Wy zaś zachowujecie to, co słyszeliście…

W
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym swoje imieniny obchodzili:
Ksiądz
Prałat Mieczysław Lipniacki – mój „rodzony” Proboszcz, czyli
pierwszy Proboszcz mojej rodzinnej Parafii i mój Proboszcz od
Pierwszej Komunii Świętej, aż do Prymicji, a nawet jeszcze trochę
po niej;
Ksiądz
Prałat Mieczysław Głowacki – mój Profesor w Seminarium,
Promotor mojej pracy magisterskiej, mój Szef (przed laty) w Sądzie
Biskupim;
Ksiądz
Kanonik Mieczysław Milczarczyk – Proboszcz Parafii w Radoryżu
Kościelnym.
Z
kolei urodziny obchodziła wczoraj Monika Mazur, należąca w swoim
czasie do jednej z moich Wspólnot młodzieżowych.
Życzę
Wszystkim świętującym bezmiaru łaski Bożej i ludzkiej
życzliwości.
Niech Dobry Bóg im błogosławi – jak o tym
wczoraj pięknie pisał Ksiądz Marek.
Wspieram modlitwą!
I
właśnie
Księdzu Markowi dziękuję za wczorajsze słówko z Syberii. Jak
zawsze, było co poczytać, było nad czym pomyśleć. I znowu –
mamy się za co modlić, bo oto wspaniała inicjatywa powstała w
Surgucie: spotkanie Młodzieży.
Moi
Drodzy, codziennie będę przypominał o modlitwie za to spotkanie.
Czyli tak: Oni niech tam robią, co mogą, a my tutaj, gdzie jesteśmy
– niejako na zapleczu – wspieramy Ich modlitwą. A u Boga i tak
te wszystkie drogi się schodzą. Niech On sam, Bóg Najwyższy,
będzie uwielbiony w tym wspaniałym dziele!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu,
Biskupów
i Doktorów Kościoła,
do
czytań: 1 J 2,22–28; J 1,19–28

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Najmilsi:
Któż
jest kłamcą, jeśli nie ten,
kto
zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem?
Ten
właśnie jest Antychrystem,
który
nie uznaje Ojca i Syna.
Każdy,
kto nie uznaje Syna,
nie
ma też i Ojca,
kto
zaś uznaje Syna, ten ma i Ojca.
Wy
zaś zachowujecie w sobie to,
co
słyszeliście od początku.
Jeżeli
będzie trwało w was to,
co
słyszeliście od początku,
to
i wy będziecie trwać w Synu i w Ojcu.
A
obietnicą tą, daną przez Niego samego,
jest
życie wieczne.
To
wszystko napisałem wam o tych,
którzy
wprowadzają was w błąd.
Co
do was to namaszczenie,
które
otrzymaliście od Niego, trwa w was
i
nie potrzebujecie pouczenia od nikogo,
ponieważ
Jego namaszczenie
poucza
was o wszystkim.
Ono
jest prawdziwe i nie jest kłamstwem.
Toteż
trwajcie w Nim tak,
jak
was nauczył.
Teraz
właśnie trwajcie w Nim, dzieci,
abyśmy,
gdy się zjawi, mieli w Nim ufność
i
w dniu Jego przyjścia nie doznali wstydu.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Takie
jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy
kapłanów i lewitów z zapytaniem: „Kto ty jesteś?”, on wyznał,
a nie zaprzeczył, oświadczając: „Ja nie jestem Mesjaszem”.
Zapytali
go: „Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?”
Odrzekł:
„Nie jestem”.
Czy
ty jesteś prorokiem?”
Odparł:
„Nie!”
Powiedzieli
mu więc: „Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy
nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?”
Odpowiedział:
„Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak
powiedział prorok Izajasz”.
A
wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania,
mówiąc do niego: „Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani
Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?”
Jan
im tak odpowiedział: „Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten,
którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie
jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała”.
Działo
się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał
chrztu.

