Chcesz rządzić czy służyć?

C
Selfi po ostatnim spotkaniu młodzieży


(Rdz 37,3-4.12-13a.17b-28)
Izrael miłował Józefa najbardziej ze wszystkich swych synów, gdyż urodził mu się on w podeszłych jego latach. Sprawił mu też długą szatę z rękawami. Bracia Józefa widząc, że ojciec kocha go bardziej niż ich wszystkich, tak go znienawidzili, że nie mogli zdobyć się na to, aby przyjaźnie z nim porozmawiać. Kiedy bracia Józefa poszli paść trzody do Sychem, Izrael rzekł do niego: Wiesz, że bracia twoi pasą trzodę w Sychem. Chcę cię więc posłać do nich. Józef zatem udał się za swymi braćmi i znalazł ich w Dotain. Oni ujrzeli go z daleka i zanim się do nich zbliżył, postanowili podstępnie go zgładzić, mówiąc między sobą: Oto nadchodzi ten, który miewa sny! Teraz zabijmy go i wrzućmy do którejkolwiek studni, a potem powiemy: Dziki zwierz go pożarł. Zobaczymy, co będzie z jego snów! Gdy to usłyszał Ruben, [postanowił] ocalić go z ich rąk; rzekł więc: Nie zabijajmy go! I mówił Ruben do nich: Nie doprowadzajcie do rozlewu krwi. Wrzućcie go do studni, która jest tu na pustkowiu, ale ręki nie podnoście na niego. Chciał on bowiem ocalić go z ich rąk, a potem zwrócić go ojcu. Gdy Józef przybył do swych braci, oni zdarli z niego jego odzienie – długą szatę z rękawami, którą miał na sobie. I pochwyciwszy go, wrzucili do studni: studnia ta była pusta, pozbawiona wody. Kiedy potem zasiedli do posiłku, ujrzeli z dala idących z Gileadu kupców izmaelskich, których wielbłądy niosły wonne korzenie, żywicę i olejki pachnące; szli oni do Egiptu. Wtedy Juda rzekł do swych braci: Cóż nam przyjdzie z tego, gdy zabijemy naszego brata i nie ujawnimy naszej zbrodni? Chodźcie, sprzedamy go Izmaelitom! Nie zabijajmy go, wszak jest on naszym bratem! I usłuchali go bracia. I gdy kupcy madianiccy ich mijali, wyciągnąwszy spiesznie Józefa ze studni, sprzedali go Izmaelitom za dwadzieścia [sztuk] srebra, a ci zabrali go z sobą do Egiptu.

(Mt 21,33-43.45-46)
Jezus powiedział do Arcykapłanów i starszych ludu: Posłuchajcie innej przypowieści! Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: To jest dziedzic; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze. Jezus im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce. Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Witam Was bardzo serdecznie i pozdrawiam z Syberii.

Dziś kolejny piatek Wielkiego Postu. Przypominam o Drodze Krzyżowej i zachęcam do wzięcia udziału w niej. To niezwykle ważny element przeżywania Wielkiego Postu.

Cieszę się tu, w mojej parafii, że dużo ludzi na nabożeństwo Drogi Krzyżowej przychodzi.

Jak zapewne wiecie, nie raz wspominałem, blog z rozmyślaniami ma swój rosyjski odpowiednik, który powstał dzięki przykładowi jaki dał Ks. Jacek i Wy. Nasz rosyjski blog w niedzielę miał 4 lata. Tam rozyślenia pisze kilka a pewnie i kilkanaście osób, księży, sióstr zakonnych, czasem kleryków. Piszą tam jezuci, dominikanie, księża diecezjalni, piszą siostry z najprzeróżniejszych zgromadzeń, piszą z Rosji, Kazachstanu, Ukrainy… Wszystko to daje nezwykłe bogactwo tego bloga i spore nim zainteresowanie. Ja piszę tam zawsze w niedzielę, umieszczam tam swoje niedzielne kazanie. W ostatnią niedzielę, pisząc o rocznicy powstania, poprosiłem o opinie, świadectwa. Bardzo mnie ucieszyły odpowiedzi, sporo dobrych słów. Zapewne rosyjski język dla wielu nie stanowi problemu, dlatego zapraszam. http://www.verbum-christi.com/2016/02/21/%D0%BF%D1%80%D0%B5%D0%BE%D0%B1%D1%80%D0%B0%D0%B6%D0%B5%D0%BD%D0%B8%D0%B5/

Odnośnie do dzisiejszego słowa…

Józef sprzedany w niewolę przez swoich braci jest obrazem umiłowanego Syna Ojca, Jezusa Chrystusa, który stał się Bratem i został posłany do braci, aby przynieść im miłość Ojca. Ci jednak podobnie jak bracia Józefa, nie przyjęli Go, zdarli z Niego szaty i nie tylko chcieli Go zabić ale i Go zabili. Jego ofiara, podobnie jak ofiara Józefa okazała się zbawienną dla tych, którzy stali się jej sprawcami, oni sami doświadczyli przebaczenia i miłosierdzia. Bóg jest większy od ludzkiej głupoty i nienawiści, Bóg jest bardziej miłosierny niż człowiek niemiłosierny.

Dzisiejsze czytania pokazują nam, jak bardzo pycha nas niszczy, jak wielką siłą i zniewoleniem jest pycha. Człowiekowi nie wystarczy to, że jest sługą, nawet sługą samego Boga, człowiek chce być za wszelką cenę panem.

Jeśli by człowiek widział jk wiele otrzymał, jak wiele zawdzięcza, cieszył by się i dziękował, służył by spokojnie Bogu i ludziom i byłby szczęśliwym.

