Miejcie sól w sobie…

M
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym świętuje… tłusty czwartek! W związku z tym, serdeczne „Smacznego!” przesyłam do wszystkich, którzy będą obżerać się… o, przepraszam, delektować się dzisiaj tłustymi, lukrowanymi, opudrowanymi, pulchnymi, okrągłymi, wielkimi, pękatymi – i jakimi by tam jeszcze nie były – smakowitymi pączkami! 
         Słodkiego dnia zatem życzę! A jutro – nie wiem, czy słodkie, czy ostre – słówko z Syberii!
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
7 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Polikarpa, Biskupa i Męczennika,
do
czytań: Syr 5,1–8; Mk 9,41–50
CZYTANIE
Z KSIĘGI SYRACYDESA:
Nie
polegaj na swoich bogactwach i nie mów: „Jestem samowystarczalny”.
Nie
daj się uwieść żądzom i sile, by iść za zachciankami swego
serca.
Nie
mów: „Któż mi ma coś do rozkazywania?” Albowiem Pan z całą
pewnością wymierzy ci sprawiedliwość.
Nie
mów: „Zgrzeszyłem i cóż mi się stało?” Albowiem Pan jest
cierpliwy. Nie bądź tak pewny darowania ci win, byś miał dodawać
grzech do grzechu.
Nie
mów: „Jego miłosierdzie zgładzi mnóstwo moich grzechów”. U
Niego jest miłosierdzie, ale i zapalczywość, a na grzeszników
spadnie Jego gniew karzący.
Nie
zwlekaj z nawróceniem do Pana ani nie odkładaj tego z dnia na
dzień: nagle bowiem gniew Jego przyjdzie i zginiesz w dniu wymiaru
sprawiedliwości.
Nie
polegaj na bogactwach niesprawiedliwie nabytych, nic ci bowiem nie
pomogą w nieszczęściu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus
powiedział do swoich uczniów:
Kto
wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa,
zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.
Kto
by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy
wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i
wrzucić go w morze.
Jeśli
twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest
dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami
pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest
dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie
chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do
piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je;
lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż
z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera
i ogień nie gaśnie.
Bo
każdy ogniem będzie posolony.
Dobra
jest sól; lecz jeśli sól smak swój utraci, czymże ją
przyprawicie?
Miejcie
sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą”.
Skoro
Mędrzec Syracydes kilkukrotnie używa formuły: Nie mów,
po czym cytuje jakieś konkretne stwierdzenia, których właśnie
należy „nie mówić”, to znaczy, że tego typu
stwierdzenia za jego czasów padały, albo przynajmniej obserwował
ludzkie postawy, które te zdania mogłyby wyrażać. Formułę
bowiem: Nie mów można by zapewne zastąpić formułą:
„Nie postępuj tak, że” – i tutaj z kolei należałoby
wymienić postawy, których nie powinno się przyjmować.
A
jakie to słowa lub postawy mamy na myśli? Jakie to stwierdzenia,
słyszane wokół siebie, Syracydes wskazuje i jednocześnie
krytykuje, a wręcz piętnuje?

to: Jestem
samowystarczalny

w
kontekście posiadanych bogactw; oraz:
Któż
mi ma coś do rozkazywania?;

czy
też: Zgrzeszyłem
i cóż mi się stało?;

albo:
Jego
miłosierdzie zgładzi mnóstwo moich grzechów…

Jak
moglibyśmy całościowo scharakteryzować te stwierdzenia? O co w
nich chodzi?
Bardzo
wyraźnie przebija z nich zbytnie zaufanie człowieka do samego
siebie, do własnej pozycji i bogactw, ale też – znamienne! –
zbytnie, a może lepiej: fałszywe
zaufanie do Boga,

które dziś określamy mianem grzechu
przeciwko Duchowi Świętemu.
Chodzi
oczywiście o stwierdzenie: Zgrzeszyłem
i cóż mi się stało?;

