Więź najgłębszej miłości

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo dziękuję Księdzu Markowi za przygotowanie wczorajszego i przedwczorajszego słówka. Nie ukrywam, że ze względu na moje intensywne działania w tych dniach, było to dla mnie dużą pomocą. Poza tym, że – jak zawsze – stanowi to cenne ubogacenie naszego forum. 
      Przyłączam się do życzeń, jakie złożył Ksiądz Marek, i także życzę Wszystkim Bożego błogosławieństwa w nowym roku! A przy okazji, spełniam prośbę Księdza Marka i przepraszam w Jego imieniu, że nie zamieścił we wczorajszym słówku obiecanych zdjęć, ale cały dzień zszedł Mu na różnych pracach „w terenie”, czego dowodem było to, iż kontaktowaliśmy się dopiero po 20.00 naszego czasu, czyli po północy czasu syberyjskiego, kiedy powrócił do domu. Obiecał, że w następnym słówku będzie więcej zdjęć. Tak, czy owak, zachęcam Was, Kochani, abyście raz jeszcze przeczytali i przemyśleli to, co zostało nam w tych rozważaniach podarowane.
      Moi Drodzy, w dniu 1 stycznia imieniny przeżywali: Ksiądz Prałat Mieczysław Lipniacki, mój „rodzony” Proboszcz, Założyciel naszej Parafii Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej; Ksiądz Prałat Mieczysław Głowacki, mój Profesor i Promotor mojej pracy magisterskiej w Seminarium; Ksiądz Kanonik Mieczysław Milczarczyk, Proboszcz Parafii w Radoryżu Kościelnym, gdzie przed laty byłem wikariuszem. Urodziny zaś przeżywała tego dnia Monika Mazur, należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych. Księżom Solenizantom i Jubilatce życzę utrzymywania i rozwoju „więzi najgłębszej miłości” z Bogiem, o czym więcej dzisiaj w rozważaniu. Ja ze swej strony zapewniam o modlitwie.
        A oto dzisiaj imieniny przeżywa nasza Mama, Danuta Jaśkowska, której całą naszą Rodziną dziękujemy za wspaniałą atmosferę rodzinnego Domu i życzymy pogodnego przeżywania codzienności, także dźwigania krzyża choroby, zapewniając o modlitwie o wszelkie Boże moce i natchnienia, oraz o moc Bożego błogosławieństwa we wszystkim, co nasza Mama codziennie podejmuje dla budowania tej wspomnianej już wspaniałej atmosfery naszego Domu, doświadczanej zarówno przez naszą Rodzinę, jak i przez Wszystkich, którzy nasz Dom odwiedzają. Niech Dobry Bóg stale obdarza radością i nadzieją! A jeżeli nie jest to sprzeczne z Jego wolą – niech też pozwoli wrócić do pełnej sprawności ruchowej. 
               Wszystkim życzę błogosławionego dnia!
                                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

