Czy Bóg poradzi sobie bez naszych modlitw?

C
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym imieniny obchodził Biskup Zbigniew Kiernikowski, były Pasterz Diecezji Siedleckiej. Modlę się dla Księdza Biskupa o to, by Jego gorliwość i pracowitość autentycznie służyły rozwojowi królestwa Bożego w sercach wiernych.
     Urodziny zaś dzisiaj obchodzi Pani Barbara Jaworska, moja dobra Znajoma jeszcze z czasów celestynowskich. Życzę Pani Basi – i modlę się o to – aby dzielnie stawiała czoła temu wszystkiemu, co niesie życie i aby nigdy nie traciła radości i nadziei!
        Urodziny obchodzą także dzisiaj: Beata Kulikowska – Grzechnik, z którą znam się jeszcze z czasów mojego pierwszego wikariatu, oraz Michał Żuk, należący w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych, z którymi współpracowałem. Życzę obojgu Jubilatom takiego zaufania do Boga, jakiego przykład daje dziś Estera. I o to zaufanie będę się dla nich modlił.
          Moi Drodzy, pozdrawiam Was bardzo serdecznie ze Szklarskiej Poręby, gdzie jestem od wczoraj, od godziny 2.30, i gdzie zamierzam pobyć przez najbliższe dni. Przyjechałem tym razem sam – z górą papierów, w nadziei, że uda się dobrze popracować. Ale też połazić po górach – i przy okazji się pomodlić. Obiecuję pamiętać o Was w modlitwach!
          Bardzo dziękując Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii, życzę Wszystkim błogosławionego dnia!
                                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
1 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Est (Wlg) 14,1.3–5.12–14; Mt 7,7–12

CZYTANIE
Z KSIĘGI ESTERY:
Królowa
Estera zwróciła się do Pana, przejęta niebezpieczeństwem
śmierci.
I
błagała Pana, Boga Izraela, i rzekła:
Panie
mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie
mającą prócz Ciebie żadnego wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo
jest niejako w ręce mojej. Ja słyszałam od młodości mojej w
pokoleniu moim w ojczyźnie, że Ty, Panie, wybrałeś Izraela ze
wszystkich narodów i ojców naszych ze wszystkich przodków ich na
wieczystą posiadłość i uczyniłeś im tak wiele rzeczy według
obietnicy.
Wspomnij,
Panie, pokaż się w chwili udręczenia naszego i dodaj mi odwagi.
Królu bogów i Władco nad wszystkimi władcami. Daj odpowiednią
mowę w usta moje przed obliczem lwa i obróć serce jego ku
nienawiści wroga naszego, aby zginął on sam i ci, którzy z nim
jedno myślą.
Wybaw
nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo
prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Proście, a będzie wam dane;
szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy,
kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.
Gdy
którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu
kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy,
choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o
ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre
tym, którzy Go proszą.
Wszystko
więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie.
Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”.

Można
by się chyba zastanawiać, czy Bóg potrzebował aż tak
dogłębnego tłumaczenia
przez Esterę prośby, jaką do Niego
kierowała? Czy musiała ona przywoływać wręcz argumenty
historyczne,
aby niejako przypomnieć Bogu
to wszystko, czego już dokonał, by na tej podstawie dopiero
móc sformułować swą prośbę? Czy to wszystko było naprawdę
konieczne?
Przecież
– jak wierzymy i jak jesteśmy na katechezie uczeni od dziecka –
Bóg wszystko wie, i to nawet nie tylko w tym wymiarze aktualnym,
czyli to, co jest teraz, ale wie wszystko, co było; i
to, co będzie; a nawet to, co mogłoby być. Po co Mu
zatem tyle słów być może zbędnego tłumaczenia?
No
tak, ale jeśli iść za tą myślą, to należałoby sformułować
pytanie jeszcze bardziej podstawowe: po co w ogóle Boga o
cokolwiek prosić?
Przecież On doskonale wie, czego nam
potrzeba, zanim Mu jeszcze o czymkolwiek powiemy. Tak Jezus nauczał
w którymś miejscu Ewangelii. A jednak dzisiaj słyszmy, że Estera
zanosi do Boga prośby,
bardzo je jeszcze obszernie wyjaśniając,
tłumacząc, rysując kontekst historyczny i – we właściwym tego
słowa znaczeniu – teologiczny.
A
jakby tego wszystkiego było mało, to sam Jezus dzisiaj w Ewangelii
mówi: Proście,
a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą
wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a
kołaczącemu otworzą.

