Mojżesz – oryginalnie ocalony!

M
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa
mój Szwagier, Kamil Niedźwiedzki. Dziękując za rodzinną więź,
życzliwość i pomoc, życzę nieustającej radości z realizacji
powołania małżeńskiego i rodzicielskiego.
Imieniny
obchodzi dziś także Szymon Olender, mój oddany Przyjaciel, Lektor
w Parafii w Celestynowie. Dziękując Szymkowi za stały kontakt i
dobre serce, życzę radości z wypełniania woli Bożej w swoim
życiu.
Urodziny
dziś natomiast przeżywa Michał Jaśkowski, mój Brat stryjeczny,
oraz Ałła Michajłowa, bardzo miła i sympatyczna Osoba z Syberii,
współpracująca od czasu do czasu z Księdzem Markiem. Drogim
Jubilatom życzę pełnej otwartości serca na działanie Boga w Ich
życiu!
Wszystkich
Świętujących zapewniam o modlitwie!
A
nam wszystkim życzę błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
15 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Wj 2,1–15a; Mt 11,20–24

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Pewien
człowiek z pokolenia Lewiego przyszedł wziąć za żonę jedną z
kobiet z tegoż pokolenia. Ta kobieta poczęła i urodziła syna, a
widząc, że jest piękny, ukrywała go przez trzy miesiące. A nie
mogąc ukrywać go dłużej, wzięła skrzynkę z papirusu, powlekła
ją żywicą i smołą i włożywszy w nią dziecko, umieściła w
sitowiu na brzegu rzeki. Siostra zaś jego stała z dala, aby
widzieć, co się z nim stanie.
A
córka faraona zeszła ku rzece, aby się wykąpać, jej służące
zaś przechadzały się nad brzegiem rzeki. Gdy spostrzegła skrzynkę
pośród sitowia, posłała służącą, aby ją przyniosła. A
otworzywszy ją, zobaczyła dziecko: był to płaczący chłopczyk.
Ulitowała się nad nim mówiąc: „Jest on spośród dzieci
Hebrajczyków”. Jego siostra rzekła wtedy do córki faraona:
„Chcesz, a pójdę zawołać ci karmicielkę spośród kobiet
Hebrajczyków, która by wykarmiła ci to dziecko?” „Idź”,
powiedziała jej córka faraona. Poszła wówczas dziewczyna zawołać
matkę dziecka. Córka faraona tak jej powiedziała: „Weź to
dziecko i wykarm je dla mnie, a ja dam tobie za to zapłatę”.
Wówczas kobieta zabrała dziecko i wykarmiła je. Gdy chłopiec
podrósł, zaprowadziła go do córki faraona, i był dla niej jak
syn. Dała mu imię Mojżesz, mówiąc: „Bo wydobyłam go z wody”.
W
tym czasie Mojżesz dorósł, poszedł odwiedzić swych rodaków i
zobaczył, jak ciężko pracują. Ujrzał też Egipcjanina bijącego
pewnego Hebrajczyka, jego rodaka. Rozejrzał się więc na wszystkie
strony, a widząc że nie ma nikogo, zabił Egipcjanina i ukrył go w
piasku.
Wyszedł
znowu nazajutrz, a oto dwaj Hebrajczycy kłócili się ze sobą. I
rzekł do winowajcy: „Czemu bijesz twego rodaka?” A ten mu
odpowiedział: „Któż cię ustanowił naszym przełożonym i
rozjemcą? Czy chcesz mnie zabić, jak zabiłeś Egipcjanina?”
Przeląkł się Mojżesz i pomyślał: „Z całą pewnością sprawa
się ujawniła”.
Faraon
usłyszał o tej sprawie i usiłował stracić Mojżesza. Uciekł
więc Mojżesz przed faraonem i udał się do ziemi Madian.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów
się dokonało, że się nie nawróciły.
Biada
tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie
działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i
w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi
lżej będzie w dzień sądu niż wam.
A
ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani
zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie
dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam:
Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie”.

