Który był i Który jest – i Który przychodzi…

K
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzi mój Dziadek, Edmund Jaśkowski. Ponieważ stan zdrowia zarówno Dziadka, jak i Babci, jest dość poważny – co związane jest także z wiekiem – to modlę się o szczególną Bożą pomoc w dźwiganiu krzyża niemocy i starości. Jednocześnie dla mojego Taty i Jego Rodzeństwa upraszam siły i cierpliwości do opieki nad swoimi Rodzicami.
       Imieniny obchodzi dzisiaj także Ksiądz Kanonik Edmund Szarek, Dziekan i Proboszcz w Łaskarzewie, a za mojego wikariatu w Radoryżu – Wicedziekan tamtejszego Dekanatu. Urodziny natomiast obchodzi Ksiądz Marcin Komoszyński, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii i należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Życzę obu Kapłanom nieustannego zapatrzenia się w Jezusa i podążania za Nim. Także obiecuję modlitwę!
       I jeszcze jedna obietnica – tym razem, nie moja. Otóż, na jutro mamy obiecane – słówko z Syberii! Wiemy, przez kogo…
                   Dobrego dnia!
                                          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
33 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ap 4,1–11; Łk 19,11–28
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, ujrzałem oto drzwi otwarte w niebie, a głos, ów pierwszy,
jaki usłyszałem, jak gdyby trąby mówiącej ze mną, powiedział:
„Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać”.
Doznałem natychmiast zachwycenia: A oto w niebie stał tron i na
tronie ktoś siedział.
A
Siedzący był podobny z wyglądu do jaspisu i do krwawnika, a tęcza
dokoła tronu podobna z wyglądu do szmaragdu. Dokoła tronu
dwadzieścia cztery trony, a na tronach dwudziestu czterech
siedzących Starców, odzianych w białe szaty, a na ich głowach
złote wieńce. A z tronu wychodzą błyskawice i głosy, i grzmoty,
i płonie przed tronem siedem lamp ognistych, które są siedmiu
Duchami Boga.
Przed
tronem niby szklane morze podobne do kryształu, a w środku tronu i
dokoła tronu cztery Zwierzęta pełne oczu z przodu i z tyłu:
Zwierzę pierwsze podobne do lwa, Zwierzę drugie podobne do wolu,
Zwierzę trzecie mające twarz jak gdyby ludzką i Zwierzę czwarte
podobne do orła w locie.
Cztery
Zwierzęta, a każde z nich ma po sześć skrzydeł, dokoła i
wewnątrz są pełne oczu i spoczynku nie mają, mówiąc dniem i
nocą: „Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który
był i Który jest, i Który przychodzi”. A ilekroć Zwierzęta
oddadzą chwałę i cześć, i dziękczynienie Siedzącemu na tronie,
Żyjącemu na wieki wieków, upada dwudziestu czterech Starców przed
Siedzącym na tronie i oddaje pokłon Żyjącemu na wieki wieków, i
rzuca przed tronem wieńce swe, mówiąc: „Godzien jesteś, Panie i
Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc, boś Ty stworzył
wszystko, a dzięki Twej woli istniało i zostało stworzone”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
opowiedział przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni
myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi.
Mówił
więc: „Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj
daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić.
Przywołał
więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do
nich: «Zarabiajcie nimi, aż wrócę».
Ale
jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z
oświadczeniem: «Nie chcemy, żeby ten królował nad nami».
Gdy
po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do
siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co
każdy zyskał.
Stawił
się więc pierwszy i rzekł: «Panie, twoja mina przysporzyła
dziesięć min». Odpowiedział mu: «Dobrze, sługo dobry; ponieważ
w dobrej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad
dziesięciu miastami».
Także
drugi przyszedł i rzekł: «Panie, twoja mina przyniosła pięć
min». Temu też powiedział: «I ty miej władzę nad pięciu
miastami».
Następny
przyszedł i rzekł: «Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem
zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś
człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć,
czegoś nie posiał».
Odpowiedział
mu: «Według słów twoich sądzę cię, zły sługo. Wiedziałeś,
że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem,
i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy
do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał».
Do
obecnych zaś rzekł: «Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma
dziesięć min».
Odpowiedzieli
mu: «Panie, ma już dziesięć min».
Powiadam
wam: «Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą
nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli,
żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich
oczach»”.
Po
tych słowach ruszył na przedzie, zdążając do Jerozolimy.
Mamy
na pewno świadomość, że obraz, ukazany nam przez Jana Apostoła,
a jemu z kolei: przez samego Boga, jest tylko obrazem, wizją,
oddającą jedynie w maleńkiej części – albo i wcale nie
oddającą – chwałę, majestat i potęgę Boga… Owszem, wizja
ta spowodowała u Jana wielki zachwyt, bo jeżeli spróbujemy
sobie wyobrazić to, co on zobaczył i co starał się nam opisać,
to rzeczywiście roztoczy się przed naszymi oczami przepiękna
wizj
a chwały Bożej.
Nie
możemy jednak zapominać, że chwała ta jest tak niezwykła, tak
ogromna
i tak niewyobrażalnie przewyższa ludzki sposób
pojmowania i rozumienia, że jakiekolwiek próby choćby
częściowego jej zrozumienia czy wyobrażenia sobie – nie
mają szans powodzenia.
Nikt, kto żyje na ziemi, nie jest w
stanie tej potęgi sobie wyobrazić, nie byłby też w stanie jej
zobaczyć.
Dlatego
dopiero po śmierci dane nam będzie w Niebie oglądać Boga
twarzą w twarz
i zachwycać się bezustannie pięknem Bożego
majestatu. Tu, na ziemi, musi nam wystarczyć wiara i to
wielkie pragnienie przebywania z Bogiem, które staje się dla nas
motywem do życia dobrego i świętego.
Owszem,
argument ten nie do wszystkich przemawia ze zbyt dużą siłą
przekonywania, dlatego tak często Bóg spotyka się ze strony
ludzi z lekceważeniem,
tak często jest pomijany, tak często
jest też obrażany ludzkimi grzechami…
Kochani,
powiedzmy to sobie jasno: gdyby ludzie wiedzieli, z kim tak naprawdę
mają do czynienia, nigdy nie odważyliby się sprzeciwiać Bogu!
A jednak, sam Bóg nie chce nas „na siłę” rzucać na kolana,
ani totalnie onieśmielać ogromem swojej potęgi. Dlatego tę potęgę
przed nami ukrywa, objawiając tylko pewne jej elementy, pewne
znaki swojej obecności i swego działania, ale też działając
po cichu, wewnętrznie;
prowadząc człowieka niejako za rękę…
Znakiem
owej Bożej obecności i jednocześnie zaufania do człowieka jest
powierzenie mu przez Boga talentów, dobrych
natchnień, czasu do wykorzystania i innych sprzyjających warunków,
dzięki którym człowiek może się duchowo, intelektualnie i pod
każdym innym względem rozwijać – i do Boga zbliżać. O
tym właśnie obrazowo mówił Jezus w dzisiejszej Ewangelii.
Ukazał
w niej obraz jakiegoś człowiek, o którym zasadniczo nic nie wiemy
– poza tym, że był szlachetnego rodu i że udał
się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i

