Bóg walczy o człowieka!

B
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Bardzo serdecznie pozdrawiam ze
Szklarskiej Poręby. Pogoda tu kapryśna: jest trochę śniegu,
trochę roztopów, całkiem sporo wiatru, a czasami wyjdzie słońce…
Ja natomiast staram się tu czasu nie marnować, wypełniając go
modlitwą (także tą na szlakach górskich) i pracą.
A
dzisiaj – jak w każdą niedzielę w Szklarskiej Porębie – będę
sprawował Mszę Świętą w kaplicy Ośrodka Caritas na Białej
Dolinie, będącej kaplicą „dojazdową” dla Duszpasterzy
tutejszej Parafii Św. Maksymiliana Kolbego. Na Mszę Świętą
przybywają tu co niedzielę okoliczni Mieszkańcy.
Sprawując
tam dzisiaj Mszę Świętą, będę ją ofiarował w intencji ś.p.
Pana Jana Stobińskiego, naszego pierwszego Gospodarza w Szklarskiej
Porębie. To właśnie od spotkania z Państwem Teresą i Janem
Stobińskimi rozpoczęła się moja – i nasza (czyli z tymi, z
którymi tu przyjeżdżałem) – przygoda ze Szklarską Porębą.
Ponieważ nie mogłem być na pogrzebie, dlatego dzisiaj chciałbym
wyrazić w sposób uroczysty i publiczny wdzięczność Panu Janowi
za gościnność, życzliwość i bezmiar dobra.
A
trzeba też dodać, że ś.p. Pan Jan Stobiński jest bardzo dobrze
wspominany przez wszystkich Mieszkańców tej części Szklarskiej
Poręby, jako wieloletni Nauczyciel i Kierownik miejscowej Szkoły
Podstawowej. Tutejsza Społeczność wspomina Go jako wymagającego,
a jednocześnie bardzo życzliwego i oddanego uczniom Pedagoga.
Wierzę, że wielu z nich włączy się dzisiaj wraz ze mną w tę
modlitwę.
Ja
zaś – poprzez ten wpis – proszę wszystkich, którzy
kiedykolwiek spotkali ś.p. Pana Jana Stobińskiego, chociażby będąc
ze mną na którymś z wyjazdów, aby także dzisiaj modlili się o
zbawienie wieczne dla Niego. Niech odpoczywa w pokoju!
A
na głębokie i religijne przeżywanie Drugiej Niedzieli Wielkiego
Postu – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i
Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

2
Niedziela Wielkiego Postu, C,
do
czytań: Rdz 15,5–12.17–18; Flp 3,17–4,1; Łk 9,28b–36

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Bóg
poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: „Spójrz na niebo i
policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić”; a potem dodał: „Tak
liczne będzie twoje potomstwo”. Abram uwierzył i Pan poczytał mu
to za wielką zasługę.
Potem
zaś rzekł do niego: „Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur
chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność”.
A
na to Abram: „O Panie, o Panie, jak będę mógł się upewnić, że
otrzymam go na własność?”
Wtedy
Pan rzekł: „Wybierz dla mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią
kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę”.
Wybrawszy
to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i
przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie
porozcinał. Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się
ptactwo drapieżne, Abram je odpędzał. A gdy słońce chyliło się
ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie
lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność.
A
kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się
dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca
pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. Wtedy
to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: „Potomstwu
twemu daję ten kraj od Rzeki Egipskiej aż do wielkiej rzeki
Eufrat”.

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia,
bądźcie wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych,
którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem
postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam
mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich
bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić.
To ci, których dążenia są przyziemne.
Nasza
bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy
Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało
poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką
może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować.
Przeto,
bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja,
tak stójcie mocno w Panu, umiłowani.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się
modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego
odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów
rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w
chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w
Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się
ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy
Nim.
Gdy
oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: „Mistrzu, dobrze,
że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla
Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy
jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się,
gdy weszli w obłok.
A
z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn wybrany, Jego
słuchajcie”. W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł
się sam.
A
oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o
tym, co widzieli.