3
stycznia,
do
czytań: 1 J 2,29–3,6; J 1,29–34
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Najmilsi:
Jeżeli
wiecie, że Bóg jest sprawiedliwy,
to
uznajcie również,
że
każdy, kto postępuje sprawiedliwie,
pochodzi
od Niego.
Popatrzcie,
jaką miłością obdarzył nas Ojciec:
zostaliśmy
nazwani dziećmi Bożymi:
i
rzeczywiście nimi jesteśmy.
Świat
zaś dlatego nas nie zna,
że
nie poznał Jego.
Umiłowani,
obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi,
ale
jeszcze się nie ujawniło,
czym
będziemy.
Wiecie,
że gdy się objawi,
będziemy
do Niego podobni,
bo
ujrzymy Go takim, jakim jest.
Każdy,
kto pokłada w Nim nadzieję,
uświęca
się, podobnie jak On jest święty.
Każdy,
kto grzeszy, dopuszcza się bezprawia,
ponieważ
grzech jest bezprawiem.
Wiecie,
że On się objawi po to,
aby
zgładzić grzechy,
w
Nim zaś nie ma grzechu.
Każdy,
kto trwa w Nim, nie grzeszy,
żaden
zaś z tych, którzy grzeszą,
nie
widział Go ani Go nie poznał.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Nazajutrz
Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: „Oto
Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym
powiedziałem: «Po mnie przyjdzie mąż, który mnie przewyższył
godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Ja Go przedtem nie
znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się
objawił Izraelowi”.
Jan
dał takie świadectwo: „Ujrzałem Ducha, który jak gołębica
zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem,
ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do
mnie: «Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i
spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym».
Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”.
Zjednoczenie
człowieka z Bogiem nie jest tylko jakąś luźną, albo
ewentualnie formalną relacją, polegającą bądź to na
samej tylko znajomości jednej osoby z drugą, bądź to na
jakimś stopniu zależności jednej od drugiej…
Z
tego typu relacjami mamy do czynienia w różnego rodzaju
instytucjach lub firmach, gdzie grupa ludzi – zwykle
znających się mniej lub bardziej – spotyka się, aby razem
wykonywać jakieś zadania. Zwykle ta grupa jest jakoś
zorganizowana,
ma swoje władze i swoją strukturę,
ale po wykonaniu określonego zadania, albo po upłynięciu czasu,
przeznaczonego na pracę w danym dniu, jej członkowie właściwie
mogą się nawet nie znać
i nie muszą się sobą nawzajem w
ogóle przejmować.
Oczywiście,
pomijając przypadki przesadnego związania się z firmą,
powodującego zamknięcie się na jakiekolwiek inne relacje z ludźmi,
w tym także – z rodziną. Z takimi bowiem zjawiskami także
nierzadko mamy do czynienia i nie jest to na pewno sytuacja zdrowa…
Co
innego, jeżeli myślimy o wspomnianej tu rodzinie. W tym
przypadku relacje są – powinny być – zupełnie inne i na pewno
nie ograniczone jedynie do tego czasu,
kiedy to jej członkowie są razem ze sobą. Bo nawet jeśli nie są,
to nadal pozostają rodziną i są ze sobą związani bardzo
silnymi więzami miłości,
co powoduje, że może jeszcze
bardziej tę więź odczuwają właśnie wtedy, gdy są od siebie
fizycznie daleko, aniżeli wtedy, gdy są razem.
I
jeszcze wiele innych relacji międzyludzkich
moglibyśmy tu wymienić, spośród których jedne postawilibyśmy za
wzór i promowalibyśmy wśród ludzi, inne natomiast – absolutnie
nie. Przykładem tych ostatnich może być grupa przestępcza,
szajka albo mafia
– to też jakaś wspólnota osób,
wspierających się i obstających za sobą. Przynajmniej dotąd,
dokąd jest to opłacalne, albo zbytnio nie zagraża…
Na
tle tych przeróżnych relacji, zachodzących pomiędzy ludźmi,
dzisiaj zastanawiamy się nad tym, jakie relacje zachodzą –
powinny zachodzić – pomiędzy człowiekiem a Bogiem.
A
podejmujmy tę refleksję na kanwie słów Świętego Jana Apostoła,
tak piszącego do nas w swoim Liście: Jeżeli
wiecie, że Bóg jest sprawiedliwy, to uznajcie również, że każdy,
kto postępuje sprawiedliwie,
pochodzi
od Niego. Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec:
zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy.
Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.
Umiłowani,
obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło,
czym będziemy. Wiecie, że gdy się objawi, będziemy do Niego
podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest. Każdy, kto pokłada w Nim
nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.

[…]
Każdy,
kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą,
nie
widział Go ani Go nie poznał.

Co
możemy zatem powiedzieć o tych relacjach?
Z
pewnością, że więź człowieka z Bogiem jest – powinna być –
bardzo
silna, bardzo wewnętrzna,

a nie tylko zewnętrzna, formalna… Spoiwem tworzącym tę więź
jest miłość
Boga do człowieka

i miłość, którą człowiek odpowiada
Bogu na Jego inicjatywę.