Nie, nam ciągle mało, chcemy więcej, ciągle nam czegoś brakuje…

Dostaliśmy ziemię w dzierżawę, nie – chcemy ją na własność, chcemy być ważniejsi od samego Boga…

Po co? Sami nie wiemy, ale chcemy.

Naszą radością jest służyć Bogu, służyć ludziom.

Przyjąć to co jest i jak jest, zaakceptować i ucieszyć się jak wiele Bóg nam dał, jak wiele otrzymaliśmy. Ucieszyć się tym, że możemy być sługami Boga, a nawet sługami drugiego człwowieka. Odrzućmy manię wielkości. Wielki jest Bóg i niech tak pozostanie.

Niedawno zaczął do nas, do kościoła, przychodzić Paweł – bezdomny, który przestał pić, wziął się za siebie. Bardzo żywy, dynamiczny człowiek. Pomaga nam, choćby w odśnieżaniu, my mu też pomagamy ile możemy. Z nim potem zaczął przychodzić Mikołaj, też młody chłopak, który już zdążył kilka lat przesiedzieć w więzieniu. Teraz kiedy wyszedł jest niezwykle samotny, nie ma komu mu pomóc. Nie ma dokumentów, dlatego też w społeczeństwie, w urzędach jest nikim, nikt nie chce mu pomóc. Ostatnio ciężko zachorował, możliwe, że jest to gruźlica. Wczoraj siostry zawiozły go do szpitala, gdzie takich ludzi leczą, pochodziły z nim, pomogły mu przedrzeć się przez gąszcz formalności. Kiedy wczoraj czytałem Ewangelię o bogaczu i Łazarzu cieszyłem się, że Pan Bóg dał taki obraz, przykład… Kiedy potem siostry opowiadały, dzieliły się, czuło się wielką raodść. I choć nikt przez to nie zdążył z tym, co na ten dzień było zaplanowane, to była radość – radość służby, radość pomocy człowiekowi…

Niedawno przyszedł do kościoła młody mężczyzna, związany z protestantami, opowiadał o swojej przeszłosci narkomana, o swoich kolegach, którym ciężko jest wyjść z tego, mówił o swoich doświadczeniach różnych terapii. I potem powiedział ważne słowo, że to co pomaga naprawdę, co jest w takim leczeniu jedynie skuteczne, to leczenie duszy. Jeśli nie zaprosimy Boga do swojego życia, wiele różnych terapii, ludzkich sposobów okazują się bezskuteczne.

Ostatnio cieszę się z kilku osób, które przychodzą do kościoła. Kilka dni temu otrzymałem dwa maile. Jeden – kobieta chce ochrzcić dziecko w naszym kościele, choć sama nigdy w nim nie była. Zaprosiłem ją na rozmowę, okazuje się, że jest to piękna rodzina, młoda rodzina, dosyć dobrze im się powodzi, sporo podróżują. Kiedy byli 3 lata temu na Kubie, dowiedzieli się, że będą mieli dziecko. Poszli do najbliższego kościoła, by podziekować i zawierzyć, a był to kościół katolicki. Tak ich od tamtej pory ciągnie…

Drugi mail, młody mężczyzna pyta, czy może przejść kurs katechizmu i przyłączyć się do Kościoła Katolickiego. Wczoraj pierwszy raz był na spotkaniu katechumenatu.

Pewnego razu przyszła młodzież, chłopak i dziewczyna, zainteresowali się Kościołem, byli na spotkaniu młodzieży, na niedzielnej Mszy św. Ja sam nie wiem, jakim sposobem ci ludzie do nas trafiają, oni sami czasem nie wiedzą jak to wytłumaczyć.

Bóg pięknie działa i nie trzeba stawać na Jego miejsce. Trzeba dać Jemu rządzić, decydować, On to zrobi lepiej. Dla mnie radością jest służyć, a kiedy ulegam pokusie by ze służby zrobić rządzenie, wtedy radość przepada.

Przyjmować to co jest i jak jest, zaakceptować rzeczywistość jaka jest, zwłaszcza to co ode mnie nie zależy. To nie jest bierność, to jest pokora. Zauważyć w tym, jak bardzo jestem przez Boga obdarowany, budzić w sobie wdzięczność. I pytać Boga, do czego mnie posyła, jak mogę Mu posłużyć. I służyć!

Na koniec jeszcze się pochalę. Poproszono mnie o komentarz do wydarzenia potkania papieża Franciszka i patriarchy Kiryła. Niżej link do tego wywiadu, znowu okazja pogimnastykować się z rosyjskimi literkami.

http://www.tv2.tomsk.ru/article/da-budet-vse-edino

Pozdrawiam.

38 komentarzy

  • '' Ja sam nie wiem, jakim sposobem ci ludzie do nas trafiają, oni sami czasem nie wiedzą jak to wytłumaczyć ''

    … Im więcej otwieramy się na piękno, prawdę, dobro i miłość, tym chętniej lgną do nas ludzie i do Pana Boga nam bliżej …