Dwa
niezwykłe wydarzenia odnajdujemy w dzisiejszych czytaniach – dwie
sytuacje, w których człowiek niemalże wprost i bezpośrednio
dotyka Boga,
jest tak blisko Jego boskości, Jego majestatu, Jego
chwały!
Oczywiście,
mamy na myśli zarówno opisany w pierwszym czytaniu, z Księgi
Rodzaju, obrzęd przymierza zawartego pomiędzy Bogiem a Abramem
(późniejszym Abrahamem), jak również opisane w Ewangelii
przemienienie Jezusa na górze Tabor. W obu tych sytuacjach –
mówiąc może trochę metaforycznie – człowiek dotknął
Boga.
Był fizycznie bardzo blisko Boga. I zobaczył swego Boga w
Jego wielkości.
W
jednej i w drugiej z opisywanych historii, człowiek miał ze swym
Bogiem także wcześniejszy, intensywny
kontakt.
Abram, jako człowiek pobożny i prawy, codziennie
zanosił do swego Boga modły, a nierzadko z Nim również
dialogował. Apostołowie za swym Mistrzem podążali
krok w krok,
słuchając Jego nauczania i będąc świadkami Jego
cudów. Ale przyszedł taki moment, że zarówno Abram, jak i
Apostołowie, zobaczyli swego Boga w innej, niż na co dzień,
postaci.
Oczywiście,
to nie był pełny obraz chwały Bożej, bo nikt z ludzi, żyjących
na ziemi, nie byłby w stanie zobaczyć Boga w całym Jego majestacie
i pozostać przy życiu. Ale w jakiejś, małej części, chwała
ta została im ukazana.
Sposób,
w jaki Bóg zawarł przymierze z Abramem, niczym się właściwie nie
różnił od sposobu, w jaki to przymierze wówczas, w tamtej
kulturze, zawierano.
To się właśnie tak dokonywało: rozcinano
zwierzęta na połowy i rozkładano je tak, aby pomiędzy tymi
połowami można było przejść. I tego właśnie dokonywały obie
dogadujące się strony: przechodziły pomiędzy połowami
zwierząt,
w takim przekonaniu, że ta strona, która ewentualnie
złamałaby przymierze, może doświadczyć tego, co owe
zwierzęta.
W taki właśnie sposób zawierano wówczas
międzyludzkie oficjalne układy.
Tym
razem natomiast jedną z układających się stron był Bóg. I to
właściwie On uczynił Abramowi obietnicę, mówiąc do niego:
Potomstwu
twemu daję ten kraj od Rzeki Egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat.

A
wcześniej, zanim doszło do całego tego obrzędu, Bóg mówił:
Spójrz
na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić,
oraz:
Tak
liczne będzie twoje potomstwo;
następnie
zaś: Ja
jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać
ten oto kraj na własność.

zaś
częścią
powinności, która
przypadła
Abramowi
w ramach owego
przymierza, miała być po prostu jego głęboka wiara w Boże
obietnice. I – jak słyszeliśmy – Abram
uwierzył i Pan poczytał mu to za wielką zasługę.

Ktoś
może zapytałby: tylko
tyle?
A
może jednak trzeba by było powiedzieć:
tyle!

Niełatwo jest bowiem człowiekowi
uwierzyć
we
wszystko,

co Bóg mówi i niełatwo jest wprowadzać Boże słowo w czyn –
sami wiemy o tym chyba najlepiej z
własnego doświadczenia.
Abram
jednak uwierzył,
wszedł we wspólnotę z Bogiem

i pozostał Mu wierny do końca swoich dni, stając się
dla wszystkich wierzących – aż do naszych dni – wzorem
zaufania do Boga.
A
to dzisiejsze przymierze, to spotkanie Abrama z Bogiem, ukazującym
mu rąbek swojej chwały, było przypieczętowaniem tej więzi,
nadaniem jej szczególnej
i wielkiej rangi!
Nieco
inaczej na blask Bożego majestatu – tyle
że
ukazanego
w
osobie

Jezusa –
zareagowali
trzej Apostołowie. Najpierw w ogóle spali, kiedy zaczęły się
dokonywać
wielkie rzeczy. Jednak wkrótce się ocknęli, a kiedy się to stało,
ujrzeli zjawiska, które przerosły
ich zdolności p
ostrzegania
i rozumienia.

I dlatego pletli jakieś dziwne rzeczy o trzech namiotach, które
rzekomo mieliby postawić. Sam Ewangelista, komentując te
słowa,
zaznacza, że Piotr, wypowiadając je,
nawet nie wiedział, co mówi. Ze
strachu, po prostu ze strachu.

