważajcie na to, czego słuchacie." Uważam, Panie…
    Twoje Słowo jest życiem, bo daje życie.
    Twoje Słowo jest lampą, bo oświetla nam drogę.
    Twoje Słowo jest drogowskazem, bo kieruje nas do Ciebie Boże.
    Twoje Słowo jest prawdą i prowadzi do prawdy.
    Twoje Słowo jest żywe i skuteczne i ostrzejsze niż miecz obosieczny ( oddzielające zło od dobra )i sprawiedliwe.

    • I jest ziarnem, które zapadając w serce, przynosi plon – nawet, jeżeli człowiek sam o tym nie wie, albo nie rozumie, albo nie ogarnia… Bo w tym Słowie jest wewnętrzna moc życia… Staram się o tym zawsze pamiętać, kiedy czytając Pismo Święte tak wielu rzeczy nie rozumiem… Zawsze wtedy mam świadomość, że Pan dopełni tego, czego ja nie jestem w stanie osiągnąć… Ks. Jacek

  • 2:8 Jest tu blisko ciebie Szimei, syn Gery, Beniaminita z Bachurim. Obrzucał on mnie ohydnymi wyzwiskami, kiedy byłem w drodze do Machanaim. Ponieważ jednak wyszedł mi potem na spotkanie aż do Jordanu, przysiągłem mu na Jahwe, że nie zginie od miecza.
    2:9 Ale ty nie musisz go oszczędzać. Jesteś rozsądny i będziesz wiedział, jak należy z nim postąpić. Niech jego bielejąca głowa zaczerwieni się krwią w dniu jego śmierci.

  • I ja swój uśmiech dodaję. A ta intencja Mszy Świętej będzie mi towarzyszyła przez najbliższe dni. I podtrzymuję prośbę o pisanie. I jeszcze raz napiszę to, co napisałem pod datą niedzielną: to wszystko dobre, co się dzieje w Twoim sercu i w Twoim myśleniu, Aleksandro, to pierwsze owoce naszych modlitw…
    A co do "jakiejś księgi", to jest to Wielka Księga Intencji tego bloga – spójrz po prawej stronie, możesz tam kliknąć i zobaczyć, jakie intencje są tam wpisane.
    I jeszcze jedna refleksja: jeżeli prawdą jest, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, to Aleksandra akurat powiedziała całej naszej Rodzince blogowej, że jesteśmy naprawdę rodziną – gronem Przyjaciół. Niech Pan będzie za to uwielbiony! Tak trzymać, Kochani!
    Ks. Jacek

  • "SZUKAŁAM JEDNEJ OSOBY A POJAWIŁO SIE WIELE OSOB" czy nie podobnie brzmi Twoje zdanie do wypowiedzianego zdania naszego papieża Jana Pawła II 2 kwietnia 2005 roku „Szukałem was a teraz wy przyszliście do mnie”

    • Stwierdzenie, że św. Tomasz „między uczonymi był największym Świętym, a między Świętymi – największym uczonym” usłyszałam po raz pierwszy na porannej Mszy w dniu wspomnienia św. Tomasza i drugi raz tutaj na blogu. W ten sposób zapamiętam je na zawsze, bo do tej pory znałam tylko Jego modlitwę, tak dla mnie aktualną 🙂

      Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam,
      że się starzeję i pewnego dnia będę stary.

      Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania,
      że muszę coś powiedzieć na każdy temat
      i przy każdej okazji.

      Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.

      Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym;
      czynnym lecz nie narzucającym się.

      Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości,
      jakie posiadam, ale Ty Panie wiesz, że chciałbym
      zachować do końca paru przyjaciół.

      Wyzwól mój umysł od nie kończącego się brnięcia
      w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot
      przechodził do rzeczy.

      Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i 
      cierpień w miarę jak ich przybywa a chęć wyliczania
      ich staje się z upływem lat coraz słodsza.

      Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o 
      cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość
      wysłuchania ich.

      Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę
      Cię o większa pokorę i mniej niezachwianą pewność,
      gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi.

      Użycz mi chwalebnego poczucia,
      że czasami mogę się mylić.

      Zachowaj mnie miłym dla ludzi,
      choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać.

      Nie chcę być świętym, ale zgryźliwi starcy;
      to jeden ze szczytów osiągnięć szatana.

      Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w 
      nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet
      w ludziach; daj mi Panie łaskę mówienia im o tym.

  • Odnośnie rozważania – "Od czego to zależy" ? Może czasem po prostu chcemy za dużo? I tu m.in. tkwi problem.

    Aleksandro, odnoszę wrażenie, że chętnie zaglądasz na blog 🙂 ?
    Pozdrawiam
    Gosia

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.