Nie poprawiajmy Pana Boga!

N
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny świętują:
Ksiądz
Arkadiusz Bylinka i Arkadiusz Buczkowski – należący niegdyś do
prowadzonych przeze mnie Wspólnot młodzieżowych;
Ksiądz
Arkadiusz Zawistowski – znajomy Ksiądz z Diecezji warszawsko –
praskiej;
Arkadiusz
Piotrowski – bardzo życzliwy, młody Człowiek, z Parafii w
Tłuszczu;
Arkadiusz
Jarosiewicz – mój Kolega z rodzinnej Parafii.
Życzę
Drogim Solenizantom, aby – jak uczy dzisiejsze Boże słowo –
zawsze bezgranicznie ufali Panu i to Jemu powierzali rozwiązywanie
wszystkich swoich spraw. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, bardzo dziękujemy wszyscy Księdzu Markowi za wczorajsze
słówko z Syberii: za relację z tego, co się tam dzieje, także ze
spotkania z Młodzieżą, chociaż akurat tutaj będziemy oczekiwać
na rozwinięcie tematu.
Szczególnie
jednak dziękuję za tę poniekąd rewolucyjną, a przecież tak
bardzo prawdziwą myśl, że naszym zadaniem jest nawet nie tyle
czynić dobro, co pełnić wolę Bożą. Świetne zdanie. Co o tym
myślicie?
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Piątek
1 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Sm 8,4–7.10–22a; Mk 2,1–12
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
Zebrała
się cała starszyzna Izraela i udała się do Samuela do Rama.
Odezwali się do niego: „Oto ty się zestarzałeś, a synowie twoi
nie postępują twoimi drogami; ustanów raczej nad nami króla, aby
nami rządził, tak jak to jest u innych narodów”.
Nie
podobało się Samuelowi to, że mówili: „Daj nam króla, aby nami
rządził”. Modlił się więc Samuel do Pana. A Pan rzekł do
Samuela: „Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówi do ciebie,
bo nie ciebie odrzucają, lecz Mnie nie chcą mieć za króla, który
by nad nimi panował”.
I
powtórzył wszystkie te słowa Pana Samuel ludowi, który od niego
zażądał króla. Mówił: „Oto jest prawo króla mającego nad
wami panować: Synów waszych będzie on brał do swego rydwanu i
swych koni, aby biegali przed jego rydwanem. I uczyni ich
tysiącznikami, pięćdziesiątnikami, robotnikami na swojej roli i
żniwiarzami. Przygotowywać też będą broń wojenną i zaprzęgi
do rydwanów. Córki wasze zabierze do przyrządzania wonności oraz
na kucharki i piekarki. Zabierze również najlepsze wasze ziemie
uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je swoim sługom.
Zasiewy wasze i winobranie obciąży dziesięciną i odda ją swoim
dworzanom i sługom. Weźmie wam również waszych niewolników,
niewolnice, wasze woły najlepsze i wasze osły i zatrudni pracą dla
siebie. Nałoży dziesięcinę na trzodę waszą, wy zaś będziecie
jego sługami. Będziecie sami narzekali na króla, którego sobie
wybierzecie, ale Pan was wtedy nie wysłucha”.
Odrzucił
lud radę Samuela i wołał: „Nie, lecz król będzie nad nami,
abyśmy byli jak inne narody, aby nas sądził nasz król, aby nam
przewodził i prowadził nasze wojny!”
Samuel
wysłuchał wszystkich słów ludu i powtórzył je Panu. A Pan rzekł
do Samuela: „Wysłuchaj ich żądania i ustanów im króla”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Gdy
Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w
domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było
miejsca, a On głosił im naukę.
Wtem
przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie
mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad
miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łożę,
na których leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do
paralityka: „Synu, odpuszczają cię się twoje grzechy”.
A
siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy:
„Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy,
jeśli nie Bóg sam jeden?”
Jezus
poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: „Czemu
nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej powiedzieć
do paralityka: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy też
powiedzieć: «Wstań, weź swoje nosze i chodź»? Otóż, żebyście
wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania
grzechów – rzekł do paralityka: „Mówię ci: «Wstań, weź
swoje nosze i idź do swego domu!»”
On
wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich.
Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga, mówiąc: „Jeszcze nie
widzieliśmy czegoś podobnego”.
Cóż
za zacietrzewienie po stronie ludu wybranego! Cóż za upór! Już im
nie wystarczyła opieka samego Boga, okazywana wielorako i w
każdym czasie; już się chyba – tak można domniemywać –
znudziła im Boża troska o nich, więc zapragnęli mieć króla.
Bo wszyscy wokół mają, to czemu nie oni?…
Na
nic zdały się ostrzeżenie Samuela, że to nie jest dobra decyzja i
że to ostatecznie obróci się przeciwko nim – na nic! Oni
chcieli mieć króla.
Otrzymali więc króla. Bóg zgodził się
na to – można nawet powiedzieć, że uległ żądaniu swego
narodu.
Od tego czasu dawał im królów, w czym należy dostrzec
Jego wielką miłość i wspaniałomyślność wobec
swego narodu. Oto bowiem nie dość, że żądanie powołania króla
było wyraźnym sprzeciwieniem się woli Bożej, a pomimo tego Bóg
ustanawiał im kolejnych królów, to jeszcze błogosławił tym i
współpracował z tymi, którzy okazywali Mu swoje posłuszeństwo
i oddanie.
Niestety,
wiemy dobrze, że w większości przypadków było dokładnie
odwrotnie, co skutkowało właśnie tym, o czym dzisiaj mówił
Samuel, ostrzegając naród, że powołany w miejsce Boga król
nieraz da odczuć swoją twardą rękę. Tak niejednokrotnie
było! Ale – cóż… Można powiedzieć, że ludzie mieli to,
co chcieli…
Chcieli króla – mieli króla! I to niejednego. A
że często jeden był gorszy od drugiego, to trudno!
Tak
jednak dzieje się zawsze, kiedy człowiek zaczyna poprawiać
Boga.
Kiedy wydaje mu się, że sam swoje sprawy lepiej
rozstrzygnie. I że sam ma lepszy pomysł na swoje życie, niż ma
Bóg. Tak się dzieje zawsze – żeby to jeszcze raz z całą mocą
i dramatyzmem podkreślić – kiedy człowiek poprawia Boga,
kiedy Go poucza,
kiedy traktuje Go jak „złotą rybkę”,
która ma spełniać jego życzenia… Nigdy człowiek na tym dobrze
nie wychodzi!
O
wiele lepiej wychodzi na tym, kiedy pozwala Bogu, by to On sam
poprawiał jego rzeczywistość,
leczył jego choroby, przywracał
porządek i harmonię w jego codziennej, ludzkiej egzystencji.
Widocznie
z takiego właśnie, dobrego założenia wyszło owych czterech,
niosących sparaliżowanego, o czym słyszymy w dzisiejszej
Ewangelii. W sumie, mogli zrezygnować ze swego zamiaru, skoro
zobaczyli, że dotarcie do Jezusa jest praktycznie niemożliwe. I
chyba nawet nie dziwilibyśmy się im, ani też nikt nie miałby
wobec nich pretensji, jeśliby się okazało, że ze swoich planów
zrezygnowali, bo tłum, otaczający Jezusa, był wielki.
Oni
jednak wiedzieli, że nikt, poza Jezusem, nie pomoże
sparaliżowanemu. Nikt nie uleczy go z jego niemocy, nikt nie naprawi
jego smutnej rzeczywistości. Dlatego dokonali tego, czego dokonali –
za co do dziś szczerze podziwiają ich wszyscy ci, którzy z
uwagą odczytują ten właśnie fragment Ewangelii Świętego Marka.
Dla
nas zaś, moi Drodzy, nauka, jaka płynie z dzisiejszego Bożego
słowa jest taka: zamiast marnować energię na to, by
wymyślać sposoby poradzenia sobie samemu ze swoimi problemami,
warto tę samą energię poświęcić na to, by znaleźć sposób
na dotarcie z nimi do Boga.
To w sumie nie jest nawet takie
trudne, bo Bóg czeka i zaprasza. Bardziej chodzi o to, aby samego
siebie przekonać,
że tak będzie lepiej. A to dopiero okazuje
się często sporą trudnością i niemałą barierą…
Jak
sobie próbuję z tym radzić?… Jak próbuję przekonać samego
siebie, że to Bóg, jako jedyny, należycie i
skutecznie
rozwiąże moje problemy, a nie ja sam?… 