To
jak
to w
końcu jest:
mamy
prosić,
czy nie prosić? Bóg wie,

czego nam potrzeba, czy
nie wie?

Rozumie
nasze położenie i wie wszystko,

czy jednak pewne sprawy i konteksty dobrze będzie Mu przypomnieć?
W
praktyce duszpasterskiej można spotkać się z takimi sytuacjami, w
których – jak się wydaje – na ostatnie z powyższych pytań
niektórzy wierzący odpowiadają
twierdząco,
a więc uznają,
że Bogu
trzeba to i owo
(lub
tych i owych
)
skrupulatnie przypomnieć,

dlatego zgłaszając
intencję mszalną za swoich zmarłych, wyliczają bardzo
długą litanię imion i nazwisk,

a znowu pisząc kartkę z intencją do takiej czy innej nowenny,
rozpisują
się ze szczegółami,
chcąc
zapewne opowiedzieć Bogu swoje historie i wyjaśnić wszystkie ich
niuanse.
I
jeżeli jest to tylko i wyłącznie sztuką
dla sztuki,

albo wynika ze źle
pojmowanego perfekcjonizmu,

według którego człowiek musi wszystkiego dopilnować i wszystko
„dopiąć na ostatni guzik” – także w relacjach z Bogiem –
to naprawdę jest to jakąś
pomyłką.

Panu Bogu nie
potrzeba tego wszystkiego tłumaczyć,

Panu Bogu nie potrzeba wypisywania tysiąca imion osób zmarłych. I
nie
są wreszcie, z perspektywy Boga,
potrzebne
żadne
prośby,
przez nas zanoszone – tak,

jakby bez ich wypowiedzenia nie mógł On nic zdziałać. Nie
są Mu w ogóle potrzebne nasze modlitwy.
To
wszystko potrzebne
jest
nam
!
I dlatego jeżeli owo wypisywanie tysiąca imion osób
zmarłych wynika ze
szczerej miłości do nich,

a ich przypomnienie pozwoli
nam ciągle
o
nich
pamiętać
i przeżywać z nimi duchową bliskość


to wówczas jest to dobre. I jeżeli nasze długie i w różnych
formach zanoszone
do Boga modlitwy wynikają ze
szczerego nastawienia serca i uczą nas przywiązania do Bog
a,
to niech takimi będą.
Bo
Bóg mógłby skutecznie
działać bez naszych próśb,

bez naszych modlitw, bez naszego tłumaczenia, gdyż
On
naprawdę wie, czego nam potrzeba.

Ale mówiąc nam, że mamy prosić i słuchając uważnie naszych
próśb i modlitw, chce nas nauczyć
pełnego zaufania do siebie.

I tego, abyśmy przestali liczyć tylko na własne siły; abyśmy
sami,
o swoich własnych siłach, nie mocowali się ze światem i z
przeróżnymi codziennymi problemami,

ale abyśmy ze wszystkim – naprawdę:
ze wszystkim! – tylko do Niego się zwracali.
Przeto
owe
wspomniane tu
prośby,
modlitwy i jakiekolwiek odniesienia do Boga są potrzebne
nam samym,
abyśmy
sami sobie – i innym przy okazji – stale przypominali, że to Bóg
jest na pierwszym miejscu i że to On jest Panem,

a nie my nimi jesteśmy. I aby nie przyszła nam kiedykolwiek
taka myśl,
by zająć w naszym życiu to miejsce, które należne jest Bogu.
Bo
wtedy dopiero zacznie się prawdziwy bałagan. Mamy
teraz właśnie doskonałą okazję, aby coś z tym zrobić. Bo
przecież Wielki Post – to czas
gruntownego porządkowania!
Także
– naszego myślenia…
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
zwracając się do Boga ze swymi prośbami, staję przed Nim jak
dziecko przed Ojcem, czy jak petent przed urzędnikiem?

