Natychmiast zostawili sieci – i poszli za Nim!

N
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym
imieniny przeżywali: Sebastian Karczewski, mój znajomy Redaktor
„Naszego Dziennika” i publicysta katolicki, oraz Sebastian
Kucharski, za moich czasów – Lektor w Celestynowie.
Z
kolei dzisiaj imieniny przeżywają: Agnieszka Niedziałkowską, dla
przyjaciół: Siwa, Osoba bliska mi już od czasów mojego pierwszego
wikariatu w Radoryżu Kościelnym, gdzie należała Ona do KSM, a
także Agnieszka Osial – Koleżanka Nauczycielka w Liceum im.
Lelewela w Żelechowie.
Wszystkim
Świętującym życzę entuzjazmu w wyznawaniu i praktykowaniu wiary
„tu i teraz”, jak o tym więcej jest w rozważaniu. Zapewniam o
modlitwie!
Bardzo
serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z
Syberii! Jak zawsze – ciekawe rozważanie, intrygujące i dające
do myślenia, a potem relacja ze spotkania z Młodzieżą. Wielkie
dzięki! Zachęcam do komentowania.
Moi
Drodzy, pamiętajmy dzisiaj w modlitwach o Ojcu Świętym Franciszku
i jego pielgrzymowaniu do Chile i Peru. Niech ta Pielgrzymka
przyniesie błogosławione owoce!
Nie
zapominajmy także o sprawie jedności chrześcijan – niech to
będzie także jedna z intencji naszych modlitw.
I
wreszcie – serdeczną modlitwą otaczamy nasze Babcie i naszych
Dziadków, zarówno tych żyjących, jak i tych, których Pan już
odwołał do siebie. Niech im wszystkim udzieli swoich darów!
Ja
zaś dzisiaj, po Mszy Świętej o godzinie 12:00, z grupką Młodzieży
wyruszam do Szklarskiej Poręby. Jeśli Bóg pozwoli, będziemy tam
przez tydzień. Zapewniam, że jak zawsze – będą o Was pamiętał
w czasie swoich „wędrownych modlitw”. Z powodu tego wyjazdu i
jutrzejszego rozpakowywania się tam, na miejscu – na naszym forum
jutro znowu słówko z Syberii!
Na
głębokie i radosne przeżywanie dnia Pańskiego – niech Was
błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty!
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
3
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: Jon 3,1–5.10; 1 Kor 7,29–31; Mk 1,14–20
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JONASZA:
Pan
przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do
Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci
zlecam”. Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział.
Niniwa
była miastem bardzo rozległym – na trzy dni drogi. Począł więc
Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił:
„Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”.
I
uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w
wory od największego do najmniejszego.
Zobaczył
Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania.
I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich
sprowadzić, i nie zesłał jej.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Mówię
wam, bracia, czas jest krótki.
Trzeba
więc, aby ci, co mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a
ci, co płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują,
tak jakby się nie radowali; ci, co nabywają, jak gdyby nie
posiadali; ci, co używają tego świata, tak jakby z niego nie
korzystali.
Przemija
bowiem postać tego świata.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MARKA:
Gdy
Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei i głosił
Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest
królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.
Przechodząc
obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego,
Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus
rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie
rybakami ludzi”. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
Idąc
nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana,
którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a
oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i
poszli za Nim.
Co
tak naprawdę zadecydowało
o
tym, że Niniwa ocalała? Czy kiedy Jonasz ogłaszał w
imieniu Boga wyrok na to miasto, nie wystarczyłoby, żeby mieszkańcy
podjęli wspólną uchwałę, że coś z problemem zrobią,
albo przynajmniej zobaczą, co się da zrobić, ewentualnie naradzą