W
pierwszym czytaniu słyszymy bardzo zdecydowane słowa Apostoła
Jana, że ten, kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem,
jest kłamcą. Dalej słyszymy: Każdy, kto nie uznaje
Syna,
nie ma też i Ojca, kto zaś uznaje
Syna, ten ma i Ojca.
Zatem, kto fałszuje naukę Kościoła w
odniesieniu do Syna Bożego, fałszuje również prawdę o Ojcu.
Dlatego Jan, zapewniając swoich uczniów, że nauka, którą w
Kościele otrzymali, jest prawdziwa, zachęca, by w niej wytrwali
i by nie dali się zwieść, by też nie szukali innych nauk
poza tymi, których im udzielono. By też nigdy nie zwątpili w
obietnicę, daną przez Boga, a dotyczącą życia wiecznego.
Cały
czas mówimy tu – i to trzeba podkreślić – o nauce jasno
określającej, kim jest Jezus i kim jest Jego Ojciec. Tego
dotyczy w głównej mierze treść pierwszego czytania.
Ewangelia
natomiast stawia nam przed oczami problem, jaki musieli rozstrzygnąć
ludzie współcześni Janowi Chrzcicielowi, a mianowicie: Kimże
on jest? Czy Mesjaszem?
Czy Eliaszem? A może Prorokiem? Jan na
te wszystkie pytania konsekwentnie udzielał odpowiedzi
negatywnej. Kimże zatem był?
Sam
o sobie mówił: Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie
drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz.
A swoją
misję, jaką w imię Boże spełniał, tak opisywał: Ja
chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który
po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u
Jego sandała.
To
wszystko oznacza, że nie przypisywał sobie nienależnej chwały, że
jasno widział i precyzyjnie określał swoje miejsce przy Jezusie
i swoje miejsce w ludzkiej społeczności. On nie był Mesjaszem, nie
był Eliaszem i nie uważał się za Proroka – chociaż dzisiaj
bywa nazywany ostatnim Prorokiem Starego Testamentu. Ale on
sam nie karmił się próżną chwałą i nie naciągał faktów, aby
jak najwięcej znaczenia i prestiżu sobie przywłaszczyć… On się
uważał za głos, wręcz za cień Tego, który miał przyjść
po nim.
Wobec
ludzi także nie uważał się za kogoś, kto rządzi i nakazuje, ale
za tego, kto wzywa do nawrócenia w imię Boże. Przeto nie z
pozycji panującego, ale z pozycji sługi Bożego tę swoją misję
spełniał. Można zatem powiedzieć, że – używając dzisiejszych
określeń i stwierdzeń – znał swoje miejsce w szeregu. I
poza to miejsce, poza ten szereg nie wychodził. Ale to, co miał do
spełnienia zgodnie z wolą Bożą – to spełniał dokładnie.
Czasami – owszem – wiązało się to z koniecznością zajęcia
mocnego stanowiska, albo nawet ostrej reakcji. Jednak to
wszystko zawsze mieściło się w zakresie pełnionej misji.
Widzimy
więc, że dzisiejsze Boże słowo uczy nas i zachęca, byśmy zawsze
starali się o dokładne określenie miejsca Jezusa w swoim życiu
i swego miejsca przy Jezusie.
Z dzisiejszych czytań płynie dla
nas to przesłanie, abyśmy zawsze precyzyjnie określali, kim jest
dla nas Jezus, w jakiego Jezusa tak naprawdę wierzymy – i
jakie jest nasze nastawienie do Niego? Czy Jezus zawsze jest dla nas
Bogiem i Zbawicielem, czy może kumplem?… Czy zawsze
zajmuje w naszym życiu pierwsze miejsce? I czy przypadkiem
nie próbujemy zamieniać się z Nim miejscami?
Moi
Drodzy, większa część sukcesu – gdy idzie o nasz duchowy rozwój
i postęp w wierze – leży właśnie w tym, że dokładnie
określimy, kim jest Jezus, a kim my jesteśmy.
Kim jest Jezus
dla nas – a kim my dla Niego? To są kwestie podstawowe,
fundamentalne. Bez ich dopowiedzenia, ustalenia i jasnego
uświadomienia sobie – ani kroku nie zrobimy w kwestiach naszej
wiary. Bo zawsze będzie pokusa owego wspomnianego już zamieniania
się miejscami,
a dokładniej: pokusa tego, by Jezusowi
troszeczkę chwały uszczknąć i tak ukradkiem „przelać
na swoje konto”…
A to jest droga donikąd.
Obyśmy
zawsze budowali swoje życie na prawdzie – na pełnej
prawdzie o sobie i o swoim miejscu przy Jezusie.
Dokładnie
tak, jak czynili to Patronowie dnia dzisiejszego, Święci
Bazyli
i
Grzegorz
.
Pierwszy
z dzisiejszych naszych Patronów, Bazyli,
urodził się w 329 roku,

w rodzinie zamożnej i głęboko religijnej w Cezarei Kapadockiej.
Wszyscy członkowie jego
rodziny dostąpili chwały ołtarzy:
tak
jego babka i rodzice, jak też jego bracia oraz siostra. Jest to
wyjątkowy fakt w dziejach Kościoła.
Ojciec
Bazylego był retorem – miał prawo prowadzić własną szkołę.
Młody Bazyli uczęszczał
do tej szkoły,
a
następnie udał się na dalsze studia do Konstantynopola, wreszcie
do Aten. Tu spotkał się z
Grzegorzem z Nazjanzu, z którym odtąd pozostawał w dozgonnej
przyjaźni.
W 356 roku,
Bazyli objął katedrę retoryki po swoim zmarłym ojcu w Cezarei. Tu
również przyjął Chrzest, mając lat dwadzieścia siedem.

