Niebo jest realne!

N

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
urodziny przeżywa Beata Warpas, należąca w swoim czasie do
jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Imieniny
przeżywa natomiast Ksiądz Robert Furman, Proboszcz jednej z Parafii
warszawskich, w Diecezji warszawsko – praskiej; Kapłan, z którym
miałem przyjemność spotykać się i współpracować, zanim
jeszcze pomyślałem, że w tamtejszej Diecezji będę posługiwał.
Imieniny przeżywa także Ksiądz Robert Jędrych, pochodzący z
Parafii w Żelechowie.
Życzę
Wszystkim świętującym, by każde ich zamierzenie i działanie –
zbliżało Ich do Nieba! O to będę się dla Nich modlił.
Moi
Drodzy, bardzo serdecznie dziękuję raz jeszcze Jakubowi za
wczorajsze słówko, a Wam – za jego życzliwe przyjęcie. Mam
wielkie nadzieje na dalszą, owocną współpracę.
Moi
Drodzy, dzisiaj nasze myśli biegną do Fatimy, bo ten dzień w
liturgii poświęcony jest właśnie Matce Bożej Fatimskiej, chociaż
pierwszeństwo dajemy Uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego.
Wierzę jednak, że w Waszych Parafiach odbędą się nabożeństwa i
procesje fatimskie. Zachęcam do udziału!
Jeśli
zaś mowa o dzisiejszej Uroczystości, to w niektórych kościołach
zapewne usłyszycie dzisiaj inne drugie czytanie. Zależy to od tego,
czy Parafia wprowadziła odnowiony niedawno Lekcjonarz, czy jeszcze
posługuje się tym, co dotychczas. Ja zdecydowałem się zostać
przy starszej wersji – także ze względu na to, że tak właśnie
jest w Parafii w Miastkowie.
Dzisiaj
także wspominamy kolejną rocznicę zamachu na Jana Pawła II… I
tutaj komentarz niech każdy dopowie sobie sam…
Na
przeżywanie dzisiejszej niedzieli – niech Was błogosławi Bóg
wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Uroczystość
Wniebowstąpienia Pańskiego,
w
7 Niedzielę Wielkanocy,
do
czytań: Dz 1,1–11; Ef 1,17–23; Mk 16,15–20

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Pierwszą
książkę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i
nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha
Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem
został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów,
że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o
królestwie Bożym.
A
podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy,
ale oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił:

Słyszeliście
o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie
ochrzczeni Duchem Świętym”.

Zapytywali
Go zebrani: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo
Izraela?” Odpowiedział im: „Nie wasza to rzecz znać czas i
chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty
zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w
Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”.
Po
tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał
Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak
wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych
szatach. I rzekli: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i
wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba,
przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”.

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha
mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego, to
znaczy światłe oczy dla waszego serca, tak byście wiedzieli, czym
jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego
dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy
względem nas wierzących na podstawie działania Jego potęgi i
siły, z jaką dokona dzieła w Chrystusie, gdy wskrzesił Go z
martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich,
ponad wszelką zwierzchnością i władzą, i mocą, i panowaniem, i
ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w
przyszłym.
I
wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade
wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią
tego, który napełnia wszystko na wszelki sposób.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MARKA:
Jezus
ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: „Idźcie na cały
świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i
przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie
potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą:
W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić
będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili,
nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci
odzyskają zdrowie”.
Po
rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po
prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan
współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej
towarzyszyły.