się, przegłosują parę propozycji i złożą Panu Bogu jakąś
obietnicę? Czy to by nie wystarczyło? Nie
wiemy – być może, byłaby to obietnica na tyle przekonująca, iż
Bóg uwierzyłby w nią. A może jednak nie!
Na
szczęście, nie musimy dzisiaj rozstrzygać tej kwestii, bo
dokładnie wiemy, co zrobili Niniwici. Oni
po prostu uwierzyli, że Jonasz mówi poważnie – że to
Bóg przez niego mówi
i że
jednak Bóg w tym momencie nie żartuje. Ogłosili post,
oblekli wory, podjęli dzieło pokuty i nawrócenia. Radykalnie,
zdecydowanie i od razu
odwrócili
się od swego złego postępowania. Bez zbędnych dyskusji!
A
jak postąpili Szymon i Andrzej, którzy akurat zarzucali sieć
w jezioro, kiedy Jezus, przechodząc obok, powołał ich? Natychmiast
zostawili sieci i poszli za Jezusem!
Dzisiaj powiedzielibyśmy,
że to decyzja zupełnie nierozsądna, bo
jak można tak po prostu
wszystko zostawić i pójść? A co z pracą? A co z
utrzymaniem? A co z rodziną? Okazuje się jednak, że można – o
ile naprawdę ufa się Jezusowi. Natychmiast poszli za Nim…
A
jak postąpili Jakub i Jan, kiedy Jezus i do nich zwrócił
się z podobnym wezwaniem? Zostawili swego ojca i poszli za Mistrzem,
niemalże urywając w pół zdania rozmowę, nie
kończąc czynności, którą akurat wykonywali…
Tak
zatem, we wszystkich tych sytuacjach jesteśmy świadkami działania
natychmiastowego, a do
tego – niezwykle
konkretnego, zdecydowanego, jednoznacznego. Tu nie było
słów i zapewnień, tu nie było artystycznych przemówień i
wzniosłych deklaracji. Tu były konkrety. Czyny. Zdecydowane
kroki.
Bo – jak powiedział dzisiaj Paweł Apostoł w drugim
czytaniu – przemija postać tego świata. I jeszcze
powiedział: czas jest krótki.
Kto
w taki właśnie sposób patrzy na życie i na świat, ten zdaje
sobie sprawę, że nie ma czasu na zbyt długie zastanawianie się
i zabieranie do czynienia
dobra. To trzeba już dzisiaj, już teraz zacząć. Bo
na dobrych chęciach schodzą nam kolejne dni, tygodnie i lata, a w
ten sposób bezpowrotnie przepada wiele
okazji do dania świadectwa o swojej wierze i uczynienia komuś
czegoś dobrego.
Na
przykład: zdaje się nam, iż mamy czas podjąć postanowienie
adwentowe,
bo dopiero co zaczyna się ten okres liturgiczny. Nie
zdążymy się jednak obejrzeć, a Adwent mija, przychodzą
Święta, my zaś w dalszym ciągu mamy szczery zamiar podjąć
jakieś postanowienie, podjąć pracę nad sobą – tyle, że na
zamiarze wszystko się kończy…
Więc
niedługo potem przychodzi Wielki Post. Myślimy sobie, że wtedy uda
się na pewno coś postanowić i zrealizować, bo to i czasu więcej.
i nastawienie pozytywne. Jednak okazuje się, że
i Wielki Post mija,
a my dalej stoimy w miejscu.
Bardzo
wiele dobrych postanowień podejmujemy przy Spowiedzi i gotowi
jesteśmy zaraz po odejściu od konfesjonału zabrać się do pracy.
Ale zazwyczaj nie udaje się to od razu, a potem coraz bardziej i
bardziej wszystko się oddala.
Moi
Drodzy, nam naprawdę potrzeba chrześcijaństwa czynnego. A już
szczególnie nam – Polakom. Nasz katolicyzm w wielu przypadkach
jest oparty na tradycji, przyzwyczajeniu, nie zawsze natomiast
dążymy do pogłębiania swojej wiary. I nie zawsze staramy się
łączyć wiarę z życiem: nasza wiara jeszcze zbyt mały wpływ
wywiera na nasze codzienne decyzje i wybory.
W
związku z tym dochodzi do swoistego rozdwojenia: wiara,
modlitwa i związek z Bogiem mocniej akcentujemy w kościele i
czasami w domu, ale w szarzyźnie takiej zwykłej codzienności
podejmujemy decyzje czy też zachowania, które nie najlepiej
świadczą o nas jako o ludziach wierzących.
A właśnie
chodziłoby tu o pełną harmonię, o pogodzenie jednego z drugim.
Właśnie
nam, katolikom polskim, potrzeba takiego pogłębienia wiary po tym
okresie, kiedy całe tłumy przychodziły do kościołów, bo
w warunkach zniewolenia politycznego tam właśnie szukano słów
prawdy i wsparcia. I tam je znajdowano. Dzisiaj mamy wolność
i w kościołach jakby mniej osób, ale ci, którzy dzisiaj
przychodzą – jak wierzymy – przychodzą już tylko z motywów
wiary, motywów religijnych.
Trzeba
zatem, aby praktykowanie wiary wiązało się z jej pogłębianiem.

