Piszę, byś wiedział, jak należy postępować…

P
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Sebastian
Gruszczyński, Lektor z Miastkowa, pełniący przez wakacje funkcję
Wiceprezesa Służby liturgicznej tej 
Parafii. Jestem
Sebastianowi bardzo wdzięczny za pomoc w organizacji posługi w tym
roku szkolnym, czemu służyło kilka naszych spotkań i moc ustaleń
właśnie w trakcie wakacji. Życzę Bożego błogosławieństwa na
studiach i w życiu osobistym. I zapewniam o modlitwie.
A
oto jutro, na naszym forum – wreszcie – słówko z Syberii! Już
czas najwyższy!
Niech
Pan sam nas dzisiaj prowadzi i duchowo ubogaca!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Środa
24 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Męczenników: Andrzeja Kim Taegon, Kapłana,
Pawła
Chong Hasang i Towarzyszy,
do
czytań: 1 Tm 3,14–16; Łk 7,31–35
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najdroższy:
Piszę ci to wszystko spodziewając się przybyć do ciebie możliwie
szybko. Gdybym zaś się opóźniał, piszę, byś wiedział, jak
należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga
żywego, filarem i podporą prawdy.
A
bez wątpienia wielka jest tajemnica pobożności. Ten, który
objawił się w ciele, usprawiedliwiony został w Duchu, ukazał się
aniołom, ogłoszony został poganom, znalazł wiarę w świecie,
wzięty został w chwale.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Po
odejściu wysłanników Jana Chrzciciela Jezus powiedział do tłumów:
Z
kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni?
Podobni są do dzieci, które przebywają na rynku i głośno
przymawiają jedne drugim: «Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście;
biadaliśmy, a wyście nie płakali».
Przyszedł
bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy
mówicie: «Zły duch go opętał».
Przyszedł
Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: «Oto żarłok i pijak,
przyjaciel celników i grzeszników». A jednak wszystkie dzieci
mądrości przyznały jej słuszność”.
Bardzo
zależy Pawłowi, aby młodemu Biskupowi Tymoteuszowi udzielić
jasnych i konkretnych wskazań, odnośnie do posługi, którą
ten wypełnia. I chociaż wolałby swego ucznia poinstruować
osobiście,
to jednak liczy się z tym, że nie dotrze
odpowiednio szybko, dlatego aby uniknąć niepotrzebnych opóźnień
w apostolskim działaniu, pisze list.
Odnosi
się w nim do osoby Jezusa Chrystusa, który objawił
się w ciele, usprawiedliwiony został w Duchu, ukazał się
aniołom, ogłoszony został poganom, znalazł wiarę w świecie,
wzięty został w chwale.
Takiego Chrystusa ma swoją
posługą wskazywać i do takiego Chrystusa ma prowadzić wiernych
młody Biskup Tymoteusz. Uznanie takiego właśnie Chrystusa i
podążanie za Nim, to – jak słyszymy – wielka
[…]
tajemnica pobożności.
To
coś zupełnie przeciwnego do postawy, prezentowanej przez ludzi
tego pokolenia
jak o nich dzisiaj mówi
Jezus w Ewangelii. Ci bowiem podobni są do
dzieci, które przebywają na rynku i głośno przymawiają jedne
drugim: «Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a
wyście nie płakali».
I dlatego w ascetycznym i
surowym Janie Chrzcicielu widzą człowieka opętanego, a z kolei w
samym Jezusie – „żarłoka i pijaka, przyjaciela celników i
grzeszników”.
Ludziom
tym wyraźnie zabrakło właśnie owego ducha pobożności, o
którym mowa w pierwszym czytaniu. W nich bardziej dostrzec można
było ducha przekory, uporu i zawziętości. A to – niestety
– bardzo skuteczna przeszkoda do zjednoczenia z Bogiem.
Mamy
zatem dzisiaj do czynienia ze zderzeniem dwóch kontrastujących
ze sobą
postaw: pobożności, gorliwości w służbie –
z małostkowością, egoizmem i kapryśnością. W jednym i drugim
przypadku Bóg w takim samym stopniu pragnął obdarować
człowieka, jednak to właśnie postawa człowieka raz
zadecydowała o tym, że ten zamiar okazał się owocnym, a w drugim
– że, niestety, nie.
Wiedząc
o gorliwości i zapale Tymoteusza, Apostoł Paweł szukał sposobu
jak najszybszego dotarcia
do niego ze swoim przesłaniem: bądź
osobiście, bądź listownie, oby tylko skutecznie. Bo wiedział, że
Tymoteusz chce służyć Panu, dlatego nie można zbędną
opieszałością mu tego utrudniać lub opóźniać. W przypadku
ludzi tego pokolenia, o których z bólem mówi Jezus,
żadne działanie nie mogło być wystarczająco skuteczne, bo
jakiego by nie podjąć – żadne nie zostało przyjęte, żadne się
nie podobało.
Oto,
moi Drodzy, jak wielką władzę ma w swoim ręku człowiek: może
przyjąć Boże dary, może je rozwinąć, pomnożyć i niezmiernie
się ubogacić – a jednocześnie może wszystko przegrać i
stracić. Podkreślmy jeszcze raz: Bóg udziela hojnie swoich
darów i natchnień.
Może udziela ich w różny sposób różnym
ludziom, ale zawsze udziela ich hojnie i nikogo w tym
względzie nie traktuje lepiej lub gorzej. Przeto każdy może
dostąpić naprawdę ogromnych bogactw z ręki Bożej. Każdy – bez
wyjątku.
Może
jednak nie otrzymać nic – wszystko może stracić i przegrać
z powodu ciasnoty swego serca i umysłu. Bo może tak wydziwiać i
kaprysić, że w końcu nie dostrzeże, iż omijają go
niepowtarzalne łaski i wyjątkowe okazje. Jakże wielką władzę
ma w swych rękach człowiek!
Może swobodnie dysponować darami
Bożymi – w tym także: odrzucić je… Czy jednak naprawdę może?…
Czy powinien?…
Z
pewnością właściwą odpowiedź na tak
postawione pytania znaleźli Patronowie dnia dzisiejszego, Święci
Męczenni
cy:
Andrzej
Kim Taegon, Kapłan, Paw
eł
Chong Hasang i 
ich
Towarzysze.
Jeden
z nich,
Andrzej Kim Taegon,
był
pierwszym kapłanem koreańskim. Urodził
się w 1821 roku,
w
koreańskiej prowincji Tcziong–Czu. Jego ojciec, Ignacy, zginął w
czasie prześladowań w roku 1839 i
został beatyfikowany w roku 1925.

