Jeruzalem – Miasto pokoju!

J
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym imieniny obchodził Marian Nowicki, mój Wujek, a także Marian Tomkowicz, mój Profesor łaciny w Liceum im. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej, a później – wieloletni Wójt Gminy Leśna Podlaska. Urodziny zaś obchodził wczoraj Łukasz Lisiewicz, za moich czasów – Ministrant w Parafii Trąbki. Z kolei rocznicę ślubu obchodzili Państwo Elżbieta i Jacek Szczot – moi Znajomi z KUL, szczególnie zaś Elżbieta, z którą współpracowałem w ramach Katedry Prawa Sakramentów Świętych. 
      Wszystkim wczoraj Świętującym życzę takiego otwarcia na natchnienia działania Ducha Świętego, o jakim pisał Ksiądz Marek w swoim rozważaniu. I o takie właśnie otwarcie będę się dla Nich modlił. 
         A przy okazji – dziękuję Księdzu Markowi za słówko z Syberii i teraz liczę – w związku z tym – na Wasze słówka, moi Drodzy!
       A na głębokie i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

6
Niedziela Wielkanocy, C,
do
czytań: Dz 15,1–2.22–29; Ap 21,10–14.22–23; J 14,23–29
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Niektórzy
przybysze z Judei nauczali braci w Antiochii: „Jeżeli się nie
poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być
zbawieni”.
Kiedy
doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i
Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród
nich udadzą się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów
i starszych.
Wtedy
Apostołowie i starsi wraz z całym Kościołem postanowili wybrać
ludzi przodujących wśród braci: Judę, zwanego Barsabas, i Sylasa
i wysłać do Antiochii razem z Barnabą i Pawłem. Posłali przez
nich pismo tej treści:
Apostołowie
i starsi bracia przesyłają pozdrowienie braciom pogańskiego
pochodzenia w Antiochii, w Syrii i w Cylicji. Ponieważ
dowiedzieliśmy się, że niektórzy bez naszego upoważnienia wyszli
od nas i zaniepokoili was naukami, siejąc wam zamęt w duszach,
postanowiliśmy jednomyślnie wybrać mężów i wysłać razem z
naszymi drogimi: Barnabą i Pawłem, którzy dla imienia Pana naszego
Jezusa Chrystusa poświęcili swe życie. Wysyłamy więc Judę i
Sylasa, którzy powtórzą wam ustnie to samo.
Postanowiliśmy
bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru
oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych
bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze
uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!”
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Uniósł
mnie anioł w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał
mi Miasto Święte, Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga i mające
chwałę Boga. Źródło jego światła podobne do kamienia
drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu: Miało
ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach
dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu
pokoleń synów Izraela. Od wschodu trzy bramy i od północy trzy
bramy, i od południa trzy bramy, i od zachodu trzy bramy. A mur
miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion
dwunastu Apostołów Baranka.
A
świątyni w nim nie dojrzałem: bo jego świątynią jest Pan Bóg
wszechmogący oraz Baranek. I miastu nie trzeba słońca ni księżyca,
by mu świeciły, bo chwała Boga je oświetliła, a jego lampą jest
Baranek.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie
zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do
niego, i będziemy w nim przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie
zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja,
ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.
To
wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch
Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego
nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem.
Pokój
zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam
daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.
Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do
was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do
Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie.
A
teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli,
gdy się to stanie”.
W
dobie ciągłych obrad, spotkań, narad, konferencji,
odbywanych na większych i mniejszych szczytach; w dobie intensywnych
sporów pol
itycznych i innych, może nam
niezauważenie przemknąć przed oczami wydarzenie, o którym mówi
pierwsze czytanie. Oto bowiem Księga Dziejów Apostolskich opowiada
o tak zwanym Soborze Jerozolimskim – pierwszym Soborze
powszechnym Kościoła. Potrzeba zwołania tegoż Soboru okazała się
bardzo wyraźnie, kiedy to – jak słyszeliśmy – doszło do
niemałych
sporów i zatargów między
przybyszami z Judei, a Pawłem i Barnabą.