I – żeby to jeszcze raz powtórzyć – z pewną konsekwencją,
iż skoro jestem wierzącym, skoro się do Boga przyznaję, to pewne
zachowania i działania podejmuję, a pewnych unikam. A jeżeli
jeszcze nie postępuję w ten sposób, to czas najwyższy, aby
zacząć.
Natychmiast, nie czekając na jutro i na pojutrze, ale
od zaraz – tak, jak uczynili to mieszkańcy Niniwy; tak, jak
uczynili to Apostołowie.
Zauważmy
bowiem, że dzisiejsza liturgia Słowa wprost
nakazuje podjęcie zdecydowanych działań, wynikających
z posłuszeństwa Bogu. I jeżeli mieszkańcy Niniwy
popełniali nieprawości, grzeszyli i Bóg kazał im się z
tego natychmiast poprawić, o tyle
Szymon i Andrzej, czy też Jakub i Jan robili rzeczy dobre
i potrzebne:
troszczyli się o utrzymanie siebie i swoich rodzin,
ciężko pracowali, pomagali swoim najbliższym. A Jezus kazał im
zmienić styl życia,
kazał im pójść za sobą, zacząć
wszystko od nowa – i to zacząć zupełnie inaczej, niż
dotychczas.
Dlaczego?
Bo
czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci,
co mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, co płaczą,
tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie
radowali;
[…] ci, co używają tego świata,
tak jakby z niego nie korzystali.
Przemija
bowiem postać tego świata.
To
wskazanie Apostoła Pawła odnosi się także do nas. Bo chociaż my,
tutaj obecni, możemy całkowicie
szczerze powiedzieć, że jesteśmy naprawdę wierzącymi ludźmi,

to jednak musimy ciągle czuwać, aby z tej dobrej drogi nie zejść,
a jednocześnie – aby innym dać dobry przykład. I
trzeba nam ciągle pogłębiać
tę naszą wiarę,

ciągle pogłębiać… I jeżeli przystępować do Sakramentów, to
nie dlatego, że tak wypada, czy tak nakazuje tradycja.
Jeżeli

już tak konkretnie –
prosić
o Chrzest dla swego
dziecka,
to po to, aby je potem w wierze wychować, a nie odłożyć sprawę
do czasu Pierwszej Komunii Świętej. I jeżeli prosić
o Pierwszą Komunię Świętą

dla swego dziecka,
to po to, aby je od tego dnia, od tego momentu, uczyć stałego
przyjmowania

Komunii Świętej, w każdą niedzielę, na każdej Mszy Świętej, a
nie pozostawić sprawę do Bierzmowania. I jeżeli podejmować
się funkcji ojca

chrzestnego
czy matki chrzestnej,

to nie dlatego, że się jest szwagrem czy siostrą rodziców dziecka
i wypada być chrzestnym, gdyż
taka jest
tradycja,
zwyczaj, czy tak
nakazują układy
rodzinne, tylko po to, aby
dziecku dać przykład żywej wiary

– żywej i prawdziwej, praktykowanej tu i teraz! Od
teraz

a nie: kiedyś tam! I jeżeli przystępować
do Bierzmowania,

to też nie dlatego, żeby nie odstawać od innych i żeby nie było
później problemów ze ślubem, ale po
to, by
pogłębić swoją wiarę i mocniej związać się z Jezusem.
I
tak jeszcze pewnie długo moglibyśmy, moi Drodzy, wymieniać kolejne
elementy naszego życia chrześcijańskiego, które powinno się
podejmować z
motywów związanych z wiarą,

a nie ze zwyczaju,
tradycji,
czy tego typu powodów.
Nade wszystko jednak,
moi Drodzy
– trzeba nam tej zmiany myślenia dokonać jak
najszybciej, tu i teraz!
A
może lepiej powiedzieć: od
teraz

– jeżeli się jeszcze ona nie dokonała.
Bo
wiara nasza ma najmocniejszy i najpełniejszy wpływ na nasze życie,
jeżeli mobilizuje
nas do czynności
i postaw natychmiastowych.