Taki bowiem był wówczas zwyczaj, że Chrzest przyjmowano w wieku
dorosłym, kiedy w pełni poznało się obowiązki chrześcijańskie.

Przeżycia
po śmierci brata poważnie wpłynęły na jego życie.

Odbył wielką podróż po ośrodkach życia pustelniczego i mniszego
na Wschodzie: Egipcie, Palestynie, Syrii i Mezopotamii. Po powrocie
postanowił poświęcić
się życiu zakonnemu:
rozdał
swoją majętność ubogim i założył pustelnię w Neocezarei nad
brzegami rzeki Iris.
Niebawem
przyłączył się do
niego Grzegorz z Nazjanzu.
Razem
podjęli działalność pisarską, tworząc – między innymi –
podstawy bazyliańskiej
reguły zakonnej,
co
miało ogromne znaczenie dla rozwoju wspólnotowej formy życia
zakonnego na Wschodzie.
Bazyli
jest jednym z głównych prawodawców, gdy
idzie o regulacje życia zakonnego

– i to zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie chrześcijaństwa.
Ideałem życia monastycznego – według Bazylego – jest braterska
wspólnota,
która
poświęca się ascezie, medytacji oraz służy Kościołowi zarówno
poprzez naukę wiary, jak i w działalności duszpasterskiej i
charytatywnej.
W
364 roku, metropolita Cezarei Kapadockiej, Euzebiusz, udzielił mu
święceń kapłańskich.

Po śmierci tegoż metropolity, w roku 370, Bazyli
został wybrany jego następcą.

Jako arcybiskup Cezarei, wykazał talent męża stanu, wyróżniał
się także jako doskonały
administrator i duszpasterz, dbały o dobro swojej owczarni.

Bronił jej niezmordowanie słowem i pismem przed skażeniem herezji
ariańskiej. Rozwinął w swojej diecezji szeroką działalność
dobroczynną, budując na przedmieściach Cezarei kompleks budynków
na potrzeby biednych i podróżujących. Był
człowiekiem szerokiej wiedzy, znakomitym mówcą, pracowitym
i miłosiernym pasterzem.
Zmarł
1 stycznia 379 roku.
Jego
relikwie przeniesiono wkrótce do Konstantynopola – wraz z
relikwiami Świętego Grzegorza z Nazjanzu i Świętego Jana
Chryzostoma. Obecnie znajdują się one w Belgii.
A
co wiemy
o drugim dzisiejszym Patronie, Grzegorzu?
Urodził
się
w 330 roku, koło Nazjanzu.

Odbył wiele podróży, aby posiąść wiedzę. Związany przyjaźnią
z Bazylim, przyłączył się do niego, by prowadzić życie
pustelnicze, lecz wkrótce został kapłanem i biskupem. W
381 roku został wybrany biskupem Konstantynopola,

usunął się jednak do Nazjanzu z powodu podziałów, które
nastąpiły w jego Kościele. Zmarł w Nazjanzie, dnia
25 stycznia 389 lub 390 roku.

Ze względu na szczególny dar wiedzy i wymowy jest nazywany
„teologiem”.
Wpatrując
się w przykład ich świętości i przyzywając ich wstawiennictwa,
a jednocześnie uważnie wsłuchując się w Boże słowo dzisiejszej
liturgii, zastanówmy się:

Czy
zawsze mam w świadomości jasny pogląd na to, kim jest Jezus
Chrystus i kim jest dla mnie?

Czy
żadnymi swoimi słowami lub zachowaniami nie umniejszam Jego chwały?

Czy
w imię swojego chrześcijańskiego powołania mam odwagę – jak
Jan Chrzciciel – upomnieć się u ludzi o poszanowanie
ewangelicznych zasad moralnych?

Jeżeli
będzie trwało w was to, co słyszeliście od początku, to i wy
będziecie trwać w Synu i w Ojcu.

2 komentarze

  • Tak się złożyło, że będę dziś dwukrotnie na Mszy Świętej, rano o 7mej, którą ofiarowałam w szczególnej intencji, o Boże błogosławieństwo w 80 rocznicę Chrztu Świętego mojej siostry. Dlatego dzisiejsze czytania słyszeć będę trzykrotnie :), bo jeszcze czeka mnie Wspólnotowa Eucharystia o 18tej a po niej uwielbienie i dziękczynienie Bogu za miniony rok formacji.
    Niech Duch Święty, którego zaprosiliśmy, zaprosimy i będziemy wciąż na nowo z mocą przywoływać, zstąpi i wyleje zdroje łask nie tylko na parafie nasze ale i na parafię w Surgucie, Księdza Marka i młodzież całą. Osobie Ducha Świętego jest poświęcony ten rok kościelny i możemy być pewni Jego działania , Jego mocy, Jego panowania w nas i między nami.
    Duchu Święty wiej. Duchu Święty przychodź z mocą, prosimy Ciebie Duchu Boży, Duchu Ojca i Syna. Amen.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.