Mów, Panie…

M
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, słuchaliśmy wczoraj żarliwej modlitwy biblijnej
Anny, a oto nasze dwie wspaniałe Anny dały nam przepiękne
świadectwo swojej modlitwy – także tej, będącej swoistym
zmaganiem się z Bogiem, czy cierpliwym trwaniem przy Bogu. Bardzo
dziękuję za te świadectwa! A naszego biednego Marsjanina
powierzajmy Bożemu miłosierdziu… Na przykład – o 20:00…
I
jeszcze jedna radosna wieść: jutro – słówko z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
1 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Sm 3,1–10.19–20; Mk 1,29–39

CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
Młody
Samuel usługiwał Panu pod okiem Helego. W owym czasie rzadko
odzywał się Pan, a widzenia nie były częste. Pewnego dnia Heli
spał w zwykłym miejscu. Oczy jego zaczęły już słabnąć i nie
mógł widzieć. A światło Boże jeszcze nie zagasło. Samuel zaś
spał w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza.
Wtedy
Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: „Oto jestem”. Pobiegł
do Helego, mówiąc mu: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”.
Heli odrzekł: „Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać”.
Położył się zatem spać.
Lecz
Pan powtórzył wołanie: „Samuelu!” Wstał Samuel i pobiegł do
Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”.
Odrzekł mu: „Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się
spać”. Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie
było mu jeszcze objawione.
I
znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: „Samuelu!”
Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież
mnie wołałeś”. Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca.
Rzekł więc Heli do Samuela: „Idź spać. Gdyby jednak kto cię
wołał, odpowiedz: «Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»”.
Odszedł Samuel i położył się spać na swoim miejscu.
Przybył
Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: „Samuelu,
Samuelu!” Samuel odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha”.
Samuel
dorastał, a Pan był z nim: Nie pozwolił upaść żadnemu jego
słowu na ziemię. Wszyscy Izraelici od Dan aż do Beer–Szeby
poznali, że Samuel stał się rzeczywiście prorokiem Pana.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Po
wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu
Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce.
Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją
ująwszy za rękę. Gorączka ją opuściła i usługiwała im. 
Z
nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego
wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u
drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele
złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić,
ponieważ wiedziały, kim On jest.
Nad
ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na
miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z
towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię
szukają”.
Lecz
On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich
miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem”. I
chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając
złe duchy.

Słowa,
jakimi Heli kazał młodemu Samuelowi zwrócić się do tajemniczego
Rozmówcy, wzywającego go w nocy, a więc: Mów, Panie,
bo sługa Twój słucha!,
są nam dzisiaj wszystkim bardzo
dobrze znane. Stanowią bowiem modlitwę, którą i my nieraz
zwracamy się do Pana, kiedy – na przykład – mamy czytać Pismo
Święte, lub go słuchać, lub kiedy w jakikolwiek sposób Pan ma
się do nas zwrócić,
a my mamy zamiar Go słuchać.
Tylko
– właśnie – czy rzeczywiście mamy zamiar słuchać Pana?
Czy rzeczywiście chcemy, aby do nas mówił? Czy rzeczywiście
jesteśmy tymi sługami, którzy są gotowi na przyjęcie słowa Pana
– po to, aby natychmiast podjąć jego realizację? Czy zatem
rzeczywiście modlimy się tymi słowami?…
Jeżeli
nie, to warto zacząć. Bo są to naprawdę piękne słowa. I bardzo
głębokie jednocześnie. Wyrażają pełną otwartość i
gotowość serca,
pełną dyspozycyjność, jaką człowiek
wykazuje wobec swego Boga. I pokazują, że człowiek posiadł – a
może dokładniej: stara się posiąść – jedną z bodaj
najtrudniejszych w dzisiejszych czasach umiejętności: umiejętność
słuchania!
Doprawdy, to jeden z większych problemów, jaki
ludzie dzisiaj mają w swoich wzajemnych relacjach, ale
także – o zgrozo! – w swoich relacjach z Bogiem.
Bo
my dzisiaj naprawdę nie umiemy słuchać. Co gorsze – my
nie chcemy słuchać! Sztandarowym i wręcz książkowym tego
potwierdzeniem są telewizyjne dyskusje polityków różnych opcji.
Zauważmy, że w ich trakcie nikt nie jest nastawiony na to, aby
usłyszeć,
co drugi ma do powiedzenia. Nawet wysłuchanie do
końca tego drugiego jest wielkim problemem. Tam każdy chce swoje
wypowiedzieć, wręcz wykrzyczeć;
tam nikt nie chce w ogóle
poznać zdania drugiego – oby tylko wykrzyczeć swoje! I cóż z
tego, że widzowie przed telewizorami też nic nie słyszą i nie
rozumieją
– cóż z tego?… Oni swoje wykrzyczeli – zadanie
wykonane.
Niestety
jednak, nie tylko wśród polityków takie sytuacje mają miejsce.
Gdyby to bowiem tylko tam się takie rzeczy działy, to –
mówiąc kolokwialnie – „pół biedy”. Największa bieda jest
jednak wówczas, gdy taki styl wzajemnego porozumiewania się, a
szczególnie słuchania się nawzajem, widzimy w naszych relacjach
rodzinnych,
sąsiedzkich, w szkole i w pracy. A widzimy to,
niestety, nierzadko…
I
także równie dramatyczna sytuacja ma miejsce wtedy, kiedy w taki
sposób komunikujemy się z Bogiem:
kiedy chcemy tylko swoje
wypowiedzieć, wręcz zagadać Boga – albo nawet wykrzyczeć – a
w ogóle nie mamy zamiaru posłuchać, co Bóg ma nam do
powiedzenia. A On przecież ma nam dużo do powiedzenia! I jeżeli
On sam cierpliwie słucha,
kiedy my do Niego mówimy – a nawet
krzyczymy, bo daje nam takie prawo, byśmy byli wobec Niego totalnie
szczerzy i wszystko Mu mówili, a nawet się żalili, skarżyli,
narzekali czy wołali do Niego z głębi zbolałych serc – to
jednak nie możemy Go tylko i wyłącznie zagadać i zakrzyczeć.
Dajmy sobie coś powiedzieć!
Pozwólmy
Bogu odpowiedzieć na nasze prośby, żale, bóle… Częściej
powtarzajmy: Mów, Panie, bo sługa
Twój słucha!
Niech ta dyspozycyjność, jakiej przykład
dał młody Samuel – słusznie pouczony w tej kwestii przez
doświadczonego kapłana Helego – będzie dla nas wzorem. I niech
będzie tym wzorem zachowanie owych wielkich rzesz ludzi,
ciągnących do Jezusa zewsząd,
aby doznać pomocy i ratunku w
swoich biedach, ale przede wszystkim – aby Go słuchać!
Oni
pozwolili, aby Jezus do nich mówił
tak słowami, jak
i czynami, a konkretnie: uzdrowieniami. On tymi wszystkimi sposobami
do nich przemawiał. Natomiast – co warto zauważyć – nie
pozwalał, aby mówił zły duch!
To jest bardzo ciekawe w
kontekście tego, co tu sobie mówimy. Warto to podkreślić, skoro i
Ewangelista to wydobył i podkreślił. Jezus nie pozwolił mówić
złemu duchowi,
a więc i my nie pozwalajmy, żeby do nas mówił.