A
przy okazji, zauważmy: Sobór Jerozolimski miał miejsce w roku 50
po narodzeniu Chrystusa, a więc około siedemnaście lat po Jego
Wniebowstąpieniu. To był jeszcze młody Kościół, co do
którego przyzwyczailiśmy się mniemać, iż
panowała
w nim wzorowa miłość i
pokój.
I tak zasadniczo było, bo kiedy czytamy Dzieje
Apostolskie to zauważamy, iż w kilku miejscach Autor natchniony
mówi o „jednym sercu i jednym duchu”, które ożywiały
wierzących. Tak naprawdę było!
A
jednak dzisiaj słyszymy o sporach, zatargach – i to
niemałych – do których doszło tak wcześnie, bo właśnie już
u początku istnienia Kościoła.
Z drugiej strony, rzecz
dotyczyła sprawy o tyle ważnej, że istotnie trzeba ją było
wyjaśnić.
Oto
bowiem chrześcijanie z Judei, którzy wcześniej byli wyznawcami
religii Mojżeszowej, utrzymywali, że wszyscy, którzy przyjmują
chrześcijaństwo, którzy stają się wyznawcami nowej religii,
którzy stają się uczniami Chrystusa, mają przejść normalną
niejako drogę, a więc na
jpierw mają stać się
wyznawcami judaizmu, a 
dopiero potem – chrześcijaństwa.
Rzecz jasna, chodziło tu o pogan, bo rodowici Żydzi sprawę mieli
„rozwiązaną”.
A
jednak Paweł i Barnaba nie zgodzili się z taką
argumentacją. Po co bowiem poganie mają przechodzić aż taką
długą drogę? Kto powiedział, że droga do chrześcijaństwa
prowadzi przez judaizm?
Naturalnie, zwolennicy judaizmu mieli w
ręku ten argument, że sam Jezus był Żydem jako człowiek, że
także był obrzezany, że gorliwie praktykował jako członek narodu
wybranego.
Ale znowu Paweł, Apostoł Narodów, który tyle miejsc na kuli
ziemskiej odwiedził, do tylu zakątków zaniósł Dobrą Nowinę,
widział w tym istotną przeszkodę w nawracaniu pogan. Wielu
z nich mogło bowiem stawiać opory i nie przyjmować obrzezania, a
tym samym – nie dochodzić do chrześcijaństwa.
Toteż
Paweł i Barnaba udali się w tej sprawie do Jerozolimy.
Wiemy, że to właśnie tam było ówczesne centrum
chrześcijaństwa,
jeszcze nie w Rzymie. Dzisiejszy fragment
Księgi Dziejów Apostolskich nie podaje nam przebiegu obrad, a tylko
werdykt apostolski. Naturalnie, był on przychylny
poganom
– nie musieli przyjmować znaku obrzezania. Zostali
jedynie poproszeni o przestrzeganie pewnych koniecznych
wymogów rytualnych:
powstrzymanie się od jedzenia tego, co
uduszone, od nierządu, od ofiar składanych bożkom.
To
takie najogólniejsze wymogi, ale też wydaje się, iż nie było
to postawione kategorycznie,
słyszymy bowiem dość umiarkowane
stwierdzenie: Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie
się od tego.
Sprawa zatem została rozstrzygnięta
jednoznacznie, a Apostołowie, podejmując taką, a nie inną
decyzję, nie mieli wątpliwości, że działał przez nich Duch
Święty
– wprost powołują się na Jego asystencję. Spór
został zażegnany. I chyba tylko wypada wyrazić radość, że tak
się właśnie stało.
Kiedy
widzimy, w jaki sposób sprawa została podjęta i załatwiona, to
chyba już sam spór nie przeszkadza nam tak bardzo, nie
umniejsza w naszych oczach Apostołów czy innych członków młodego
Kościoła. Po prostu, tam gdzie są ludzie, tam są problemy –
i tam są spory. Każdy
bowiem ma prawo do własnego zdania i nie jest żadną nowiną, że
zdania te mogą się różnić. I niejednokrotnie faktycznie się
różnią. Ale czy to musi oznaczać
wojnę,
awanturę, „burzę z piorunami”?
