A była noc…

A

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa
Aleksandra Szeląg, za moich czasów w Celestynowie: zaangażowana w
działalność młodzieżową. Życzę Jej, aby swoją postawą
sprawiała Jezusowi tylko radość! Zapewniam o modlitwie.
Moi
Drodzy, pamiętałem wczoraj o Was w Kodniu. A dzisiaj – u mnie
przynajmniej – taki zwyczajny dzień. Zwyczajny, to znaczy mocno
obciążony pracą – przygotowaniami do Świąt Paschalnych. I nie
mam tu na myśli gotowania i pieczenia…
Dobrego
dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wielki
Wtorek,
do
czytań: Iz 49,1–6; J 13,21–33.36–38

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Posłuchajcie
mnie, wyspy; ludy najdalsze, uważajcie: Pan mnie powołał już z
łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym
mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył. Uczynił
ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie.
I
rzekł mi: „Tyś sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię”.
Ja zaś mówiłem: „Próżno się trudziłem, na darmo i na nic
zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga
mego”. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją
siłą.
A
teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na
swego sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu
Izraela. A mówił: „To zbyt mało, iż jesteś mi sługą dla
podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela!
Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło
aż do krańców ziemi”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
w czasie wieczerzy z uczniami swoimi doznał głębokiego wzruszenia
i tak oświadczył: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeden z was
Mnie zdradzi”. Spoglądali uczniowie jeden na drugiego niepewni, o
kim mówi.
Jeden
z uczniów Jego, ten, którego Jezus miłował, spoczywał na Jego
piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: „Kto to
jest? O kim mówi?” Ten oparł się zaraz na piersi Jezusa i rzekł
do Niego: „Panie, kto to jest?”
Jezus
odpowiedział: „To ten, dla którego umaczam kawałek chleba i
podam mu”. Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał
Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba
wszedł w niego szatan.
Jezus
zaś rzekł do niego: „Co chcesz czynić, czyń prędzej”. Nikt
jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział.
Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że
Jezus powiedział do niego: „Zakup, czego nam potrzeba na święta”,
albo żeby dał coś ubogim. On zaś po spożyciu kawałka chleba
zaraz wyszedł. A była noc.
Po
jego wyjściu rzekł Jezus: „Syn Człowieczy został teraz otoczony
chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został
w Nim chwałą otoczony, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym,
i to zaraz Go chwałą otoczy.
Dzieci,
jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale jak to
Żydom powiedziałem, tak i wam teraz mówię, dokąd Ja idę, wy
pójść nie możecie”.
Rzekł
do Niego Szymon Piotr: „Panie, dokąd idziesz?”
Odpowiedział
mu Jezus: „Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz,
ale później pójdziesz”.
Powiedział
Mu Piotr: „Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie
moje oddam za Ciebie”.
Odpowiedział
Jezus: „Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam
ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz”.