  • … Tylko w Bożym spojrzeniu jesteśmy w stanie ogarnąć wydarzenie, o którym słyszymy. Niby realne, ale niepojęte, tak rzeczywiste, ale z innego świata. Rolnicy ukazują to, co zwierzęce w nas: żądza posiadania za wszelką cenę, zagarnięcia dla siebie. Na co wskazuje gospodarz? Coś odwrotnego. Tak od wejścia grzechu na świat się dzieje! Bóg wychodzi nieustannie, by dać nam szansę, kolejną, jeszcze raz, na nowo. Człowiek zaś preferuje ciemności i siedzi w nich uwięziony, zniewolony, zamknięty w grajdołku zła, zazdrości, walki o przetrwanie. Bierze ile wlezie. Korzysta ile się da. Nie zastanawia się nad konsekwencjami, bo po co. Jakby wołał: po mnie, po nas tylko śmierć
    Grzech sprawia, że ogranicza się do minimum nasze pole widzenia, aż po ślepotę całkowitą. Wszak, tak z boku patrząc jakimiż to głupcami byli owi rolnicy. Czyż myśleli, że takie postępowanie ujdzie im bezkarnie? Wszak dostali wszystko, co było potrzebne do tego, by żyć godnie. To gospodarz, a nie oni założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę. Otrzymali miejsce pracy, dzięki któremu mogli utrzymać rodzinę.
    Bóg zaprasza tylko do jednego, a mianowicie to dzielenia się. Dzierżawa nie jest aktem własności. Tak więc, w sposób najbardziej oczywisty i uprawniony gdy nadszedł czas zbiorów, [gospodarz] posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ów plon należny nie był ograbieniem. Starczyłoby dla wszystkich! Czy kradnie? Czy zabiera coś, co nie należy do niego? Nie, tylko chce odebrać to, co się jemu należało. Bliźni ma prawo do godnego życia. Jeśli próbujemy zagarnąć dla siebie wtedy bliźni staje się wrogiem. Nie dajemy mu szansy na rozwój, na przeżycie.

    Gospodarz nie rezygnuje. Mógłby ich pozabijać od razu, wszak sprzeniewierzyli się, nie dotrzymali umowy, podnieśli rękę na jego ludzi. Nie chodzi o plon, ale o rolników. Bogu na pierwszym miejscu zależy na człowieku. On chce jego zbawienia (dzięki temu zbawia się wszechświat). Wychodzi ku nędznikom, bo inaczej ich nie można nazwać. Nie ma co wściekać się. Lepiej płakać nad ich losem. Jesteśmy do nich podobni za każdym razem kiedy grzeszymy
    Decyduje się na, po ludzku desperacki krok: W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Jakże Ojcu zależy na swoich dzieciach. Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego; każdy, kto w Niego wierzy ma życie wieczne (J 3,16). Przecież mógł się spodziewać najgorszego. Zaryzykował. Nie chce zabijać! Jest Miłosierdziem. Ileż to szans daje nam Ojciec każdego dnia?! Zabijamy (się), a On przywraca życie. Odwracamy się od Niego, a On niestrudzenie stoi u drzwi i puka. Niszczymy, a On porządkuje na nowo.

    Uczy podstawowej rzeczy: kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach. Boże działanie scala i pomimo pozorów rozwalenia budowla trwa i rośnie, bo to jest dzieło Boże. Tam, gdzie pozwalamy Bogu działać tam jest rozwój. Bez Boga wszystko marnieje i zabierają człowiekowi to, co mu się wydaje, że ma. Bez Boga są tylko straty i zwiększająca się nędza.

    Możemy się oburzać i starać się Boga pochwycić, by Go zabić (jak to ci nędznicy uczynili), ale wiemy, że mówi prawdę, że objawia prawdę o nas. Zabijając prawdę nic nie zyskujemy! Odrobinę „świętego pokoju”, który pryska jak bańka mydlana. …

  • Gratulacje dla Ks. Marka i wszystkich, którzy tworzą, piszą i czytają bloga w języku rosyjskim. NPBWB (Niech Pan Bóg Wam Błogosławi) :)!

  • Nie wiem tak jakos jak zaczełam czytac ten post i to słowo jakos chyba zrozumiałam jedno, sama nie wiem czemu ale tak jakos i wiem ze jjeśli bede od tego kwietnia mieszkac z moim chłopakiem mam swiadomość ze bede miała grzech bo mimo ze nie bede współzyc bede z nim spac, i mieszkac , nie bede mogła przyjmowac komuni sw, nie dostane rozgrzeszenia, ale zrozumiałam tez jedno, Bog mnie wtedy odrzuci, zostawi, bo w koncu pycha mną zawładnie, albo i juz zawładneła w koncu wiem lepiej, albo ciagle czegos mi brakuje? Sama nie wiem, ale wiem tez jedno ze nawet ze Bog mnie wtedy odrzuci ma w koncu prawo to zrobic bede mieszkac z chłopakiem ktorego znam dopiero miesiac, napewno nikt nie będzie Błogoslawił temu związkowi aby nam wyszło, nawet Bog, jak tak od ponniedziałku leze w tym łóżku z ta gorączka prawie 40 stopni przez własnie moja glupote, co anoreksja moze ze człowiekiem zrobic i te głodowki, ale wiadomo porcelanowy motylek wie lepiej woli siebie samej słuchac czy innych lub chociażby rodziny blogowej, sami i ja tez widze co ANOREKSJA i ta cała przyjaciółka Ana robi ze mna, mowiłam sobie to tylko głodowka nic mi nie będzie i mam efekt osłabiłam organizm i teraz musze lezec z gorączką wszystko mnie boli, jak to sie mówi:: ZACZYNA SIE NIEWINNIE KONCZY TRAGICZNIE! Ale wiem ze to nie przypadek ze spotkałam mojego facete i choc znamy sie dopiero miesiac, jutro wypada miesiac i choc chodzimy ze sobą od walentynek on mnie zmieenia, moze to sie wydac dziwne ale troche wiecej jem naprawde i tak pomyslałam moze mam z nim zamieszkac, moze to on nikt inny tylko onn ma mi pomóc wyjść z anoreksji, ale teraz pytaniee czy ja tego chce, czy chce wyjść z anoreksji z mojego świata Pro-Any liczenia ile co ma kcal liczenia ze nawet łyzka kawy ma 2 kcal lub ile jaka herbata co ma kcal, pisania bloga,