Wspominamy
dzisiaj bardzo wyjątkowe wydarzenie, opisane przez trzech
Ewangelistów, oraz w pierwszych wersetach Księgi Dziejów
Apostolskich, jak to Jezus, po zakończeniu swojej misji na świecie,
wstąpił do Nieba. Wydarzenie to ze wszech miar niezwykłe,
bo – zaiste – trudno znaleźć dla niego jakąś analogię,
chociaż Pismo Święte Starego Testamentu przywołuje dwa
przypadki,
kiedy to człowiek, na oczach innych, został wzięty
do Nieba.
W
czasach Nowego Testamentu taki przywilej przypisywany jest Maryi,
chociaż Pismo Święte nigdzie o tym wprost nie mówi. Mówi o tym
jedynie piękna tradycja. Jednakże żadna ze wspomnianych Osób –
o ile rzeczywiście w taki sposób została zabrana z tego świata –
nie dokonała tego swoją własną mocą. A Jezus – tak.
Słyszeliśmy dzisiaj, że po zakończeniu rozmowy z Apostołami,
uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im
sprzed oczu.
Z
kolei, Święty Marek w swojej Ewangelii, tak to relacjonuje: Po
rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po
prawicy Boga.
To już nieco dalej idące stwierdzenie, niż u
Łukasza, bo o ile ze słów Autora Dziejów Apostolskich można
wnioskować, że relacjonuje przebieg samego odejścia Jezusa z tego
świata, o tyle Ewangelista dodaje już coś z własnej
interpretacji, wspominając, że Zbawiciel zasiadł po prawicy
Boga.
A skąd to niby wiedział? Oczywiście, z
zapowiedzi Jezusa, że tak się właśnie stanie, ale sam tego
widzieć nie mógł,
bo nie był w stanie zajrzeć za zasłonę
Nieba!
Jednak
nam dzisiaj nie tyle chodzi o szczegóły opisu samego tego faktu, bo
nawet jeżeli relacja Apostołów i uczniów jest nieścisła, albo w
niektórych momentach niespójna, to nie zmienia to najważniejszego.
A najważniejszym jest znaczenie i przesłanie Wniebowstąpienia
Jezusa.
To przesłanie zaś bardzo wyraźnie przedstawia Paweł
Apostoł w dzisiejszym drugim czytaniu, z Listu do Efezjan, gdzie
napisał, że Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, […]
wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy
na wyżynach niebieskich, ponad wszelką zwierzchnością i władzą,
i mocą, i panowaniem, i ponad wszelkim
innym
imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. I
wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade
wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią
tego, który napełnia wszystko na wszelki sposób.
Można
powiedzieć, że Paweł Apostoł, pisząc te słowa, jakby głębiej
jeszcze zajrzał
za zasłonę Nieba, aniżeli Marek. Paweł
bardzo szeroko przedstawia wizję panowania Jezusa, zasiadającego po
prawicy Ojca. I właśnie to panowanie jest najważniejszym
przesłaniem
dzisiejszej Uroczystości. Jezus zakończył swój
pobyt na ziemi w postaci widzialnej, a w jego trakcie: swoją
trzyletnią, publiczną działalność i odszedł
do Nieba, aby stamtąd nadal opiekować się swoim Kościołem i
czuwać nad swoimi uczniami.
Sam
o tym tak powiedział dzisiaj w Ewangelii: Tym […],
którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię
moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą;
węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie
będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają
zdrowie.
I – jak relacjonuje Marek – słowa swego
dotrzymał. Kiedy bowiem Apostołowie podjęli się wypełnienia tego
polecenia Jezusa: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię
wszelkiemu stworzeniu,
to – jak słyszymy w ostatnim zdaniu
dzisiejszej Ewangelii – Pan współdziałał z nimi
i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.
Chociaż
– powiedzmy szczerze – nie od razu zabrali się za wypełnianie
swojej misji. Jak bowiem słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, kiedy
uporczywie wpatrywali się w
[Jezusa], jak
wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych
szatach. I rzekli: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i
wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba,
przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”.

Na szczęście, wybudzili się z tego odrętwienia i do pracy w końcu
ruszyli.
I
to jest właśnie – jak już sobie mówiliśmy – główne
przesłanie dzisiejszej Uroczystości i samego Wniebowstąpienia:
Jezus tym znakiem, tym gestem, jeszcze mocniej związał ziemię z
Niebem,
zbliżył ziemię do Nieba, a Niebo przychylił ku ziemi;
otworzył Niebo na ziemię i wskazał właśnie Niebo jako cel
wszystkich pragnień i dążeń człowieka.
Jezus, zasiadając po
prawicy Ojca, stał się jednocześnie bardzo obecny w swoim
Kości
ele. I to On sam go dzisiaj ożywia, prowadzi
go i nim kieruje. Liczy w tym jednak na pełną współpracę z nami.

Dlatego
my dzisiaj wyrażamy nasze szczere pragnienie podjęcia tej
współpracy.
I nie chodzi o to, byśmy się oderwali od naszej
codziennej rzeczywistości i zaczęli bujać w obłokach. Chodzi o
to, abyśmy będąc na ziemi, chodząc po ziemi, wykonując swoje
najbardziej ziemskie obowiązki – ciągle myśleli o Niebie,
jako celu swojego życia. Mamy zatem każdą swoją pracę, każdą
swoją czynność wykonywać tak, jakby od niej zależało
zbawienie całego świata!
A
przede wszystkim – jakby od niej zależało nasze własne
zbawienie.
Od tej jednej czynności. I od jednej myśli, od
jednego słowa, od jednego gestu. Aby żaden nasz gest nie był
jakimś pustym znakiem. Aby żaden nasz czyn nie był czynem złym,
gorszącym, szkodliwym… Aby żadne nasze słowo nie było
bez znaczenia,
albo żeby nie miało złego znaczenia… Aby
żadne nasze pragnienie nas nie umniejszało, nie ośmieszało…
Moi
Drodzy, my mamy żyć tak, aby każda chwila naszego życia zbliżała
nas do Boga, aby była krokiem do Nieba. Mamy zatem tu, na
ziemi, żyć z bardzo silną świadomością Nieba, z najmocniejszym
pragnieniem Nieba. Podkreślmy to jeszcze raz: mamy twardo stąpać
po ziemi,
mamy brać swój los w swoje ręce, ale po to, aby w
ten sposób zbliżać się do Nieba, żeby to Niebo czynić sobie
bliższym. Bliższym – i coraz bardziej realnym. Na to
koniecznie musimy sobie dziś zwrócić uwagę, bo (przyznajmy
szczerze!) w świadomości wielu z nas Niebo to ciągle jeszcze takie
ładne, okrąglutkie, kształtne chmurki, na których – jak
na puchowej pierzynie – wylegują się takież same ładne,
okrąglutkie, kształtne aniołki… Niczym „laleczki z bajeczki”.

