Wielki Piątek – woła o nadzieję!

W
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, serdecznie dziękuję
Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii, a Wam – za
życzliwość, wyrażoną tak wieloma pięknymi życzeniami,
przesłanymi tu, na blogu, jak i drogą telefoniczną, sms-ową, lub
w trakcie osobistych rozmów. Zapewniam, że w intencji tych
wszystkich Osób, które o nas, kapłanach, pamiętały – zaraz po Świętach, sprawował będę Mszę Świętą, jako mój osobisty dar wdzięczności. Ale już dzisiaj bardzo
dziękuję! Postaram się w najbliższych dniach dotrzeć z
osobistymi podziękowaniami do poszczególnych Osób.
A
oto dzisiaj Wielki Piątek. Zachęcam Was dzisiaj w rozważaniu do
ciszy przez cały dzień i sam zamierzam ją zachowywać, ale rano na
chwilę włączyłem Telewizję Republika, gdzie trafiłem na
wypowiedź Cezarego Gmyza w „Chłodnym okiem”. I bardzo, ale to
bardzo ucieszyłem się, że to z ust dziennikarza w porannym paśmie
telewizyjnym – a nie tylko z ust księdza na ambonie – padły
słowa, że Europa Zachodnia zapomniała o Ukrzyżowanym, dlatego
jest to, co jest, czyli ataki terrorystyczne.
Cezary
Gmyz bardzo wprost powiedział, że skoro Europa zrezygnowała z
chrześcijaństwa i z misyjnego nakazu głoszenia Ewangelii wszystkim
ludom i narodom, to jest tyle zła. I że może bardziej – jak się
wyraził Dziennikarz – „niż ołów potrzebne jest głoszenie
Ewangelii”. Bo Jezus i Apostołowie – słabi z ludzkiego punktu
widzenia – okazali się skuteczniejsi od tych, którzy przez wieki
stosowali siłę… Kapitalna refleksja na Wielki Piątek!
I
jeszcze jedna refleksja… Kiedy przygotowywałem dzisiejsze
rozważanie, zadzwonił mój Przyjaciel, Ksiądz Leszek Mućka, z
informacją, że kilkanaście minut wcześniej zmarła – po
wielkich cierpieniach – Jego Babcia… Akurat wymienialiśmy się
różnymi informacjami pisemnymi na skype z Markiem, który kiedy się
o tym dowiedział, skomentował to bardzo krótko: „Umrzeć w
Wielki Piątek – każdy by chciał”… Ciekawa myśl… Prawdziwy
Wielki Piątek…
Przeżyjmy
go w ciszy naszych serc…
I
na takie jego przeżywanie – niech Was błogosławi Bóg
Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Wielki
Piątek,
do
czytań: 52,13–53,12; Hbr 4,14–16;5,7–9; J 18,1–19,4
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Oto
się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie
bardzo. Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został
oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi –
tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta,
bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś
niesłychanego. Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli? na kimże się
ramię Pańskie objawiło?
On
wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej
ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć,
ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez
ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim
się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz
On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a
myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze
zdrowie.
Wszyscyśmy
pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej
drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go,
lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak
baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich.
Po
udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem?
Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został
zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w
śmierci swej był [na równi] z bogaczem, chociaż nikomu nie
wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało.
Spodobało
się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na
ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola
Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy
światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu,
ich nieprawości On sam dźwigać będzie.
Dlatego
w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz,
za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy
przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za
przestępcami.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Mając
więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa,
Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego
bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym
słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze
podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z
ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i
znaleźli łaskę w stosownej chwili.
Chrystus
bowiem z głośnym
wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił gorące prośby i
błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został
wysłuchany dzięki swej uległości.
A
chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co
wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia
wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.
MĘKA
NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Po
wieczerzy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam
ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz,
który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często
się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników
od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami,
pochodniami i bronią. A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na
Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: „Kogo
szukacie?” Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Rzekł do
nich Jezus: „Ja jestem”. Również i Judasz, który Go wydał,
stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli
się i upadli na ziemię.
Powtórnie
ich zapytał: „Kogo szukacie?” Oni zaś powiedzieli: „Jezusa z
Nazaretu”. Jezus odrzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem.
Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść”. Stało się
tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: Nie utraciłem
żadnego z tych, których Mi dałeś. Wówczas Szymon Piotr, mając
przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął
mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus
do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha,
który Mi podał Ojciec?”
Wówczas
kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa,
związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem
teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański.
Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek
zginął za naród.
A
szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był
znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec
arcykapłana, podczas gdy Piotr zatrzymał się przed bramą na
zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi,
pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca
odźwierna rzekła do Piotra: „Czy może i ty jesteś jednym
spośród uczniów tego człowieka?” On odpowiedział: „Nie
jestem”. A ponieważ było zimno, strażnicy i słudzy rozpaliwszy
ognisko stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr
i grzał się.
Arcykapłan
więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu
odpowiedział: „Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem
zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy
Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz?
Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co
powiedziałem.” Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących
spoliczkował Jezusa, mówiąc: „Tak odpowiadasz arcykapłanowi?”
Odrzekł mu Jezus: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było
złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” Następnie
Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza.
A
Szymon Piotr stał i grzał się. Powiedzieli wówczas do niego: „Czy
i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów?” On zaprzeczył mówiąc:
„Nie jestem.” Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu
Piotr odciął ucho, rzekł: „Czyż nie ciebie widziałem razem z
Nim w ogrodzie?” Piotr znowu zaprzeczył i natychmiast kogut
zapiał.
Od
Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym
rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie
skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do
nich na zewnątrz i rzekł: „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu
człowiekowi?” W odpowiedzi rzekli do niego: „Gdyby to nie był
złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie.” Piłat więc rzekł do
nich: „Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa.”
Odpowiedzieli mu Żydzi: „Nam nie wolno nikogo zabić.” Tak miało
się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią
miał umrzeć.
Wtedy
powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł
do Niego: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?” Jezus
odpowiedział: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli
ci o Mnie?” Piłat odparł: „Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i
arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?”
Odpowiedział
Jezus: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo
moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został
wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd.” Piłat
zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś królem?”
Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem
i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy,
kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.” Rzekł do Niego Piłat:
„Cóż to jest prawda?”
To
powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: „Ja
nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na
Paschę uwalniam wam jednego więźnia. Czy zatem chcecie, abym wam
uwolnił Króla żydowskiego?” Oni zaś powtórnie zawołali: „Nie
tego, lecz Barabasza!” A Barabasz był zbrodniarzem.
Wówczas
Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy
koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem
purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: „Witaj, królu
żydowski!” I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na
zewnątrz i przemówił do nich: „Oto wyprowadzam Go do was na
zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej
winy.”
Jezus
więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu
purpurowym. Piłat rzekł do nich: „Oto Człowiek.” Gdy Go
ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”
Rzekł do nich Piłat: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem
nie znajduję w Nim winy.” Odpowiedzieli mu Żydzi: „My mamy
Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił
Synem Bożym.”
Gdy
Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej. Wszedł
znów do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd Ty jesteś?” Jezus
jednak nie dał mu odpowiedzi. Rzekł więc Piłat do Niego: „Nie
chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić
Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?” Jezus odpowiedział:
„Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z
góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie.”
Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali:
„Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto
się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi.”
Gdy
więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i
zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku
Gabbata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej.
I rzekł do Żydów: „Oto król wasz!” A oni krzyczeli: „Precz!
Precz! Ukrzyżuj Go!” Piłat rzekł do nich: „Czyż króla
waszego mam ukrzyżować?” Odpowiedzieli arcykapłani: „Poza
Cezarem nie mamy króla.” Wtedy więc wydał Go im, aby Go
ukrzyżowano.
Zabrali
zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane
miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go
ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony,
pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go
umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, Król
Żydowski. Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie
ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku
hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do
Piłata: „Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem
Królem Żydowskim.” Odparł Piłat: „Com napisał, napisałem.”
Żołnierze
zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na
cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także
tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do
dołu. Mówili więc między sobą: „Nie rozdzierajmy jej, ale
rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć.” Tak miały się
wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los
rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze.
A
obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego,
Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał
Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do
Matki: „Niewiasto, oto syn Twój.” Następnie rzekł do ucznia:
„Oto Matka twoja.” I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Potem
Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło
Pismo, rzekł: „Pragnę.” Stało tam naczynie pełne octu.
Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A
gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „Wykonało się!” I
skłoniwszy głowę oddał ducha.
Ponieważ
był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na
krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem
– Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i
usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie
tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani.
Lecz
gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu
goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i
natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który
widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi
prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się
wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu na innym
miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili.
Potem
Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy
przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A
Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył
również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa
w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu.
Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z
wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania.
A
na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy
grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze
względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób
znajdował się w pobliżu.
Ile
razy w naszym życiu zdarza się Wielki Piątek? Ten liturgiczny jest
dzisiaj, bo dzisiaj wspominamy (czyli na nowo przeżywamy, uobecniamy
tu i teraz) historyczne Wydarzenie Kalwarii. Ono w sposób
mistyczny tu i teraz się dokonuje. I taki dzień jest raz w roku.
Nie sprawujemy w tym dniu Mszy Świętej, bo Ofiara niekrwawa
Zbawiciela – jak określamy Mszę Świętą – zostaje zastąpiona
wspominaniem owej jedynej Ofiary krwawej, dokonanej na krzyżu…
Ile
razy jednak ma miejsce w naszym życiu wielki piątek w takiej
„zwyczajnej” odsłonie,
czyli takie nałożenie się na
siebie i nawarstwienie cierpień, przeciwności, trudności i
ludzkiej złośliwości,
iż wydaje się, że nie ma już nadziei
i że jest tylko i wyłącznie smutek, tragedia, czarna rozpacz,
dramat?… Ile razy taki dzień ma miejsce w naszej codzienności?
Raz na jakiś czas, czy niemalże codziennie, kiedy to za
każdym razem, przekraczając próg własnego domu, mamy wrażenie,
że przekraczamy bramę piekła – tego właśnie domowego
piekła – gdzie tylko złość, kłótnia, wzajemne wyzwiska, a
może i alkohol?…
Jeżeli
tak rzeczywiście wygląda nasze życie, to dzisiaj właśnie jest
taki dzień, w którym otrzymujemy wsparcie od samego Jezusa,
przeżywającego swój Wielki Piątek
i pokazującego nam w ten
sposób, że On to wszystko naprawdę pierwszy przeżył i
całą tę swoją Drogę Krzyżową przed nami przeszedł. I dlatego
także dzisiaj nie zostawia nas samych – jest z nami, rozumie nas i
wspiera… I nie pozwala nam upaść – w rezygnację, w
apatię, w rozpacz i czarny smutek – o ile tylko my trzymamy się
Go, ufamy Mu i jesteśmy z Nim w pełnym kontakcie.
A
poza tym, Wielki Piątek – ten Jezusowy – chociaż niesie ze sobą
bezmiar bólu i cierpienia, to jednak ma gdzieś głęboko w swoją
strukturę, wpisaną – nadzieję…
Takie zdanie nie pojawia
się wprost w ewangelicznym opisie Męki Pańskiej, ale całe jej
przesłanie – jeśli się weźmie pod uwagę nastawienie Jezusa, z
jakim podjął całe to cierpienie – jest przesłaniem wielkiej
nadziei!
Ale
już w pierwszym czytaniu, z Proroctwa Izajasza, chociaż większa
część tego tekstu jest opisem cierpienia Sługi Jahwe, to jednak w
ostatniej jego części czytamy: Spodobało się Panu zmiażdżyć
Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy,
ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się
przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się
nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On
sam dźwigać będzie. Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i
posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć
ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł
grzechy wielu, i oręduje za przestępcami.
Czyli nadzieja
wyrażona wprost!
A
już drugie czytanie, z Listu do Hebrajczyków, w całości
jeśli tak można powiedzieć – poświęcone jest nadziei,
bo mówi o owocach Jezusowej Męki. Przesłanie to wybrzmiewa z
całości tego fragmentu, zwróćmy jednak szczególną uwagę na
słowa: Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie
mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we
wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu;