Na
pewno nie! Apostołowie uczą nas rozstrzygania takich sporów.
Oczywiście, rozwiązanie problemu nie przyszło tu od
razu.
Trzeba było udać się do Jerozolimy, odbyć długą i
wcale nie łatwą debatę, ale pokój w Kościele
został utrzymany
i na długi czas utrwalony. Nie
na darmo nazwę miasta „Jeruzalem” tłumaczy się jako
„Miasto
pokoju”. Rzeczywiście, z Jerozolimy
pokój rozlał się na cały Kościół. Z Miasta pokoju cały
Kościół otrzymał na nowo pokój, zagrożony przez czas jakiś
ludzkimi waśniami.
A
oto drugie czytanie, z Księgi Apokalipsy Świętego Jana Apostoła
mówi o Nowym Jeruzalem. Tym mianem – mianem nowego Miasta
Jeruzalem, zwykło się określać Niebo, jako miejsce
wiecznego zbaw
ienia, miejsce wiecznego pokoju. Tak więc,
zarówno to Jeruzalem ziemskie, jak i to Jeruzalem niebieskie –
promieniuje pokojem, który pochodzi wprost od Chrystusa.
Opis
miasta wiecznego, Nowego Jeruzalem, jest przepiękny. Emanuje z niego
jakiś majestat, jakaś przeogromna wielkość i potęga. Trzy
bramy miasta z każdej jego strony, a na bramach – imiona dwunastu
pokoleń synów Izraela. Centralnym punktem ziemskiego Jeruzalem była
świątynia. W Nowym Jeruzalem świątyni nie
ma.
Oczywiście – tej materialnej świątyni nie ma, bo jest
inna, najdoskonalsza: sam Bóg jest w centrum tego Miasta.
Baranek zabity i zmartwychwstały, a więc Jezus.
To
właśnie dlatego z Jeruzalem niebieskiego płynie
na wszystkich zbawionych pokój wieczny,
że Jego Świątynią,
że w Jego centrum – jest Jezus. To dlatego także z tego
ziemskiego Jeruzalem popłynął pokój, który następnie rozlał
się na cały młody Kościół, że Apostołowie tam zgromadzeni
cieszyli się obecnością Jezusa. Przecież On sam obiecał,
że pozostanie z nimi aż do skończenia świata. On sam obiecał im
pokój.
Oto
słyszeliśmy dzisiejszą Ewangelię i zawarte w niej słowa, niosące
nadzieję: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją
naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy
u niego przebywać.
[…]
To wam powiedziałem,
przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, któr
ego
Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni
wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.
I
w tym momencie Jezus wypowiedział słowa, które – bez cienia
przesady – można uznać za słowa kluczowe dla dzisiejszej
liturgii: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak,
jak daje świat, Ja wam daję! Niech się nie trwoży serce wasze ani
się nie lęka!
Życzmy
sobie dzisiaj, Kochani, aby nasze domy były takimi
miastami pokoju”. Aby to
zaszczytne określenie, to miano „Jeruzalem” jako oznaczenie
Miasta pokoju, można było powiedzieć o każdym domu naszej
Parafii. Moi Drodzy, to nie jest jakaś utopia, to nie jest jakaś
mglista abstra
kcja, to nie jest rzeczywistość odległa
i niespra
wdzalna. Nie! Taki prawdziwy pokój może – i
powinien – panować w każdym domu.
I
nie
chodzi tu o pokój sztuczny, udawany przed księdzem po
kolędzie, czy przed rodziną, kiedy zjedzie się na imieniny. Tu
chodzi o prawdziwy pokój, który będzie budowany –
chociażby nawet – na drodze wzajemnego upomnienia, czy ostrej
wymiany zdań;
który będzie się tworzył na drodze ciągłego
poszukiwania, na drodze ciągłego wzajemnego poprawiania błędów,
napominania się, ale i dobrego słowa, i
wzajemnej modlitwy.