Więź ta ma wpływać nie tylko na życie i
postawę tego
konkretnego
człowieka, który ją z Bogiem nawiązuje, ale ma również budować
jego relacje ze światem.

Znakiem
rozpoznawczym i potwierdzającym, iż dany człowiek żyje w
jedności z
Bogiem, ma być jego sprawiedliwe
postępowanie.
Często
jednak tym znakiem będzie także niestety opór
ze strony świata
wobec
tegoż
człowieka…
Tak,
czy owak, mówiąc o więzi z Bogiem, mamy na myśli jakąś bardzo
mocną, bardzo intensywną wspólnotę,

wpływającą w sposób zdecydowany na kształt życia człowieka.
Zapewne przykładem takiej więzi może być ta, którą Jezus
nawiązał ze

swoim
Poprzednikiem, Świętym Janem Chrzcicielem.

Ta
relacja
była bardzo specyficzna, bo słysząc chociażby dzisiejsze
świadectwo Jana o Jezusie, zapewne dziwimy się, kiedy w innym
miejscu czytamy, iż Jan pytał przez posłańców, czy to jest Ten,
który miał przyjść, czy innego mają oczekiwać…
Dzisiaj
jednak – jak słyszymy – Jan wyraźnie stwierdza, iż sam Bóg
objawił mu, że Ten, który przed nim staje, jest zapowiadanym i
oczekiwanym Mesjaszem. Jan tak mówi: Ujrzałem
Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim.
Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym
chrzcił wodą, powiedział do mnie: «Ten, nad którym ujrzysz Ducha
zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci
Duchem Świętym». Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest
Synem Bożym.
Skoro
zatem wypowiedział on takie właśnie słowa o Jezusie, to znaczy,
że odczytał to, co Bóg
objawił mu w jego sercu, we wnętrzu jego duszy,

gdzieś na najgłębszym poziomie tej duchowej więzi, jaka go z
Bogiem łączyła. Wszak Jan
był
także
– podobnie, jak Jezus – zapowiedziany
przez Boga

i jego pojawienie się na świecie, a potem działalność,
przebiegały pod
szczególnym
Bożym
wejrzeniem…
Mamy
zatem do czynienia z
przykładem wyjątkowo intensywnej w
spólnoty,
łączącej
człowieka – a
konkretnie:
Jana Chrzciciela – z Bogiem, który najpierw mówił
do jego serca,

a który potem objawił
się mu w osobie Jezusa Chrystusa.
Moi
Drodzy, do
nas też Bóg mówi, nam też się objawia

– w osobie Jezusa Chrystusa, którego Narodzenie właśnie
przeżywamy. Czy przeżycia
tego wielkiego Wydarzenia zaowocowały już – a może zaczynają
dopiero owocować – jakąś
głębszą więzią z Bogiem?…

Czy
raczej
nadal
jest tak, jak było i poza kilkoma
dniami wolnymi,

które mieliśmy; i poza
kilkoma klamotami,

które wyciągnęliśmy spod choinki, a którymi już pewnie się
nawet nie cieszymy i o których już może nie pamiętamy; i poza
uczuciem
świątecznego przejedzenia

– nic się w naszym życiu nie zmieniło?…
Co
zrobiliśmy w czasie tych Świąt – jak staraliśmy się
ukierunkować ich przeżywanie – żebyśmy mogli szczerze
powiedzieć, że naprawdę
jesteśmy bliżej Boga,

że jesteśmy z Nim w prawdziwej wspólnocie? A jeżeli uczciwie
stwierdzamy, że nic się nie zmieniło, to może warto raz
jeszcze spokojnie przemyśleć sens i przesłanie tych Świąt,
całego
tego Wydarzenia i – także w kontekście dopiero co rozpoczętego
nowego roku kalendarzowego – podjąć
jakieś postanowienia?…
Warto!
Naprawdę – warto! Nade
wszystko po to, aby nasza relacja z Jezusem była autentyczną
więzią miłości,

a nie relacją czysto formalną, łączącą statystycznego
katolika z jego
Przełożonym
– nawet, jeżeli ten Przełożony jest Bogiem i zamieszkuje
Niebiosa najwyższe, ale jest pojmowany jedynie na sposób formalny…
Prawdziwa relacja, jaka może łączyć człowieka z jego Bogiem –
to więź
najgłębszej miłości!

