Niebo sobie – a ziemia sobie?…

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Łukasz Szarek z niegdysiejszej Wspólnoty młodzieżowej. Życzę Jubilatowi nieustannego budowania i pogłębiania takiej wspólnoty z Niebem, o jakiej mowa dziś w rozważaniu. I o to będę się dla Niego modlił.
         A z okazji przypadającego dziś pierwszego czwartku miesiąca polecam się – w imieniu wszystkich Księży, Osób zakonnych i własnym – Waszym modlitwom. Jak zawsze proszę, abyście modlili się za nas – i o nas, czyli o naszych następców. Już teraz za tę modlitwę dziękuję!
            Dobrego i błogosławionego dnia!
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

5
stycznia,
do
czytań: 1 J 3,11–21; J 1,43–51
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Najmilsi:
Taka
jest wola Boża,
którą
objawiono nam od początku,
abyśmy
się wzajemnie miłowali.
Nie
tak, jak Kain, który pochodził od Złego
i
zabił swego brata.
A
dlaczego go zabił?
Ponieważ
czyny jego były złe,
brata
zaś sprawiedliwe.
Nie
dziwcie się, bracia,
jeśli
świat was nienawidzi.
My
wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia,
bo
miłujemy braci,
kto
zaś nie miłuje, trwa w śmierci.
Każdy,
kto nienawidzi swego brata,
jest
zabójcą,
a
wiecie, że żaden zabójca
nie
nosi w sobie życia wiecznego.
Po
tym poznaliśmy miłość,
że
On oddał za nas życie swoje.
My
także winniśmy oddać życie za braci.
Jeśliby
ktoś posiadał majętność tego świata
i
widział, że brat jego cierpi niedostatek,
a
zamknął przed nim swe serce,
jak
może trwać w nim miłość Boga?
Dzieci,
nie
miłujmy słowem i językiem,
ale
czynem i prawdą.
Po
tym poznamy,
że
jesteśmy z prawdy,
i
uspokoimy przed Nim nasze serce.
A
jeśli nasze serce oskarża nas,
to
Bóg jest większy od naszego serca
i
zna wszystko.
Umiłowani,
jeśli serce nas nie oskarża,
mamy
ufność wobec Boga.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus
powiedział do niego: „Pójdź za Mną”. Filip zaś pochodził z
Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra.
Filip
spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o
którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z
Nazaretu”.
Rzekł
do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”
Odpowiedział
mu Filip: „Chodź i zobacz”.
Jezus
ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim:
„Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”.
Powiedział
do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?”
Odrzekł
mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś
pod drzewem figowym”.
Odpowiedział
Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem
Izraela!”
Odparł
mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem
cię pod drzewem figowym»? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”.
Potem
powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie
niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących
na Syna Człowieczego”.
Kiedy
słuchamy dzisiejszej Ewangelii, to możemy odnieść wrażenie, że
w trakcie tych kilku spotkań, jakie zostały tam opisane, Niebo
w jakimś sensie – zbliżyło się do ziemi, wręcz jakby
jej „dotknęło”…
Zobaczmy:
najpierw Jezus zaprosił Filipa do współpracy
w dziele apostolskim. Potem Filip wobec Natanaela zaświadczył:
Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i
Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z
Nazaretu,
a to konkretnie oznacza, że zapowiedzi prorockie wypełniły się
i Niebo zesłało na świat Tego, którego od
wieków oczekiwano. I kiedy Natanael na to stwierdzenie odpowiedział
niedowierzaniem, a więc ów czynnik ludzki, ziemski, doszedł
mocniej do głosu, wówczas okazało się, że jednak Niebo
przemawia mocniej.
Oto
bowiem Jezus najpierw – jakby wbrew niezbyt uprzejmej wypowiedzi
Natanaela – potraktował go życzliwie: dostrzegł w nim dobro,
a potem wspomniał o jakimś wydarzeniu z jego życia, o którym
jedynie Natanael wiedział. A wówczas ten – podobnie, jak
wcześniej Filip – z przekonaniem zaświadczył: Rabbi, Ty
jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!
Na
co Jezus już tak wprost odniósł całą sprawę do rzeczywistości
niebiańskiej, do rzeczywistości duchowej, mówiąc: Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych
wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
Chociaż
zatem opisywane tu wydarzenie dokonywało się w bardzo określonym
czasie i miejscu
na ziemi, to jednak trudno nie zauważyć, że
cała sprawa – o ile tak można powiedzieć – ciągle „ocierała
się” o Niebo.
Jeżeli bowiem uznano, że Jezus jednak jest
zapowiadanym i oczekiwanym Mesjaszem; jeżeli Natanael tak szybko
przekonał się, że Jezus wie bardzo dużo o jego życiu;
jeżeli Grono apostolskie tak sprawnie się „kompletowało” i
zapraszani do niego ludzie decydowali się, aby pozostawić wszystko,
czym dotąd żyli, by pójść za swym nowym
Mistrzem w nieznane;
jeżeli wreszcie Jezus zapowiedział im
wizję aniołów Bożych, to wszystko wyraźnie wskazuje na
jakąś przedziwną symbiozę Nieba z ziemią.
Zresztą,
w ciągu całej działalności Jezusa, a potem Kościoła – znaków
owej symbiozy nie brakowało.
Można by chyba nawet powiedzieć,
że zjawisko prawdziwego współdziałania, a wręcz współistnienia,
współżycia Nieba z ziemią – jest czymś dla Jezusa i dla
Kościoła zupełnie naturalnym.
Czymś nienaturalnym jest
sztuczne oddzielanie jednego od drugiego.
Kościół
od samego początku swego istnienia nauczał, że jakkolwiek życie
doczesne jego członków przebiega w warunkach ziemskich
często bardzo trudnych i nieprzychylnych – to jednak należy
wprowadzać w nie jak najwięcej Nieba, należy łączyć
ziemię z Niebem, aby poprzez ziemię wytrwale do Nieba dążyć!
Do
tego dzisiaj zachęca także Święty Jan, kiedy w swoim Liście
pisze: Taka jest wola Boża, którą objawiono nam od początku,
abyśmy się wzajemnie miłowali.
[…] Nie
dziwcie się, bracia, jeśli świat was nienawidzi. My wiemy, że
przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie
miłuje, trwa w śmierci.
[…] Po tym
poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także
winniśmy oddać życie za braci.
[…] Dzieci,
nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą.
Otóż
właśnie, skoro Niebo tak się ku nam „przychyliło”
w osobie Jezusa Chrystusa, to i my mamy robić wszystko, aby zwracać
się ku Niebu,
ale też – aby
tym
Niebem „dzielić się” z innymi:
poprzez okazywaną sobie wzajemnie miłość i dobroć. To
właśnie na tym będzie – w naszej obecnej sytuacji – polegało
„oddawanie życia za braci”, do której to postawy zachęca
Święty Jan.
My
nie musimy – jak tylu chrześcijan na świecie – składać swego
życia w ofiarach krwawych.