    słowa ktore ks napisał ""Jeśli nie zaprosimy Boga do swojego życia, wiele różnych terapii, ludzkich sposobów okazują się bezskuteczne.""
    zadziwiające ale musze to napisac czemu nie wiem moze to komus pomoze? sama nie wiem. Piszac to sama w to ie wierze. to prawda jeśli nie zaprosimy do swegoo zycia Boga nic nam nie ppomoze, ale czasem Bog widząc co sie dzieje z danym człowiekiem, w koncu z nami jest widzi co kazdy człowiek robi wychodzi nam naprzeciw, albo wchodzi mimo nie otwarcie mu drzwi, bo martwi sie o człowieka próbuje mu jakos pomóc, nie ulega, nie poddaje sie, walczy o człowieka, mimo ze my sie często poddajemy tracimy nadzieje, nie mamy sił do walki TO ON SIĘ NIGDY NIE PODDAJE, WALCZY O KAŻDEGO CZŁOWIEKA NAWET WTEDY GDY ON CZŁOWIEK JUZ TRACI NADZIEJE BOG JEJ NIE TRACI, PRÓBUJE WALCZYC POMAGAC, DAWAC JAKIES ZNAKI. ON KOCHA NAS BEZGRANICZNIE, NAWET WTEDY KIEDY ROBIMY GŁUPOTY, KIEDY SIE SAMOOKALECZAMI, CHCEMY SIE ZABIC, NISZCZYMY SIE PRZEZ ANOREKSJE PICIE, NARKOTYKI, INNE UŻYWKI, ON JEST WYCIĄGA DO NAS REKE I NAS MIMMO TYCH UPADKÓW PODNOSI, A NAWET PRZYTULA.

    Pisałam to i sama w to niewierzyłam co pisałam i płakała, pisze słowa w ktore sama nie umiem uwierzyc, dobre.

  • '' Bog mnie wtedy odrzuci, zostawi, bo w koncu pycha mną zawładnie, albo i juz zawładneła w koncu wiem lepie ''

    '' ON KOCHA NAS BEZGRANICZNIE, NAWET WTEDY KIEDY ROBIMY GŁUPOTY, KIEDY SIE SAMOOKALECZAMI, CHCEMY SIE ZABIC, NISZCZYMY SIE PRZEZ ANOREKSJE PICIE, NARKOTYKI, INNE UŻYWKI, ON JEST WYCIĄGA DO NAS REKE I NAS MIMMO TYCH UPADKÓW PODNOSI, A NAWET PRZYTULA ''

    … Dominiko, sama sobie zaprzeczasz …

  • Po cichu–Ks. Jan Twardowski
    Zacheusz zakochał się w Panu Jezusie po cichu. Cichy wielbiciel. Nie śmiał Mu tego wyznać. Kiedy wszyscy pchali się łokciami, on stał z daleka jak nieśmiały zakochany z fiołkiem w ręku. Wielka, święta sprawa wiary zupełnie go onieśmieliła. Dzisiaj też pomiędzy niewierzącymi można spotkać Zacheuszów.
    Odwiedziłem kiedyś w szpitalu ciężko chorą lekarkę na wysokim stanowisku. Powiedziała mi: „Pojednałam się z Bogiem, ale nie chcę mieć chrześcijańskiego pogrzebu, bo się wstydzę. Nagrzeszyłam, a teraz mam pokazywać, że jestem pobożna?”. Potem, na prawie ateistycznym pogrzebie, ukryła się jak na drzewie obrośniętym liśćmi, a Jezus zatrzymał się przy niej tak dyskretnie, że nawet ludzie o tym nie wiedzieli.
    Dawałem kiedyś ślub człowiekowi, który już w kancelarii zastrzegł, że jest niewierzący i prosi, by traktować go jak niewierzącego. Potem, w czasie ślubu, zobaczyłem, że przeżegnał się trzy razy, chociaż tego w jego programie nie było. Mówił ze wszystkimi „Ojcze nasz”, a na koniec zapytał, gdzie jest krzyż do pocałowania, bo ksiądz chyba zapomniał.
    Zacheusz jest wesołą niespodzianką. Ilu jest ludzi, na których machamy ręką, a oni są czasem bliżej Pana Jezusa, choć patrzą na Niego z daleka.

    ***Wj 20,20***
    (…) Bóg przybył po to, aby was doświadczyć i pobudzić do bojażni przed sobą, żebyście nie grzeszyli.

    ***Ps 51,1-2***
    Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! Obmyj mnie zupełnie z mojej winyi oczyść mnie z grzechu mojego!

    ***Ps 60,3***
    Odrzuciłeś nas, o Boże, rozgromiłeś nas, rozgniewałeś się, lecz powróć do nas!

    ***Koh 3,1***
    Wsystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem*.

    ***Hi 3,23-26***
    Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno,szukają jej usilniej niż skarbu; cieszą się, skaczą z radości, weselą się, że doszli do grobu.Człowiek swej drogi jest nieświadomy, Bóg sam ją przed nim zamyka. Płacz stał mi się pożywieniem, jęki moje płyną jak woda, bo spotkało mnie, czegom się lekał, bałem się, a jednak to przyszło. Nie znam spokoju ni ciszy, nim spocznę, już wrzawa przychodzi.

  • Zarówno pierwsze Czytanie jak i Ewangelia obnaża ludzki grzech. W przypadku pierwszym, jest o tyle boleśniejszy gdyż rozgrywa się pomiędzy bliskimi, rodziną. Pokazana też jest relacja Ojciec Jakub – umiłowany Syn Józef, która obrazuje jak Ksiądz Marek przedstawił; Boga Ojca i Syna Jezusa. W Ewangelii zaś pokazana jest relacja pracodawca – pracownik, mocodawca – najemnik. Przypowieść Jezusa i wypowiedziane słowa na koniec "Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce" wywołały niewłaściwe poruszenie wśród Arcykapłanów i tylko strach przed tłumem zwolenników Jezusa powstrzymał ich przed radykalnym działaniem. Jakie poruszenia wywołują dziś Słowa Jezusa w moim sercu…?