Po chrzcie, który Andrzej przyjął mając lat piętnaście, przebył
kilkaset kilometrów do seminarium w Makao w Chinach. Po sześciu
latach zdołał wrócić do swojego kraju poprzez Mandżurię.
W
tym samym roku przebył Morze Żółte i w
Szanghaju, w roku 1845, przyjął święcenia kapłańskie.

Został skierowany do przygotowania bezpiecznej
przeprawy wodnej dla misjonarzy chrześcijańskich,
tak aby udało im się ujść straży granicznej. Został jednak
aresztowany i po torturach
ścięty
niedaleko
stolicy swojego kraju, Seulu, w
dniu 16 września
1846 roku.
Z
kolei inny
dzisiejszy Patron, Paweł
Chong Hasang,
był
współpracownikiem i tłumaczem kapłanów. Przez dwadzieścia lat
przewodził wspólnocie chrześcijańskiej w Korei. Kiedy był
klerykiem, poniósł śmierć w wieku czterdziestu czterech lat –
ścięty mieczem w dniu 22
kwietnia 1839 roku.
A
trzeba tu jeszcze wspomnieć,
chrześcijaństwo
dotarło do Korei
podczas
japońskiej inwazji w 1592 roku,
kiedy to ochrzczono zaledwie kilku Koreańczyków, czego
prawdopodobnie dokonali katoliccy żołnierze japońscy.
Ewangelizacja była
utrudniona,
ponieważ
Korea przez wiele dziesiątków lat całkowicie izolowała się od
innych państw, pozwalając swoim mieszkańcom jedynie na coroczną
wyprawę do Pekinu w celu zapłacenia podatków. Przy okazji jednej z
takich wypraw, w 1777
roku, udało się przewieźć do Korei książki chrześcijańskie,

otrzymane od jezuitów w Chinach. W ten sposób zaczął się powolny
rozwój Kościoła w Korei.
Kiedy
dwanaście lat później udało się na teren Korei przedostać
chińskiemu księdzu, zastał
on tam już około czterech tysięcy chrześcijan,

spośród których żaden dotąd jeszcze nigdy nie widział kapłana.
Siedem lat później chrześcijan w Korei było już prawie dziesięć
tysięcy. Wolność
religijną wprowadzono dopiero w 1887 roku,

