Logika Bożego działania

L
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiejsze rozważanie jest nieco rozbudowane, ale to z tego powodu, że w Diecezji siedleckiej obchodzimy dziś liturgiczne wspomnienie Matki Bożej Leśniańskiej, zaś w Diecezji rzymskiej obchodzone jest wspomnienie Błogosławionego Papieża Pawła VI. Ponieważ to ostatnie wspomnienie obchodzone jest od niedawna, bo niedawno Paweł VI został beatyfikowany – a jest to bardzo ciekawa Postać – postanowiłem także do niego nawiązać. I stąd wydłużenie całego rozważania. Natomiast bezpośrednio do dzisiejszych czytań odnosi się jego pierwsza część – to informacja dla tych, którzy nie będą mieli ochoty lub czasu, by czytać całość. 
        Serdecznie pozdrawiam i życzę dobrego dnia!
                               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
26 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Najświętszej Maryi Panny Leśniańskiej,
do
czytań: Job 1,6–22; Łk 9,46–50

CZYTANIE
Z KSIĘGI JOBA:
Zdarzyło
się pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stanąć przed
Panem, że i szatan też poszedł z nimi. I rzekł Bóg do szatana:
„Skąd przychodzisz?”. Szatan odrzekł Panu: „Przemierzałem
ziemię i wędrowałem po niej”. Mówi Pan do szatana: „A
zwróciłeś uwagę na sługę mego, Joba? Bo nie ma na całej ziemi
drugiego, kto by tak był prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający
grzechu jak on”. Szatan na to do Pana: „Czy Job za nic czci Boga?
Czyż Ty nie okoliłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej
majętności? Pracy jego rąk błogosławiłeś, jego dobytek na
ziemi się mnoży. Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego
majątku. Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył”. Rzekł Pan do
szatana: „Oto cały majątek jego w twej mocy. Tylko na niego
samego nie wyciągaj ręki”. I odszedł szatan sprzed oblicza Pana.
Pewnego
dnia, gdy synowie i córki jedli i pili w domu najstarszego brata,
przyszedł posłaniec do Joba i rzekł: „Woły orały, a oślice
pasły się tuż obok. Wtem napadli Sabejczycy, porwali je, a sługi
mieczem pozabijali, ja sam uszedłem, by ci o tym donieść”. Gdy
ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: „Ogień Boży spadł
z nieba, zapłonął wśród owiec oraz sług i pochłonął ich. Ja
sam uszedłem, by ci o tym donieść”. Gdy ten jeszcze mówił,
przyszedł inny i rzekł: „Chaldejczycy zstąpili z trzema
oddziałami, napadli na wielbłądy, a sługi ostrzem miecza zabili.
Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść”. Gdy ten jeszcze mówił,
przyszedł inny i rzekł: „Twoi synowie i córki jedli i pili wino
w domu najstarszego brata. Wtem powiał gwałtowny wicher z pustyni,
poruszył czterema węgłami domu, zawalił go na dzieci, tak iż
poumierały. Ja sam uszedłem, by ci o tym donieść”.
Job
wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał
pokłon i rzekł: „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę.
Pan dał i Pan zabrał. Niech będzie imię Pana błogosławione”.
W tym wszystkim Job nie zgrzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Uczniom
Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy.
Lecz
Jezus, znając myśli ich serca, wziął dziecko, postawił je przy
sobie i rzekł do nich: „Kto przyjmie to dziecko w imię moje, Mnie
przyjmuje; a kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.
Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki”.
Wtedy
przemówił Jan: „Mistrzu, widzieliśmy kogoś, jak w imię twoje
wypędzał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami”.
Lecz
Jezus mu odpowiedział: „Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest
przeciwko wam, ten jest z wami”.

