Pomoc potrzebującym

P
Szczęść Boże! Moi Drodzy, witam Wszystkich i pozdrawiam, życząc udanego i błogosławionego dnia!
                           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
11 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: 2 Kor 8,1–9; Mt 5,43–48
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Donosimy
wam, bracia, o łasce Bożej, jakiej dostąpiły Kościoły
Macedonii, jak to w dotkliwej próbie ucisku uradowali się bardzo i
skrajne ich ubóstwo zajaśniało bogactwem prostoty. Według
możliwości, a nawet – zaświadczam to – ponad swe możliwości
okazali gotowość, nalegając na nas bardzo i prosząc o łaskę
współdziałania w posłudze na rzecz świętych.
I
nie tylko tak było, jakeśmy się spodziewali, lecz ofiarowali
siebie samych najprzód Panu, a potem nam przez wolę Bożą.
Poprosiliśmy więc Tytusa, aby jak to już rozpoczął, tak też
dokonał tego dzieła miłosierdzia względem was.
A
podobnie jak obfitujecie we wszystko, w wiarę, w mowę, w wiedzę,
we wszelką gorliwość, w miłość naszą do was, tak też abyście
i w tę łaskę obfitowali. Nie mówię tego, aby wam wydawać
rozkazy, lecz aby wskazując na gorliwość innych, wypróbować
waszą miłość. Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa
Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was
ubóstwem swoim ubogacić.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano:
«Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego
będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych
nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują;
tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ
On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On
zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Jeśli
bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć
będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie
tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego
nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec
wasz niebieski”.
Kontekstem
słów, skierowanych dzisiaj przez Apostoła Pawła do wiernych
Koryntu, jest klęska głodu, która w tym czasie nawiedziła
Jerozolimę i całą Palestynę. W obliczu tego nieszczęścia,
Apostoł wzywa adresatów swego Listu, aby pospieszyli z pomocą
potrzebującym
siostrom i braciom w wierze.
Jako
przykład właściwego zachowania w tym względzie pokazuje
postawę wiernych w Macedonii. O ich otwartym sercu tak pisze: W
dotkliwej próbie ucisku uradowali się bardzo i skrajne ich ubóstwo
zajaśniało bogactwem prostoty. Według możliwości, a nawet –
zaświadczam to – ponad swe możliwości okazali gotowość,
nalegając na nas bardzo i prosząc o łaskę współdziałania w
posłudze na rzecz świętych.
I nie tylko tak było,
jakeśmy się spodziewali, lecz ofiarowali siebie samych…

Przywołując
ten przykład, Paweł zwraca się do wiernych Koryntu z bardzo
jednoznaczną i chyba nie budzącą żadnych wątpliwości zachętą:
Nie mówię tego, aby wam wydawać rozkazy, lecz aby wskazując
na gorliwość innych, wypróbować waszą miłość.
W
takiej sytuacji zwykło się mówić, że adresat zachęty „wie,
co ma zrobić”.
Przynajmniej – powinien wiedzieć. Zwłaszcza,
że argumentem za przyjęciem tego typu postawy jest przykład samego
Jezusa. Apostoł stwierdza: Znacie przecież łaskę Pana
naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się
ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić.
Otóż,
właśnie! Jezus – jako Bóg Człowiek – miał i ma wszystko, bo
to właśnie On jest Panem Nieba i ziemi, i do Niego wszystko, co
jest na świecie i we wszechświecie, należy. A jednak chciał zejść
na te „ziemskie niskości” i podzielić los najuboższych! I
rzeczywiście – ubogacał ludzi swoim ubóstwem, bo chociaż
nie miał praktycznie nic w sferze materialnej, to jednak tak hojnie
obdarowywał ludzi łaską i mocą Bożą, oraz Bożym słowem.

Ile
tylko mógł dawać, to zawsze dawał. Nigdy nie pomijał człowieka
potrzebującego pomocy. Udzielał każdemu – z bogactwa swego
ducha.
Przy czym, pomoc ta przybierała kształty nie tylko
duchowe, ale także bardzo wyraźne i na zewnątrz rozpoznawalne
kształty fizyczne czy materialne, jak uzdrowienia, czy
rozmnożenie chleba. Wszystkie te dary jednak, wszystkie te gesty
Jezusa, wszystkie te znaki Jego pomocy i bliskości – wypływały
z Jego serca.
To były znaki Jego wielkiej miłości do
człowieka. Można by rzec, że z bogactwa swego ducha udzielał
ludziom darów nie tylko duchowych.
Była
to zatem praktyczna realizacja tej zachęty, którą sam dzisiaj
wypowiedział w Ewangelii: Słyszeliście, że powiedziano:
«Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego
będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych
nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują…

Można
by nawet poczynić takie oto spostrzeżenie, że o ile Paweł Apostoł
zachęca dzisiaj do okazywania w sposób praktyczny miłości
przyjaciołom,
czyli braciom i siostrom w wierze, to Jezus idzie
dalej i zachęca do miłości także nieprzyjaciół. I na to
najbardziej zwracamy uwagę w usłyszanej przed chwilą zachęcie
Jezusa – zresztą zapewne słusznie.
Natomiast
nie może nam umknąć – i to musimy podkreślić szczególnie –
że jest to w ogóle zachęta do okazywania miłości w sposób
praktyczny! W swej płaszczyźnie fundamentalnej, ta zachęta dotyczy
nade wszystko okazywania miłości innym, w tym także
nieprzyjaciołom. I tym się mają, moi Drodzy, kierować uczniowie
Jezusa w swojej codziennej postawie i w kształtowaniu relacji z
ludźmi: mają się kierować miłością! Szczerą miłością!
Prawdziwą miłością!
A
wtedy – po pierwsze – nawet ubóstwo materialne nie będzie
przeszkodą
do okazywania pomocy innym, a po drugie: pomoc ta
będzie okazywana w sposób właściwy i mądry, a więc taki,
który najbardziej będzie odpowiadał pragnieniom potrzebujących i
służył ich prawdziwemu dobru, a nie będzie tylko uspokojeniem
sumienia,
albo wypełnieniem nakazów panującej aktualnie
tendencji, czy poprawności politycznej.
Dlatego
pragnienie okazania prawdziwego dobra będzie się nieraz domagało
głębszego namysłu, jak okazać tę pomoc w konkretnej sytuacji,
aby była – no, właśnie – pomocą prawdziwą, a nie
jedynie pozbyciem się problemu, czy pokazaniem innym swojej
wyższości i uzależnieniem ich od siebie, albo też wprowadzeniem
totalnego chaosu i zamieszania w otoczeniu. Prawdziwa troska o dobro
drugiego człowieka nie w taki sposób się wyraża.
Mówiąc
o pomocy, motywowanej prawdziwą miłością, mamy na myśli
pomoc rozumną, biorącą pod uwagę wszystkie okoliczności i
jednocześnie taką, którą adresujemy do konkretnego człowieka, na
którego dobru – szeroko rozumianym – szczerze nam zależy.
W
tym kontekście musimy jasno powiedzieć, że nie jest znakiem
prawdziwej miłości, zatroskanej o dobro potrzebujących, danie im
„na odczepnego” kilku złotych, albo bezmyślne otwieranie granic
tłumom imigrantów!

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.