Oddał życie…

O
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, bardzo serdecznie dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii! To słówko zawsze jest głębokie i inspirujące ale wczorajsze – mówiąc wprost – dosłownie powala! Bardzo mocne i niezwykle głębokie. I jednocześnie – bardzo prawdziwe. Podpisuję się pod każdym stwierdzeniem Księdza Marka i z tym samym, co On, zwracam się do Was!
       A tak szczególnie, w tym momencie, dziękuję za wczorajsze życzenia, wyrazy bliskości i pamięci, a zwłaszcza za zapewniania o modlitwie. Otrzymywałem je w osobistych rozmowach, ale też tu, na blogu, jak również drogą telefoniczną, sms-ową, mailową.
        Specjalne podziękowania kieruję do Szymona Olendra i Karola Jobdy,  Lektorów z Celestynowa, którzy wczoraj – jak przez kilka ostatnich lat – zechcieli przyjechać do Siedlec, aby być osobiście ze mną w Katedrze w tym tak ważnym dniu. 
        Bardzo dziękuję, odwzajemniam moją modlitwą i zapewniam, że nie tylko wczoraj czy dzisiaj ta modlitwa dziękczynna będzie zanoszona. Jednak wczorajszą Mszę Świętą w Katedrze ofiarowałem właśnie w intencji tych Wszystkich, którzy pomagają mi być księdzem. Nie muszę tłumaczyć, że myślałem także o Was, Kochani!
         A oto dzisiaj – Wielki Piątek. Zachęcam do adoracji Pana Jezusa najpierw w ołtarzu wystawienia, zwanym powszechnie ciemnicą, a wieczorem – w Grobie Pańskim. Postarajmy się dzisiaj o jak najwięcej ciszy… Nie żałujmy Jezusowi czasu – pomimo codziennych prac i przygotowań do Świąt. Święta już trwają. Dla nas – jak pisał Ksiądz Marek: dojrzałych chrześcijan – Święta to Święte Triduum Paschalne, a nie tylko Rezurekcja.
     Przypominam, że dzisiaj obowiązuje nie tylko wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, ale też post ścisły.
         Na głębokie przeżywanie największych tajemnic naszej wiary – niech Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wielki
Piątek,
do
czytań: Iz 52,13–53,12; Hbr 4,14–16;5,7–9; J 18,1–19,42
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Oto
się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie
bardzo. Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został
oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi, tak
mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim usta, bo
ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś
niesłychanego. Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli? na kimże się
ramię Pańskie objawiło?
On
wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej
ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć,
ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez
ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim
się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz
On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a
myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze
zdrowie.
Wszyscyśmy
pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej
drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go,
lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak
baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich.
Po
udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem?
Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został
zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w
śmierci swej był [na równi] z bogaczem, chociaż nikomu nie
wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało.
Spodobało
się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na
ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola
Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy
światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu,
ich nieprawości On sam dźwigać będzie.
Dlatego
w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz,
za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy
przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za
przestępcami.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Mając
więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa,
Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego
bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym
słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze
podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z
ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i
znaleźli łaskę w stosownej chwili.
Chrystus
bowiem z głośnym
wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił gorące prośby i
błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został
wysłuchany dzięki swej uległości.
A
chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co
wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia
wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.
MĘKA
NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Po
wieczerzy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam
ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz,
który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często
się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników
od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami,
pochodniami i bronią. A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na
Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: „Kogo
szukacie?” Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Rzekł do
nich Jezus: „Ja jestem”. Również i Judasz, który Go wydał,
stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli
się i upadli na ziemię.
Powtórnie
ich zapytał: „Kogo szukacie?” Oni zaś powiedzieli: „Jezusa z
Nazaretu”. Jezus odrzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem.
Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść”. Stało się
tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: Nie utraciłem
żadnego z tych, których Mi dałeś. Wówczas Szymon Piotr, mając
przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął
mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus
do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha,
który Mi podał Ojciec?”
Wówczas
kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa,
związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem
teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański.
Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek
zginął za naród.
A
szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był
znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec
arcykapłana, podczas gdy Piotr zatrzymał się przed bramą na
zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi,
pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca
odźwierna rzekła do Piotra: „Czy może i ty jesteś jednym
spośród uczniów tego człowieka?” On odpowiedział: „Nie