23 komentarze

  • Dziś w dowolne wspomnienie Najświętszego Imienia Jezus, wzywam Twego Imienia Jezu i w Imię Twoje ogłaszam zwycięstwo dobra nad złem, zdrowia nad chorobą, wiary nad niewiarą, bo na Twoje Imię zegnie się każde kolano, jak powiedziało przed wiekami Twoje Słowo, wiekuisty Boże. Twoje Słowo jest Prawdą, Twoje Słowo jest Życiem, Twoje Słowo jest Uzdrowieniem.
    Ps.Na wieczornej Eucharystii wspomnę Danuty, które znam i powierzę Je Bogu, ich sprawy, ich zdrowie a tymczasem życzę Mamie Księży błogosławieństwa Dzieciątka Bożego i darów Ducha Świętego.

    • W imieniu Mamy – dziękuję.
      A co do dowolnego wspomnienia Imienia Jezus, to przyznaję, że od jakiegoś czasu zastanawiam się, dlaczego to wspomnienie ma w Kościele rangę jedynie "dowolnego". Ja bym je chętnie podniósł nie tylko do "obowiązkowego", ale nawet do "święta". Wszak jest to naprawdę ważne wspomnienie.
      Ks. Jacek

    • Ano…ogłaszaj do upojenia… I co? Ogłosiłaś "zwycięstwo" i od razu – nie ma zła, przepadły choroby i zniknęła wszelka niewiara? Bo Ty ogłosiłaś "w Imieniu"?

      Stary, dobry ksiądz J. Tischenr: Re­ligia jest dla mądrych. A jak ktoś jest głupi i jak chce być głupi, nie po­winien do te­go używać re­ligii, nie po­winien re­ligią swo­jej głupo­ty zasłaniać. 

    • Ja mogę być taki lub owaki… Mnie Twój sąd na mój temat interesuje średnio-niewiele. Mnie interesuje zdanie ad rem [n.p. w odniesieniu do wypowiedzi, których autorem jest ks. prof. dr J. Tischenr] nie wycieczki ad personam [specjalność tutejszego "zakładu"]… Mnie interesuje, czy od tej chwili mogę uważać choroby, zło i niewiarę za nieistniejące. No bo skoro ogłoszono "zwycięstwo w Imię"… Mnie interesuje kto, jak długo i czy w ogóle może bredzić "w Imię" oraz "w Imieniu"… A tu widuję samych niemal uzurpatorów do straszenia, nakazywania, głoszenia, wieszczenia i przemawiania, nie mających jednak zamiaru, a może i nie mających możliwości intelektualnych do odpowiedzi na najprostsze wątpliwości…
      Ktoś – kiedyś nazwał takich "grobami pobielanymi". Tu uwłacza to jednak grobom, jak mniemam…

      Ks. prof.dr J. Tischner: Ateizm często po­kazu­je nam, że wie­rzy­my nie w Bo­ga praw­dzi­wego, a w bożka.

      – Okazuje się że i swoiście rozdęta megalomania pseudoreligijna pokazuje to samo…

      W Nowym Roku 2017 roku życzę dalszego radosnego pływania w sosie samozadowolenia z własnej nieomylnej doskonałości… Mile będą widziane świeże, odkrywcze stylistycznie i treściowo insynuacje i inwektywy… One tak wiele mówią… O Autorach…

      Poszukujący, wątpiący i [ciągle] pytający

      Apostata

      P.S. Interesuje mnie czy anieli zamietli pewnej osobie ścieżkę ze śniegu, bo ostatnio – jak donosiła – podobno karygodnie się zapomnieli…