Bardzo
trudno jest tak dosłownie interpretować i analizować dzisiejsze
pierwsze czytanie, będące fragmentem Księgi Hioba, bowiem dużo
tam obrazów symbolicznych i tajemniczych,
jak chociażby cała
scena stawania przed Panem „synów Bożych” i rozmowa, jaką w
trakcie tego spotkania prowadził Bóg z szatanem. Już samo to
spotkanie rodzi wiele pytań, na przykład: kim byli owi „synowie
Boży”?
Albo czy
stwierdzenie: zdarzyło
się pewnego dnia
należy rozumieć w ten
sposób, że były jakieś określone dni, w jakie Bóg
udzielał owym swoim synom audiencji?
A
wreszcie: dlaczego Bóg dopytywał szatana, skąd przyszedł,
skoro z całą pewnością wiedział to doskonale? I skąd w ogóle
szatan wziął się przed obliczem Boga?
Od kiedy to szatan ma
taką możliwość, skoro – jeśli to można tak ująć – istotą
bycia szatanem jest właśnie definitywne i zupełne odrzucenie od
oblicza Bożego?
Zapewne
jeszcze wiele pytań, podobnych do tych, można by tu postawić, ale
zapewne wszystkie te nasze wątpliwości da się wytłumaczyć w ten
sposób, że tak właśnie Autor biblijny chciał wyrazić prawdę
głębszą i ponadczasową.
A okoliczności opisanego spotkania
są w istocie jedynie pretekstem do opowiedzenia tego, co
dokonało się potem. A cóż takiego się dokonało?
To
właśnie, że sprawiedliwy Hiob został poddany przez Boga
a ściślej: przez szatana, ale
przy aprobacie Boga – ciężkiej próbie. W
dzisiejszym czytaniu tego nie usłyszeliśmy, ale z treści samej
Księgi możemy się dowiedzieć, że zanim się to stało, Hiob ze
swoją rodziną wiódł szczęśliwy, spokojny i bogobojny żywot,
zachowując z wielką gorliwością wszystkie przepisy Prawa
Pańskiego. Spotykał się ze swoimi bliskimi na ucztach, na których
wspólnie budowano atmosferę rodzinnej więzi, kiedy jednak
uczty kończyły się, Hiob składał ofiary Bogu na wypadek,
gdyby ktoś z jego dzieci lub bliskich nawet nieopatrznie naruszył
któryś z przepisów wspomnianego Prawa, ujmując w ten sposób czci
Boga.
Można
więc powiedzieć, że był Hiob człowiekiem aż nadto
sprawiedliwym,
a tymczasem dzisiaj słyszymy, że został w
bardzo krótkim czasie ogołocony dosłownie ze wszystkiego! I
to zupełnie za nic – bo przecież nie można w jego przypadku
mówić o jakiejkolwiek karze. Zresztą, to wynika wprost z rozmowy
Boga z szatanem, w trakcie której Bóg niejako sam wskazał
szatanowi Hioba, mówiąc o nim, że nie
ma na całej ziemi drugiego, kto by tak był prawy, sprawiedliwy,
bogobojny i unikający grzechu jak on.
I
okazało się, że Bóg nie pomylił się w tej ocenie, bowiem nawet
poddany tak ciężkiej próbie, Hiob
od Boga się nie odwrócił.

Autor biblijny mówi o tym bardzo jasno w ostatnim zdaniu
dzisiejszego pierwszego czytania, iż w
tym wszystkim Job nie zgrzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości.

Jak
dowiadujemy się z treści całej Księgi, Hiob nie tylko na
początku, ale z
całej tej próby wyszedł

właśnie taką obronną, a wręcz zwycięską
ręką,
chociaż
zanim
się to stało, to w
dyskusjach z przyjaciółmi, a potem z samym Bogiem, nieco użalał
się nad swoim losem. Jednak ani
przez moment od Boga się nie odwrócił,

nie zbuntował się przeciwko Niemu.
A
my dzisiaj wiemy, że jednym z przesłań tejże
Księgi jest chęć rozprawienia się z takim oto
potocznym
i uproszczonym pojmowaniem Bożej sprawiedliwości, iż
Bóg
natychmiast odpłaca człowiekowi
za
czynione przez niego dobro lub zło. Oto
tutaj mamy historię człowieka, który
niczym wobec Boga nie zawinił, a został dotknięty cierpieniem.
Dzisiaj
słyszymy początek tej historii, jednak już w tym krótkim
fragmencie mamy „próbkę” zarówno ogromu cierpienia, jakie
spadło na Hioba, jak i „próbkę” jego postawy.
Zastanawiając
się zaś
nad
przesłaniem,
jakie
może płynąć dla nas z tej historii, zapewne bez trudu zauważymy,
że chodzi tu o wprowadzenie
nas w logikę Bożego działania

– tak różną od logiki ludzkiej. Zresztą, takie samo przesłanie
płynie z dzisiejszej Ewangelii.
Oto
swoim
uczniom, sprzeczającym się, który z nich jest największy, Jezus
pokazuje
bezbronne dziecko i każe je naśladować,
a
tym, którzy oburzali się na człowieka, dokonującego
znaków w imię Jezusa niejako
bez „upoważnienia”,
odpowiada:
Nie
zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami.