Oczywiście,
nie naśmiewamy się z Piotra, bo sami
może zachowywalibyśmy się podobnie,

albo jeszcze dziwniej. Któż z nas bowiem
znalazł się kiedykolwiek w takiej sytuacji? Wszak są to sytuacje
niezwykłe – zarówno ta, na Taborze, jak i ta, przy namiocie
Abrama. Takie wydarzenia nie mają miejsca codziennie. Ale kiedy się
zdarzają,
stają
się mocnym sygnałem,

że Bóg chce człowiekowi coś
ważnego powiedzieć

– coś bardzo ważnego. Chce go na coś wyczulić,
uwrażliwić na swoją obecność, na swoją chwałę, na swoją
miłość do człowieka!
O
tej obecności i o tej miłości Boga do człowieka to my właściwie
wszyscy dobrze wiemy – i Abram wiedział, i Apostołowie, i ludzie
im współcześni. A jednak Bóg decyduje się dać niekiedy takie
bardzo
wyraziste znaki swego działania,
swego
przesłania… Dlaczego?

A
może właśnie dlatego, że człowiek często
wykazuje
skłonność do odchodzenia od Boga. Święty Paweł Apostoł mówi
dziś o ludziach
tak postępujących
z pewną goryczą: Wielu
bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których
często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem –
zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się
wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne.

W
tym kontekście zachęca Filipian – swoich uczniów – takimi
oto słowami: Nasza
bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy
Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało
poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką
może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. Przeto,
bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja,
tak stójcie mocno w Panu, umiłowani.

Widzimy
zatem wyraźne
przeciwstawienie
postawy
chrześcijan niegodnych swego miana – zupełnie innej postawie
tych, na których Apostoł bardzo liczy. Okazuje się bowiem, że już
w
pierwszych
gminach chrześcijańskich

– w których, jak zwykliśmy uważać, panował wielki entuzjazm
wiary – zdarzały się nadużycia
i postawy niewłaściwe.
Apostoł
bardzo często piętnował je w swoich Listach.
Ale
taki właśnie jest już człowiek: bardzo
łatwo skłania się do grzechu,

do nieprawości, bardzo łatwo dopuszcza do głosu egoizm, pychę,
różne ludzkie zachcianki. Myślę, Kochani, że i my musielibyśmy
się do takich skłonności przyznać. Bo choć wiele
w nas dobra

i stać na
szlachetne
postawy, na piękne
gesty
i zachowania,
którymi to dajemy prawdziwe
świadectwo wiary

– to jednak bardzo łatwo także ulegamy
słabościom i pokusom,
co
skutkuje grzechem, odwróceniem się od Boga, odejściem od Niego.
Bóg
jednak nie rezygnuje tak łatwo z człowieka. Właściwie – to w
ogóle z niego nie rezygnuje.

Bóg walczy o człowieka. Z kim walczy? Czasami to z samym
człowiekiem, a dokładnie: z tymi jego
wadami,
o
których tak wyraźnie mówił dzisiaj Apostoł, czyli z tymi
sytuacjami, kiedy to bogiem
człowieka jest brzuch, a jego chwała w tym, czego winien się
wstydzić,
czyli
z
owymi przyziemnymi jego
dążeniami.
Aby
nas od nich oderwać, Bóg daje nam codziennie
swoje dary i łaski,

daje nam swoje Słowo
i Sakramenty,

daje nam natchnienie
do wiary i do modlitwy.

Daje nam też taki czas,
jak ten Wielki Post,

który aktualnie przeżywamy – nie po to, aby człowieka stłamsić
i umęczyć, ale wprost przeciwnie: aby go oderwać
od tego, co go męczy,

co go wykańcza, a momentami wręcz odbiera chęć życia i nadzieję.

Po
to daje Bóg człowiekowi ten dobry, naprawdę dobry i święty czas,
aby człowieka wyrwać
z jego codziennego kieratu,
aby
pozwolić mu odetchnąć innym, świeżym powietrzem… Temu służą
też
wszystkie praktyki
wielkopostne,
do
których tak intensywnie zachęcają nas duszpasterze. Ale
też właśnie po to Pan daje nam różne znaczące
wydarzenia w naszym życiu

– zarówno
te bardzo radosne, jak i te bardzo ciężkie
i smutne – aby nas poruszyć i uwrażliwić
na swoją obecność i na swój głos.
Kiedy
bowiem
czasami
zwyczajne
nauczanie, czy zwyczajny bieg spraw

nie jest w stanie niektórych serc
poruszyć,
to Pan
może się posłużyć jakimś
znakiem szczególnym.

