Tobie, Panie, powierzam swoją sprawę…

T
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym imieniny obchodził Ksiądz Konstanty Kusyk, za moich czasów – Rektor naszego Siedleckiego Seminarium. To właśnie On dopuszczał mnie do święceń i przed Biskupem ręczył za mnie, kiedy padło pytanie, czy kandydat jest godny święceń. Życzę Księdzu Rektorowi wielu sił, łask Bożych i ludzkiej życzliwości!
      Urodziny zaś obchodził wczoraj Michał Sętorek, dzisiaj zaś imieniny obchodzi Grzegorz Święciński – obaj w swoim czasie, należeli do Wspólnot młodzieżowych, z którymi miałem przyjemność współpracować. 
      Ponadto, imieniny obchodzi dziś także Pan Grzegorz Zakrzewski, Organista w Parafii w Trąbkach, a urodziny dziś obchodzi Ksiądz Michał Mościcki, który przez jakiś czas także współpracował z naszymi Wspólnotami. 
       Wszystkim dzisiaj świętującym życzę, aby Pan zawsze ich prowadził i miał w swojej opiece. I o to się dla Nich dzisiaj modlę.
      A Księdzu Markowi dziękuję za wczorajsze słówko – i za to, że chociaż zajęć Mu na tej zimnej (ciepłej) Syberii nie brakuje, to jednak nie zapomina o nas i angażuje się w tworzenie duchowego bogactwa dwóch blogów: swojego i naszego! Dzięki! Serdecznie pozdrawiamy!
        Życzę Wszystkim dobrego i błogosławionego dnia!
                                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
4 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Jr 11,18–20; J 7,40–53

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Pan
mnie pouczył i dowiedziałem się; wtedy przejrzałem ich postępki.
Ja
zaś jak baranek oswojony, którego prowadzą na rzeź, nie
wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany: „Zniszczmy
drzewo wraz z jego mocą, zgładźmy go z ziemi żyjących, a jego
imienia niech już nikt nie wspomina!”
Lecz
Pan Zastępów jest sprawiedliwym sędzią, bada sumienie i serce.
Chciałbym zobaczyć Twoją zemstę nad nimi, albowiem Tobie
powierzam swoją sprawę.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Wśród
tłumów słuchających Jezusa odezwały się głosy: „Ten
prawdziwie jest prorokiem”. Inni mówili: „To jest Mesjasz”.
Jeszcze inni mówili: „Czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż
Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa
Dawidowego i z miasteczka Betlejem?” I powstało w tłumie
rozdwojenie z Jego powodu. Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz
nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki.
Wrócili
więc strażnicy do kapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich:
„Czemuście Go nie pojmali?”
Strażnicy
odpowiedzieli: „Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak Ten
człowiek przemawia”.
Odpowiedzieli
im faryzeusze: „Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze
zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który
nie zna Prawa, jest przeklęty”.
Odezwał
się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem
przyszedł do Niego: „Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go
wpierw przesłucha i zbada, co czyni?”
Odpowiedzieli
mu: „Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok
nie powstaje z Galilei”.
I
rozeszli się każdy do swego domu.