i
w tym kontekście następne:
Jego
miłosierdzie zgładzi mnóstwo moich grzechów,

które
przecież samo w sobie jest prawdziwe, niezwykle piękne i mądre,
jednak Syracydes dopowiada: U
Niego jest miłosierdzie, ale i zapalczywość, a na grzeszników
spadnie Jego gniew karzący;

po
czym – w odniesieniu
do tego
– mówi: Nie
zwlekaj z

nawróceniem
do Pana ani nie odkładaj tego z dnia na dzień: nagle bowiem gniew
Jego przyjdzie i zginiesz w dniu wymiaru sprawiedliwości.

Ewidentnie
zatem chodzi o postawę, polegającą na fałszywej
wizji Bożego miłosierdzia,

według której człowiek może swobodnie grzeszyć, niczym się
właściwie nie przejmując, bo
i tak Bóg mu grzech wybaczy…

Jakby wręcz musiał! To znak wielkiej pychy człowieka – niezwykle
zgubnej.
Po
tej samej linii idzie myśl, zawarta w Ewangelii, tylko jeszcze
mocniej podkreślone są pewne kwestie: już
nie
tylko
nie należy zbytnio ufać sobie, ale wręcz
pozbywać się w sobie

tego, co może skłaniać do złego, do grzechu… W hiperbolicznym
wezwaniu do odcięcia ręki i wyłupienia oka, jeżeli miałoby to
pomóc w pokonaniu pokusy do grzechu, widzimy nie tylko wezwanie do
bardzo radykalnego odsuwania
od siebie wszelkich
zewnętrznych
pokus
do grzechu, ale też do usuwania
ze swego
własnego
życia
i
swego wnętrza


ze swego myślenia, ze swoich zapatrywań
i poglądów, czy też ze swoich upodobań – tego wszystkiego, co
mogłoby człowieka odwracać od Boga i skłaniać do zła…

Jest
zatem dzisiejsza liturgia Słowa wielkim wołaniem o zaufanie
człowieka do Boga,

z jednoczesnym zdecydowanym – bardzo zdecydowanym – pokonywaniem
zaufania
wyłącznie
do
samego siebie.

Jeżeli
bowiem człowiek jest zamknięty w sobie, zapatrzony w siebie,
zakochany wręcz w sobie, to zaczyna się – mówiąc
bardzo obrazowo – „kisić”
w sobie samym.

Kiedy jednak pokona w sobie to wszystko, co małe, ciasne i stęchłe,
a otworzy
się na Boga, Jemu bezgranicznie zaufa

– to jakby otworzył okno swego domu na świeże powietrze!
Ową
świeżość i dobry smak symbolizuje w dzisiejszej Ewangelii sól,
o której Jezus mówi. Chrześcijanin
ma być właśnie takim człowiekiem świeżym,
otwartym, pogodnym i jasnym,
nigdy
zaś zamkniętym w sobie, zapyziałym, wewnętrznie stęchłym…
Niezwykłą
świeżością swojego życia i jasnością chrześcijańskiej
postawy jaśniał Patron dnia dzisiejszego, Święty
Polikarp, Biskup i Męczennik.
Należy
on do
Ojców Apostolskich. Mianem tym od XVII wieku określa się świętych
Pisarzy
kościelnych, którzy żyli jeszcze w czasach apostolskich i od nich
przekazali nam pewne treści. Ojcowie ci są bezpośrednim
łącznikiem pomiędzy uczniami Chrystusa a chrześcijaństwem lat
późniejszych.
Od
Ojców Apostolskich należy odróżnić
Ojców Kościoła,
czyli
tych Świętych,
którzy żyli w pierwszych
wiekach chrześcijaństwa,

a swoją wiedzą i pismami przyczynili się do wyjaśnienia
wiary i jej obrony przeciwko błędom.