I dlatego dobrze byłoby, abyśmy patrzyli na to, co dzieje się w
naszym życiu przez pryzmat
znaku, jaki Pan nam daje.

Naturalnie,
tu nie chodzi o jakąś przesadę i „naciągany
mistycyzm”.
Jeżeli więc ktoś – na
przykład – nie
może czegoś w swoim domu
znaleźć, to znaczy, że to zwyczajnie
zgubił, albo zapomniał, gdzie położył.
A
jeżeli ktoś po spożyciu alkoholu siada za kierownicę, albo jedzie
w sposób brawurowy, to prawdopodobnie
spowoduje wypadek.

I wtedy nie powinien mieć pretensji do Boga, ani dostrzegać w tym
jakiegoś szczególnego znaku z Nieba. Znakiem z Nieba w takiej
sytuacji będzie to, że owego wypadku nie spowoduje. Natomiast
większość wydarzeń, jakie w naszym życiu się dokonuje, ma swoje
bardzo
naturalne przyczyny,

które bez trudu jesteśmy w stanie rozpoznać.
Ale
sploty
niektórych wydarzeń,
albo
jakieś wydarzenia
nadzwyczajne
lub
nieprzewidziane

– mogą już nam dać do myślenia, że Bóg tą drogą chce
nam coś powiedzieć. Bo – jako rzekliśmy na początku – Bóg
z człowieka nie rezygnuje.

Bóg o człowieka wręcz
walczy!

I szuka różnych sposobów – i różne sposoby stosuje – aby
człowieka wybudzić z tego ciągłego przysypiania, z tego letargu,
jakim jest zbytnie przywiązanie
do spraw ziemskich,

albo nadmierne przekonanie
o własnej nieomylności i samowystarczalności.

Tak,
Kochani, Bóg naprawdę daje znaki. Warto, naprawdę warto je
rozpoznawać i przyjmować.

Ale może to uczynić tylko serce tak proste, szczere i ufne, jak
serce Abrama i
jak serca Apostołów… Wielki
Post jest dobrym czasem i dobrą okazją do tego, byśmy uczyli się
spoglądać na nasze życie i to wszystko, co ono nam przynosi – w
kategoriach Bożego
daru i Bożego znaku…
W
tym kontekście pomyślmy teraz
w
chwili ciszy:
– W
jaki sposób odkrywam mowę Boga, do mnie osobiście skierowaną?
– Czy
w szczególnych wydarzeniach, dokonujących się w moim życiu –
tak radosnych, jak i trudnych – staram się dostrzegać Boże
znaki?
– Co
mi najbardziej przeszkadza w słuchaniu Boga i odczytywaniu Jego
znaków?

A
z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn wybrany, Jego
słuchajcie”.

15 komentarzy

  • ***Rdz 15,12***
    A gdy słońce chyliło sie ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowała go wielka ciemność.
    —///Chyba podobnie jest ze mnie, zapadłam w głęboki sen i opanowała mnie ciemność

    ***Ps 27,7***
    Usłysz, Panie głos mój-WOŁAM: zmiłuj się nade mną i wysłuchaj mnie!
    –///wołam do Boga a raczej krzycze do niego aby sie zmiłował nade mna i mnie wysłuchał.

    ***Ps 27,9***
    swego oblicza nie zakrywaj przede mną, nie odpędzaj z gniewem swojego sługi! (…) więc mnie NIE ODRZUCAJ i NIE OPUSZCZAJ MNIE, BOŻE, moje Zbbawienie!
    —///chyba nie musze komentowac czemu taki cytat, słowa same za siebie mówią, choc powiem ze podobnie kazdej nocy tak własnie mnie wiecej krzycze do BOGA.

    ***2 Kor 5,17***
    Jeżeli więc ktoś [pozostaje] w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To co dawne, mineło, a oto stało się nowe*.
    –jakos mnie poruszył ten cytat

    ***Jr 14,17***
    Oczy moje wylewają łzy dzień i noc bez przerwy (…)

    ***Lm 5,17***
    Dlatego nasze serca niemocne i oczy nasze zaćmione,

    ***Lm 5,21-22***
    Nawróć nas, Panie, do Ciebie wrócimy*. Dni nasze zamień na dawne!
    Czyżbyś nas całkiem odtrącił? Czy tak bardzo na nas sie gniewasz?