    • jeśli dobrze mysle ze mowa o chrzcie to Mi sie wydaje odnośnie chrztu ze dobrze że tak będzie, ze to będzie wybór świadomy i dobrowolny, tak jak u świadków jehowych, jest swiadomy i dobrowolny, miałam u nich przyjąc ten chrzest bo dość długi okres chodziłam do nich, a co do chrztu to nie raz jestem wkurzony na swoich rodziców ze zdecydowali za mnie a nie ja za siebie, i jak dla mnie tak powinno byc kazdy decyduje za swoje zycie a nie drugie osoby, to powinna byc świadomma i dobrowona decyzja

    • … Mam takie proste pytanie do Ciebie
      Teraz podejmujesz sama decyzje odnośnie własnego życia, i odpowiedz sobie sama na nie – do czego one Cię doprowadzają ? …

    • Dziękuję Aniu, że mnie uprzedziłaś 🙂
      To co pisze Dominika jest często spotykanym błędem myślowym wielu – nie tylko młodych – ludzi. Nie przeszkadza im to, że dokonuje się za młodych ludzi wielu innych wyborów (ot chociażby ten przykład z chrztem: niby wolny wybór dla jednostki, a jednocześnie zniewolenie rzesz ludzkich chcących żyć według własnych tradycji religijnych), rządy dokonują wyborów za obywateli w wielu sprawach – to nie przeszkadza :), ale chrzest dziecka: zgroza! Niech KOD zorganizuje kolejny protest w obronie wolności religijnej niemowlaków! Ale, ale – żeby był zachowany ciąg logiczny takiego rozumowania, należałoby w ogóle zakazać chowania w tradycji religijnej – JAKIEJKOLWIEK ! – do uzyskania pełnoletności :), czyż nie :)? Co na to muzułmanie :)?

    • Według mnie chrzest powinno każde dziecko otrzymać bez względu na to jak dalej potoczy się życie tego dziecka.Jednak jeśli chodzi o dalsze sakramenty to zgadzam się z Dominiką i z tym iż każdy powinien mieć wybór czy chce danego sakramentu.I przyjąć go nawet wieku 30 lat ale świadomie.I tak na marginesie sama posiadam wszystkie sakramenty łącznie z sakramentem małżeństwa jednak z perspektywy czasu uważam iż wcale nie musiałam ich posiadać i zapewne paręnaście lat temu jak to ja bym wybierała pewnie teraz bym ich nie miała a może i bym miała ale z innym nastawieniem,ale to by był mój wybór.Pozdrawiam M

    • Ja mam takie pytanie oczywiscie do rodzinki blogowej bo chce sie jakos udzielac tez co wy piszecie, i czy wogole mogłam sie udzielic i napisac swoje zdanie co do tej strony i jak ja mysle, bo moze nie powinnambyła sie udzielac w koncu młoda jestem, i co ja mogę wiedziec o zyciu,

      Domownik-A do czego mnie te decyzje prowadza? W sumie bez owijania w bawełne i szczerze bo ja zawsze szczerze staram sie odpisywac i pisac, do nikąd mnie prowadzą, tak przyznaje sie wam prowadzą mnie do bagna, szamba zła.

      Ja powiem tyle ze ja jakbym miała mozliwosc aby przyjąć chrzest sama dobrowolnie, to ja bym chciała sama dobrowolnie przyjąc, nie raz mam zal a nie raz nie mam zalu do moich rodziców, bo z jednej strony juz od małego jestem włączona w zycie koscioła itd

      Przepraszam jeśli coś złego napisałam i właczyłam sie w rozmowe i wyraziłam swoje zdanie.

    • Każdy może na tej stronie wyrażać swoje zdanie. Każde! Nie toleruję tylko wulgarności i agresji, kierowanej do konkretnych Osób – i wtedy usuwam takie komentarze. Ks. Jacek

  • … Ja powiem tyle ze ja jakbym miała mozliwosc aby przyjąć chrzest sama dobrowolnie, to ja bym chciała sama dobrowolnie przyjąc, nie raz mam zal a nie raz nie mam zalu do moich rodziców, bo z jednej strony juz od małego jestem włączona w zycie koscioła itd ''

    … Nie masz pewności, że dobrowolnie byś przyjęła ten sakrament.

    A może tak zamiast ciągle mieć żal o coś do kogoś, spróbowałabyś podziękować ? Na pewno znajdziesz powody ku temu …

  • Zastanawiam się na słowami M, czy każde dziecko powinno przyjąć chrzest. Jeśli rodzice są wierzący i chcą wychować w wierze – oczywiście.
    Ale jest szereg ludzi, którzy w kościele pojawiają się raz w roku (albo i rzadziej).
    Chrzczą – bo tak wypada, bo co powiedzą rodzice/sąsiedzi…
    A na każdym kroku krytykują kościół. Nie chcą religii w szkole.
    Podobno jest coraz więcej dzieci, które spowiadają się przy pierwszej Komunii, później rocznica…
    Coraz częściej modlitw uczą katecheci, dziecko nie uczy się ich w rodzinie.
    W takim wypadku zastanowiłabym się nad odroczeniem chrztu.
    Oczywiście, w chwili zagrożenia życia jestem za tym, żeby ochrzcić niezależnie od tego, czy rodzice mają ślub kościelny, jaki jest ich stosunek do wiary.