Czy
prosząc o coś Boga, zostawiam jakąś przestrzeń dla Jego woli?

Czy
moje publicznie zanoszone modlitwy – składane prośby – nie mają
na celu jedynie
zademonstrowania
przed innymi mojej pobożności?

Jeśli
więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim
dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to,
co dobre tym, którzy Go proszą.

19 komentarzy

  • … Wysłuchana modlitwa czasami okazuje się być po ludzku niewysłuchaną. Jedno zdanie z dzisiejszej ewangelii warte jest rozważenia: o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą (Mt 7). Da to, co dobre. Bóg nie daje niczego złego. Daje to, co dobre i to, co ku dobru będzie szło i prowadziło. Tak więc „tak” i „nie” ze strony Ojca okazuje się być dobre, dla każdego coś dobrego i to w czasie przydatnym do tego. Przecież nie jedzie się w góry na narty letnią porą. Modlitwa prośby to dobra szkoła rozeznawania tego, co dobre. Jednak nie tylko i wyłącznie dobre dla mnie, ale w spojrzeniu Bożym, które jest dalekowzroczne, przewidujące, rozważne. To nie jest okamgnienie. Dotykamy w nim wieczności i o niej trzeba nam myśleć. Coś, jeśli jest dobre to jest dobre na życie wieczne.

    W tym kluczu warto popatrzeć na przykłady podane przez Pana Jezusa: chleb – kamień, ryba – wąż, jajko – skorpion i to w obu kierunkach. Przecież dzieci (nie mając jeszcze rozwiniętego daru rozeznawania) czasami proszą o kamień, węża czy skorpiona. Czy tylko dzieci? Odnoszę wrażenie, że na modlitwie prośby, albo „ograniczamy się” (bo tak i tak nie dostanę, a to prowadzi do zaprzestania modlitwy) albo „igramy z ogniem”. Niekiedy wręcz prosi się o coś, co nie jest dobre i potem narzeka, że Bóg nie wysłuchuje, że milczy, że Go nie interesuje moje życie. Czy jeśli dziecko prosi rodzica o narkotyk (pieniądze na niego) to ten mu da? My nie wiemy w wielu wypadkach o co prosimy. Nie jesteśmy tego świadomi

    Powracam na chwilę do Estery, która wpisuje się w linie modlitwy Starego Testamentu tak znacznie i głęboko. Modli się nie tylko za siebie, ale za każdego brata i siostrę ze swego narodu. Wg mnie rozbrzmiewa wypełnienie słów Pańskich: Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Tu jest o czynach (działaniu), a przecież nikt nie zaprzeczy, że w jednym ze swych wymiarów modlitwa jest działaniem!

    Tak więc przyglądając się mojej modlitwie prośby jest realnym dostrzeżenie jak wygląda moje patrzenie na bliźnich. Czy zamknąłem się w moim malutkim świecie, świecie potrzeb i pragnień zamkniętych w „czterech ścianach”? Czy znajduję tam obserwację rzeczywistości i odnoszenie jej do Boga? Tutaj wchodzi cały wymiar życia społecznego (i to w wymiarach globalnych). Mnie ma interesować świat, choć zawsze na pierwszym miejscu przed Bogiem.

    Powiedz sobie samemu jak się modlisz za drugich, jaki zasięg ma ta modlitwa, a będziesz w stanie powiedzieć jak ich naprawdę kochasz. Bo miłość, która była w sercu Estery do współrodaków, przekładała się na konkrety podejmowanej modlitwy i wynikających z niej działań. Warto o tym pamiętać kiedy stajemy przed Panem Bogiem w postawie prośby …

  • Z tym proszeniem Pana Boga,kołataniem do drzwi to mam problem, kłóci mi się to z uznaniem, że Bóg wie najlepiej co jest dla mojej duszy potrzebne. Skoro Bóg mnie stworzył, wie o mnie wszystko, zna przyszłość, jest samą Miłością i Miłosierdziem, chce dla mnie jak najlepiej ( najlepiej dla mojej duszy i życia wiecznego) to jedynie o co jestem w stanie prosić, to o siłę na przyjęcie Jego woli w moim doczesnym życiu i trwanie w czystości serca, żeby moje grzechy, które są moją źle pojętą wolną wolą, nie stawiały zapory dla Boga i Jego Łask

    kiedyś zachorował poważnie mój sistrzeniec, nawet wtedy miałam problem z proszeniem o zdrowie dla niego, modliłam się wtedy do Maryji, bo przecież Ona potrafiła pogodzić rolę matki, strach o dziecko z pełnym zaufaniem do Boga

    teraz często moją modlitwą przed Najświętszym Sakramentem jest samo bycie, trwanie..bo co można powiedzieć Bogu, który jest Wszystkim, mam wrażenie ,że w ciszy jest pełnia słów