To
taki, moi Drodzy, obraz wyniesiony jeszcze z dzieciństwa, a ponieważ
w wielu kwestiach, związanych z wiarą, wielu z nas pozostało na
tamtym poziomie,
to i na Niebo patrzymy w taki właśnie
dziecinny sposób. Niestety, powiedzmy sobie szczerze, że wielu
dorosłych ludzi, biegłych w rozlicznych dziedzinach,
specjalizujących się w wielu kierunkach, znających po siedem
języków – w sprawach wiary pozostaje na poziomie dziecka
pierwszokomunijnego.
I dochodzi do takiego oto paradoksu, że w
swojej dziedzinie, jaką się na co dzień zajmują, wykazują się
wysoką biegłością i dojrzałością, a kiedy wchodzą na
płaszczyznę wiary, to od razu widać, że są „nie na swoim
terenie”…
Czego
wyrazem jest choćby to, że nie rozmawiają oni w sposób dojrzały
z Bogiem, tylko ciągle jeszcze odmawiają „paciorek do Bozi”.
I nie tyle przeżywają Mszę Świętą, co „chodzą w niedzielę
do kościółka”…
O ile w ogóle chodzą. A zatem –
powiedzmy to wprost – traktują Boga i wiarę w Niego w sposób
totalnie dziecinny!
Przy
czym – rozróżnijmy: dziecinny, nie zaś – dziecięcy.
Bo mówiąc: „dziecięcy”, mamy na myśli taki sposób
pojmowania Boga i wiary w Niego, do jakiego zachęcał Jezus, a więc
sposób szczery, bezpretensjonalny, bezpośredni, czysty i niewinny.
Mówiąc natomiast „dziecinny”, mamy na myśli sposób
infantylny, niedojrzały, płytki, banalny – i zupełnie nierealny.
A tymczasem Niebo – jest bardzo realne!
Tak,
moi Drodzy, niech to będzie najważniejszą myślą z całego tego
rozważania, która oby nam wszystkim zapadła głęboko w umysłach
i sercach, i do której będziemy często wracali: Niebo jest
realne! Niebo jest do bólu realne!
Niebo to nie bajka, to nie
piękna, słodka baśń o tłustych aniołkach, wylegujących się na
puszystych chmurkach. Niebo jest realne! Do bólu realne! W
takim sensie „do bólu”, że za naszą możliwość wejścia do
Nieba Jezus ponosił ciężki ból, a tak dokładniej – to
oddał życie! I wielu Męczenników także! Za baśnie i mity
życia się nie oddaje, tylko za to, co realne – i co ma
wartość!
Najwyższą wartość!
Dobrze,
gdybyśmy zawsze tak myśleli o Niebie – jako o tej najwyższej
wartości i najwyższym bogactwie, i największym szczęściu –
pełnego zjednoczenia z Bogiem!
A znakiem takiego spojrzenia na
Niebo niech będzie to właśnie, że dążeniu do osiągnięcia tego
bogactwa, tej wartości, tego szczęścia, czyli mówiąc krótko:
dążeniu do Nieba – podporządkujemy wszystkie nasze plany
i zamiary, nasze nadzieje i aspiracje, nasze myśli i słowa, naszą
pracę i całą naszą aktywność! Po prostu: całe nasze życie!
Wszystko
ma nam służyć do tego, żeby osiągnąć Niebo! Jeżeli coś
miałoby temu przeszkadzać, to natychmiast trzeba z tego
zrezygnować!
A nawet, jeżeli coś wprost temu nie przeszkadza,
ale i wprost nie służy – to też nie warto się w to angażować!
Tylko to w naszym życiu ma sens, co nas zbliża do Nieba.
Do
Nieba, które jest realne! Do bólu realne! Totalnie realne!

2 komentarze

  • Dzień wczorajszy był wypełniony po brzegi. Od 10 do 17:15 trzy konferencje i po każdej z nich warsztaty. Na ostatnią konferencję przybył, by zaszczycić nas swoją obecnością i pobłogosławić nas w muzeum diecezjalnym ks.bp Bronisław Dembowski związany z Odnową przez całe swoje życie. Na koniec krótkie spotkanie z koleżanką z ogólniaka ( wymiana uścisków i upominków ) i wspólne już uczestnictwo w procesji fatimskiej i Msza Święta o 18tej w jej parafii św.Stanisława BM, a potem powrót do domu. Jezus Wniebowzięty wraz z Matką Bożą Fatimską obdarowali mnie sowicie zarówno we Włocławku jak i już w domu. Niech Bóg będzie uwielbiony w każdym jego działaniu wśród nas grzeszników. Chwała Panu.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.