Mój dom będzie domem modlitwy

M
Wczorajsza Msza w Chanty-Mansyjsku

Wspomnienie świętych męczenników Andrzeja Dung-Lac, prezbitera, i Towarzyszy

(1 Mch 4,36-37.52-59)
Juda i jego bracia powiedzieli: Oto nasi wrogowie są starci. Chodźmy, aby świątynię oczyścić i na nowo poświęcić. Zebrało się więc całe wojsko i poszli na górę Syjon. Dwudziestego piątego dnia dziewiątego miesiąca, to jest miesiąca Kislew, sto czterdziestego ósmego roku, wstali wcześnie rano i zgodnie z Prawem złożyli ofiarę na nowym ołtarzu całopalenia, który wybudowali. Dokładnie w tym samym czasie i tego samego dnia, którego poganie go zbezcześcili, został on na nowo poświęcony przy śpiewie pieśni i grze na cytrach, harfach i cymbałach. Cały lud upadł na twarz, oddał pokłon i aż pod niebo wysławiał Tego, który im zesłał takie szczęście. Przez osiem dni obchodzili poświęcenie ołtarza, a przy tym pełni radości składali całopalenia, ofiary pojednania i uwielbienia. Fasadę świątyni ozdobili złotymi wieńcami i małymi tarczami, odbudowali bramy i pomieszczenia dla kapłanów i drzwi do nich pozakładali, a między ludem panowała bardzo wielka radość z tego powodu, że skończyła się hańba, którą sprowadzili poganie. Juda zaś, jego bracia i całe zgromadzenie Izraela postanowili, że uroczystość poświęcenia ołtarza będą z weselem i radością obchodzili z roku na rok przez osiem dni, począwszy od dnia dwudziestego piątego miesiąca Kislew.

(Łk 19,45-48)
Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców. I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam serdecznie z Syberii, z Surgutu.

Pamiętajmy w modlitwach o ks. Jacku i jego rekolekcjach. Niech Duch Święty go prowadzi.

Coś jakaś posucha wczoraj w komentarzach? Brakowało mi Waszych mądrych myśli.

Wczoraj pokonaliśmy najdłuższy odcinek, 3 razy po 300 km., tak mniej więcej, ale prawie dokładnie 900 km. Uraj – Niagań, tam Msza św. o 12, Niagań – Chanty Mansyjsk, Msza św. o 19 i Chanty Mansyjsk – Surgut. O 2 w nocy byłem w domu. Dziś jedziemy w drugą stronę, na północ. Wczoraj i ostatnie trzy dni był kierunek południowy zachód, dziś północ. Dziś tylko 320 km., wieczorem Msza św. i nocleg w Nojabrsku, jutro Nojabrsk i Kogałym.

A co dziś w słowie?

Można by dzisiejsze słowo podsumować krótko – świątynia.

Pierwsze czytanie – nowe poświęcenie świątyni i Ewangelia – uporządkowanie świątyni przez Jezusa.

Chcę dziś podkreślić słowa Jezusa: „Mój dom będzie domem modlitwy”

Ostatnie dni, jeżdżąc po różnych miastach odprawiałem Mszę św. w domach, ponieważ nie ma tam katolickich kościołów. Zapraszałem ludzi, aby przyjeżdżali do Surgutu, by w kościele uczestniczyć we Mszy św. niektórzy zapowiadają się na Boże Narodzenie. Ci ludzie z wielką tęsknotą mówią o kościele. Chcieli by mieć bliżej kościół, częściej chodzić do kościoła. Modlitwa w kościele jest dla nich niedoścignionym pragnieniem.

Nam może w Polsce kościoły spowszedniały, nie czujemy takiej radości i wdzięczności z tego powodu, że mamy kościół. Niech ten przykład ludzi tęskniących będzie dziś okazją do zadumy, by znów ucieszyć się i podziękować za kościół.

We wschodniej tradycji, np. prawosławnej, jest tak, że człowiek przed wejściem do świątyni i po wyjściu ze świątyni zwraca się twarzą ku świątyni, trzykrotnie czyni znak krzyża i kłania się za każdym razem. Oczywiście, to też może się stać rutyną, ale… sam gest jest piękny, wyraża świętość świątyni, jej wartość dla tego człowieka.