    • Sissi tak uważam bo według mnie to jest jeden sakrament który każde dziecko powinno otrzymać od swoich rodziców.A jeśli chodzi o otrzymanie chrztu w chwili zagrożenia życia to powiem Ci tak jeśli moje dziecko miało by dostać sakrament chrztu tylko dlatego,że jest zagrożone jego życie i tylko tym miałabym się kierować to jest zupełnie bez sensu.Mój syn dostał sakrament chrztu 10 lat temu właśnie w chwili zagrożenia życia,ale nie na zasadzie tej,że dowiedziałam się iż jego życie jest zagrożone i nagle opamiętałam się,że wypadało by ochrzcić dziecko a na zasadzie tej,że uważałam iż powinien mieć sakrament chrztu a chrzest miał być tydzień później odbył się powiedziałabym na szybkiego,ale nie żałuje tego,że tak wyszło.I w jednym zgodzę się z tobą dzieci powinny otrzymywać chrzest bez względu na to czy rodzice są wierzący czy mają ślub kościelny czy nie bo w sumie rzeczy to rodzice zawinili a nie dziecko.I nie zgodzę się z tobą ,że modlitwy uczą katecheci w szkole bo rodzice nie uczą w domu chociaż by przez fakt iż u nas na 11 dzieci jest 1 dziecko idące do komunii,które ma naprawdę problem z modlitwami.A co do religii w szkole to z tego co wiem nie jest ona obowiązkowa i wcale dzieci nie muszą na nią uczęszczać jeśli rodzice sobie tego nie życzą i to,że ktoś idzie raz na rok do kościoła wcale nie oznacza,że jest nie wierzącym bądź jak już idzie robi to na pokaz.A swoją drogą zastanawiam się czy kiedy kol wiek ktoś zastanowił się dlaczego ludzie nie chodzą do kościoła?dlaczego np.dany parafianin woli iść do innej parafii niż do swojej na msze?.I dlaczego tak często ludzie krytykują kościół i samych Księży.M

    • Dziecko ma rodziców. Coż oni powinni wypełnić dla dziecka?
      "ochrzcić niezależnie od tego, czy rodzice mają ślub kościelny, jaki jest ich stosunek do wiary." – jak podała powyżej Sissi.

      …nie miałam Sakramentu Chrztu w dzieciństwie…
      Patrzę na dziecko, które przyjało chrzest … cieszę się 🙂 za dziecko, rodziców, Kościoł.
      zrozumie, czuję … jest bardzo mnie ciężko, że nie miałam życia wcześniej… właśnie, Prawdziwego życia… można oczywiście zrozumieć, ale ..dla mnie łączność z Bogiem przez przemianę serca to znaczy żyć Prawdziwe.
      Przez miłczenie człowieka Pan Bóg uczy mnie pokorę…daruje siły, żeby miałam możliwość wycierpieć ból, który Pan przygotował dla mnie, bo Kocha mnie i pragnie oddać mnie Ciebie, Swoi Rany Miłości byś mogła cieszyć się razem z NIM w Miłości.. Miłość żyje razem z bólem. Bez bólu nie ma Miłości. To prawda…
      Syn Człowieczy wiele wycierpiał.
      Niech Bóg błogosławi i prowadzi Rodziców.

      Józefa

    • … ból, który jest tu na ziemi Bólem. A w Niebie – tylko jest Radość Doskonała – Miłość Boga.
      Bóg jest Miłością.
      Ażeby mogli do Nieba za Chrystusem iść trzeba wycierpieć ból tu na ziemi, jak ON cierpiał Ból…

      Józefa

    • Trzeba walczyć z grzechem.
      Bóg cierpi Ból, który jest grzechem człowieka.
      Pan Bóg Kocha Ciebie Dominiko ! Jesteś GO umiłowanym Dzieckiem. Powiedź Bogu Swój ból, oddawaj Bogu wszystkie Swoje sprawy, myśli, czyny – samu siebie, chłopaka,…całe Swoje życie.
      Zaufaj Panu!

      Pozdrawiam serdecznie 🙂
      Józefa

    • TO PRZEPRASZAM ZE ZNOWU NAPISAŁAM CO SIE DZIEJE I ZNOWU NAPISAŁAM SWOJE ZDANIE, CHYBA ZLE ZROBIŁAM ZE NAPISAŁAM COKOLWIEK I POSŁUCHAŁAM KS JACKA I NAPISAŁAM CO SIE DZIEJE, TYLKO NIEROZUMIEM KURDE JEDNEJ RZECZY NAJPIERW CHCECIE ABYM PISAŁA A POTEM MACIE PRTENCJE ZE NAPISAŁAM I ZE SIE UŻALAM JAK W KONCU TO JEST, MACIE MNIE DOSYC PRAWDA? MACIE MNIE NAPRAWDE DOSYC. ALE SPOKOJNIE WIEM ZA BARDZO SOBIE POZWOLIŁAM ZE SIE OTWARŁAM I NAPISAŁAM CO SIE DZIEJE, POWINNAM ZAMKNAC SIĘ I NIC NIE PISAC, A JEDYNIE PISAC NA SWOIM BLOGU, TYLKO NIE ROZUMIEM CZEMU NAJPIERW CHCIELISCIE ABYM PISAŁA WSZYSTKO CO SIE DZIEJE WSZYSTKO, A TERAZ TWIERDZICIE ZE UZALAM SIE NAD SOBA, LUB JAK JEDNA OSOBA Z WAS CO NAPISAŁA MI EMAILA ZE PRZEGIEŁAM Z TYM OSTATNIM KOMENTARZEM I TE SŁOWA KTÓRA OSOBA Z RODZINY BLOGOWEJ NAPISAŁA (I uważam,że powinnaś mnieć odrobinę godności i się chamować z niektórymi wpisami a pokazałas,że potrafisz być normalna,)
      FAJNIE ZE UWAZACIE MNIE ZA NIENORMALNA, CHCIELISCIE ABYM WSZYSTKO PISAŁA A TERAZ TAKA ODPOWIEDZ, WIDZE CHYBA ZE NIE JESTEM TU JUZ MILE WIDZANA I NIKT JUZ CHYBA NIE CHCE MNIE SŁUCHAC I TO CO PISZE. ZREZYGNOWALISCIE JUZ PRAWDA? MACIE MNIE SERDECZNIE DOSYC A CO JA SIE PYTAM MAM ODPOWIEDZ W KONCU W EMAILU KTORY DOSTAŁAM OD JEDNEJ OSOBY Z WAM, NAPISAŁAM TAMTEN KOMENTARZ Z PŁACZEM ZE SOBIE NIE RADZE A TU TAKA ODPOWIEDZ ZE PRZEGINAM.
      I MOZE KTOS MI TU W KONCU WYTŁUMACZY JAK TO JEST NAJPIERW CHCIELISCIE ABYM WSZYSTKO PISAŁA A TERAZ TWIERDZICIE ZE SIE UZALAM, ZE POWINNAM ISC DO SPOWIEDZI ITD.