W
bardzo skondensowanym opisie streszczona dziś została historia
życia Mojżesza
od dnia narodzin, a właściwie: od dnia
zaślubin jego rodziców – aż do momentu, kiedy musiał
pospiesznie opuścić pałac faraona, w którym przez lata się
wychowywał, a w którym zaczęło mu zagrażać śmiertelne
niebezpieczeństwo.
W całym tym opisie wyraźnie widzimy bardzo
konkretne działanie Boga, ukierunkowane na uratowanie Mojżesza i
przygotowanie go
do misji, która będzie mu w przyszłości
zlecona.
Mówimy
tu o uratowaniu Mojżesza, a to dlatego, że wspomniane śmiertelne
niebezpieczeństwo zaczęło mu zagrażać nie wtedy dopiero, kiedy
zabił Egipcjanina, ale tak naprawdę już w chwili narodzin.
Oto bowiem nakaz faraona, o którym słyszeliśmy we wczorajszym
pierwszym czytaniu, był w istocie wyrokiem śmierci, wydanym
na wszystkich chłopców spośród Hebrajczyków, zamieszkujących
Egipt. Mojżesz był zatem już w chwili narodzin skazany na
wyrzucenie do rzeki.
Jednak
działanie Boże objęło – poprzez dobre natchnienie – jego
matkę, która najpierw postanowiła go ocalić i ukrywać, a
potem wypełnić nakaz faraona, ale nieco inaczej, niż
brzmiał on w oryginale. Bo faktycznie zostawiła syna w rzece –
tyle, że w papirusowej skrzynce. Ocaliła mu więc życie –
przynajmniej na jakiś czas, bo zapewne nie mogła się nawet
domyślać, co się z nim będzie dalej działo…
A
co się działo, to my dobrze wiemy, oto bowiem po raz kolejny
objawiła się wielka moc Boża, która sprawiła nie tylko, że
dziecko ocaliło życie, ale że dokonało się to za sprawą
córki faraona
– tego samego faraona, który wydał nakaz
pozabijania hebrajskich chłopców. Gdyby sprawa nie dotyczyła
ewidentnego działania Bożego, a jedynie ludzkiego, to
powiedzielibyśmy kolokwialnie o „zagraniu na nosie” faraona.
Bo faktycznie, coś takiego właśnie się stało: na dworze
tyrana, który rozkazał zabijać małych Hebrajczyków, wychowywał
się młody Hebrajczyk,
który w przyszłości miał się
sprzeciwić całej jego potędze!
Oto
wielka moc Boga, który jest absolutnym Panem świata i historii.
Dzisiaj widzimy wiele dowodów na to Boże panowanie, ale też
uświadamiamy sobie, że wszystko, co się w związku z tym dokonało,
mogło się dokonać dlatego, że znaleźli się ludzie, którzy
chcieli Boże plany zrealizować. Byli to najpierw rodzice
Mojżesza i jego siostra, była to – chociaż w sposób niejako
przypadkowy – córka faraona. Bóg posłużył się konkretnymi
ludźmi,
którzy Jego zamiary zrealizowali.
Zapewne,
nie mieli nawet świadomości, że uczestniczą w wielkich Bożych
planach, ale – po prostu – poszli za porywem swoich serc,
wypełniając wewnętrzny nakaz prawości i dobra, a nie
zbrodniczy nakaz faraona.
Możemy
zatem powiedzieć, że cudowna interwencja Boża spotkała się z
pozytywnym odzewem ze strony człowieka,
który ją swoim
działaniem zrealizował w konkretnej życiowej sytuacji.
Takiej
właśnie współpracy zabrakło w przypadku miast, nad którymi
Jezus wypowiada dzisiaj w Ewangelii swoje: Biada!
Słyszymy to bardzo wyraźnie: Biada tobie, Korozain! Biada
tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które
u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się
nawróciły.
[…] A ty, Kafarnaum, czy
aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo
gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały,
zostałaby aż do dnia dzisiejszego…
Otóż,
właśnie! Wielka moc Boża, objawiająca się w konkretnych
cudownych wydarzeniach, spotkała się z kompletną obojętnością
mieszkańców wspomnianych miast. Jak wynika ze słów Jezusa, jest
to postawa wielce karygodna! Człowiek, który doświadcza w
swym życiu niezwykłych znaków Bożego działania, nie może
przejść koło nich ot, tak, obojętnie,
jakby się nic nie
stało – niczego przy tym nie zmieniając w swoim życiu. Bo
wszelkie dobro, jakiego Bóg dokonuje w życiu człowieka, jest po
to, aby to życie jakoś ubogacić i na swój sposób przemienić,
a nie jedynie po to, aby człowieka zabawić, zaskoczyć, czy
urozmaicić jego szarą codzienność. Żeby owo prawdziwe dobro
mogło się dokonać, potrzeba współpracy ze strony człowieka,
jego zaangażowania,
także – jego twórczej, ciekawej
inicjatywy. Inteligentnej i oryginalnej.
Jeżeli
zatem zobaczymy, że w naszym życiu dokonują się jakieś
wydarzenia, które ewidentnie wskazują na interwencję samego
Boga
i Jego zaangażowanie w rozwiązywanie naszych problemów –
a wystarczy trochę uwagi i przenikliwości spojrzenia, aby takie
wydarzenia dostrzec – to od razu musimy starać się odpowiedzieć
na nie swoją konkretną postawą:
twórczą, inteligentną,
oryginalną, ciekawą… Taką, jakiej przykład dała nam dzisiaj
matka Mojżesza…
W
tym kontekście zastanówmy się:
– Jakie
wydarzenie z ostatnich dni mógłbym zaliczyć do znaków wyraźnego
zadziałania Boga w moim życiu?
– Czy
moja chrześcijańska postawa jest oryginalna, twórcza, ciekawa,
odważna?
– Czy
„rozmachu” mojej chrześcijańskiej postawy nie ogranicza
poprawność polityczna lub obyczajowa?

Dała
mu imię Mojżesz, mówiąc: „Bo wydobyłam go z wody”…

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.