jestem”. A ponieważ było zimno, strażnicy i słudzy rozpaliwszy
ognisko stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr
i grzał się.
Arcykapłan
więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu
odpowiedział: „Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem
zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy
Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz?
Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co
powiedziałem.” Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących
spoliczkował Jezusa, mówiąc: „Tak odpowiadasz arcykapłanowi?”
Odrzekł mu Jezus: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było
złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” Następnie
Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza.
A
Szymon Piotr stał i grzał się. Powiedzieli wówczas do niego: „Czy
i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów?” On zaprzeczył mówiąc:
„Nie jestem.” Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu
Piotr odciął ucho, rzekł: „Czyż nie ciebie widziałem razem z
Nim w ogrodzie?” Piotr znowu zaprzeczył i natychmiast kogut
zapiał.
Od
Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym
rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie
skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do
nich na zewnątrz i rzekł: „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu
człowiekowi?” W odpowiedzi rzekli do niego: „Gdyby to nie był
złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie.” Piłat więc rzekł do
nich: „Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa.”
Odpowiedzieli mu Żydzi: „Nam nie wolno nikogo zabić.” Tak miało
się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią
miał umrzeć.
Wtedy
powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł
do Niego: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?” Jezus
odpowiedział: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli
ci o Mnie?” Piłat odparł: „Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i
arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?”
Odpowiedział
Jezus: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo
moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został
wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd.” Piłat
zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś królem?”
Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem
i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy,
kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.” Rzekł do Niego Piłat:
„Cóż to jest prawda?”
To
powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: „Ja
nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na
Paschę uwalniam wam jednego więźnia. Czy zatem chcecie, abym wam
uwolnił Króla żydowskiego?” Oni zaś powtórnie zawołali: „Nie
tego, lecz Barabasza!” A Barabasz był zbrodniarzem.
Wówczas
Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy
koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem
purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: „Witaj, królu
żydowski!” I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na
zewnątrz i przemówił do nich: „Oto wyprowadzam Go do was na
zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej
winy.”
Jezus
więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu
purpurowym. Piłat rzekł do nich: „Oto Człowiek.” Gdy Go
ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”
Rzekł do nich Piłat: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem
nie znajduję w Nim winy.” Odpowiedzieli mu Żydzi: „My mamy
Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił
Synem Bożym.”
Gdy
Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej. Wszedł
znów do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd Ty jesteś?” Jezus
jednak nie dał mu odpowiedzi. Rzekł więc Piłat do Niego: „Nie
chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić
Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?” Jezus odpowiedział:
„Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z
góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie.”
Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali:
„Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto
się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi.”
Gdy
więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i
zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku
Gabbata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej.
I rzekł do Żydów: „Oto król wasz!” A oni krzyczeli: „Precz!
Precz! Ukrzyżuj Go!” Piłat rzekł do nich: „Czyż króla
waszego mam ukrzyżować?” Odpowiedzieli arcykapłani: „Poza
Cezarem nie mamy króla.” Wtedy więc wydał Go im, aby Go
ukrzyżowano.
Zabrali
zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane
miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go
ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony,
pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go
umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, Król
Żydowski. Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie
ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku
hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do
Piłata: „Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem
Królem Żydowskim.” Odparł Piłat: „Com napisał, napisałem.”
Żołnierze
zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na
cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także
tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do
dołu. Mówili więc między sobą: „Nie rozdzierajmy jej, ale
rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć.” Tak miały się
wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los
rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze.
A
obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego,
Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał
Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do
Matki: „Niewiasto, oto syn Twój.” Następnie rzekł do ucznia:
„Oto Matka twoja.” I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Potem
Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło
Pismo, rzekł: „Pragnę.” Stało tam naczynie pełne octu.
Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A
gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „Wykonało się!” I
skłoniwszy głowę oddał ducha.
Ponieważ
był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na
krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem
– Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i
usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie
tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani.
Lecz
gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu
goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i
natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który
widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi
prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się
wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu na innym
miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili.
Potem
Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy
przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A
Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył
również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa
w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu.
Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z
wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania.
A
na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy
grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze
względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób
znajdował się w pobliżu.
Niejednokrotnie
w czasie Wielkiego Postu towarzyszyły nam słowa Proroka Izajasza o
cierpiącym Słudze Jahwe.
I dzisiaj, w Wielki Piątek, także
wsłuchujemy się w pełen dramatyzmu opis straszliwego poniżenia, a
wręcz zmiażdżenia, sponiewierania tegoż Sługi Bożego przez
ludzką nienawiść… Można powiedzieć, że dzisiaj mamy do
czynienia z kulminacją tej Prorockiej wizji.
Słyszymy
bowiem: Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko
został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do
ludzi, tak mnogie narody się zdumieją, królowie zamkną przed Nim
usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojmą coś
niesłychanego.
I
zaraz potem padają te słowa, które na pewno już nieraz
słyszeliśmy i które muszą robić wrażenie na człowieku,
noszącym w swoim sercu miłość i przywiązanie do Jezusa. Oto
bowiem Prorok obwieszcza: Lecz On się obarczył naszym
cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca
uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity
za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta
zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie
.
I
tak właściwie całe dzisiejsze pierwsze czytanie staje się
zapowiedzią i jednocześnie streszczeniem tego, o czym
Święty Jan zaświadczy w swojej Ewangelii, w obszernym opisie Męki
i Śmierci Jezusa. I chociaż nie brakuje zarówno u Izajasza, jak i
u Świętego Jana obrazów wręcz drastycznych i pokazujących
naprawdę wielkie cierpienie Sługi Bożego, oraz spotęgowaną
nienawiść Jego przeciwników, to jednak z obu tych tekstów
przebija jakaś ogromna moc owego Cierpiącego!
Zresztą,
pierwsze czytanie rozpoczyna się od takiego zdania: Oto się
powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo.
To trochę tak, jakby Prorok wewnętrznie wręcz bronił
się
przed tym, co miał napisać w następnych zdaniach… Jakby
się na to wewnętrznie nie zgadzał, jakby chciał siebie
samego przekonać – i nas jednocześnie – że te cierpienia to
nie klęska, ale droga do zwycięstwa. I dlatego zapewne
czytanie kończy się takimi słowami: Dlatego w nagrodę
przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako
zdobycz,
za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy
przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za
przestępcami.
Także
opis Męki Jezusa według Świętego Jana jest przeniknięty
promieniami Bożej mocy, które wyraźnie przebijają się
przez pełne grozy opisy kolejnych etapów cierpienia. To swoisty
paradoks i jakaś niezwykła tajemnica, że Jezus – chociaż jest
poddawany cierpieniom i w końcu zostaje pozbawiony życia – to
jednak przez cały czas jawi się przed nami jako Pan i Władca.
Zauważmy,
że strażnicy, którzy przyszli Go pojmać, kiedy usłyszeli: JA
JESTEM, cofnęli się i upadli na ziemię.
A potem
rozmowa z Piłatem… To nie była rozmowa skazańca, spazmatycznie
żebrzącego o ocalenie życia, albo przynajmniej o wytargowanie
choćby minimalnego złagodzenia kary… Jezus prezentował postawę
pełną godności
i wyraźnie zauważalnej przewagi moralnej i
intelektualnej
nad tym, który miał władzę skazać Go na
śmierć lub uniewinnić. Jezus nie „płaszczył się” przed nim.
Jezus wyraźnie nad nim górował!
I
jeszcze kilka podobnych momentów moglibyśmy wymienić, w których
zza zasłony poniżenia, bólu i odrzucenia wyraźnie przebijał
blask
mocy Sługi Jahwe, Bożego Syna, Pana i Władcy,
ostatecznego Zwycięzcy. Najmocniej zaś blask ten zajaśniał na
Krzyżu. To tam bowiem, Jezus […]
rzekł: „Wykonało się!” I skłoniwszy głowę oddał
ducha.
Kochani,
niech te słowa nie ujdą naszej uwadze: Jezus nie umarł w
taki sposób, w jaki umierają ludzie, którzy nie mają żadnej
władzy nad nad tym, kiedy odejdą z tego świata – oczywiście,
mówimy tu o odejściu w sposób naturalny, pomijamy
samobójstwo, które jest nieuprawnionym sięganiem po Boże władztwo
nad życiem… Jezus natomiast w chwili, którą sam wybrał,
uroczyście obwieścił, iż Wykonało się, po czym
sam oddał ducha. Sam, w sposób wolny, własną
decyzją. Czyż może być większy dowód na Jego niczym nie
ograniczoną władzę nad życiem i śmiercią?
Dlatego
dobrze byłoby, Kochani, abyśmy może właśnie dzisiaj szczególnie
wyraźnie ten moment dostrzegli i uczcili ową Jezusową
moc i władzę, postanawiając sobie, że od dzisiaj nawet
w mowie potocznej będziemy się starali unikać stwierdzenia, iż
Jezus umarł, ale będziemy mówić, że Jezus oddał
życie.
Różnica – zda się – niewielka, a jednak
przeogromna!
Naturalnie,
niczym złym ani niewłaściwym czy niestosownym nie będzie
mówienie, że Jezus umarł, ale chodzi tu o to, abyśmy sami sobie
starali się na bieżąco uświadamiać, iż jest On absolutnym
Panem i Władcą życia i śmierci – absolutnym Zwycięzcą!
A
to zwycięstwo jaśnienie nie tylko z pustego Grobu, ale już z
Kalwarii, gdzie Jezus Chrystus, Bóg Człowiek, cierpiący Sługa
Jahwe, w sposób wolny i suwerenny – oddał ducha!
Dlatego
Autor Listu do Hebrajczyków zachęca nas dzisiaj: Mając więc
arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa,
Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem
mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym
słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze
podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z
ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i
znaleźli łaskę w stosownej chwili.
Kiedy
zatem będziemy się kiedykolwiek przybliżać: w modlitwie,
skupieniu i ciszy adoracji; oraz kiedy dzisiaj przeżywać będziemy
wieczorną Liturgię Męki Pańskiej, postarajmy się ani przez
moment nie dopuszczać do siebie choćby cienia tej świadomości, że
świętujemy i przeżywamy Jezusową przegraną, ale że –
chociaż w skupieniu i wyciszeniu, całując Jezusowe rany i
uwielbiając Krew przelaną dla naszego zbawienia – świętujemy
Jezusowe zwycięstwo!
Niezwykłe, wielkopiątkowe zwycięstwo!