      A I DZIEKUJE WAM ZE UWAZACIE MNIE ZA NIENORMALNA, JESLI WY UWAZACIE MNIE ZA NIENORMALNA TO CIEKAWE JAKI STOSUNEK MA DO MNIE BOG, W SUMIE WY MI POKAZUJECIE JAKI ON MA STOSUNEK DO MNIE I WIDZE PO TYM EMAILU I NIE KTORYCH SŁOWAM ZE SIE UZALAM ITD

    • … Dominiko, doceniam fakt, że nie napisałaś w jakiej pozycji uprawialiście seks.

      Popadasz z jednej skrajności w drugą.
      Albo nie piszesz nic w ogóle, albo piszesz o rzeczach które powinnaś oddać w konfesjonale, a nie tutaj na blogu.

      Taki '' Ekshibicjonizm '' – naprawdę jest nie na miejscu.

      Weź pod uwagę, że blog również odwiedzają ludzie starsi.
      Chociażby ze względu na nich i na samą siebie , proszę zastanów się dwa razy nim coś udostępnisz.

      Pozdrawiam …

    • Wypowiadam się tylko w swoim imieniu. Jezus jadł z celnikami i grzesznikami. My wszyscy jesteśmy nimi. Pozostań z nami. Twoje osobiste i intymne zwierzenia składam na karb Twojej choroby, nie pamiętam jak ją nazwałaś. Myślę, że radę Domownika powinnaś przyjąć jako prośbę, żebyś konkretne grzechy swoje nie wypowiadała nam, bo to Cię jeszcze bardziej dołuje ( wystawiasz się na publiczny lincz, zupełnie niepotrzebnie ), lecz wyznała je skruszona w Sakramencie Pokuty, który jest zawsze uleczeniem i uzdrowieniem chorej duszy i ciała. Otulam Cię modlitwą, bądź dzielna i wytrwała. Tylko z Jezusem możesz przezwyciężyć zło. Pozdrawiam Cię.

    • Dominiko, czy uważasz, że rada o pójściu do spowiedzi jest czymś złym? Ja wierzę, że Bóg jest Miłością, Miłosierdziem, Mądrością, Wszechmocą..czy pojednanie ze Stwórcą, odnowienie z Nim więzi, wrócenie na Jego łono to jest zła rada?
      Może nikt by nie napisał o spowiedzi, gdybyś nie wspomniała o czytaniu Pisma Sw, o posiadaniu kierownika duchowego…jakie wnioski wyciągasz z przeczytanych fragmentów Pisma, jak zmieniasz swoje życie, co robisz, żeby być bliżej Pana Boga, jak wygląda Twoje życie sakramentalne, a kierownik duchowy..podstawa to posłuszeństwo, szczerość, pragnienie życia wiarą..jak wygląda Twoja relacja z księdzem..

      Ja sama jakiś czas temu prowadziłam bloga, właśnie po to,żeby wyrzucić z siebie emocje, byłam tam szczera ze sobą do bólu, tez mi pisali że nadaję się do psychiatryka..miałam problem z moim grzesznym życiem i łaską wiary, którą mnie Pan obdarzył..nie mogłam pojąć, jak On może wymagać ode mnie zmian, jak widzi, ze ja nie mam siły…ale właśnie ta szczerość na blogu uświadomiła mi ,że ja nie tyle nie moge co nie chcę się zmienić, tak było wygodniej, użalać sie nad sobą, jaka to ja biedna..i doszłam do momentu, ze mam dwie drogi, albo dalej żyję swoim dotychczasowym życiem ale już bez udawania, że chcę relacji z Bogiem…albo przyjmuję, że od teraz to Bóg jest Panem mojego życia i zmieniam siebie..zaczynając od spowiedzi, od sakramentu, który jest moją deklarację,ze chcę zerwać z dotychczasowym złem

      jeśli faktycznie chcesz coś zmienić to zrób przynajmniej jeden krok w kierunku Dobra, nie jesteś gotowa na spowiedź? idź przed Najświętszy Sakrament, przejrzyj przed Jezusem swoje życie, zrób rachunek sumienia..albo po prostu zanieś Mu swój ból i niemoc i poproś o pomoc..ale jeśli ta pomoc przychodzi ( bo rada o spowiedzi, którą tu otrzymalaś to według mnie właśnie ta pomoc i wskazanie kierunku) to ją przyjmij

      i nie zachowuj się jak rozkapryszona nastolatka, jesteś dorosłą osobą, niektóre Twoje wpisy wyglądają jak szantaż emocjonalny, nikt z tej strony monitora komputerowego nie zmieni Twojego życia, sama musisz to zrobić..ale samym pisaniem tego się nie zrobi, do zmiany potrzebna jest decyzja i jej realizacja

      i tak jak pisałam, wiem co możesz przechodzić i wiem, że można z Bożą pomocą wyjść z tej niemocy, w której się znajdujesz
      Pan Bóg wyciąga do ciebie rękę..czeka na twoją reakcję..