    ***Mk 8,34***
    Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weżmie krzyż swój i niech Mnie nasladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangeli, zachowa je.

    • ono dzisiaj jakos na mnie dosc mocno wpłyneło, takie realne jak dla mnie te słowa Lm 5,21-22
      ostatnio a w sumie codziennie jak patrze cytaty z danego dnia czy z brewiarza to tak jakos czytam to i te słowa jakos na mnie wpływaja i tak jakby mowiły o mojej osobie jaka jestem

  • Dominiko, słowa Pisma Świętego powinny poruszać nasze serca do przemiany i działania, do życia Ewangelią, a jak jest z Tobą?

    Wiele książek nas wzrusza, nad wieloma chlipie się i utożsamia się z bohaterem. . i co z tego..wyciera się oczy, zamyka książkę i wraz do realnego świata.
    Jeśli faktycznie chcesz nauczyć się żyć w Prawdzie, to właśnie Słowa Pisma Świętego powinny być tą realną rzeczywistością, nie da się odłożyć Ich na półkę
    AniaM

  • w sumie obiecałąm sobie ze nie bede zaśmiecać tego bloga swoją historia zycia i pisac jak to jest ze mna i to własnie zastepuje tymi cytatami jak sie czuje co sie dzieje, ale trudno napisze.

    Jak jest ze mna? Szczerze nie wiem ostatnio dowiedziałam sie w sumie wczoraj, ze jak pisz te cytaty i czytam tak naprawde codziennie bo zeby dac jakis cytat musze sie skupic i krzycze do Boga z bezsilnosci bo nie mam sił juz na nic, to się modle , ze to co robie to jest modlitwa, a nawet nie wiedziałam o tym. i w totalnym szoku byłam, wiec sama jak pisze swojego bloga i wszystko zapisuje mysle co sie wydarzyło itd to sama nie wiem jak jest ze mna. Po prostu nie wiem

  • Przemienienie Jezusa w okresie Wielkiego Postu, mówi mi, że mam czuwać, mieć oczy otwarte abym nie przespała przyszłych wydarzeń, że ten okres dany mi jest dla przemiany życia i umocnienia wiary. Mam nie myśleć o stagnacji, błogim odpoczynku, ale mam działać na miarę swoich możliwości i wciąż nasłuchiwać głosu Syna Bożego a więc natchnień Jego Ducha. Kiedy rozeznawałam Słowo Boże na spotkanie wtorkowe, również natrafiłam na " Przemienienie Pańskie" z Ewangelii Marka i trzeba było dzisiejszej niedzieli abym w pełni zrozumiała dlaczego Słowo z 6 sierpnia przydatne jest nam w każdym czasie a szczególnie w okresie Wielkiego Postu.

  • Choc nie ukrywam dzis jak tyllko wstałam i pierwsze nie weszłam na wage jak zwykle weszłam na bloga i chciałam zobaczyc posta co ks napisałam i cały dzien dzis bardzo mocno towarzysza mi te słowa z tytułu :
    "BÓG WALCZY O CZŁOWIEKA" i w sumie napisze a co tam dzis chyba realnie tego doswiadczyłam tych słow ze Bog walczy o człowieka, i dodam ze tez przez inne osoby walczy, walczy o mnie przez mojego chłopaka Bartka, a dzisiaj tak zawalczył ze musze zrezygnowac z głodowki i od jutra w miare normalnie jesc bo dzisiaj to jak sie czuje to okropnosc i w dodatku gorączka 38,4 , błacha sytuacja a mi pokazało jak walczy ze musiał spowodowac abym dostała gorączki dreszczy, boli kosci itd i tylko z tego powoduu abym zrezygnowała z głodowki… teraz w tej chwili jak pisze i mowie sobie tee słowa BOG WALCZY O CZŁOWIEKA prawie płacze czemu nie wiem sama,

    • Przyszła mi na myśl Rozmowa milosiernego Boga z duszą w rozpaczy z Dzienniczka Św Faustyny
      Wyciąganie ręki przez Boga tez ma kres, to człowiek decyduje czy uchwyci się tej dłoni czy woli żyć po staremu, Bóg szanuje wolną wolę każdego z nas
      AniaM

  • Mnie Bóg dziś uczy patrzeć bez lęku, bez przerażenia na Niego samego. On mówi też do mnie, że jestem Jego umiłowaną córką.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.