    AniaM

    • To prawda. Cisza przed Bogiem jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Ale dziecko nie jest w stanie ciągle przed rodzicami milczeć – ma naturalną potrzebę mówienia im o wszystkim. Oczywiście, mówimy o normalnej rodzinie, w której są normalne relacje. Może więc tak spojrzeć na swoje relacje z Bogiem?… Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • "Jezus powiedział do swoich uczniów: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą."

    "Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”."

    Józefa

  • O,jak miło 🙂 Padre, obudził Ksiądz wspaniałe wspomnienia 🙂 tyle dobra się zadzialo 🙂 dziękuję za pamięć i modlitwę i niech mi wolno będzie nieśmiało poprosić o jeszcze… Przede mną i moją rodziną dość specyficzny czas rozwiązania a w związku z tym lęki i niepokoje różne.. POZDRAWIAMY I PAMIĘTAM W MODLITWIE.. Beata Kulikowska-Grzechnik

  • ***Mt 7,7***
    Proście,a będzie wam dane;szukajcie, a znajdziecie;kołaczcie,a otworzą wam.

    ***Ps 138,1***
    *Panie, przenikasz i znasz mnie,

    ***Ps 138,3***
    widzisz moje działania,i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Cii znane.

    ***Ps 51,12-14***
    Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha przezwyciężonego!* Nie odrzucaj mnie od swego oblicza i nie odbieraj mi świetego ducha swego!* Przywróć mi radość z Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ochoczymm!

    ***Hi 3,23-26***
    Człowiek swej drogi jest nieświadomy, Bóg sam ją przed nim zamyka. Płacz stał mi się pożywieniem,jęki moje płyną jak woda, bo spotkało mnie, czegom się lękał, bałem się, a jednak to przyszło. Nie znam spokoju ni ciszy, nim spocznę, już wrzawa przychodzi.

    ***Prz 12,15***
    Głupiec uważa swą drogę za słuszną, kto rady usłucha, jest mądry.

    ***Rz 8, 14-15***
    Albowiem wszczyscy ci, ktorzy prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przeciez ducha niewoli, by się znowu pogrązyć w bojażni,ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w ktorym możemy wołać: <>

    ***PnP 7,2***
    Jak piękne są twe stopy w sandałach księżniczko!

    • ***Rz 8, 14-15***
      Albowiem wszczyscy ci, ktorzy prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przeciez ducha niewoli, by się znowu pogrązyć w bojażni,ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w ktorym możemy wołać: <>

      —odnosnie tego cytatu sama nie wiem czemu ale jakos mnie poruszył, czemu sama nie wiem

    • Chodzi mi o to, aby sięgnąć do tego cytatu, ale przeczytać następne wersy, nie tylko 14 – 15. Tam są naprawdę piękne i mocne słowa. Ks. Jacek

    • przeczytalam przed chwilą Rz 8, 16-17 bo pewnie o te słowa ks chodziło, jak przeczytalam i zobaczyłam słowa "jesteśmy dziećmi Bożymi" pierwsza mysl była ale nie ja, ja i dziecko Boze, co to za dziecko ktore niszczy sobie zycie,tnie sie innne głupoty robi za chwile bedzie miało totalny grzech bo zamieszka z facetem,w sumie juz ma problem z czystoscia, a gdzie Ana i inne rzeczy o tych nie bede wspominac, i ja mam byc dzieckiem Bozym, chyba nie,

      Bardziej zaciekawiły mnie słowa
      ***Rz 8,13***
      Bo jeżeli będziecie żyli, według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha zadawać będziecie śmierć popędom ciała-będziecie żyli.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.