      AniaM

    • AniaM masz racjeco do tego zdania: (że ja nie tyle nie moge co nie chcę się zmienić, tak było wygodniej, użalać sie nad sobą, jaka to ja biedna..)

      ak wygląda moja ralacja z kierownikiem raz na jakis czas jezdze do niego i z nim rozmawiam, lub pisze z nim przez fejsa, wczoraj nawet do niego napisałam ze musze z nim porozmawiac bo nie daje rady, a was wszystkich przepraszam ale macie racje nie powinnam takich rzeczy pisac czy współzyje czy tez nie, przesadziłam troche, przepraszam, i w sumie dziekuje wam wszystkim, bo poniekąd otwieracie mi oczy, i tamten komentarz postanowiłam usunac bo w sumie racja nie był na miejscu, w koncu mam od tego swoj blog aby z nim pisac co sie dzieje itd…PRZEPRASZAM

  • Rozmowa znowu zeszła na "czego to ja chcę albo nie chcę" a problem tkwi w tym czego chcą zabronić i co chcą ograniczyć lewackie elity zatrute obłędną chrystofobiczną ideologią. Mówiąc krótko jest to kolejny krok ku tema, aby dzieci nie były "nasze" tylko "państwowe". Rodzice i państwo mogą decydować do jakiej szkoły czy przedszkola posłać dziecko, co ma jeść i kiedy spać, ale zabrania się decydowania w co ma wierzyć i jakie wartości ma wyznawać!!!! Przecież o to chodzi w tym cyrku!!! O wyparcie wartości religijnych z życia społecznego i zastąpienie ich "wolnowisizmem" – oczywiście tylko w obrębie niewolniczych, narzuconych rozwiązań systemowych. O sakramencie chrztu świętego pisałem kilka lat temu. Pomijając najważniejszy aspekt: teologiczny (chrzest jest sakramentem wiary nie samego dziecka ale otoczenia: rodziców, rodziny, parafii etc. i jest ofiarowaniem nowego życia w Bogu, z możliwością zbawienia i uwolnienia od grzechu pierworodnego). Któż z wierzących mógłby tego nie chcieć dla własnego dziecka? Szaleniec ;). Czy Jezusa pytano o zgodę, gdy był Ofiarowany w Świątyni ;)? ) – chociaż ten aspekt jest nie do pominięcia dla osoby głęboko wierzącej – pozostaje jeszcze ten czysto ludzki. Jeśli rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, a sam wierzy w to, że Bóg, Chrystus jest dobrem nieskończonym i daje zbawienie, to musiałby być wierzącym szaleńcem (jak wyżej wspomniałem), aby własnego dziecka nie przyprowadzić do Boga :). Niestety szaleńców nie brakuje ;). Nie brakuje ludzi, którzy kierując się własnymi mniemaniami, bagatelizują zarówno aspekt teologiczny jak ten czysto ludzki. Niech każdy pomyśli – bo każdy kiedyś stanie przed Bogiem – co odpowie na Boże pytanie: cóż takiego zrobiłeś, aby twoje dziecko przyszło do mnie….? Zastanówmy się nad tym, tylko dobrze…

    • Robercie, podzielam Twój punkt widzenia. Dzieci, nie są i nie mogą być " państwowe", są Boga, bo On powołał je do życia i do niego powinny z powrotem trafić, jako Jego dzieci. Nam rodzicom zostały powierzone do wychowania i do pełnoletności fizycznej i duchowej odpowiadamy za nie przed Bogiem. Dlatego, powinniśmy im w tym pomagać; wychowywać w wierze w Boga w którego sami wierzymy i nauce Kościoła do którego przynależymy a przykładem życia powinniśmy dawać czytelne świadectwo, że wierzymy sami w to co przekazujemy dzieciom. Reszty dokona Bóg, który jest Ojcem najlepszym nasz wszystkich.

  • Czy teologiczny, tego nie wiem, bo nie studiowałam teologii. Odwzajemniam uśmiech za ekranu 🙂 i życzę błogosławionej niedzieli.

    • Droga Anno, ponieważ teologia zajmuje się wyjaśnianiem świata w relacjach do Boga, to z pewnością poruszyłaś aspekt teologiczny bez studiowania teologii ;). Sokrates nie studiował filozofii, ale był filozofem ;).

  • Ja też się cieszę, jak dziecko przyjmuje chrzest. I to zarówno małe, jak i to większe. Swego czasu byłam świadkiem chrztu ośmiolatków.
    I jestem przeciwna owemu zakazowi chrztów.
    Sissi

  • Całą tę wielowątkową dyskusję – za którą bardzo, bardzo dziękuję – naprawdę świetnie podsumował i skomentował Ksiądz Marek, na zakończenie swego słówka z Syberii w poniedziałek, 29 lutego. W całości się pod tymi opiniami podpisuję – nie wyraziłbym tego lepiej. Zachęcam do spokojnego zapoznania się z tą opinią, podobnie jak z całym słówkiem z Syberii. Pozdrawiam i błogosławię+! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.