Mamy je jednak codziennie, konsekwentnie i wytrwale, składać w
ofierze poprzez konkretnie
okazywaną ludziom życzliwość i pomoc.

Mamy
więc czynić wszystko, co w naszej mocy – wspartej łaską Bożą
– aby codziennie budować i rozbudowywać symbiozę Nieba
z ziemią.
Żeby w naszym życiu
– i także wokół nas – nie było tak, że „Niebo
sobie, a ziemia sobie”…
Pomyślmy:
– Czy
Dekalog, Przykazanie miłości i Ewangelia – to rzeczywiste prawo
mojego postępowania na co dzień?
– Czy
w kościele lub w czasie modlitwy nie jestem kimś innym od tego, kim
jestem w pracy czy w szkole?
– W
jaki konkretny sposób staram się „przychylić Nieba” ludziom,
wśród których żyję?

Jeśliby
ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego
cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać
w nim miłość Boga?…

6 komentarzy

  • Pan to sprawił a posłużył się moim "aniołem" który podwiózł mnie na poranną Eucharystię, tak więc mogłam swe pełne uczestnictwo ofiarować m.i. za kapłanów i osoby konsekrowane. Chwała Panu.
    Wczoraj Jan, Andrzej, Piotr, dziś Filip i Natanael.Pan Jezus przyciąga, pociąga ku sobie gorliwych i sceptycznych i mówi "Pójdź za mną". Mówi te słowa i dziś do każdego z nas…

    • Jeśli piszę o tym, to nie po to aby mi Ksiądz dziękował, bo to ja w ten sposób dziękuję Wam za Wasze kapłaństwo i życie, za sprawowanie Eucharystii a szczególnie " sprowadzanie " Żywego Jezusa w postać Chleba i Wina. No ale nie mogę Księdzu zabronić :).

    • Wiem, że to nie dla podziękowań, ale czuję się osobiście bardzo wdzięczny i podniesiony na duchu tym, że ktoś się za nas modli. Ot, po prostu… Ks. Jacek

  • Myślę ,że wiele osób, wiele wspólnot zakonnych i świeckich się modli codziennie za Was kapłanów. Do tej szerokiej rzeszy codziennych wstawienników za wszystkich kapłanów dołączyła w minionym roku i moja Wspólnota, bo takie mieliśmy rozeznanie. Szczęść Boże.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.