Bo
przecież nie ma chyba takiego domu, takiego małżeństwa, takiej
rodziny, w której by nigdy nie doszło do jakiegoś zgrzytu,
jakiegoś nieporozumienia… I
nie w tym problem, że
czasami do takich rzeczy dochodzi. Problem zaczyna się wówczas, gdy
takie sytuacje się prowokuje, gdy obie strony nie dążą
do zgody, ale jeszcze dolewają oliwy do ognia”;
gdy rodzice, żyjący w ciągłym konflikcie, „przeciągają”
– każde na swoją stronę – dzieci, które już naprawdę nie
wiedzą, co mają myśleć i jakie stanowisko zająć, bo chciałyby
żyć dobrze i z jednym
, i z drugim rodzicem.
Problem
poważny jest wówczas, gdy członkowie rodziny myślą tylko o
sobie,
o swojej wygodzie, gdy nie poświęcają sobie czasu,
ponadto – gdy swoje problemy
wyno
szą poza dom, lub
w
swoje
problemy
angażują wszystkich wokół, tylko nie
Chrystusa
.
Trzeba
więc, abyśmy wszyscy uczyli się od Apostołów tej umiejętności
umietności mądrego
zaradzania problemom. Oni
w obliczu trudnej sytuacji nie załamali rąk i nie zaczęli
narzekać, tylko szybko udali się do miejsca, gdzie sprawę dało
się „od ręki” rozwiązać. Może w ich sercach brzmiały
jeszcze słowa Jezusa:
Pokój zo
stawiam wam, pokój mój daję wam!
Wiedzieli, że w Jerozolimie, w centrum, ten pokój odnajdą,
bo tam, gdzie jest Wspólnota apostolska – tam z
całą pewn
ością jest Chrystus.
I
my, kiedy staniemy w obliczu konfliktu w rodzinie, w pracy, w szkole;
kiedy staniemy w obliczu takich czy innych problemów, mamy się udać
do miasta pokoju”, jakim jest
każdy kościół,
a w nim każda Msza Święta, a w jej trakcie
– Komunia Święta. Mamy się udać na modlitwę – to też jest
źródło pokoju. Każde miejsce, każdy czas i
każda
okoliczność, w których można spotkać
Chryst
usa – jest takim właśniemiastem
pokoju”.
W
ten sposób owym „Jeruzalem”, czyli „Miastem pokoju”, stanie
się serce każdego z nas. Każdego! Nie ma pośród nas
nikogo takiego, kto by nie był w stanie przyjąć daru pokoju, kto
by nie był w stanie tego pokoju uczynić w swym sercu. Każde
ludzkie serce jest dobrym mie
jscem, aby się mogło
stać „
miastem pokoju”! Trzeba je
tylko może bardziej otworzyć, a może oczyścić.
Istotnym jest ponadto, abyśmy u Chrystusa tego pokoju szukali, nie
gdzie indziej.
Dzisiaj
wielu proponuje wiele
, a pokój jest na ustach wszystkich
wielkich tego świata. Tylko im więcej się o nim mówi, tym mniej
go jakoś widać. Podobnie jest na płaszczyźnie naszych serc i
naszej codzienności: ci, którzy obiecują tanie szczęście
i
łatwy pokój, często okazują się oszustami,
szukającymi tylko wł
asnej korzyści. I
dlatego, Kochani, nie szukajmy pokoju nigdzie indziej, jak tylko u
Źródła. Jezus powiedział bardzo wyraźnie: Pokój zostawiam
wam, pokój mój daję wam. Nie tak, jak daje świat, Ja wam daję.
Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka!
Moi
Drodzy, niech oazami tego pokoju, niech „miastami pokoju” stają
się nasze serca. Niech „miastami pokoju” stają się nasze
domy rodzinne,
nasza Parafia,
nasza Gmina, nasza Ojczyzna… Niech Chrystus obdarza
nas wszystkich pokojem prawdziwym – swoim pokojem. Niech mocno
zapiszą się w naszych umysłach i sercach Jego słowa: Pokój
zo
stawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak, jak daje
świat –
Ja wam
daję
!

2 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.