5 komentarzy

  • "Jak próbuję przekonać samego siebie, że to Bóg, jako jedyny, należycie i skutecznie rozwiąże moje problemy, a nie ja sam?"…
    – A nie łaska zamiast zwalać wszystko na Boga, samemu wziąć się do działania? W końcu obdarzył nas energią i wolną wolą. Na szczęście nikt [no prawie nikt] nie jest do tego stopnia ograniczony, by z założonymi rękami czekał, aż Bóg za niego weźmie się do roboty…

    • Może warto też zwracać się z sukcesami i radościami do Pana Boga. Przypisywanie ich swojej zaradności i sprytowi może doprowadzić do pchy i negacji Jego £aski. A jest to bardzo niebezpieczne dla duszy.
      Dasiek

    • Proponuję nie szukać źdźbeł w cudzych oczach…Bo kto tu mówi o sprycie czy pysze? Radzę też zrezygnować z przypisywania sobie wartości pozytywnych, innym – tylko negatywnych. Liczenie wyłącznie na Boga [i stawianie Mu zadań typu – Masz mi wykonać to a to w ciągu pół roku; przykład P.T. Dyskutantki sprzed bodajże 2 dni] to dopiero próba prymitywnego sprytu mającego ukryć własne niedołęstwo lub wygodnictwo! Zresztą… Czy to jeden inaczej radzi innym, inaczej sam postępuje w życiu?

    • Oczywiście, że wiemy, o co chodzi: my angażujemy swój rozum i swoją inwencję, ale prosimy Boga o natchnienie i prowadzenie. Z Bożą pomocą, za Bożą łaską i przy odrobinie dobrej woli człowieka – wszystko to da się pogodzić. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.