Może
nawet nieco dziwi nas prośba Proroka, skierowana do Boga, aby
zechciał wywrzeć zemstę nad tymi, którzy czyhają na życie
Proroka. W niektórych tłumaczeniach pojawia się w miejsce
słowa: „zemsta” słowo: „pomsta”.
I chyba ono lepiej
oddaje to, o co tu chodzi.
Bo
na pierwszy rzut oka mamy tu jakąś wyraźną sprzeczność: Bóg,
który jest samą miłością i sprawiedliwością, nagle
okazałby się jakimś mściwym tyranem, albo – jeśli nawet
nie stawiać sprawy tak ostro – jakimś bardzo, ale to bardzo
surowym sędzią,
wymierzającym sprawiedliwość co do joty.
Wiemy, że Bóg nie jest kimś takim.
Przeto
mówiąc dzisiaj o Bożej „zemście”, albo „pomście”, mamy
raczej na myśli taką sytuację, na którą zresztą jasno wskazuje
pierwsze czytanie, a w której to Prorok po prostu oddaje swój
los w ręce Boga,
aby Ten zaopiekował się nim, aby sam
niejako rozsądził,
kto w tym „sporze” pomiędzy Prorokiem,
a jego przeciwnikami, ma rację. A Bóg już będzie wiedział, co z
tym zrobić, jak dany problem rozwiązać…
Wiemy,
że Jezus także oddał swój los w ręce Ojca i nic nie
uczynił, co by się nie zgadzało w Jego wolą. Zresztą, to
poddanie woli Ojca i oddanie się w Jego ręce wielokrotnie
podkreślał,
a w sposób chyba najbardziej doniosły i wręcz
dramatyczny uczynił to na krzyżu,
a wcześniej jeszcze: w
Ogrójcu,
w trakcie owej niezwykle bolesnej modlitwy, kiedy to
wręcz prosił o oddalenie kielicha cierpienia. Ostatecznie jednak
zdecydował się go przyjąć.
I
chociaż wiedział, co Go spotka – i szczerze się tego bał – to
jednak wiedział, że jest to jedyna słuszna droga, jaką musi w
tej chwili pójść
i wiedział jednocześnie, że Ojciec na
pewno Go nie zostawi;
że będzie Go niejako trzymał za rękę,
kiedy Ten będzie dokonywał dzieła zbawienia.
Jezus
wiedział – podobnie, jak wcześniej wiedział to Prorok – że
tylko oddanie swego losu w Boże ręce jest jedynym mądrym
wyjściem z dramatycznej sytuacji, bo ludzkie wsparcie jest nietrwałe
i zawodne.
W
wypowiedzi Proroka w ogóle nie słyszymy o żadnym wsparciu
ze strony ludzi.
Jest tylko mowa o nastawaniu na jego życie. W
epizodzie opisanym w dzisiejszej Ewangelii niespodziewanie
dowiadujemy się, że Jezus takiego wsparcia się doczekał.
Oto bowiem, kiedy już krąg nienawiści i ślepej zawziętości tak
bardzo wokół Niego zaczął się zacieśniać, ze słowem
zdrowego rozsądku
i – co by nie mówić – obrony wystąpił
Nikodem.
Jak słyszymy, w tym akurat momencie jego zdanie
przeważyło.
Przeciwnicy
Jezusa, udzieliwszy Nikodemowi odpowiedzi na jego pytanie –
odpowiedzi zresztą błędnej, bo akurat z Galilei pochodzili
Prorocy – rozeszli się w końcu do swoich domów. Chociaż złość
coraz bardziej ich zaślepiała i – jak widać na powyższym
przykładzie – odbierała im zdolność trzeźwego myślenia,
to jednak w tym momencie słowo wsparcia, wypowiedziane w obronie
Jezusa, przyniosło skutek.
Ale
wiemy, że był to skutek jedynie na jakiś czas, bo przecież
w końcu wszyscy – poza garstką najwierniejszych – opuścili Go,
tak że niemal zupełnie osamotniony oddawał życie na
Golgocie…
Tam
jednak był z Nim Jego Ojciec. Bo o ile ludzkie wsparcie rzeczywiście
jest zawodne i chwilowe, o tyle Boże wsparcie jest pewne i
trwałe.
I dlatego w chwilach, kiedy jest lub będzie nam tak
bardzo ciężko, że nie będziemy wiedzieli, gdzie szukać ratunku i
u kogo szukać pomocy, to szukając jej u ludzi – u tych
najbliższych, najwierniejszych, najbardziej sprawdzonych

musimy jednak pamiętać, że jedyne niezawodne i najpełniejsze
wsparcie płynie od Boga.
A jeżeli ma ono płynąć od ludzi, to
właśnie od tych, którzy żyją w jedności z Bogiem.
Nigdy
natomiast nie będzie trwałym wsparcie takiego człowieka, który w
swym działaniu pomijałby Boga lub wręcz występował
przeciwko Niemu. To jedna myśl.
A
druga – to nawiązanie do tego słowa, od którego rozpoczęliśmy
naszą refleksję, a więc od słowa: „zemsta”, czy też:
„pomsta”. Otóż – jak wynika z obu dzisiejszych tekstów –
owo Boże wsparcie jest jednocześnie najlepszą pomstą nad
tymi, którzy w sposób złośliwy, a często i arogancki przeciw nam
występują. Owszem, jest to w praktyce bardzo trudne, bo
kiedy spotykamy się z czyjąś zawziętością i złośliwością,
to niemalże natychmiast chcielibyśmy wywrzeć na owych ludziach jak
najsurowszą „zemstę”. To taki odruch, taka czysto ludzka
prawidłowość działania.
Okazuje
się natomiast – i myślę, że wielu z nas mogłoby to potwierdzić
na podstawie własnego doświadczenia – że pozostawienie Bogu
całej sprawy,
oddanie owej „zemsty”, czy „pomsty” w Jego
ręce, niezawodnie prowadzi do tego, że nie musimy czekać aż
na Sąd Ostateczny, aby była wymierzona sprawiedliwość, bo
przychodzi ona już tu, na ziemi. I to często w całkiem
nieodległej perspektywie czasowej.
Okazuje
się wówczas, że ci, którzy nam na złość czynili, sami
wpadają we własne sidła i najczęściej jeszcze do tego kompletnie
się kompromitują.
Wystarczy tylko z naszej strony trochę
cierpliwości – i oddania w szczerej modlitwie całej sprawy w
ręce Boga.
Bo tylko Jego wsparcie – żeby to po raz któryś z
rzędu powtórzyć – jest niezawodne. Tylko Jego wsparcie!
Zastanówmy
się:

Czy
– i w jaki sposób – pokonuję w sobie pragnienie odegrania się
na ludziach za ich wrogie wobec mnie postępowanie?

Czy
z każdą taką sprawą natychmiast zwracam się do Boga?

Czy
jestem cierpliwy w oczekiwaniu na Jego interwencję?

Lecz
Pan Zastępów jest sprawiedliwym sędzią, bada sumienie i serce.
Chciałbym zobaczyć Twoją zemstę nad nimi, albowiem Tobie
powierzam swoją sprawę.

2 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.