My naprawdę bardzo dużo przegrywamy na tym, że swoje dobre
postanowienia – często naprawdę szczere i głębokie –
planujemy zrealizować „kiedyś
tam”, „później”, „jutro”;

dokładnie tak, jak z tym przysłowiowym odchudzaniem, które wielu z
nas obiecuje podjąć „od jutra” – „już
od jutra”!

„Od jutra – to już na pewno”!
Tylko
o ile w tego typu sprawach możemy sobie pożartować i tak właśnie
to i owo obiecywać, o tyle w
sprawach wiary nie da się żartować.
Bo
to są sprawy fundamentalne, podstawowe i najważniejsze – i to
zarówno dla naszego życia doczesnego, jak i wiecznego. Dlatego w
sprawach wiary trzeba stosować zasadę, którą mądrość ludowa
zapisała w przysłowiu: „Co
masz zrobić jutro – zrób dzisiaj!”
W
sprawach wiary obowiązuje właśnie ta zasada, nie zaś ta, którą
niektórzy niekiedy powtarzają, że „co
masz zrobić dzisiaj, zrób pojutrze, to będziesz miał dwa dni
wolnego”…

Nie, moi Drodzy!
My
naprawdę już
od dzisiaj

jeżeli jeszcze tego nie czynimy – musimy wprowadzać w życie
zasady wiary, którą przecież wyznajemy, do której się
przyznajemy. I dlatego już od dzisiaj trzeba zacząć chodzić w
każdą niedzielę na Mszę Świętą,

a nie tłumaczyć się tak, jak się tłumaczyli niektórzy w czasie
wizyty duszpasterskiej… I już od dzisiaj postanowić sobie
systematyczną
Spowiedź i stałą Komunię Świętą,

a
nie tylko raz, lub dwa razy w roku… I
już od dzisiaj zacząć codzienną
modlitwę.

I już od dzisiaj zacząć poważnie
traktować
Dekalog,
przykazanie miłości Boga i bliźniego i inne zasady ewangeliczne –
jako
program życia,

a nie jako ładny
tekst na grającej kartce świątecznej. Już od dzisiaj,
natychmiast, teraz – mamy się stać na nowo chrześcijanami.
Bo
– jak mówi Apostoł – czas
jest krótki.

Bardzo krótki. Myślę, że się wszyscy z tym zgodzimy, iż
naprawdę – bardzo szybko upływają, a wręcz uciekają
kolejne dni, miesiące i lata…

Tyle razy przyznawaliście to sami, moi Drodzy, w czasie wizyty
duszpasterskiej – jak szybko upływa czas! A niektórzy wciąż się
oszukują, że mają go bardzo dużo i że jeszcze
zdążą z Panem Bogiem „sprawy pozałatwiać”…
Żeby
się nie zdziwili…

4 komentarze

  • Jak widać, nikt z dwojga – trojga stałych licznych dyskutantów się specjalnie nie przejął, bo nadmiernie częste straszenie zobojętnia. Ot… los proroków na "tej Ziemi".

  • No cóż, nie lubimy słowa " natychmiast", nie lubimy wykonywać natychmiast poleceń, ba nieraz to nawet oburzamy się na polecenie "zrobisz to kiedy zechcesz". Polecenie "jak chcesz możesz zrobić to i to…" już trochę lepiej brzmi w naszych uszach, ale to jeszcze zależy od naszego nastroju…
    Panie Jezu, proszę daj poznać Twoją wolę ale również pchnij nas do działania, zabierz od nas nygusostwo duchowe i fizyczne. Spraw Jezu, aby chciało się nam chcieć. Panie Ty masz moc. Twoje Słowo wypowiedziane nie wraca do Ciebie bezowocne ( Iz 55,11). Amen.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.