Świątynia jest po to by była miejscem modlitwy, spotkania z Bogiem, jest miejscem uwielbienia Boga. Czym dla mnie jest świątynia? Spróbujmy może dziś wejść do świątyni, jeśli nie na Mszę św. to na krótką adorację. Podziękujmy Bogu za to, że ta świątynia jest. Pomyślmy jak byśmy się czuli, gdyby najbliższy kościół był kilkaset a może i tysiąc km. od nas. Pomódlcie się za tych ludzi, zwłaszcza na Syberii, którzy właśnie w takiej sytuacji się znajdują.

W przyszłym tygodniu lecę do Salechardu, miasta na kole podbiegunowym. Katolicy, nasi bracia i siostry, do najbliższego kościoła mają około tysiąca km. a jednak trwają w wierze i cieszą się, że choć parę razy w roku mogą być na Mszy Św.

Spójrzmy jeszcze w dzisiejszych czytaniach na reakcje ludzi:

I czytanie: „Cały lud upadł na twarz, oddał pokłon i aż pod niebo wysławiał Tego, który im zesłał takie szczęście”.

Ewangelia: „Cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem”.

A my?

I jeszcze jedna myśl na rozmyślanie związana z dzisiejszą Ewangelią.

Znamy słowa z Biblii – „Świątynia Boga jest święta i wy nią jesteście”. (1 Kor 3, 16-17)

I spróbujmy w tym kontekście przeczytać słowa Jezusa: „Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”.

Czy świątyni naszego ciała, naszego serca, naszego życia, nie uczyniliśmy jaskinią zbójców? Czy jest to dom Boga, dom modlitwy? Czy nie ma w moim życiu, w moim ciele, czegoś co Pan Jezus chciałby powyrzucać i potraktować biczem?

Proszę Was o modlitwę za mnie i moją parafię.

Modlę się za Was.

Z Bogiem.

Po drodze przy -6 zaczął lać deszcz.
Cały samochód był pokryty warstwą lodu.

16 komentarzy

  • W mojej świątyni parafialnej wymieniają witraże…Moja świątynia ciała, duszy i ducha też wymaga odświeżenia. Myślę, że jutro we wigilię zakończenia roku liturgicznego, będzie odpowiedni czas na renowację mojego wnętrza.
    Ps.Jak chodziłam na nocne pielgrzymki do Lichenia, to na przywitanie zdarzało się że kilka osób oddawało pokłon Maryi i uwielbienie Bogu w całkowitym uniżeniu, kładąc się na posadzce z rozłożonymi rękoma.

  • gdyby faktycznie Jezus sam chciał robić porządek w moim życiu..u mnie raczej tak nie ma..to by było najprostsze, Ktoś przyszedł i zrobił czystkę za mnie..niestety..przeważnie samemu trzeba podjąć decyzję o wyrzuceniu grzechu czy złych przyzwyczajeń, potem jest już pomoc przy wynoszeniu na "śmietnik" ale z "półek" wyrzucam sama decyzją i wolną wolą

    czasem mówię, Jezu zabierz to czy tamto..mam wrażenie, że to co mówię ustami nie ma żadnego znaczenia, muszę "powiedzieć" to sercem, to jest dopiero znak, że faktycznie chce zabrać się za sprzątanie i też na zasadzie, gdy ja wyjmę to z "szafy" w sakramencie spowiedzi to Jezus to zabierze ale jeśli cały czas trzymam to dla siebie to Jezus szanując moją wolną wolę nie będzie grzebał w tym co moje, zabierze tylko to co mu oddam

    a co do świątyni..to chyba wraca pytanie o wiarę w Boga,
    pamiętam parę lat temu była wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce, kilka dni to był praktycznie jedyny temat w mediach, byłam w dniu wizyty w kaplicy przed Najświętszym Sakramentem, byłam sama..tam prezydent wyczekiwany, witany, tłumy ludzi na trasie przejazdu a tu Stwórca Wszechświata, Pełnia Miłości ,Dobra, Miłosierdzia..sam..tam prezydent chroniony przez armię ludzi, wszelkie środki ostrożności, ograniczony kontakt z cywilami do minimum..a tu Bóg daje się cały, czeka, gotów z każdym rozawiać indywidualnie i ..nikogo nie ma
    byłam wtedy w kaplicy i było mi przykro i wstyd, tak po ludzku

    aniam

    • Aniam, dałaś piękne świadectwo: wtedy Jezusowi, dziś nam. Miałaś wybór, wybrałaś Jezusa. Jezus dał nam wolną wolę, ale jak powiedział św. Augustyn : „Raz wybrawszy, ciągle wybierać muszę” i my też, w całym życiu dojrzałym, musimy wybierać między dobrem a złem, nie ma innej opcji.