Jako datę graniczną dla Ojców Kościoła na
Zachodzie zwykło się podawać rok 636,

czyli śmierć Świętego Izydora z Sewilli, a
na Wschodzie rok około 749,

czyli śmierć Świętego Jana Damasceńskiego.
Od
Ojców Kościoła odróżniamy wreszcie doktorów
Kościoła,
którzy żyli
w różnych czasach, a wyróżniali się niezwykłą wiedzą i obroną
wiary.
Polikarp
zatem był uczniem
Świętego Jana Ewangelisty,
który
ustanowił go Biskupem
w Smyrnie, w Małej Azji. Około roku 107, Święty Ignacy z
Antiochii – kiedy był wieziony okrętem do Rzymu, by tam ponieść
śmierć męczeńską, i zatrzymał się w Troadzie – napisał
piękny list do Polikarpa,
w
którym to liście
kieruje do niego najwyższe pochwały, nazywając go dobrym
pasterzem, niezłomnym w wierze i mężnym atletą Chrystusa.

Takim był faktycznie.
W
Rzymie z Papieżem
Anicetem w 155 roku prowadził nasz Święty rozmowy
ustalające termin obchodzenia Wielkanocy.

Według relacji pierwszego historyka Kościoła, Euzebiusza z Cezarei
Palestyńskiej, miał Święty Polikarp rządzić
Kościołem w Smyrnie około sześćdziesięciu
 lat i ukoronować życie
śmiercią męczeńską. Miał już bowiem ponad osiemdziesiąt sześć
lat, kiedy oskarżono
go o lekceważenie
pogańskiej religii i jej obrzędów, jak też zwyczajów.

Oskarżono
go przed prokonsulem rzymskim, Stacjuszem Kodratosem. Na oskarżenia
Polikarp odpowiedział: „Osiemdziesiąt
sześć lat służę Chrystusowi, nigdy nie wyrządził mi krzywdy,
jakżebym mógł bluźnić memu Królowi i Zbawcy?”

Kiedy zaś sędzia groził Świętemu, że go każe spalić żywcem,
ten odparł: „Ogniem
grozisz, który płonie przez chwilę i wkrótce zgaśnie, bo nie
znasz ognia sądu, który przyjdzie, i kary wiecznej.”

Stacjusz
skazał Polikarpa na śmierć przez spalenie na stosie. Gdy zaś
płomienie nie chciały się imać Męczennika, zginął od pchnięcia
puginału. Działo się to na
stadionie w Smyrnie pomiędzy rokiem 155 a 169.

Polikarp pozostawił po sobie cenny list do Filipian – świadectwo
tradycji apostolskiej.
Innym
ważnym pomnikiem literatury starochrześcijańskiej jest opis
jego męki,
w którym –
między innymi – czytamy: „Gdy ułożono stos, Polikarp zdjął
ubranie, rozwiązał pas i próbował zdjąć także sandały.
Przedtem nie czynił tego sam, albowiem wszyscy wierni
współzawodniczyli w oddawaniu mu usług. Tak
bardzo bowiem otaczany był czcią z powodu swojej świętości już
przed męczeństwem.

Zaraz też złożono wokół niego wszystko, co przygotowano do
spalenia.
Kiedy
chciano go przytwierdzić gwoździami, powiedział: „Dajcie pokój!
Ten, który daje mi siłę znieść ogień, pomoże mi bez waszych
gwoździ znieść go spokojnie.” Nie przybito go zatem gwoździami,
tylko silnie związano. On zaś z rękoma skrępowanymi z tyłu,
podobny do pięknego
jagnięcia, wybranego na miłą i całopalną ofiarę Bogu,

podniósł oczy w górę i rzekł:
„Panie
Boże, Ojcze umiłowanego i błogosławionego Syna Twego, Jezusa
Chrystusa, przez którego poznaliśmy Ciebie; […] błogosławię
Cię za to, iż zechciałeś, bym w tym dniu i w tej godzinie wraz
z całą rzeszą
Męczenników
miał udział w kielichu Chrystusa Twego,