po podpisaniu traktatu z Francją. W XIX wieku poniosło śmierć
męczeńską trzech biskupów katolickich, dziesięciu kapłanów i
ponad dziesięć tysięcy wiernych. Z nich tylko część dostąpiła
chwały ołtarzy.
Papież
Jan Paweł II, podczas swojej wizyty apostolskiej w Korei w 1984
roku, kanonizował

oprócz Andrzeja Kim Taegon i Pawła Chong Hasang – także
dziewięćdziesięciu ośmiu Koreańczyków i trzech misjonarzy
francuskich. W całej tej grupie byli biskupi i księża, jednak
większość stanowili
ludzie świeccy.
W
swojej ostatniej zachęcie,
skierowanej do wiernych, Święty Andrzeja Kim Taegon tak pisał z
więzienia: „Umiłowani bracia i przyjaciele! […] U
Pana świat jest rolą; my, ludzie – jakby ryżem, a łaska
wilgocią.
On to dzięki
Wcieleniu i Odkupieniu nawadnia nas krwią swoją, abyśmy mogli
wzrastać i dojrzewać. W dniu sądu, gdy przyjdzie czas zbiorów,
ten, kto dzięki łasce okaże się dojrzały
– jako przybrane dziecko Boże – radować się będzie
Królestwem
niebieskim;
kto zaś nie
będzie dojrzały, stanie się jako nieprzyjaciel, i choć sam był
już przybranym dzieckiem, otrzyma sprawiedliwą karę na wieki.
Bracia
najmilsi, to wiedzcie, że Pan nasz, Jezus, przyszedłszy na świat,
przecierpiał niezliczone udręki. Przez swoją mękę założył
Święty
Kościół i pomnaża go cierpieniem wiernych.

Choć moce tego świata uciskają Kościół i zwalczają, to jednak
nigdy nie zdołają go
pokonać!
Po
Wniebowstąpieniu, od czasów apostolskich aż po dni obecne, Kościół
Święty wszędzie wzrasta pośród ucisków.
Teraz
zaś od pięćdziesięciu lub sześćdziesięciu już lat, odkąd
święty Kościół zaczął istnieć w naszej Korei, wierni
raz po raz znoszą ucisk,

a i dzisiaj również szaleje prześladowanie. Wielu braci w tej
samej wierze, pośród nich i ja, zostaliśmy wtrąceni do więzienia.
Także i wy żyjecie pośrodku prześladowań. Ponieważ wspólnie
jedno ciało stanowimy, jakże się nie smucić tym szczerze? Jakże
nie odczuwać po ludzku bólu z powodu rozdzielenia?
Jednakże,
jak mówi Pismo, Bóg troszczy się o najmniejszy włos na głowie, i
to całą swoją wszechwiedzą. Toteż czy można widzieć w tym
prześladowaniu coś innego, jak rozkaz Pana, Jego nagrodę lub
wreszcie Jego karę? Postępujcie
zatem zgodnie z Bożą wolą, z całego serca walczcie pod wodzą
Jezusa, niebiańskiego
Przewodnika,
pokonujcie moce tego świata, zwyciężone już przez Chrystusa!

Proszę was, nie zaniedbujcie miłości braterskiej, ale pomagajcie
sobie wzajemnie. Wytrwajcie, dopóki Pan nie zmiłuje się nad nami i
nie oddali utrapień.
Jest
nas tutaj dwudziestu, i wszyscy dzięki Bogu trzymają się dobrze.
Jeśli ktoś zostanie zabity, pamiętajcie,
proszę was, o jego rodzinie.

Wiele mam jeszcze do powiedzenia, ale jakże to wyrazić na piśmie?
Kończę więc list. Ponieważ bliscy jesteśmy ostatecznej walki,
dlatego proszę was, abyście postępowali
zgodnie z zasadami wiary,

tak abyśmy dostawszy się do nieba, wspólnie mogli sobie nawzajem
powinszować. Pozostawiam wam pocałunek miłości.” Tyle z listu
Świętego Andrzeja Kim Taegon.
Wpatrzeni
w heroiczne świadectwo Męczenników koreańskich, oraz zasłuchani
w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się:
– Czy
wobec Boga nie zachowuję się czasami rzeczywiście jak
rozkapryszone dziecko?
– Czy
wykorzystuję każdą okoliczność i możliwość, aby uczynić coś
dobrego wobec Boga i ludzi?
– Jak
pracuję nad rozwojem swoich talentów i dobrych natchnień?

A
jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność!

4 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.