wrócić.
Jego
współobywatele
od razu, niejako z góry, odrzucili
jego panowanie, dlatego wysłali
za nim poselstwo z oświadczeniem: «Nie chcemy, żeby ten królował
nad nami».

Jednak
„ten” po
jakimś czasie powrócił
– już jako król.
Jak
potraktował owych
przeciwników,
to dowiadujemy się z zakończenia przypowieści. Wcześniej jednak
zaczął rozliczać
się ze swymi sługami,

którym przed wyjazdem powierzył miny, aby
ci
je
pomnażali.
I tutaj także wiemy, jak zostali osądzeni trzej spośród
wspomnianych dziesięciu, bo
o tym mówi Ewangelia,
natomiast uwagę
naszą warto
może
zwrócić
na cały kontekst,

w jaki wpisało się działanie sług i współobywateli opisywanego
króla.
Otóż,
zarówno zbuntowani współobywatele, jak i słudzy, otrzymali
pewien
czas
na
podjęcie – a wcześniej także przemyślenie – odpowiednich
działań. Wszyscy oni zostali sami, bez
pana, bo ten przecież wyjechał. Jednak wszyscy oni doskonale
wiedzieli, że kiedyś wróci

i że trzeba będzie spojrzeć mu w oczy.
Na
co więc liczyli owi przeciwnicy,

którzy tak wprost zbuntowali się przeciwko jego panowianiu? A
na co liczył ten sługa,
który
otrzymaną minę zawinął w chustkę i nic z nią nie zrobił? A
znowu: czy ten, który swoją minę pomnożył dziesięciokrotnie,
albo
ten, który pomnożył pięciokrotnie – spodziewali
się takiej nagrody?

Nie wiemy.
Wiemy
natomiast, że mieli oni właśnie świadomość tego, iż
pan
powróci i trzeba będzie się z nim rozliczyć,

a nade wszystko: spojrzeć mu w oczy i coś
powiedzieć
o
tym czasie i o tym zaufaniu, które zostało im powierzone. Szkoda,
że pozostali w ogóle nie pojmowali
całej
sprawy
w taki właśnie sposób. Dlatego przegrali. I to totalnie.
My
też, Kochani, nie
widzimy Boga twarzą w twarz.

Wiemy jednak, że
jest

i że jest tak naprawdę bardzo blisko nas. Obdarzył
nas

swoją
miłością, okazał nam zauf
anie,
dał nam czas

pielgrzymowania
przez ziemię, dał nam natchnienia i talenty, a do tego
dyskretnie,
po cichu, chociaż konkr
etnie
– ukrywając przed nami potęgę swego majestatu – ciągle
przez
to życie nas prowadzi.

My
natomiast
wiemy,
że przyjdzie taki dzień, kiedy ujrzymy
Boga takim, jaki jest.

Wtedy trzeba Mu będzie spojrzeć w oczy i jakoś rozliczyć i ten
czas, i te talenty, i okazane nam zaufanie… Co
wtedy powiemy?

Czy będziemy mieli dziesięć nowych min do zaoferowania? A może
pięć? A
może choćby jedną?…
Bo
– pomijając już nawet kwestię kary – czy nie będzie tak
zwyczajnie wstyd
stanąć przed Bogiem z pustymi rękami?…

Albo – co
gorsze – z rękami zbrukanymi grzechem?… Czy
to nie będzie zwyczajnie wstyd – stanąć
przed Bogiem z niczym?…

8 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.