dla zmartwychwstania na wieki duszy i ciała, w nieskazitelności
Ducha Świętego. Wraz z nimi przyjmij mnie dziś do siebie, Boże
prawdziwy i prawdomówny, jako ofiarę hojną i przyjemną, którą
przygotowałeś, którą mi zapowiedziałeś i którą teraz
dopełniłeś.
Dlatego
wielbię Cię za wszystko,

błogosławię Tobie i wysławiam Ciebie przez wiecznego i
niebieskiego Arcykapłana Jezusa Chrystusa, umiłowanego Syna Twego,
przez którego Tobie, Jemu samemu oraz Świętemu Duchowi niech
będzie chwała na wieki wieków. Amen.”
Gdy
wypowiedział „Amen” i zakończył modlitwę, wyznaczeni do tego
ludzie rozniecili ogień. Kiedy buchnął potężny płomień, dane
nam było zobaczyć na własne oczy przedziwne zjawisko.

Dlatego zostaliśmy zachowani, aby innym opowiedzieć o tym, co
zaszło. Płomienie
tworząc kształt łuku, jak żagiel wichrem wzdęty, otoczyły Męczennika.
On zaś stał
pośrodku, nie jak palące się ciało, lecz jak chleb rumieniący
się w piecu, jak jaśniejące w ogniu srebro lub złoto.
Równocześnie poczuliśmy przemiły zapach, jakby woń palonego
kadzidła albo innych drogocennych wonności.”
Tyle
z opisu męczeństwa Świętego Polikarpa. Wpatrzeni
w przykład jego heroicznej postawy, ale też zasłuchani w Boże
słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się:

Z
jakimi własnymi przyzwyczajeniami i wadami najciężej mi walczyć?

Na
czym polega moje radykalne pokonywanie pokusy do grzechu?

Nad
rozwojem jakiej dobrej cechy w sobie aktualnie pracuję?

Miejcie
sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą!

5 komentarzy

  • Pan, karmi nas ostatnio mądrością Jezusa w Księdze Syracha a ja dziś chciałabym sobie przypomnieć słowa w temacie obżarstwa, również z Syracha, bo wciąż aktualne;
    „ Zająłeś miejsce przy stole suto zastawionym? Nie otwieraj nad nim gardzieli i nie wołaj: «Jakże wiele na nim!» Pamiętaj, że źle jest mieć oko chciwe.Cóż między rzeczami stworzonymi gorszego nad takie oko, które z powodu każdej rzeczy1 napełnia się łzami. Po to, co ktoś sobie upatrzył, nie wyciągaj ręki i nie pchaj się wraz z nim do półmiska! Osądzaj sprawy bliźniego według swoich własnych i nad każdą sprawą się namyśl! Jedz, co leży przed tobą, jak człowiek, nie bądź żarłoczny, abyś nie wzbudził odrazy. Przez dobre wychowanie pierwszy zaprzestań [jedzenia],
    nie bądź nienasycony, byś kogo nie zraził. Jeśli zajmiesz miejsce między wieloma,nie wyciągaj ręki jako pierwszy spomiędzy nich. Jakże mało wystarcza człowiekowi dobrze wychowanemu, na łóżku swym nie będzie ciężko oddychał.
    Zdrowy jest sen [człowieka], gdy ma umiarkowanie syty żołądek, wstaje on wcześnie, jest panem samego siebie. Udręka bezsenności, bóle żołądka
    i kolki w brzuchu – u łakomego człowieka.( Syr 31, 12–20).

    Ps.To przestroga dla mnie, bo dzień długi a ja już zjadłam do kawy jednego pączka a po południu ma dzieci więc będę faworki ( chrusty)

  • "On zaś stał pośrodku, nie jak palące się ciało, lecz jak chleb rumieniący się w piecu"…
    – No grilowanie po prostu… Jak w to nie wierzyć?

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.