Zupełnie
inna od ludzkiej – i przez to poniekąd zaskakująca – jest
logika
Bożego działania!
Znacząco,
a wręcz bardzo znacząco przewyższa ona tę ludzką.
Z
pewnością, sami
nieraz
doświadczaliśmy związanych z tym różnych
trudności – szczególnie
wtedy, gdy usiłowaliśmy
zrozumieć,

dlaczego w naszym życiu dokonują się sprawy, których
nie
pojmujemy,
albo
o przed którymi chcieliśmy się ustrzec… I dlaczego Bóg zdaje
się naszych
modlitw nie wysłuchiwać,

albo wysłuchuje je inaczej, niż byśmy chcieli lub się
spodziewali… Tak, bardzo różna od naszej jest logika Bożego
działania…
Cóż
zatem robić w takiej sytuacji?… Warto
z pewnością
zaufać
Bogu i poddać się tej 
Jego
logice,

poddać się Jego woli, bo głęboko przeżywana wiara podpowiada
nam, że na dalszą metę źle
na tym nie wyjdziemy.
Nie
przeszkadza to jednak w tym, aby stawiać
Bogu pytania i 
prosić
Go
o pomoc

w częściowym chociaż zrozumieniu i pełnym zaakceptowaniu tego, co
On proponuje, aby owo
przyjmowanie Bożych rozwiązań nie dokonywało się z zaciśniętymi
zębami czy pięściami, ale otwartym
sercem…
Dowodem
na to, że Bóg często w swoim działaniu wykracza – dla
dobra człowieka –
poza
zwyczajny
sposób pojmowania wielu spraw,

objawienia Matki Bożej, których w historii Kościoła można by
wyliczyć naprawdę wiele. Zewnętrznym
zaś
znakiem
i pamiątką

tychże wydarzeń są sanktuaria Maryjne. Jedno z nich znajduje się
w
Leśnej Podlaskiej,
w
Diecezji siedleckiej.
I właśnie dzisiaj cała
ta Diecezja
oddaje cześć Matce Najświętszej, królującej w tymże

Sanktuarium. Matka Boża odbiera tam cześć wiernych
w
małym, kamiennym wizerunku.

Jak
jednak doszło do powstania tegoż szczególnego miejsca kultu?

Otóż,
w dniu 26 września 1683 roku, dwaj chłopcy, pasący bydło w
pobliżu tej miejscowości, znaleźli na drzewie dzikiej gruszy
jaśniejący obraz.
Wizerunek został umieszczony w zbudowanym
wkrótce kościele i tam zaczął gromadzić rzesze ludzi, a w
miejscu, gdzie – według tradycji – ukazał się cudowny
wizerunek, została zbudowana kaplica. Komisja biskupia dwukrotnie –
w roku 1684 i 1700 – wydała dekrety o niezwykłości łask.
Doświadczyli
ich już w czasie wyprawy pod Wiedniem Jan Michałowski i Grzegorz
Kulczycki,
wysłani przez króla Jana III Sobieskiego do księcia
Lotaryngii. Musieli się oni w przebraniu przedzierać przez obóz
turecki. Uratowali się, bo polecili się opiece Matki Bożej
Leśniańskiej
i kiedy wrócili szczęśliwie z wojny do kraju,
złożyli Jej swoje wota oraz zabrane Turkom pałasze.
Samą
zaś Parafię w Leśnej Podlaskiej erygowano w 1695 roku. Na miejscu
dawnego kościoła z XVIII wieku, stoi obecnie barokowy, murowany,
piękny kościół.
W jego ołtarzu głównym znajduje się
wyryta na kamieniu płaskorzeźba Matki Bożej z Dzieciątkiem,
pochodząca z XVII wieku.
Opiekę nad Wizerunkiem i Parafią
powierzono zakonowi paulinów. W okresie zaborów klasztor zamknięto
jednak za sprzyjanie Powstaniu Styczniowemu, ale gorący kult
Maryi Leśniańskiej trwał nieprzerwanie,
mimo ukrycia Obrazu –
w niewiadomym miejscu – w obawie przed zabraniem.
Obraz
odnaleziono i w 1927 roku uroczyście wprowadzono do Leśnej.
Wizerunek koronował – w dniu 18 sierpnia 1963 roku – Kardynał
Stefan Wyszyński,
Prymas Polski. Natomiast Święty Jan Paweł
II, w roku 1984, podniósł kościół leśniański do godności
bazyliki mniejszej.
W
dniu dzisiejszym także – tyle, że w Diecezji rzymskiej –
obchodzone jest wspomnienie beatyfikowanego niedawno Papieża
Pawła VI.
Warto może przyjrzeć się tej pięknej Postaci, aby
zobaczyć również w historii jego życia znaki niezwykłego
działania Boga.
Giovanni
Battista Montini