Bardzo
radosne – w rzeczy samej – przesłanie dzisiejszego pierwszego
czytania zdaje się kontrastować z ponurą i naprawdę smutną
atmosferą,
ukazaną w Ewangelii. I nie dlatego, że Ostatnia
Wieczerza była czymś ponurym lub smutnym, ale akurat epizody, o
którym mówi, takimi właśnie są. Tę atmosferę pogłębia także
wyjątkowa symbolika poszczególnych momentów i
znaków.
Zobaczmy:
Jezus demaskuje dwóch zdrajców! I to w gronie swoich
najbliższych, najbardziej umiłowanych Uczniów – w gronie
Apostołów. To właśnie spośród nich – dwóch otwarcie i
wprost się Go zaprze!
Różnica będzie taka (owszem, istotna i
wyraźna, ale czy ratująca całą sytuację?…), że Judasz uczyni
to z premedytacją, w sposób zaplanowany, a Piotr – ze
zwykłej ludzkiej słabości i strachu. Ale jednak: dwóch
Apostołów, a więc tych, którzy przez trzy lata szli za Jezusem
krok w krok, słuchali Jego nauk i widzieli tak wiele dokonanych
przez niego cudownych znaków – w tym decydującym momencie
wyprze się Go całkowicie. A pozostali uciekną – poza Janem…
Jakże
zatem Jezus musiał się czuć w tym momencie, który mamy dziś
opisany, czyli w chwili, kiedy przyszło Mu zdemaskować zamiary
jednego, a słabość drugiego – jak się musiał czuć?… I jak
się musiał czuć, kiedy wszystkim podawał kawałek chleba i puchar
z winem, mówiąc: To jest Ciało moje, a temu jednemu
musiał podać kawałek chleba, umoczonego w winie, aby ten
dopełnił zaplanowanego już złego dzieła.
Jak mówi
Ewangelista, w tej chwili w Judasza wszedł szatan.
Czy
widzimy tę bolesną różnicę? Tutaj Ciało Chrystusa – a
tutaj szatan.
Na tym samym spotkaniu, w tym jednym momencie, w
tym samym gronie Uczniów. Mocny kontrast, prawda?
Owszem,
ten kawałek chleba, który otrzymał Judasz, to nie było ten Chleb,
który Jezus uczynił swoim Ciałem, ale samo zestawienie jednego z
drugim robi wrażenie. Podobnie, jak stwierdzenie Ewangelisty, że
Judasz po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była
noc.
Właśnie to ostatnie zdanie – tak krótkie,
ale przez to właśnie takie mocne – naprawdę porusza i powoduje
wręcz zimny dreszcz. Bo uświadamia nam, że to nie tyle na zewnątrz
była noc – chociaż rzeczywiście była – co w duszy
zaprzedanego Ucznia panowała totalna noc.
Złowroga i groźna
noc.
I
może zapytamy, moi Drodzy, jak to możliwe, że ten człowiek był
trzy lata przy najjaśniejszym Świetle, a w swoim sercu miał
taką straszliwą ciemność, taką okropną noc?… A co nosił w
swoim sercu Piotr,
który doświadczywszy tylu niezwykłych
znaków mocy i wielkości swego Mistrza, w tym decydującym momencie
miał się Go wyprzeć? Co o tym wszystkim myślał Jezus? I –
postawmy sobie raz jeszcze to pytanie – jak się musiał wtedy
czuć?
Na pewno – nie było Mu łatwo.
Ale
On wiedział, że to jest cena, jaką musi zapłacić za zbawienie
całego świata, zapowiedziane w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Żeby
cały świat mógł być zbawiony, mógł być uratowany –
On, Boży Syn, w tym momencie musiał zostać całkowicie
osamotniony.
Dlatego może gdzieś w głębi swego serca
powtórzył te słowa z dzisiejszego Izajaszowego Proroctwa: Próżno
się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły.
Jeżeli
jednak faktycznie je w duchu wypowiedział, to na pewno też zaraz
dodał i te: Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga
mego. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją
siłą.
A Bóg odpowiedział Mu słowami tego samego
tekstu: To zbyt mało, iż jesteś mi sługą dla podźwignięcia
pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela! Ustanowię cię
światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców
ziemi.
Tak,
nie tylko naród wybrany, ale cała ludzkość będzie czerpała z
dobrodziejstw Jezusowej Ofiary. Zbawienie będzie dane całemu światu
każdemu bez wyjątku człowiekowi. Każdemu, kto swoją
duszę podda pod panowanie światła, a nie uprze się, żeby
pielęgnować w sobie straszliwą noc…
Dlatego
też dzisiaj, u progu tych wielkich Świąt Paschalnych, które jako
Kościół będziemy przeżywali, dobrze byłoby sobie odpowiedzieć
na pytanie: Czy to wszystko, co Jezus dla mnie uczynił, w ogóle
mnie obchodzi?
Porusza mnie wewnętrznie? Przemienia mnie
skutecznie? Czy może zdradzam Go przy pierwszej lepszej okazji
– ze strachu, lub z wyrachowania? A może sprzedaję Go – i moją
wiarę w Niego – za jakąś bardzo niską cenę?…
Mówiąc
krótko: Czy Jezus dla mnie nie cierpiał na darmo?…

2 komentarze

  • «Ten, któremu podam kawałek umoczonego chleba.»

    I biorąc chleb jeszcze cały – a nie resztę tego, który posłużył do Eucharystii – odrywa duży kęs, macza go w sosie baranka na półmisku, wyciąga ramię nad stołem i mówi:

    «Weź Judaszu. Ty to lubisz.»

    «Dziękuję, Nauczycielu. Tak, lubię to» – i je ten kawałek chleba, nie wiedząc, czym on jest.

    W tym czasie Jan, przejęty grozą, zamyka oczy, aby nie widzieć straszliwego uśmiechu Iskarioty, który swymi pięknymi zębami zjada oskarżycielski chleb.

    «Dobrze! Idź teraz, gdy cię uszczęśliwiłem – mówi Jezus do Judasza – Tutaj (kładzie bardzo silny akcent na to słowo) wszystko jest dokonane. To, co jest do zrobienia jeszcze gdzie indziej, zrób szybko, Judaszu, synu Szymona.»

    «Natychmiast jestem Ci posłuszny, Nauczycielu. Potem przyjdę do Ciebie w Getsemani. Tam idziesz, prawda, jak zawsze?»

    http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-06-019.html

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.