    • Dziękuję AniM za fantastyczną wypowiedź – i za świadectwo, jak zaznaczyła Anna, ale i za bardzo oryginalne przemyślenia. Choćby z tym przetrzymywaniem w szafie… Sama prawda!
      Dzięki!
      Ks. Jacek

  • Chyba tak już jest, że rzadko doceniamy to co mamy, tak jak pisał Kochanowski " szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz", bo zdrowie doceniamy kiedy je tracimy, to samo z ludźmi bliskimi,jakimś statusem społecznym itp. Obyśmy nigdy nie musieli doświadczać straty naszych świątyń żeby zacząć je doceniać. Myślę, że dla ludzi na Syberii to wielke wydarzenie być w kościele, pewnie takie jak dla nas być na Jasnej Górze, albo w Watykanie. A w świątyni mojego serca jest na pewno wiele rzeczy, które Jezus na pewno by wyrzucił i ja staram się je z jego pomocą wyrzucać.Juz nie długo adwent więc będzie okazja mocniej nad sobą popracować. Piękne zdjęcia. Od razu patrząc na nie myślę o Świętach Bożego Narodzenia, takie właśnie białe i śnieżne powinny być:)

    • Oj nie doceniamy, nie doceniamy tego co mamy i to w wielu aspektach życia: rodzinie, wierze, miejscu na Ziemi gdzie dane jest nam żyć, itd. :). Rewolucyjna strata świątyń jest bolesna, ale niestety stratę ewolucyjną niewiele osób zauważy :(.

    • Myślę, że tu nie chodzi tylko o nie doceniane, bo czasem wydaje nam się, że doceniamy to co mamy, ale kiedy to tracimy dociera do nas, że mogliśmy więcej i bardziej. Bardzo lubię wiersze księdza Twardowskiego i czytając chyba ten najbardziej znany "Śpieszy się kochać ludzi" zawsze wydawało mi się, że go rozumiem i czuje o czym on jest. Dopiero po śmierci mojej mamy, kiedy robiłam porządki w jej rzeczach i akurat pakowałam buty, przypomniała mi się zwrotka z tego wiersz " zostaną po nich buty i telefon głuchy" dopiero wtedy dotarł do mnie cały sens tego utworu, tak mocno jak nigdy. I chyba tak to już jest, że niektóre rzeczy doceniamy naprawdę za późno.

    • Chociaż też niekiedy odnoszę wrażenie, że najbardziej wyrzucają sobie brak miłości, a przynajmniej za małą miłość i troskę wobec kogoś bliskiego, kto akurat umarł, takie osoby, które właśnie tę troskę okazywały. Ale chciałyby jeszcze bardziej, jeszcze mocniej… Z kolei ci, którzy aż tak bardzo się za życia owej osoby nią nie przejmowali, i po jej śmierci nie za bardzo robią sobie wyrzuty. Nieraz spotykam się właśnie z takimi sytuacjami…
      Ks. Jacek

  • A niech mnie dobry Bóg broni, bym jeszcze raz znalazł się na Jasnej Górze. Pijani handlarze medalików kramy, z obrażającym przyzwoitość badziewiem udającym dewocjonalia, tłuste mnichy, którym trzeba ustępować z drogi i ani chwili możliwości do pozostania sam na sam ze sobą, by się skupić. Przydałby się jakiś równy gość z powrozem, który by przepędził to szemrane towarzycho …

  • Być może gdybyśmy nie mieli kościołów praktycznie na każdym rogu było by inaczej niż jest teraz może i my byśmy umieli cieszyć się z posiadania jednego kościoła czy spotkania na swojej drodze Księdza.
    Kiedy byłam małym dzieckiem miałam nie tyle Kościół z prawdziwego zdarzenia co mała kaplice do której co niedziela chodziliśmy z moim rodzeństwem była jakieś 5 km od naszego domu,ale co mogę stwierdzić lubiłam tam chodzić najlepsze jest to,że jakieś dwa lata temu tam byłam i kaplica wygląda tak jak by wcale nikt jej nie zmieniał przez co najmniej 20 lat.Co do ludzi z którymi Ksiądz się spotykał to całkiem niedawno sobie pomyślałam oglądając zdjęcia,ze Ci ludzie wygladaj na mega szczęśliwych.M

  • Na ŚDM w naszej parafii gościliśmy polonie z USA. Z tych starszych fal emigracji. W swoim słowie pożegnalnym jej przedstawiciel powiedział, że najbardziej wzruszającym widokiem dla nich, to widok kościołów w każdej miejscowości – bo tam gdzie żyją tak nie ma….

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.