urodził się 26
września 1897 r
oku,
w lombardzkim miasteczku Concesio koło Brescii. Jego ojciec,
Giorgio, był dziennikarzem i propagował społeczną naukę
Kościoła, działał we Włoskiej Akcji Katolickiej, był
parlamentarzystą.
Święcenia
kapłańskie
przyszły Papież przyjął 28 maja 1920 roku,
w Brescii, po czym kontynuował naukę i studia w Mediolanie i
Rzymie, między innymi w Papieskiej Akademii Kościelnej,
kształcącej dyplomatów watykańskich. W maju 1923 roku rozpoczął
pracę w nuncjaturze apostolskiej w Warszawie, jako sekretarz
nuncjusza Arcybiskupa Lorenzo Lauriego. W Polsce spędził niespełna
pół roku, poznawał kraj – był między innymi na Jasnej Górze;
uczył się języka, ale częste przeziębienia spowodowane
surowym klimatem sprawiły, że musiał wrócić do Włoch.
Po
powrocie do Rzymu, Ksiądz Montini rozpoczął pracę w
Sekretariacie Stanu,
będąc jednocześnie między innymi
asystentem kościelnym sekcji akademickiej Włoskiej Akcji
Katolickiej (w latach 1925–33) i krajowym moderatorem Federacji
Studentów Włoskich Uniwersytetów Katolickich.
W
1937 roku został substytutem do spraw zwyczajnych w Sekretariacie
Stanu,
którym kierował wówczas Kardynał Eugenio Pacelli –
późniejszy papież Pius XII. Na tymże stanowisku Ksiądz Prałat
Montini pozostał także po wyborze Kardynała na Papieża, w marcu
1939 r. W latach II wojny światowej był odpowiedzialny za pomoc
i opiekę nad uchodźcami.
Po
wojnie Pius XII chciał – na konsystorzu w styczniu 1953 roku –
mianować go Kardynałem, ale Ksiądz Montini nie przyjął
wyróżnienia.
Papież powołał go więc w 1954 roku na
arcybiskupa Mediolanu. Na stanowisku tym objawiły się jego
talenty duszpasterskie i organizacyjne. W ciągu ponad ośmiu
lat odnowił życie duchowe archidiecezji, ogłosił liczne listy i
orędzia duszpasterskie, odwiedzał zakłady pracy i
przyczynił się do powrotu do Kościoła wielu zeświecczonych
środowisk robotniczych i intelektualnych, wspierał rozwój prasy
katolickiej.
Następca
Piusa XII, Jan
XXIII, już na pierwszym konsystorzu, 15 grudnia 1958 r
oku,
mianował – mającego
wówczas sześćdziesiąt jeden lat –
arcybiskupa Mediolanu Kardynałem.
A gdy ku zaskoczeniu wszystkich Papież
Roncalli ogłosił, w
dniu
25
stycznia 1959 r
oku,
decyzję o zwołaniu Soboru Watykańskiego II,

nowy Kardynał
znalazł się w Głównej Komisji Przygotowawczej i w Komisji
Techniczno – Organizacyjnej przyszłego Soboru.
Po
śmierci Jana XXIII,

Kardynał
Montini już po dwóch dniach konklawe, w
dniu
21
czerwca 1963 r
oku,
został jego następcą, przyjmując imię Pawła VI.
Nowy
Papież
mógł wznowić obrady Soboru, albo zakończyć je po pierwszej
sesji, tymczasem już nazajutrz po wyborze zapowiedział, że
zamierza
kontynuować dzieło Jana XXIII.

