Przyjąć chrzest = przyjąć krzyż

P
Chrzest w Nojabrsku

(Rz 6,19-23)
Ze względu na przyrodzoną waszą słabość posługuję się porównaniem wziętym z ludzkich stosunków: jak oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości, pogrążając się w nieprawość, tak teraz wydajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości, dla uświęcenia. Kiedy bowiem byliście niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości. Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież końcem ich jest śmierć. Teraz zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu, jako owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego – życie wieczne. Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

(Łk 12,49-53)
Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.



Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam serdecznie z Syberii. Dziś słonecznie, choć lekko mroźnie, zaczyna się zima już nie na żarty.

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, zwłaszcza gdzie odnosicie się do moich rozważań. Przepraszam, że czasem nie odpisuję choć było by warto… Mam nadzieję, że to się zmieni.

Wiecie co? Czasem lubię w internecie poszperać i znajdować różne rozważania do słowa Bożego. I jestem zadziwiony, jak dużo jest tego w Polsce. Codzienny komentarz do słowa Bożego i to w dosyć atrakcyjnej formie, jako krótkie zapisy wideo, na YouTube czy coś w tym rodzaju. Osobiście, jeśli mam czas lubię sobie włączać różne takie rzeczy i słuchać. Coś czasem jest dobre a czasem smęcą, ale nawet jeśli smęcą to utrwala się to słowo na dziś w głowie, a czasem jest jakaś myśl, która dotknie, zostanie… Zachęcam, zwłaszcza jeśli macie telefony, smartfony, iphony, macie w nich internet, słuchawki, jedziecie w autobusie, samochodzie, stoicie na przystanku, w kolejce… – włączcie sobie, niech leci komentarz do słowa Bożego, czasem może coś dotknie, czasem coś zostanie.

Na końcu rozważania podam linki do niektórych takich rozważań, albo nawet do tego, żeby posłuchać Ewangelii czy czytania na dany dzień.

Jednak najlepsze rozważania są na tym blogu – koniec reklamy.

Pierwsze czytanie, św. Paweł.

Ciekawe jest, że Paweł wraca wspomnieniami do dawnego stylu życia, grzesznego, gdyśmy jeszcze nie byli chrześcijanami i zestawia to z sytuacją obecną, gdy już nimi jesteśmy.

My może nie bardzo wiemy o co tu chodzi. Ludzie tutaj, na Syberii, nasi katolicy, bardzo często dzielą swoje życie na dwie części – do przyjścia do Kościoła i przed.

Jednak nawet i my, którzy od dzieciństwa jesteśmy w Kościele i wychowywaliśmy się w wierze, możemy zapewne dostrzec w swoim życiu jakiś jeden albo kilka – przełomowy moment, jakieś dojrzenie w wierze, jakąś wewnętrzną przemianę, kiedy to przeszliśmy od wiary tradycyjnej do bardziej świadomej, od wiary rodziców do wiary osobistej, do osobistego wyboru Jezusa. Symbolem takiego momentu jest sakrament bierzmowania.

Po chrzcie i Mszy św.

I co mówi św. Paweł? – „jak oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości, pogrążając się w nieprawość, tak teraz wydajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości, dla uświęcenia”.

Spójrzmy – nawrócenie to nie tylko odejście od grzechu, ale to służba sprawiedliwości, a więc działanie, nie bierność, nie pasywność, ale działanie.

Może mamy w pamięci jakieś dawne grzechy, grzeszny sposób życia. Teraz dojrzeliśmy, jesteśmy inni. Czy teraz są w nas dzieła dobre, uczynki dobre – służba sprawiedliwości?

Czy rzeczywiście nas sposób życia do i po różni się?

Ewangelia.

Bardzo tajemnicze są owe słowa Jezusa: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął”.

Co one znaczą? Mi one kojarzą się znów z moją posługą, gdzie czasem chciałoby się więcej ludzi zobaczyć. Czasem brakuje jakiegoś życia, pragnienia w tych ludziach, jakiegoś dążenia do zbawienia. Przyjdzie człowiek, cieszysz się, że przyszedł nowy człowiek, ma pytania, szuka, fajna rozmowa… A potem przepada, więcej nie przychodzi… Widzisz wielką pustkę w jakiej żyją ludzie, pustkę duchową, a jednak nie otwierają się, aby przyjąć Boga.

O misjach fajnie się słucha, ogląda zdjęcia, ale często przybija taka trudność przebicia się. Niedawno jeden misjonarz z Boliwii napisał mi – jak w Polsce jest dużo możliwości…

Właśnie, w Polsce jest dużo możliwości, tylko czasem przygnieceni nadmiarem tych możliwości nie dostrzegamy ich piękna. Dopiero z perspektywy, przez porównanie zauważamy – jak dużo można…

I budzi się w sercu kapłańskim, a może i nie tylko kapłańskim – apostolskim, pragnienie, które wypowiedział Jezus: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął”.

Czemu ten ogień z takim trudem się rozpala…?

I dalej Jezus mówi: „Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie”. O jakiej udręce Jezus mówi? Jaką udrękę przeżywa – ma przeżywać sam Jezus?

Zapewne chodzi o udrękę krzyża, cierpienie i śmierć. Jednak – dlaczego nazywa to przyjęciem chrztu, że On ma przyjąć chrzest? Może chodzi o to, że nasze przyjęcie chrztu wynika, wypływa z męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

Jednak jeśli Jezus nazywa swój krzyż, udrękę krzyża – przyjęciem chrztu, to znaczy, że nasze przyjęcie chrztu też oznacza przyjęcie krzyża, przyjęcie udręki.