5 komentarzy

  • Cofnęli się i upadli na ziemię, to znaczy? JA JESTEM wystarczyło aby żołnierze zrozumieli kim jest Ten, po którego przyszli? Powiedzmy, że mieli tę świadomość, ponieważ te dwa słowa na pewno były jasne w przekazie i piorunujące jak to u Jezusa bywa. Następuje odwrót sprawy. Brak samodzielnego myślenia u żołnierzy? Po prostu wykonali rozkaz piłata zamiast skorzystać z obecności Jezusa i spróbować poznać bezgraniczną Miłość? Wiem, że to duże uproszczenie, ale to wygląda tak: wiemy Jezusie kim jesteś oddajemy Ci pokłon. A chwilę później: ręce w kajdany i chwycenie Jezusa jak przestępcę…
    Piotr

    • Jako pierwszą część odpowiedzi na to pytanie proponuję moje rozważanie na piątą niedzielę Wielkiego Postu (2 kwietnia), na temat wskrzeszenia Łazarza. Pisałem tam, że Jezus autentycznie przeżywał śmierć przyjaciela, chociaż wiedział, co za chwilę zrobi, aby potem równie autentycznie przeżywać radość z jego powrotu.
      I tutaj jest podobnie: chociaż Jezus ma wypełnić do końca dzieło zbawienia człowieka i ma cierpieć, a wreszcie oddać życie, to jednak ani przez moment nie przestaje być Bogiem i – mówiąc nieco kolokwialnie – Panem sytuacji. O tym też jest mowa w dzisiejszym rozważaniu.
      Wydaje mi się, że tym "rzuceniem na ziemię" żołnierzy, Jezus chciał pokazać im i nam, kim jest – abyśmy na moment o tym nie zapomnieli. Zwłaszcza, że następne wydarzenia będą zdawały się przeczyć Jego Boskości.
      Przeto musimy jasno stwierdzić, że w życiu i działalności Jezusa poszczególne wydarzenia nie tyle "dzieją się", tak jak w naszym życiu, ile są znakami, poprzez które Jezus czegoś chce nas nauczyć i coś ważnego pokazać. Dlatego dochodzi nieraz do takich dziwnych zestawień, jak te, o których tu mowa, iż Jezus w krótkim odstępie czasu płacze nad zmarłym Łazarzem, aby zaraz potem cieszyć się z jego wskrzeszenia (którego zresztą sam dokonał!); albo też: "rzuca na ziemię" żołnierzy, aby chwilę potem być przez nich pojmanym, bitym i zabitym.
      Zapewne trudno nam to po ludzku zrozumieć, natomiast łatwiej nam będzie to przyjąć, jeśli spojrzymy na to wszystko właśnie jako na pewną tajemnicę, oraz jako na sposób zrealizowania przez Jezusa swojej zbawczej misji.
      Nie zapominajmy – a o tym pisałem w rozważaniach rekolekcyjnych w Wargocinie – że w życiu Jezusa wszystko dokonywało się "po coś"… Po coś dobrego dla nas i zbawczego. W życiu Jezusa nie było przypadkowych słów, gestów czy czynów. I właśnie w tym świetle należy – jak sądzę – widzieć to, o co pytasz, Drogi Piotrze.
      Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najgłębszego przeżycia tajemnicy dzisiejszego dnia! Ks. Jacek

  • "A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają."
    Dlaczego jest nam tak trudno uwierzyć Słowu Jezusa? Nie myślę tu o osobach niewierzących, nie słyszących jeszcze o Jezusie jako Osobie historycznej ale o nas, którzy Go słuchamy a jednak Słowo Boże nas nie przemienia…wciąż chcemy liczyć na siebie, brak nam wiary " co góry przenosi", brak nadziei, że z Bogiem wszystko możemy dokonać, brak miłości co by " nogi umywać" każdemu…
    Jezu odrzucony, wzgardzony, dziś osądzony i skazany na śmierć, ulituj się nad nami. Daj nam wiarę, nadzieję i miłość. Chcemy zaufać Tobie. Pragniemy, żyć wg Twojego Słowa.

    • Potwierdza się w ten sposób, że wiara – to proces! To ciągłe "stawanie się", ciągły rozwój. Ale też – kiedy rozwój się zatrzymuje – to niestety regres…

      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.