Pozwólmy
mówić Jezusowi – i słuchajmy Go uważnie. Często powtarzajmy:
Mów, Panie, bo sługa Twój
słucha!
Przyjmujmy każde Jego „mówienie” do nas
– wyrażone za pomocą słów, jak i czynów, konkretnych sytuacji.
Nawet, jeśli to będzie uzdrowienie teściowej…

10 komentarzy

  • Mów, Panie, bo służebnica Twoja słucha.
    Każdego dnia mówi do nas Bóg czy to przez swoje Słowo, czy przez drugiego człowieka. Naszym zadaniem jest otwartość, wrażliwość, uważność, by usłyszeć i zrozumieć. Wspólnota moja ( a więc i ja )dostała na rok 2018 do rozważania, modlenia się, życia, Słowo Boże z Ps 107,1-9
    " Wysławiajcie Pana, bo dobry, bo na wieki Jego łaskawość. Niechaj to mówią odkupieni przez Pana, ci, których wybawił z rąk przeciwnika i których zgromadził z obcych krajów, ze wschodu i zachodu, z północy i południa.
    Błądzili na pustyni, na odludziu: do miasta zamieszkałego nie znaleźli drogi. Cierpieli głód i pragnienie, i ustawało w nich życie. W swoim ucisku wołali do Pana, a On ich uwolnił od trwogi. I powiódł ich prostą drogą, tak że doszli do miasta zamieszkałego. Niech dzięki czynią Panu za Jego miłosierdzie, za Jego cuda dla synów ludzkich, bo nasycił tego, który jest zgłodniały, i łaknącego napełnił dobrami. "
    Bądź uwielbiony Boże w Twoim Słowie, prowadź nas a my będziemy Cię słuchać. Amen.

  • – Czy księdzu wypada modlić się za Marsjanina?

    Jak zauważają dziennikarze, hierarchowie Kościoła Katolickiego nigdy nie określili, jaki należy mieć stosunek do kosmitów, ale nie oznacza to, że sam temat nie jest istotny.
    Dyrektor Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego, jezuita, Guy Consolmagno powiedział w wywiadzie: "Myślę, że możemy założyć, że jeśli będą pochodzić z Alpha Centauri lub galaktyki obok, są dziełem Boga. To wszystko to dzieło Boga! Jeśli kiedyś odnajdziemy inteligentne formy życia, powinniśmy sobie uciąć z nimi pogawędkę o inkarnacji".
    Ojciec Jose Gabriel Funes również zabrał głos w tej sprawie: "Nie jest to w sprzeczności z naszą wiarą, ponieważ nie możemy określić granic Bożej wolności tworzenia. (…) Jeżeli nazywamy ziemskie istoty "bratem" lub "siostrą", dlaczego nie zwracać się do nich "bracie kosmito"? On także jest dziełem stworzenia".

    – Najwyraźniej światli księża poważnie zakładają, że Wszechświat jest jednak nieco większy od diecezji siedleckiej a już na pewno od Białej Podlaskiej, a Bóg to nie chłopak na posyłki, na którego można zwalać własne niedołęstwo.

  • "Przyjmujmy każde Jego „mówienie” do nas – wyrażone za pomocą słów, jak i czynów, konkretnych sytuacji. Nawet, jeśli to będzie uzdrowienie teściowej…" – bardzo intrygujące��

  • Zdumiewające jest wiele innych rzeczy, ale akurat to, że lekarz stoi po stronie 10 przykazań zdumiewające w chrześcijańskiej cywilizacji być nie powinno – no, chyba, że życie jest pełne Absurdów, zwłaszcza z K'Lechistanu. Niestety nawet nowy minister zdrowia nie zaradzi na przypadłość, która dopadła rzesze Absurdów i księży Lemańskich: marksizm plamisty. Jest to dolegliwość, dokuczliwa dla otoczenia, charakteryzująca się zajadłym stawianiem spraw do góry nogami i chrystofobią doskonałą, zakamuflowaną….

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.