„Właśnie temu dziełu głównie poświęcimy wszystkie nasze
siły” – podkreślił.
Paweł
VI był człowiekiem o szczególnym charakterze: był wyrafinowanym
intelektualistą,
delikatnym i subtelnym – mówiono o nim:
„człowiek nieskończonej uprzejmości” – a zarazem chłodnym
i nieco powściągliwym w obcowaniu z ludźmi,
co nie ułatwiało
mu kontaktów z otoczeniem.
Wielką
zasługą Pawła VI było takie pokierowanie pracami Soboru, że
stworzono warunki pełnej wolności wypowiedzi jego uczestników,
przeprowadzono głębokie reformy w Kościele, zachowując
nienaruszony depozyt wiary Chrystusowej.
Idąc
za wnioskami ojców soborowych w sprawie reformy Kurii Rzymskiej,
Paweł VI podjął się trudnego dzieła gruntownych zmian tej
instytucji,
będącej jakby „rządem” Kościoła. To Paweł
VI zarządził, aby wszyscy biskupi po osiągnięciu
siedemdziesiątego piątego roku życia składali na
ręce Papieża
rezygnację z urzędu, a w 1970 roku
wydał rozporządzenie, aby kardynałowie po skończeniu
osiemdziesięciu lat nie uczestniczyli w konklawe i
nie pełnili stanowisk w Kurii Rzymskiej. W 1973 roku, Papież
ustalił, że kardynałów wybierających nowego Biskupa Rzymu nie
może być więcej niż
stu dwudziestu.
Wielką
nowością Pontyfikatu
Pawła VI były jego pielgrzymki. Papież
rozpoczął „podbój świata”, odbywając w latach 1964–70
dziewięć
podróży do niemal
dwudziestu
państw,

oraz
czternaście
podróży do 
dwudziestu
miejscowości i regionów Włoch.
Paweł
VI jest autorem siedmiu encyklik, dziesięciu
konstytucji apostolskich, sześciu adhortacji, około czterdziestu
różnych listów, jedenastu listów apostolskich. Ogłosił
sześćdziesięciu jeden Błogosławionych
i
osiemdziesięciu czterech Świętych.
Po raz pierwszy w dziejach, w 1970 roku, dwóm kobietom przyznał
tytuły doktorów Kościoła. A są to: Święta Teresa z Avili i
Święta Katarzyna ze Sieny).
Na
sześciu konsystorzach mianował łącznie stu czterdziestu trzech
kardynałów – w tym Karola Wojtyłę.
Papież
Paweł VI z
marł w Święto Przemienienia
Pańskiego, 6 sierpnia 1978
roku, w wieku
osiemdziesięciu jeden lat. Wiadomość o śmierci Papieża
Montiniego była zaskoczeniem i wstrząsem dla całego Kościoła i
świata, gdyż w odróżnieniu od swych poprzedników, Piusa XII i
Jana XXIII, do końca życia zachował aktywność.
Jeszcze
w środę, 2 sierpnia, spotkał się z wiernymi na dziedzińcu Pałacu
Apostolskiego w Castel Gandolfo na cotygodniowej audiencji,
nazajutrz przyjął nowego prezydenta Włoch, Sandro Pertiniego i
przygotowywał rozważania przed niedzielną modlitwą „Anioł
Pański”.
Jednak
w sobotę, 5 sierpnia, stan zdrowia Ojca Świętego gwałtownie się
pogorszył. W niedzielę, 6 sierpnia, po południu pojawiły
się problemy z krążeniem, o godz. 1800
Papież leżąc uczestniczył we Mszy
Świętej,
którą odprawił jego sekretarz osobisty, ksiądz Pasquale Macchi, i
przyjął Komunię Świętą, po czym sekretarz stanu, Kardynał Jean
Villot udzielił mu Sakramentu Namaszczenia Chorych. O godz. 1940
Paweł VI odszedł do Domu Ojca.
Beatyfikował
go Papież Franciszek w dniu 19 października 2014 roku.
Oddając
cześć Matce Bożej Leśniańskiej i Błogosławionemu Papieżowi
Pawłowi VI, a jednocześnie wsłuchując się w Boże słowo
dzisiejszej liturgii, zastanówmy się:

W
jaki sposób staram się odkrywać i rozumieć logikę Bożego
działania w moim życiu?

Czy
staram się ją akceptować?

Do
kogo zwracam się o pomoc, kiedy na tym odcinku pojawiają się
największe trudności?

Niech
będzie imię Pana błogosławione!

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.