    • Jeżeli tak Ci tutaj źle i tak Cię wszystko mierzi, to przestań tu zaglądać i wypisywać te swoje brednie! I to od dzisiaj. Po co masz się tak męczyć, Biedaku? Przestań nam wreszcie zawracać głowę!
      Zastanów się wreszcie nad sobą i przestań opluwać nas wszystkich żółcią swojej pogardy i nienawiści, bo w końcu znudzą mi się te Twoje żałosne pseudointelektualne wypociny i wszystkie będę usuwał.
      Lecz swoje kompleksy gdzie indziej.
      Jesteśmy otwarci na dyskusję, ale dyskusja ludzi na poziomie zakłada elementarne poszanowanie rozmówcy, a nie taką pogardę, jak ta, którą pokazujesz, i traktowanie wszystkich jako głupszych od siebie.
      Powtarzam jeszcze raz: jeżeli tak się męczysz, czytając nasze wypowiedzi, to żegnam. Bez żalu. I to już dzisiaj.
      Ks. Jacek

  • Również z ks. Tischnera: "Za ateiz­mem prze­mawia wiele ar­gu­mentów. Więcej niż za re­ligią. W grun­cie rzeczy to lo­giczne, żeby być ateistą. Tak jak lo­giczne i ro­zum­ne jest to, żeby się nie za­kochać… A prze­cież ludzie nie są w tym wy­pad­ku lo­giczni. Na szczęście." 🙂

    • Proszę, nie dyskutujmy z tym pogubionym Chłopcem. Jemu sprawia dużą frajdę to, że nam dokopie. Skłaniam się ku decyzji o usuwaniu od dzisiaj wszystkich jego wpisów. Chyba, że zobaczę jakieś minimalne znaki dobrej woli. Póki co – nie widzę ich. Ks. Jacek

    • A może te jego wpisy to w pewnym sensie jest wołanie o pomoc?. Może inaczej nie umie jak tylko w taki sposób.Być może to nam potrzeba więcej cierpliwości?. M

    • Wiele razy wyciągano do niego rękę – zawsze na nią pluł złośliwością wypowiedzi, więc jeśli woła o pomoc, to niech nauczy się wołać inaczej, bo nikt mu nie będzie w stanie pomóc. A jeśli to jego sposób na jątrzenie, na wzbudzaniu w sobie i innych negatywnych emocji? jeśli dajemy mu tylko pożywkę do złych zachowań? Lepiej chyba wówczas dać mu po prostu do zrozumienia, że nie jest mile widziany…. a w zasadzie nie są mile widziane jego durnowate wrzutki.

    • Może on musi 50 razu upaść i 50 razy podnieś się a może i jeden więcej aby coś zrozumiał. A może po prostu potrzebuje aby ktoś do niego dotarł nawet po przez złe emocje.We mnie też gotuje się czytając co pisze, ale wierzę iż prawie każdy może się zmienić tylko jedynym udaje się to szybciej innym później, ale nikt nie zmieni się na Nasze zawołanie.M

    • Dlatego staram się za Niego codziennie modlić i będę to czynił nadal. Natomiast nie widzę powodu, dla którego miałby On bezkarnie lżyć Was, czy Księdza Marka. Ja zresztą też nie muszę – na swoim własnym blogu – znosić takiego traktowania. W końcu, to jest podobno – tak przynajmniej pisze – człowiek myślący, więc na elementarną kulturę Go stać. I tyle w tym temacie. Ks. Jacek

  • Apostato, jesteś człowiekiem wolnym i ponieważ sam siebie nazywasz Apostatą świadczy, że już dokonałeś wyboru. Ja też dokonałam wyboru, jestem wierząca , katoliczka. Nasze drogi w takim stanie się nie zejdą, ktoś z nas musiałby zmienić myślenie…

    • Apostato, nie przyglądaj się nam ludziom, bo jesteśmy grzeszni, patrz na tego którego wskazuje Ci w tej Ewangelii, Jan zwany Chrzcicielem "Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata." Jemu się przyglądaj, za Nim podążaj, Jego słuchaj. To jest moja ostatnia rada i komentarz skierowany osobiście do Ciebie. Niech Cię Bóg prowadzi w mądrości swojej nie Twojej.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.