oraz: A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą
zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.

Otóż
właśnie! Jezus nas rozumie – we wszystkim! On sam pierwszy
poniósł na własnych ramionach wszystkie nasze bóle i cierpienia.
Stąd zachęta, jaką kieruje do nas Autor Listu do Hebrajczyków:
Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy
otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę w stosownej chwili.

Tak,
Kochani, przybliżmy się – także dzisiaj – do tego Tronu
łaski, jakim jest Krzyż!
Całując go w trakcie wieczornej
liturgii, pomyślmy o naszych codziennych krzyżach, bólach,
rozczarowaniach, łzach… Oddajmy je – tak bardzo szczerze –
cierpiącemu Jezusowi…
Wsłuchajmy się też w dzisiejsze
czytania liturgiczne, a na ile czas nam pozwoli – sięgnijmy po nie
sami, jeszcze przed liturgią, lub nawet po niej…
Przeżyjmy
jeszcze raz te Wydarzenia – także po to, aby w nich zobaczyć
całe swoje życie.
Żeby to się jednak mogło dokonać,
potrzeba ciszy… Niech jej dzisiaj, Kochani, nie zabraknie…
Szczególnie – kiedy pójdziemy na adorację Najświętszego
Sakramentu – jeszcze w tak zwanej Ciemnicy, albo już w Grobie
Pańskim… Ale i w naszych domach – niech nie zabraknie ciszy…
Bo właśnie w tej ciszy możemy Jezusowi coś powiedzieć… A mamy
co powiedzieć…
I
możemy się przekonać, że Wielki Piątek – całym swoim
przesłaniem – woła o nadzieję!

14 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.