I w tym kontekście widać ten podział między nawet najbliższymi – człowiek, który przyjął chrzest, albo choć przyjął konsekwencje chrztu, otworzył się na łaskę chrztu, nie może często znaleźć wspólnego języka z tymi, którzy nie przyjęli, nie otworzyli się.

Znów nasze realia – człowiek, który przychodzi do Kościoła, zwłaszcza w pierwszym momencie, ale często i dużo dłużej, doświadcza niezrozumienia a nawet wrogości do siebie i swojego wyboru.

Niedawno jeden chłopak, który niedawno zaczął chodzić do kościoła i jest w tym bardzo gorliwy, mówi – mama mi powiedziała – jeśli chcesz chodzić do kościoła, to lepiej do prawosławnego… Sama nigdzie nie chodzi.

Takich przypadków jest bardzo dużo. I to jest ten rozłam, który przynosi Jezus.

A może ten rozłam najpierw przechodzi w nas samych?

Pewna siostra zakonna opowiada o chłopaku, który mówił o swoich problemach. Ona dostrzegła na szyi znak satanistyczny. Mówi do niego – musisz to zdjąć i wyrzucić, to może być powodem twoich problemów. On mówi po kilku latach spotykając tę siostrę – było mi bardzo ciężko to zdjąć, niby nic wielkiego a była to jakaś wewnętrzna walka. On po kilku latach pamięta szczegóły tego spotkania, kiedy zdjął owe diabelskie medaliki. Jezus przynosi rozłam – czasem musimy wyrzucić jakieś talizmany, podkowy, znaki zła, złe rzeczy, żeby otworzyć się na Jezusa.

Przyjąć chrzest to przyjąć krzyż, to przyjąć udrękę.

Tu czasem, kiedy ludzie mówią o chrzcie, mówią – trzeba ochrzcić dziecko a to coś często choruje, a to coś dużo płacze, jest niespokojne. Długo trzeba tłumaczyć, że nie o to chodzi w chrzcie. Chrzest nie jest po to, aby było zdrowie, aby nie było problemów. Odwrotnie – przyjąć chrzest to przyjąć udrękę krzyża, to przyjąć rozłam między najbliższymi.

Czy chcę przyjąć chrzest?

Msza św. w Kogałymie

A co na Syberii?

W ostatnią sobotę był właśnie chrzest, w Nojabrsku (kaplica dojazdowa, 320 km. dokąd jeździmy co dwa tygodnie), w ormiańskiej rodzinie. Kilka zdjęć z tego wydarzenia widzicie. Potem przejechaliśmy do Kogałymu – 190 km. od Surgutu, tam też była Msza św.. Jedna z naszych parafianek z Surgutu, która tam w Kogałymie ma większość swojej rodziny, obchodziła właśnie tam, swoją pięćdziesiątkę. Bardzo ciekawe wydarzenie. Najpierw modliliśmy się, potem przejechaliśmy do restauracji, na małe jubileuszowe przyjęcie.

Jubilatka jest bardzo dobrą, dojrzałą parafianką. Choć jest dyrektorką, czy wice dyrektorką czegoś co możemy w Polsce nazwać telekomunikacją, to jednak często przychodzi do kościoła na sprzątanie i nawet za to sprzątanie odpowiada. Niestety czasem to jest problem, że w sobotę rano, gdy jest sprzątanie trudno znaleźć ludzi do tej pracy. Czasem kilka wezwań na ogłoszeniach pomoże, a czasem owa pani chodzi i prosi ludzi, żeby pomogli. To też jest sprawdzian chrześcijaństwa – posprzątać kościół…

Owa pani zaangażowała się w śpiew na chórze, jest jedną z kilku chórzystek, to jest też wielka pomoc, zwłaszcza teraz, gdy nie mamy stałego organisty.

Ta pani przychodzi na katechezy dla dorosłych, czasem robimy takie spotkania, które zawsze wszyscy chwalą, ale kiedy trzeba specjalnie przyjechać do kościoła poza niedzielą, to już nie jest tak łatwo. Ona jest w tym pierwsza.

A nawet kiedy w zeszłym roku prosiłem, żeby jednego dnia przyszli mężczyźni do odgarniania śniegu od kościoła – ciężka, męska praca, to przyszło kilku mężczyzn i właśnie owa pani.

Dobrze, że są tacy ludzie w parafii…

Teraz, kiedy tydzień temu miała swój jubileusz, warto o niej wspomnieć i postawić ją jako przykład, podziękować, złożyć życzenia i pomodlić się za nią.

To takie nasze radości i przeżycia syberyjskie z ostatniego czasu.

Niżej obiecane linki.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.

Z Bogiem.

https://www.youtube.com/watch?time_continue=2&v=GHZrajgqigo

https://www.youtube.com/watch?v=OIm2LVy1X8Q

https://www.youtube.com/watch?v=hZExc6kd_Jc

https://www.youtube.com/watch?v=mbUVfZoQ9_8

https://www.youtube.com/watch?v=klX3n1r7kyQ

https://www.youtube.com/watch?v=h70R2NFizEE

http://tv-trwam.pl/film/slowo-zycia-ewangelia-powodem-rozlamu-3

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.